Bazylia - ulubiona miejscówka głodomorów
To moje ulubione miejsce w mieście, w którym jem najczęściej obiady. Dlaczego? Bo nie jest to jakaś fancy restauracja, czy ubogi bar mleczny. Jest to coś po środku, plus w gratisie ma wygodny system nakładania jedzenia. Bierzesz tackę, talerz, sztućce i poruszając się wzdłuż wyłożonych półek z jedzeniem, nakładasz sobie co tylko zechcesz i ile tego zechcesz. Nie musisz przy tym z nikim rozmawiać, możesz popatrzeć jak wygląda jedzonko, które zaraz trafi do twojego brzucha. Ja zawsze robię sobie miks wszystkiego, do kotleta pożarskiego dokładam pieroga z kapustą i grzybami. A kto mi zabroni?
Chyba jasne jest to, że Bazylia ma u mnie pięć gwiazdek właśnie za to: mogę zjeść wszystko na co mam ochotę i nikomu to nie będzie przeszkadzało. Wiecie, bar ten sprostał moim oczekiwaniom: co chcesz zjeść? Wszystko. A na co masz ochotę? Na wszystko. Więc biorę tackę i nakładam tonę jedzenia. Co w tym jest najlepsze? Nie zapłacę za to milionów. Uwaga cena jedzenia to zawrotna kwota dwóch złotych i siedemdziesięciu dziewięciu groszy za sto gramów tych wszystkich pyszności. Teraz rozumiecie, dlaczego obsługa już mnie tam rozpoznaje? Bazylia nie rujnuje mojego portfela, w zamian za to zadowala podniebienie.
Gdzie znajdziemy te miejsce obfitego szczęścia?
Jak można się spodziewać tanie i smaczne jedzenie najlepiej umiejscowić tam, gdzie ludzie chętnie je kupią. Najbardziej głodni i najbardziej biedni ludzie to, jak powszechnie wiadomo, studenci. Dlatego Bazylia mieści się w okolicach Uniwersytetów. Tak, to liczba mnoga. Bo Bazylie są dwie we Wrocławiu. Ja odwiedziłam póki co tylko jedną, więc nie będę bawić się w porównania. Sami musicie sprawdzić tą mieszczącą się na ulicy Wybrzeża Wyspiańskiego 23-25 przy Uniwersytecie Technicznym. Ja mogę polecić wam z ręką na sercu Bazylię na ulicy Kuźniczej 42 mieszcząca się w budynku Uniwersytetu Wrocławskiego, dokładnie w budynku wydziału prawa.
Godziny, w których możemy pocieszyć się jedzeniem
Lokal otwarty jest codziennie. W tygodniu od ósmej rano do dziewiętnastej, w weekendy od w pół do ósmej do dziewiętnastej. Można tam zjeść też śniadanie, nie tylko obiadek. Dodatkowo w ostatniej godzinie otwarcia lokalu zjemy wszystko taniej o aż połowę ceny. Wiadomo, nie jest to wtedy robione chwilę wcześniej, ani wybór nie jest ten sam co we wcześniejszych godzinach, ale jeśli jest taniej, nie ma co narzekać. Ja jeszcze nigdy nie byłam w Bazyli wieczorem, kiedyś się tam pewnie wybiorę po osiemnastej by opchać się jak świniak.
Co tam zjemy?
Jak już wcześniej wspomniałam – wszystko. No prawie. Ale do wyboru macie różne warianty. Czy to ryż, czy ziemniaczki pieczone. Możecie zjeść pyzy z mięsem, albo pierogi ruskie, czasami podsmażane. Tortille, świeże warzywa, rybę, mięso, kurczaka. Do wyboru do koloru.
Lokal trafia w smak każdego, tak mi się przynajmniej wydaje. Skoro ja, która ciągle wybrzydzam (jeśli chodzi o jedzenie), jestem zadowolona, to tym bardziej inni powinni być. O jakości jedzenia może świadczyć to, że zawsze jest tam dużo ludzi. Nigdy nie jadłam w Bazyli, gdy była pusta. Na szczęście jest w niej dużo miejsca, nie zabraknie go dla żadnego głodomora. Polecam, Monika Sikorska