Unikalne owoce, których powinieneś spróbować w Iranie

A więc, parę nocy temu wspomniałam o kilku z moich ulubionych owoców z Malezji, a jako że, jak zwykle, staram się poświęcić sporo uwagi obu krajom, które kocham, postaram się napisać teraz o kilku bardzo, ale to bardzo dziwnych i unikalnych owocach, które można znaleźć w Iranie. Ani nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam tezy, że bylibyśmy w stanie sprzedać nasze rodziny bądź znajomych za te owoce. Oczywiście, żartuję. Większość z tych owoców jest mocno sezonowa, a więc to, czy je dorwiesz, zależy od twojego szczęścia i tego, kiedy zdecydujesz się odwiedzić Iran.

1) Riwas

Ten owoc jest tak rzadki, że nawet ludzie z Teheranu nie jedzą go zbyt często. Po angielsku nazywa się on rhubarb, mówię po angielsku połowę swego życia i chyba nigdy nie słyszałam takiej nazwy, więc po niej pewnie go nie znajdziesz :) Owoc ten słynie ze swojej wyjątkowej kwaśności, twój żołądek aż zamruczy z satysfakcji. Ciekawym jest to, że Riwas z reguły rosną w rejonach górzystych, wysoko w górach. Wyobraź to sobie, ludzie udają się w te góry, żeby je zbierać, jest to w sumie dla nich wyłącznie sezonowa praca. Potem sprzedają te owoce w mieście. Riwas rosną na wiosnę, od końca kwietnia do końca maja, a ich zbiór jest udany, jeśli dużo padało danego roku.

Unikalne owoce, których powinieneś spróbować w Iranie

(Nie mogłam znaleźć lepszego zdjęcia Riwas, musicie więc zadowolić się tym; dodam też, że górna część owocu, wyglądająca jak kwiat, nie jest jadalna)

Źródło

Robimy też gulasze z Riwas, są one przepyszne, ale dość rzadkie. Nie sądzę, żebyście mogli trafić na taki w Teheranie. Niemniej jednak, jeśli będziecie w Iranie podczas czasu sezonu na ten owoc, wyglądajcie grubych, dziwnie wyglądających, zielonych patyków, a znajdziecie właśnie Riwas.

2) Chaghale Badum

Następnie mamy tą dziwną nazwę, jestem na 99% pewna, że nie potraficie tego nawet wymówić. A więc, Badum znaczy migdał, a Changhale znaczy tyle, co dojrzały, a więc, dojrzały migdał. Ok, to chyba dalej brzmi dość zagmatwanie, tłumaczę więc dalej. A więc, gdy migdały rosną na drzewach, na koniec ich zewnętrzna warstwa staje się twarda, one robią się suche, i wtedy właśnie powstaje migdał takim, jakim go znacie. Za to my, w Iranie, w czasie wiosny, zrywamy migdały sporo wcześniej, zanim wyschną i staną się twarde, i takimi właśnie je jemy. Nie macie pojęcia, jak genialne one smakują, są takie chrupiące, świeże i 'żujne' (jak krówka). Ah, nie mogę się doczekać, aż wrócę do Iranu i będzie mogła je zjeść. Sezon na nie jest w tym samym czasie, co na Riwas, a więc od końca kwietnia do końca maja; gdyż po tym czasie zewnętrza część migdału robi się zbyt twarda do jedzenia.

Unikalne owoce, których powinieneś spróbować w Iranie

(Chaghale badum)

Źródło

Ten owoc odnajdziecie w Iranie dość łatwo, nie jest to tak, jak w przypadku Riwas; szczególnie w Tajrish, są one wszędzie, namierzycie go w parę sekund. A więc, jeśli je spotkacie, gorąco polecam spróbować.

3) Goje Sabz

Dosłownie znaczy to zielony pomidor, chociaż tak naprawdę jest to odmiana śliwki, która jest kwaśna i zielona, ale jako, że z wyglądu przypomina małego pomidora, tak właśnie ten owoc nazywamy.

Nie mam pojęcia, czemu wszystko nasze unikalne owoce są tak strasznie kwaśne, ale to jest ten 'dobry' rodzaj kwaśnego, aż się ślinię na myśl o nich. Jadamy je ze sporą ilością soli i rozkoszujemy się ich smakiem aż do końca.

Sezon na ten owoc także wypada na wiosnę, ale trwa on dłużej, niż poprzednich owoców. Z reguły śliwki te pojawiają się w połowie maja, i można na nie trafić aż do końca lipca. Zdecydowanie sugeruję je spróbować, są genialne. Wszyscy moi znajomi z zagranicy zakochali się w tym owocu i zawsze proszą mnie, żebym przywiozła trochę Goje Sabz, gdy wracam z Iranu do Malezji.

Unikalne owoce, których powinieneś spróbować w Iranie

Źrodło

4) Granat

Granat występuje w wielu krajach, nie można więc go zaliczyć do unikalnych owoców Iranu; mimo to, jest to nadal świetny owoc, który obficie tu występuje. Jest on także strasznie tani w trakcie zimy. No, granaty występują tu w największej obfitości od grudnia do marca, a ich cena mocno spada, kosztują one wtedy około 7. 000-8. 000 tomanów (Riali Irańskich, czyli około 73-83 grosze! ) za kilogram. Dla porównania, obecnie w Malezji kosztują one około 15 ringgitów (12 zł) za sztukę! Czy możecie w to uwierzyć? Pomijając już to, że te w Malezji są tak strasznie suche i bez smaku; co oczywiście nie dziwi, gdyż granaty nie rosną w tym kraju. Irańskie granaty nazywają się tak naprawdę czerwonymi rubinami, są tak intensywnie czerwone. Soki z granatu można znaleźć w każdym sklepie z sokami przez cały rok, nie tylko w zimę. Co więcej, są tu sklepy sprzedające tylko produkty związane z granatami, na pewno je pokochasz, chociaż niektóre z nich są naprawdę kwaśne. Tak, my Irańczycy uwielbiamy kwaśne rzeczy.

5) Zalzalak

Sama nazwa jest na tyle dziwna, że sugeruje, jak dziwny jest to owoc. Mimo to, smakuje on niesamowicie, jest on delikatnie słodki i kwaśny, co zapewnia ogromną satysfakcję dla kubków smakowych. Z reguły rosną one w północno-zachodniej części kraju, a jadane są głównie z powodu swoich korzyści zdrowotnych. Niektóre z nich to: obniżanie ciśnienia krwi, zmniejszanie stresu; są też dobre na serce. Prawdę mówiąc Zalzalak zapobiega chorobom serca. Zawiera on także mnóstwo antyoksydantów, które są świetne dla naszego zdrowia. Sezon na nie z reguły zaczyna się pod koniec września, jest więc to jesienny owoc. W tym czasie znaleźć je można na każdym stosiku z owocami w mieście, upewnij się więc, że nie zapomnisz go spróbować.

Unikalne owoce, których powinieneś spróbować w Iranie

(Zalzalak)

Źrodło

6) Toot

Ten ostatni owoc należy do takich, w których każdy się zakocha. Mówię to całkiem szczerze, zakochacie się w nim. Jest on tak bardzo słodki i delikatny, dosłownie roztapia się w ustach. W całej swojej buzi będziesz czuć intensywność jego smaku. Po perku nazywamy go "Toot", a po angielsku nazywa się on "Morsus"; kolejna dziwna nazwa, której wcześniej nie słyszałam. W każdym razie, występuje on w wielu odmianach, ale te najbardziej popularne, które znajdziesz wszędzie, to białe i czarne toot". Ten drugi, czarny, przypomina kolorystycznie jagodę, ale i tak nazywamy go czarnym. Pojawiają się one zawsze na wiosnę, można je kupić od kwietnia do maja, a czasem aż do końca czerwca. W całym Iranie jest mnóstwo drzew z tym owocem, szczególnie w mniejszych miastach. Pamiętam jak byłam mała, wspinałam się na te małe drzewka, żeby móc z nich zerwać owoce Toot. Rodziny chadzały razem, żeby je zrywać, były to urocze momenty pełne radości.

Unikalne owoce, których powinieneś spróbować w Iranie

(Czarne Toot)

Źródło

Ale jak dla was, Toot można znaleźć na każdym większym bazarze, a także w supermarketach w czasie wiosny, z reguły znajdziecie tam białą, a nie czarną odmianę. Można je też kupić suszone, które jadamy jako przekąski, tak jak migdały i inne bakalie. Jeśli z tych wszystkich owoców, które opisałam, tylko jeden miałby wam zasmakować, to będzie to na pewno właśnie ten, więc nie zmarnujcie okazji na jego spróbowanie, jeśli będziecie w Iranie wiosną.

Mam nadzieję, że podobał wam się mój wpis, ślinka mi ciągle cieknie z ust na samą myśl o tych przysmakach.

Trzymajcie się.


Galeria zdjęć



Komentarze (1 komentarzy)

  • flag-xx Tymoteusz Ley 4 lat temu

    Autor posta powinien więcej czasu poświęcić na poznanie flory Polski, bo wymienione przez niego owoce i warzywa są w naszym kraju pospolite. Riwas (czy też Rhubarb po angielsku) to nasz rodzimy Rabarbar, być może w Iranie rzadko spotykany, ale u nas powszechny. Goje Sabz to popularna Renkloda, kto nie jadł robionych przez babcię przetworów, niech pierwszy rzuci kamieniem. Zalzalak to rodzimy Głóg, pochodzi z resztą z Europy północnej, jest popularnym składnikiem nalewek, konfitur a nawet zup. Toot (po angielsku, a właściwie łacinie: Morus) to po prostu Morwa, popularna w niektórzch regionach Polski, często rośnie w miastach a spadające owoce strasznie brudzą ulice, jako dzieci objadaliśmy się nią każdej wiosny a przed wojną pradziadek karmił nią jedwabniki. Jedyna ciekawostka w artykule to owoce migdałów, których u nas rzeczywiście się nie jada, jada się natomiast ich pestki. Proponuję na przyszłość poszukać najpierw tłumaczenia nazw własnych opisywanych roślin, zamiast odkrywać Amerykę i transkrybować bezmyślnie na polski perskie słowa, skoro w języku polskim one istnieją.

Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!