Siam Square & Digital Gateway

Chciałbym wam krótko opowiedzieć o kolejnej przepysznej przekąsce z Bangkoku. Mówiąc przekąska, mam oczywiście na myśli genialne żarcie uliczne, które można tu znaleźć praktycznie wszędzie. Przekąska ta, na której się tak właściwie wychowałem, nazywa się Roti, a najlepszą można oczywiście dorwać od sprzedawców ulicznych z wózkami z jedzeniem.

Tak jak w przypadku wielu innych przekąsek w Tajlandii, sprzedawców roti w dzisiejszych czasach coraz trudniej znaleźć. Oznacza to jedną rzecz - jeśli jakiegoś spotkasz, musisz korzystać z okazji! Roti nie jest tradycyjną tajską przekąską. Wydaje mi się, że pochodzi ona z Indii, albo innych krajów z tamtego regionu, jako że jest bardzo podobna do roti prata. Tym, co nie znają roti ani roti prata powiem, że jest to swego rodzaju naleśnik, zrobiony z mąki, jajek, mleka i innych składników. Ma ono bardzo nietypową teksturę.

Kulki ciasta są spłaszczane i 'bite', żeby napowietrzyć ciasto, aż do momentu, kiedy jest ono cienkie niczym pergamin papieru, tak że prawie się rozrywa. W tym momencie możesz zacząć się zastanawiać, czy ręce osób przygotowujących to ciasto są czyste (jako, że praktycznie nigdy nie noszą oni rękawiczek), ale jestem żywym przykładem na to, że wszystko jest w porządku - jadam to od 21 lat i ani razu nie miałem żadnych problemów z żołądkiem. Wydaje mi się, że niezwykłym wręcz jest to, żeby ani razu nie zatruć się od ulicznego jedzenia, a wydaje mi się, że nikomu, kto jada roti w Tajlandii, ani razu się nie przytrafiło. Sekretem jest to, że po złożeniu tego 'pergaminu' wrzuca się go na gorącą patelnię, z łyżką stołową oleju i sporą ilością margaryny albo masła. Tu właśnie dzieje się magia - jest to też moment kiedy wszystkie ewentualne bakterie z rąk sprzedawców giną. Genialny aromat margaryny przechodzi przez roti, nadając mu cudownego zapachu i tekstury. Po nie więcej niż minucie na patelni, odsącza się nadmiar oleju i kładzie na papier. Sprzedawca pokrywa następnie roti szczodrą ilością skondensowanego mleka (możesz poprosić o mniej albo więcej) i posypuje nie mniejszą ilością cukru. Potem sprzedawca z wprawą składa ciasto, aby wygodniej się jadło - jest to też kolejny urok roti.

To, co opisałem to najprostszy typ roti, jedynie z mlekiem kondensowanym i cukrem. To jest coś, co wybrałbym każdego dnia, ale są też inne dodatki do wyboru, na przykład jajko, pokrojony banan, proszek milo, krem pandan, i wiele innych. Istnieje teraz wiele odmian tej przekąski, ale, jak mówiłem, najtrudniej to jest znaleźć sprzedawcę. Zdecydowanie polecam zacząć od najbardziej typowej wersji, a potem ewentualnie spróbować innej. Z reguły widuję sprzedawcę roti na rogu Siam Square i MBK późnym popołudniem. Poza tym konkretnym miejscem, nie znam żadnych innych, jako że sprzedawcy ci ciągle zmieniają położenie.

Jeślibym mógł, jadałbym roti na koniec każdego posiłku, a także jako popołudniową przekąskę. Obecnie, takie świeże przekąski są albo trudne do znalezienia, albo drogie, przez to właśnie, że są przygotowywane na świeżo. Dodam też, że widzę roti jako połączenie tajskiej kuchni i przysmaków przywiezionych z Indii i okolicznych krajów.

Nie jest sekretem to, że roti nie jest tajskim jedzeniem, ale to mi się właśnie bardzo podobna, połączenie przysmaku z innego kraju z nutką tajskiej kuchni. W tym konkretnym przypadku (mimo że samo ciasto pochodzi z innych krajów), tym tajskim smaczkiem jest dodanie tłustego, słodkiego mleka skondensowanego. Można bezpiecznie uznać, że każdy deser i słodycz z mlekiem skondensowanym u góry jest albo z Tajlandii, albo z sąsiednich krajów Południowo-Wschodniego regionu Azji.

Jako, że ciężko może być znaleźć roti, szczególnie jeśli nie macie aż tak dużo czasu na poszukiwanie, powinien zasugerować wam alternatywę. Jeśli jesteście w okolicy Siam Square, jest tam knajpa, która serwuje coś podobnego, ale jako pieczony chlebek. Nazywa się to Milk Plus, a kawiarnia ta znajduje się za Digital Gateway Mall, w pobliżu banków i bankomatów. Dostaniesz tam przepyszny pieczony chlebek (coś jak brioche) wraz z wybranym dodatkiem. Ja z reguły jadam to z masłem i cukrem, mlekiem skondensowanym i cukrem, albo z przysmakiem z dzieciństwa, czyli kremem pandan. Praktycznie pewnym jest, że cokolwiek, co zjecie w Tajlandii z mlekiem skondensowanym albo kremem pandan, będzie smakowało nieziemsko. Są one jak bohaterowie, poprawiające smak wszelakich smakołyków. W kawiarni tej możecie spróbować także ich napoi na bazie mleka, np. po prostu mleka, Tajskiej Herbaty Mlecznej (Thai Milk Tea), albo, coś co także uwielbiam, Czerwonej Mlecznej Herbaty (Red Milk Tea), z Czerwonym Syropem.

Wychowałem się, jadając i ubóstwiając przepyszne roti, gorąco więc polecam wam, żebyście spróbowali je, jeśli tylko będziecie w Tajlandii. Są one dość słodkie, ale myślę, że parę dodatkowych kalorii wam nie zaszkodzi!

Najlepszym sposobem, żeby znaleźć Milk Plus, jest skorzystanie z linka poniżej - jest tam mapa interaktywna, dzięki której się nie zgubicie:

http://www.bkkmenu.com/restaurant/Milk-Plus-Siam-Square

Jeśli podobał się wam ten post, albo chcecie zobaczyć więcej zdjęć z moich przygód, możecie znaleźć mnie na instagramie jako oat93. Trzymajcie się!