Dziennik pokładowy. Latarnia w Kołobrzegu

Opublikowane przez flag-pl Gami Ladlar — 6 lat temu

Blog: MARCO POLskO
Oznaczenia: flag-pl Erasmusowy blog Polska, Polska, Polska

Wycieczka do Kołobrzegu 

Jak być może pamiętacie z ostatniego wpisu na tym blogu (możecie przypomnieć go sobie tutaj), Darłowo bardzo przypadło mi do gustu, jako miejsce wprost idealne do oddawania się spokojnemu, leniwemu wypoczynkowi regeneracyjnemu. Nie miałabym nic przeciwko gdybym miała spędzić tam cały mój nadmorski pobyt, chadzając każdego dnia na plażę i zajadając się rybami (koniecznie ze smażalni Przy Moście!; o tym dlaczego akurat stamtąd możecie przeczytać tutaj).

Seta jednak - jako doskonała gospodyni - chciała zapewnić mi większą różnorodność atrakcji. Ponieważ nad morzem wszystkie scenariusze mi się podobały, to wariant podróżniczy odpowiadał mi w równej mierze co leniwienie się na plaży w Darłowie. Wszystko to skrystalizowało się wreszcie w jednodniową wyprawę do Kołobrzegu, którą – tym razem – udało nam się doprowadzić do realizacji bez większych przeszkód. 

Dzień wcześniej nastawiłyśmy się mentalnie, że tym razem już na pewno wyruszamy i o poranku, kiedy budzik zadzwoni – nie ma już mowy o samopobłażaniu i dalszym wylegiwaniu się. W efekcie następnego dnia stałyśmy na dworcu już o pierwszym brzasku – czyli mniej więcej za dziesięć dziesiąta. Czekałyśmy na autokar linii DPP, czyli najpewniejszego tutejszego przewoźnika, o którym mam zamiar teraz skreślić kilka słów.  

Dziennik pokładowy. Latarnia w Kołobrzegu

Tajemnicze DPP - cóż to takiego? 

DPP to skrót od nazwy Darłowskie Przedsiębiorstwo Przewozowe. W tym przypadku nazwa nie oddaje pełni tego przedsięwzięcia, bo przewoźnik ten nie ogranicza się wcale tylko do Darłowa; o tym jednak  za chwilę. Z tego co wiem, to owa spółka jest prywatna, ale można nawet zaopatrzyć się tu w bilet miesięczny, a poza tym honorują ustawowe zniżki (co zdarza się w sumie nieczęsto w przypadku prywatnych przewoźników - tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia). Myślę, że to informacja istotna zwłaszcza dla studentów – możecie jeździć z DPP kupiwszy bilety ulgowe. Przedsiębiorstwo zostało założone w 1999 roku; przez owe niespełna 20 lat bardzo się rozwinęło i dość rozbudowaną siecią pokrywa rejony Darłowa, Koszalina, Sławna i Kołobrzegu. Ale nie tylko; istnieje także linia dalekobieżna, którą można dojechać do różnych polskich miast, na przykład do Wrocławia, Łodzi, Jeleniej Góry czy Bydgoszcy. Po bardziej szczegółowe informacje odsyłam Was na stronę przewoźnika, którą znajdziecie pod tym linkiem: http://dpp.pl/. Chciałam też dodać, że kierowcy są bardzo sympatycznie, pomocni i mili, co znacząco wpływa na komfort podróżowania z Darłowskim Przedsiębiorstwem Przewozowym. No i jeżdżą punktualnie. 

Jak dostać się z Darłowa do Kołobrzegu? 

A jak to wyglądało w przypadku naszej wyprawy? Najpierw musiałyśmy skorzystać z linii Darłowo – Koszalin, pojechać do końca i na miejscu przesiąść się w inny autokar DPP, tym razem jadący już prosto do Kołobrzegu. Wreszcie udało nam się pokonać ten mniej więcej osiemdziesięciokilometrowy dystans i około południa stanęłyśmy na kołobrzeskiej ziemi. Bez dłuższej zwłoki ruszyłyśmy na zwiedzanie.

Biuro Informacji Turystycznej 

Tak się składa, że w Kołobrzegu nieopodal Dworca natknęłyśmy się na to, od czego najbardziej lubię zaczynać zwiedzanie miast, czyli na Punkt Informacji Turystycznej, który w Kołobrzegu mieści się pod numerem 1 na ulicy Dworcowej. Myślę, że znajdziecie to miejsce bez problemu. A oczywiście warto, bo – jak zwykle w takich instytucjach – można zaopatrzyć się tam w mapkę. Bardzo zawsze cenię te możliwość – wszystkie ważne miejsca mam zebrane na jednym kawałku papieru: doskonały punkt zaczepienia w czasie zwiedzania i wspaniała „kotwica” dla pamięci w czasie wspominania. 

Posiłkując się planem miasta, wskazówkami pani z owej Informacji oraz własną intuicją – ruszyłyśmy w stronę morza. Należało kierować się mniej więcej w kierunku północno-zachodnim. Po drodze zatrzymałyśmy się na szybki obiad: musiałyśmy zebrać energię na cały dzień atrakcji. 

Latarnia Morska w Kołobrzegu

Odkąd przeczytałam serię o Muminkach – latarnie morskie nieodparcie kojarzą mi się właśnie z nimi. Zapewne Was w takim razie nie zaskoczę, jeśli powiem, że nad morzem często myślałam o Muminkach; osiem latarni morskich tworzy cały szlak tych specyficznych budowli. Gdzie można je znaleźć? W Kołobrzegu, Ustce, Jarosławcu, Darłowie, Gąskach,  Niechorzu, Kikucie i Świnoujściu.Najstarsza jest darłowska, najwyższa zaś – ta w Świnoujściu. Ona też ma najdalszy zasięg światła. A jaka jest kołobrzeska latarnia? 

Dziennik pokładowy. Latarnia w Kołobrzegu

Wydała mi się monumentalna - gruba baszta z czerwonej cegły, na szczyt której można dostać się po krętych schodach. Choć światło dla dobijających do kołobrzeskiego portu statków zapalane było już w XVII wieku, to latarnia, którą można tutaj oglądać jest dużo młodsza – jej budowę rozpoczęto w 1947 roku, w miejsce wcześniejszej, która została wysadzona w czasie II wojny światowej (stanowiła świetny punkt orientacyjny dla artylerzystów). Obecna została wzniesiona na szczątkach dawnych fortyfikacji– dlatego jest postawiona wyżej, na takim jakby „podeście” ze schodami. 

Dziennik pokładowy. Latarnia w Kołobrzegu

Trochę żałuję, że nie widziałam jej w nocy, jak rzuca swe błyski, by wskazywać drogę. Ale za to udało  mi się na nią wspiąć. O ile dobrze pamiętam, bilety ulgowe kosztowały 8 złotych, normalne natomiast - 10 złotych. Wraz z Setą kupiłyśmy zatem wejściówki i zaczęłyśmy się wdrapywać na szczyt. Nie było to łatwe, ale po drodze czekały na nas rozmaite atrakcje. W podziemiach latarni urządzone jest bowiem także muzeum minerałów, a w drodze na szczyt można wstąpić do sali ze sklepikiem (w sklepiku zaś mozna kupić iście morskie pamiętki). Szczególnie zainteresowały mnie tam liczne i wielokolorowe muszle; nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, czy ich różne kształty mają jakieś własne nazwy. Otóż, wyobraźcie sobie!, okazuje się, że owszem - mają takowe. Na przykład taka „stereotypowa”, zwinięta muszelka, taka jaką mają ślimaki winniczki zwana jest turbanem

Dziennik pokładowy. Latarnia w Kołobrzegu

Dziennik pokładowy. Latarnia w Kołobrzegu

Kiedy w końcu dotarłyśmy na samą górę, to bynajmniej nie zabawiłyśmy tam szczególnie długo. Wszystko przez porywisty wicher, który przenikał nas dosłownie do szpiku kości (a zwiedzione dotychczasowymi upałami ubrałyśmy się tego dnia dość lekko, co zupełnie nie sprzyjało w takich warunkach atmosferycznych).

Mimo niesprzyjających okoliczności pogodowych zdążyłyśmy skonstatować, że morze tego dnia jest wzburzone i – bardzo piękne. Poszarpane grzywy spienionych fal w pewnym sensie „rozbielały” wodę i nie była ona już tak głęboko granatowa jak choćby dzień wcześniej. Tym razem miała raczej kolor oliwkowo-szary i tylko daleko, daleko gdzieś w okolicach widnokręgu pobłyskiwała dawnym turkusem. Niebo też było szare i szary stał się nawet piasek.Mimo tych umiarkowanie żywych barw - wszystko było piękne: po prostu w inny sposób niż dotychczas - bardziej groźny, a może i posępny. 

Dziennik pokładowy. Latarnia w Kołobrzegu

Nie miałyśmy jednak wystarczającego hartu ducha na to, by targane bezlitosnym wiatrem, podziwiać owe widoki przez dłużej niż siedem – no, maksymalnie dziesięć – minut. 

Zarejestrowałam widok z latarni w swojej głowie, po to by później (w jakimś cieplejszym miejscu) móc go na spokojnie przetrawić. Malutkie figurynki ludzi – liczne, mimo niepewnej pogody, statki jak zabawki, mewy przecinające niebo oraz ramię falochronu, w zakolu którego woda była wyraźnie spokojniejsza niż poza nim. 

Dziennik pokładowy. Latarnia w Kołobrzegu

Myślałam o tym schodząc z latarni; szybko jednak te obrazy zostały wyparte przez kolejne - kierowałyśmy się bowiem w stronę molo. O tym jednak opowiem następnym razem. 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!