Dziennik pokładowy. Kołobrzeg - miasto uzdrowiskowe

Opublikowane przez flag-pl Gami Ladlar — 6 lat temu

Blog: MARCO POLskO
Oznaczenia: flag-pl Erasmusowy blog Polska, Polska, Polska

Kołobrzeg to miasto uzdrowiskowe (tak, tak, Secie nie przypadkiem przyszedł do głowy wyjazd do sanatorium akurat w Kołobrzegu, o czym pisałam ostatnio - tutaj!). Znajdują się tu źródła wody mineralnej, solanki, a także pokłady borowiny; taka różnorodność naturalnych bogactw pozwala na leczenie wielu schorzeń: walczy się tutaj z reumatyzmem, chorobami stawów, dróg oddechowych (zwłaszcza górnych) oraz z problemami z krążeniem.

Być może to właśnie ten uzdrowiskowy klimat wpłynął na to, w jaki sposób zwiedzałyśmy Kołobrzeg: przechadzałyśmy się po tutejszych uliczkach w wolnym tempie, co i rusz przysiadając a to przy fontannach, a to na skwerkach.

dziennik-pokladowy-kolobrzeg-miasto-uzdr

Wciąż jednak wytrwale podążałyśmy trasą wskazywaną przez – coraz to bardziej sfatygowany – plan miasta. Jednym z punktów, które chciałyśmy zobaczyć było źródełko solankowe.

Źródełko solankowe

Mimo tego, że miałyśmy do dyspozycji mapkę, odnalezienie tej atrakcji przysporzyło nam trochę kłopotu. Dlatego wytężcie teraz uwagę: po zejściu z Mostu Portowego na ulicę Solną (spora arteria komunikacyjna, nietrudno ją znaleźć), należy ją przekroczyć i iść w lewo. Znajdujecie się teraz na wyspie Solnej – i nie schodźcie z niej: to jest – nie przekraczajcie mostem dość wąskiej rzeki, która tam płynie. Nasz cel jest umiejscowiony zaraz obok tego mostu, na Bulwarze Nad Parsętą (czyli tą właśnie rzeką, o której przed chwilą wspomniałam).

Parę słów o historii obiektu

Tutejsze źródełko solankowe to taki trochę ukłon w stronę historii i tradycji miasta, bowiem swego czasu dzięki takim jak to dobrodziejstwom natury Kołobrzeg bardzo się wzbogacił. Tutejsze słone źródła ceniono już w VII wieku, czyli w tym stuleciu, do którego sięgają początki Kołobrzegu. Pamiętajcie, że w czasach kiedy nie istniało coś takiego jak lodówka, sól była bardzo potrzebna nie tyle ze względu na walory smakowe, ale i do konserwacji żywności. W średniowieczu sól miała ogromne znaczenie (nieprzypadkowo królowie mieli monopol na jej wydobywanie, o czym na pewno pamiętacie ze szkolnych lekcji historii), zwana bywała nawet białym skarbem. Nic zatem dziwnego, że na przełomie XIII i XIV wieku zaczęto w Kołobrzegu zarabiać na tych darach natury i właśnie tutaj, na brzegu Parsęty znajduje się początek dawnego Szlaku Solnego.

dziennik-pokladowy-kolobrzeg-miasto-uzdr

Jak ono wygląda?

Źródełko solankowe przy Parsęcie jest raczej niepozorne; wyobrażałam je sobie troszkę inaczej. Ale i tak mi się podobało. Pod sporych rozmiarów tablicą (wydaje mi się, że jest miedziana), na której krótko opisano kołobrzeskie początki wykorzystania solanki, umiejscowiony jest niewielki kranik, z którego nieprzerwanie płynie wartki strumień chłodnej wody, rozpryskujący się i niknący gdzieś pod ziemią, w studni. Kamienna cembrowina oraz jej otoczenie – każda powierzchnia, do której dostaje się woda – pokryta jest nalotem w rudawym kolorze. Wnioskuję na tej podstawie, że owo źródło musi mieć sporo tlenków metali. Spróbowałyśmy z Setą odrobiny tej wody i muszę Was ostrzec! Była bardzo, bardzo słona, co czyniło ją niezdatną do picia - w smaku była wręcz ohydna (było w tym przypadku jeszcze gorzej niż z wodami z Vichy, które miałam okazję próbować w maju, o czym możecie przeczytać tutaj). Ostatecznie – nie powinnyśmy były się temu dziwić, czego niby innego mogłyśmy spodziewać się po solance? Okazuje się jednak, że woda ta jest niezrównana do… przetworów. Doskonale nadaje się do kiszenia ogórków – i to dokładnie w takim stężeniu w jakim wypływa ze źródełka: nic nie trzeba kombinować – ani dosalać, ani rozcieńczać. Podobno w sezonie mieszkańcy Kołobrzegu skwapliwie korzystają z tego źródełka. Nie ma się czemu dziwić, bo nie dość, że zasolenie jest w sam raz, to także duża zawartość minerałów nadaje przetworom doskonały (podobno) smak – nie mówiąc już o zbawiennych wręcz walorach smakowych.

Sanatoryjny klimat

By podtrzymać nasze sanatoryjno-uzdrowiskowe samopoczucie, stwierdziłyśmy zgodnie, że „no, kochanieńka, na jakąś kawusię powinnyśmy pójść”, „ach! Tak, tak, złociutka!”. Snułyśmy się wobec tego po centrum Kołobrzegu, poszukując miejsca spełniającego wszystkie nasze wysokie wymagania (żeby był ogródek i to koniecznie osłoneczniony o tej porze dnia, byśmy mogły korzystać z pięknej pogody; i żeby nie było zbyt wielu klientów – zwłaszcza głośnych i uciążliwych – abyśmy mogły w spokoju porozmawiać). W ten sposób trafiłyśmy na ulicę Emilii Gierczak, pod numer czwarty, czyli do lokalu Cafe Fantazja. Zachęcająco wyglądały, bujnie rosnące we wstawionych do ogródka donicach, fioletowe surfinie. Spędziłyśmy tam sporo czasu, popijając smaczne cappuccino i zajadając się imponujących rozmiarów - i takich też walorów smakowych – blokiem szarlotki. Doprawdy, była genialna, doskonała, wręcz niebiańska (zwłaszcza, że to zdecydowanie moje ulubione ciasto). Dodatkowy entuzjazm wzbudzała cena – za 5 złotych kupiłyśmy kawałek tak duży, że zjadłyśmy jeden na spółkę i obie byłyśmy naprawdę usatysfakcjonowane. Wobec powyższego – gorąco polecam Wam wizytę w cafe Fantazja, jeśli tylko będziecie w Kołobrzegu.

dziennik-pokladowy-kolobrzeg-miasto-uzdr

Ratusz

Posilone szarlotką i orzeźwione kawą udałyśmy się w dalszą drogę. Spacerując po centrum – a dokładnie pod adresem Armii Krajowej 12 – trafiłyśmy na kołobrzeski Ratusz. Tutaj (podobnie jak i w okolicach dworca) także znajduje się Punkt Informacji Turystycznej. My jednak tym razem z niego nie skorzystałyśmy: ostatecznie nasz dzień w Kołobrzegu powoli chylił się już ku końcowi.

Wspomniany Ratusz, położony przy zadbanym placyku wywierał duże wrażenie. Myślę że działo się tak za sprawą jego rozmiarów: jest naprawdę duży, wręcz monumentalny. Symetryczna fasada, grube mury z czerwonej, wypalanej cegły, wieżyczki i mury zwieńczone blankami – wszystko to dodaje mu powagi. Domyślałam się, że o to właśnie chodziło architektom: tak chyba właśnie powinien wyglądać ratusz – siedziba władz. Jest nie tylko „dostojny”, ale też po prostu kojarzy się z zamkiem warownym. Bardzo charakterystyczny jest też kształt jego bryły: przypomina nieco literę „C”: główne wejście znajduje się na tej części przedniej ściany, która jest jakby wysunięta do tyłu. Po obu bokach piętrzą się dwa skrzydła budowli – wszystko to tworzy w połączeniu mały dziedziniec frontowy, otwarty z jednej strony.  

Budynek został wzniesiony w pierwszej połowie XIX wieku, w stylu neogotyckim na miejscu (a nawet – na fundamentach) starego, czternastowiecznego (gotyckiego!) ratusza, który został zniszczony w czasach wojen napoleońskich.

dziennik-pokladowy-kolobrzeg-miasto-uzdr

Kula ziemska

Była jeszcze jedna rzecz w okolicach kołobrzeskiego ratusza, która zwróciła moją uwagę, a mianowicie – interesująca fontanna. Na niezbyt wysokim postumencie ustawiona jest ogromna kula z ciemnego (czy wręcz czarnego) granitu – tak gładka, że aż lśniąca.

Zaciekawiło mnie w niej nie tylko to, że charakteryzuje ją specjalna, nietuzinkowa konstrukcja z technicznego punktu widzenia: kula jest umieszczona na specjalnym, wodnym łożysku, dzięki któremu można ją swobodnie obracać przy użyciu niewielkiej siły – mimo tego, że jest ona wielka i ciężka. Nie tylko to jednak było dla mnie interesujące, ale sam wygląd tej fontanny oraz miejsce w którym stoi.

Mam na myśli to, że owa fontanna wygląda raczej nowocześnie: przemawiają za tym proste futurystyczne formy czy też przenośne potraktowanie tematu (nie jest to ot, taka sobie zwykła kula, ale obiekt symbolizujący nasz ziemski glob). I ta „nowoczesna Ziemia” stoi sobie przed ratuszem; uważam to za okoliczność w pewnym stopniu wymowną.

Reduta Solna  

Powoli, ale nieubłaganie zbliżał się czas powrotu do Darłowa, w związku z czym zależało nam na tym,  by nie oddalać się zbytnio od dworca. Nie było już zatem mowy o wyprawie do - zbyt odległego - Kamiennego Szańca czy Amfiteatru (przebudowanego w 1925 roku z Fortu Wilczego: znów fortyfikacje!). Postanowiłyśmy wobec tego przespacerować się do Reduty Solnej.  

Miejsce owo znajduje się niezbyt daleko Wyspy Solnej, za Kanałem Drzewnym i na przeciwko stadionu. Reduta to kolejny przykład zabudowań obronnych w Kołobrzegu (których duża ilość była dla mnie zaskakująca). Została wzniesiona w latach 1832 - 1836 (wtedy miała miejsce przeprowadzona z pewnym rozmachem modernizacja twierdzy Kołobrzeg). Cel, w jakim Reduta powstała, w sporym stopniu zdeterminował to, w jaki sposób wygląda i jakie rozwiązania architektoniczne musiały zostać wykorzystane. W skład całego obiektu wchodzą dwa połączone ze sobą budynki - mniejszy i większy - oba wzniesione na planie koła. W ścianach dookoła całej budowli rozmieszczono niewielkie otwory, z których schowani wewnątrz obrońcy mogli strzelać. Całość była dawniej zamaskowana ziemią, więc Reduta musiała wyglądać raczej jak kopiec, niż jak zwyczajny budynek. Obecnie z Reduty Solnej korzysta Związek Harcerstwa Polskiego  (mam nadzieję, że harcerze do nikogo nie strzelają!...).

Tuż obok Reduty Solnej, Muzeum Oręża Polskiego (które w sumie ma w Kołobrzegu aż cztery oddziały) otworzyło w 2013 roku Skansen Morski. Na plenerowej ekspozycji można tutaj podziwiać statki, między innymi okręty wojenne tudzież różnego rodzaju zabytki techniki morskiej. 

Niestety, nie jestem w stanie powiedzieć Wam, ile kosztuje tam wstęp, bo kiedy dotarłyśmy na miejsce, skansen był już zamknięty. Sporo można jednak zobaczyć spoza bramy, czym właśnie się zadowoliłyśmy w tym przypadku. 

dziennik-pokladowy-kolobrzeg-miasto-uzdr

Obchodząc budynek, natknęłyśmy się z Setą na pasącego się nieopodal pięknego, zadbanego konia .  Nie przejął się zbytnio naszą obecnością  - zerknął tylko bez zainteresowania w naszą stronę, po dalej po prostu konsumował trawę ze stoickim spokojem.

Wobec jego niewzruszonej obojętności odeszłyśmy w kierunku dworca, by tam poczekać chwilę na nasz autobus (znów ten wspaniały DPP!) i powrócić nim do Darłowa (znów z przesiadką w Koszalinie).    dziennik-pokladowy-kolobrzeg-miasto-uzdr

Refleksje na zakończenie 

Ogólnie jestem bardzo zadowolona z wycieczki do Kołobrzegu i polecam Wam wybranie się do tego miasta (sama bardzo chętnie odwiedziłabym je ponownie! Ha, może to właśnie będzie miejsce, które wybierzemy z Setą na naszą emerycką Wyprawę do Sanatorium). Nie przychodzą mi do głowy żadne chyba zastrzeżenia. Jeśli przyjdą - dam Wam znać. Pokuszę się za to o spostrzeżenie dotyczące tutejszych zabudowań fortyfikacyjnych - dość licznych w moim odczuciu. 

Zaskoczyło mnie to, jak dużo jest  (lub było) w Kołobrzegu różnego rodzaju obiektów (czy też ich ruin) o charakterze obronnym albo ogólnie – militarnym (Reduta Solna, fortyfikacje, na których ruinach wzniesiono po wojnie latarnie morską itp). Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, ale przecież to dość oczywiste. Nie dość że to miasto nadmorskie (a przecież ewentualny atak może być stosunkowo łatwo przeprowadzony ze strony morza, jak pokazuje historia), to w dodatku miasto swego czasu bardzo bogate, z uwagi na przemysł związany z solą. Ach, jednak po raz kolejny potwierdzają się złote słowa, że podróże kształcą! A przynajmniej otwierają oczy na pewne fakty.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!