Jednodniowa podróż do Bolonii
Kolejny tydzień, kolejna podróż! Tym razem udaliśmy się zwiedzić Bolonię, która była na mojej liście włoskich miast, jakie chciałam odwiedzić w tym semestrze! Z Mediolanu podróż do Bolonii zajmuje tylko dwie i pół godziny i kosztuje około 20 € (autobusem). Wyszłam o 7. 30 rano i przyjechałam do Bolonii o 10. 00. Zwiedzanie zaczęłam od razu! Jedyna rzeczą, która była trochę denerwująca, był deszcz (padało praktycznie przez cały dzień), ale cóż, pogody nie da się kontrolować, ale też na pewno nie można pozwolić, aby wpłynęła negatywnie na Twoją wycieczkę! Udało nam się zobaczyć wszystko to co zaplanowaliśmy, z tym że z parasolami w rękach.
Dworzec autobusowy nie był zbyt daleko od centrum: doszliśmy tam w około 15 minut, do tego bardzo łatwo było znaleźć drogę, bo należy iść cały czas jedną (główną) ulicą. Przed wyjazdem wiedziałam już co nieco o Bolonii, a dokładniej, to że jest ona nazywana "różowym miastem" ("la città rosa"). Gdy tylko znalazłam się na jednej z ulic, od razu uświadomiłam sobie, że większość budynków ma różowy kolor, w różnych odcieniach. Wygląda to naprawdę ładnie! Jest tu też piękna architektura, nieco inna się od tej w Mediolanie, charakteryzująca się dużymi, kwadratowymi i dość wysokimi budynkami. Gdy tylko wkroczyłam w jedna z pierwszych ulic, wiedziałam, że mi się tutaj podoba!
Inną rzeczą, która spodobała mi się już na samym początku, były arkady, które znajdują się nad prawie wszystkimi chodnikami miasta. Możecie zobaczyć je na poniższym zdjęciu. Przede wszystkim były naprawdę przydatne jeżeli chodzi o deszcz i prawdopodobnie są również wtedy, gdy latem jest naprawdę ciepło, do tego dodają na ulicom mnóstwo uroku (są one naprawdę wszędzie, przypuszczam, więc, że ma to jakiś swój historyczny powód... )
Główna ulica kończy się na Piazza Maggiore (tam, gdzie zamierzałam pójść najpierw). Znajduje się tutaj również główna Bazylika, którą prawdopodobnie widziałeś już na zdjęciach. Tylko dolna część fasady jest w kolorze białym i różowym, ponieważ podczas budowy zabrakło pieniędzy, natomiast później, kiedy znalazły się już fundusze, zdecydowano, że pozostanie tak jak jest. Osobiście bardzo mi się to podoba! Do bazyliki można wejść za darmo, ale jeżeli wewnątrz chcesz robić zdjęcia (czego ja nie zrobiłam), będziesz musiał zapłacić.
Jak widać, prawdopodobnie dlatego, że był to poniedziałek rano i padał deszcz, główny plac był dość pusty (co wcale mi nie przeszkadzało). Spotkałam tam grupę przyjaciół, którzy opowiedzieli mi coś bardzo interesującego o Bolonii. Jedną z ciekawostek jest to, że ponoć z miastem związanych jest 7 "tajemnic". Jedna z nich znajduje się wewnątrz tego kościoła i powiązana jest z linią w podłodze, na której pojawia się coś, gdy oświetlają ją promienie słoneczne, ale nie zrozumiałam dobrze co dokładnie. Kolejna tajemnica związana jest z pomnikiem, który znajduje się na głównym placu i jeżeli popatrzysz na niego pod pewnym kątem, zrozumiesz o co chodzi. Budynek naprzeciwko Bazyliki kryje jeszcze jeden sekret, związany jest z czasami, gdy panowała zaraza dżumy: na głównym placu można rozmawiać ze znajomymi "przez ścianę", oni zaś usłyszą Cię z drugiej strony placu. W czasach zarazy pozwalało to lekarzom komunikować się z chorymi się bez żadnego kontaktu. W całym mieście są jeszcze cztery takie miejsca, o jednym z nich opowiem jeszcze później.
Kontynuowaliśmy naszą wędrówkę po mieście, aż w pewnym momencie minęliśmy te dwie wieże (po włosku nazywane Le Due Torri). Na początku wydają się całkiem normalne, ale kiedy lepiej się im przyjrzysz, zobaczysz, że jedna z nich się pochyla i to nie tylko trochę. Gdy po raz pierwszy na nią spojrzałam, nic nie zauważyłam, ale kiedy zobaczyłam kobietę, robiącą wieżom zdjęcia, spojrzałam jeszcze raz, a widok bardzo mnie zaskoczył!
Na obiad poszliśmy do restauracji o nazwie "Osteria dell'Orsa", która jest podobno bardzo popularna i na topie. Miejsce było dość zatłoczone, było więc tu bardzo głośno, a obsługa, moim zdaniem, mogłaby być lepsza, ale jedzenie było bardzo dobre i myślę, że także dość tanie (nie było to opłaty za usługę i zjedliśmy za około 10 € za osobę). Mieli prawie wszystko, co można podać z sosem bolońskim (bo w końcu co innego można zjeść będąc w Bolonii). To, co zamówiłam, okazało się tostowym chlebem z sosem Bolognese i roztopionym serem. Jeżeli to nie sprawia, że robisz się głodny, to już sama nie wiem co innego tego dokona.
Po obiedzie poszwędaliśmy się jeszcze bez celu. Skończyło się na tym, że zobaczyliśmy kolejną z "tajemnic" miasta, Finestrellę. To małe okienko, na przypadkowej ścianie na jednej z ulica, przez które zobaczyć można mały kanał. W Bolonii nie ma żadnej rzeki, więc tak naprawdę nie wiem, jak woda się tam dostała i wciąż płynie, ale widok jest bardzo ładny. Woda i kolory budynków przypominały mi trochę Wenecję.
Potem pochodziliśmy jeszcze trochę po okolicy, aby po prostu nacieszyć się ulicami i pięknymi budynkami, a następnie wróciliśmy do autobusu. Wyjechaliśmy o 18:30, a do Mediolanu dotarliśmy około 21:30.
Cieszę się, że w tym semestrze pojechałam do Bolonii, choć lepiej byłoby odwiedzić to miasto w słoneczny dzień, ale cóż... Zanim tam pojechałam, słyszałam także o San Luca Arco del Meloncello, który jest budynkiem z największą ilością arkad (3, 8 km). Na zdjęciach które widziałam, wyglądało to naprawdę ładnie, ale zdałam sobie sprawę, że było to dość daleko od centrum. Może zwiedziłabym to miejsce, gdybym została w Bolonii przez dwa dni. W każdym razie, miasto jest ładne i jeżeli wybierasz się na Erasmusa do Włoch, powinieneś je odwiedzić!
(P. S. : możesz również kliknąć w tego linka aby zobaczyć więcej zdjęć, które zrobiłam w Bolonii!)
Galeria zdjęć
Treść dostępna w innych językach
- English: Day-trip to Bologna
- Italiano: Viaggio di un giorno a Bologna
- Español: Viaje de un día a Bolonia
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)