Brazylijskie drugie śniadanie w drugi dzień Wielkiego Tygodnia (es. 'Semana Santa')
Jak zaznaczyłam w swoim poprzednim poście, zamierzałam spędzić drugi dzień Wielkiego Tygodnia (es. 'Semana Santa') ze znajomą Brazylijką, na gotowaniu tradycyjnego, brazylijskiego jedzenia.
Wyszłam z domu dosyć wcześnie, żeby pomóc jej w gotowaniu i zanotować przepis (na przyszłość); obie byłyśmy bardzo głodne już zanim zaczęłyśmy przygotowania, a te jeszcze nasz głód wzmogły, ale na szczęście nie wpłynął on na rezultaty. Jako główne danie przygotowałyśmy empadao- pyszną brazylijską tartę z kurczakiem, jedno z najbardziej typowych, brazylijskich dań, wykonane z domowego ciasta, nadziewanego smakowitym kurczakiem z warzywami (najczęściej oliwkami). Dla Was też mam przepis, więc możecie dodać je do listy swoich specjalności.
Empadao
Składniki na ciasto:
- 1 łyżka śmietany kremówki,
- 2 łyżeczki mleka
- 400 g przesianej mąki,
- 200 g masła (niesolonego, zimnego i pokrojonego w plasterki),
- 1 jajko,
- 1 żółtko,
- sól.
Składniki nadzienia:
- 2 łyżki oliwy z oliwek,
- 0, 5 kg kurczaka,
- 2 ząbki czosnku,
- 1 cebula,
- 10-20 ml pomidorów z puszki,
- 1-2 kostki bulionowe + odrobina wody/ bulionu drobiowego,
- Sól,
- Pieprz.
Sposób przygotowania:
- Wykonanie rozpoczęłyśmy od zmiksowania wszystkich składników ciasta; uzyskaną jednorodną masę zostawiłyśmy w lodówce na około godzinę.
- W międzyczasie zaczęłyśmy robić nadzienie: najpierw przyprawiłyśmy kurczaka solą i pieprzem, a następnie dobrze ugotowałyśmy go w dużej ilości wody, jakbyśmy gotowały rosół. Gdy się ugotował, odsączyłyśmy go, zostawiłyśmy w garnku i zaczęłyśmy nim silnie potrząsać, aby rozpadł się na małe kawałki (jeśli zostały jakieś większe, zwyczajnie rozerwałyśmy je rękami).
- Następnie wzięłyśmy patelnię, na średnim ogniu rozgrzałyśmy na niej oliwę i do miękkości usmażyłyśmy na niej cebulę. Potem dorzuciłyśmy czosnek i podsmażyłyśmy wszystko jeszcze minutkę, po czym dolałyśmy 10-20 ml krojonych w kostkę pomidorów z puszki z odrobiną wody, a zaraz potem- kurczaka i kostki bulionowe (te ostatnie i wodę można zastąpić drobiowym rosołem). Cały czas mieszając (co jest bardzo ważne), ponownie przyprawiłyśmy nadzienie; wciąż mieszając, w miseczce zmiksowałyśmy 4 łyżki mąki z odrobiną wody i ta mieszanka też "skończyła" na patelni. Zostało tylko pokroić oliwki w plasterki i również je dodać.
- Po kilku kolejnych minutach mieszania zdjęłyśmy patelnię z ognia i odstawiłyśmy nadzienie do ostygnięcia. Jeśli chcielibyście nieco przyspieszyć ten proces, możecie wstawić je do lodówki (to właśnie zrobiłyśmy my).
- Gdy nadzienie stygło, zaczęłyśmy wałkować ciasto, wyciągnięte z lodówki jakieś 15 minut wcześniej; wałkowałyśmy je przez chwilę, zawsze od środka do brzegów. Już rozwałkowane ciasto musiałyśmy przeciąć na dwie części i zacząć wyklejać formę jedną z nich.
- Następnie, gdy nadzienie już wystygło, równo rozsmarowałyśmy je na cieście.
- Potem wzięłyśmy drugi arkusz ciasta i wszystko nim przykryłyśmy. Aby uzyskać ładny, złoty kolor, posmarowałyśmy wierzch żółtkiem i nasza kurczakowa tarta była już gotowa do upieczenia.
- Ustawiłyśmy piekarnik na około 200°C, a gdy wystarczająco się nagrzał, na 30 min. wstawiłyśmy do niego tartę; to powinno wystarczyć, ale gdyby wciąż się nie upiekła, o prostu wstawcie ją z powrotem, na 5 minut dłużej.
Gdy empadao się piekła, zaczęłyśmy przygotowywać brazylijski deser- "niebo w gębie"- ciasteczka (org. 'petit gateau'), których podstawą jest kajmak (es. 'dulce de leche'). Przepis również znajdziecie tutaj:
Ciasteczka
Składniki:
- 200 g masy kajmakowej,
- 100 g masła,
- 2 jajka,
- 2 żółtka,
- 0, 5 filiżanki (do herbaty) przesianej mąki,
- 0, 5 filiżanki (do herbaty) cukru.
Sposób przygotowania:
- Zaczęłyśmy od ugotowania masy kajmakowej; es. 'dulce de leche' (lub pt. 'doce de leite') to południowoamerykańska kulinarna specjalność (zasadniczo: karmelizowany, mleczny krem z trzciny cukrowej).
- Musiałyśmy więc całą puszkę 'dulce de leche' wstawić do garnka i dolać tyle wody, żeby sięgała brzegów puszki; posłużyłyśmy się specjalnym garnkiem, dosyć powszechnie używanym, zarówno w Hiszpanii, jak i w Brazylii. Gotowanie trwało 20-25 min. , ale sądzę, że przy użyciu zwyczajnego garnka potrzeba nieco więcej czasu. Bądźcie też bardzo ostrożni wyciągając puszkę, bo będzie bardzo gorąca; moja koleżanka wiele razy oparzyła się przygotowując ten deser.
- Jako że zawartość puszki zawsze jest lepiej ugotowana z jednej strony, radzi się wymieszać ją przed użyciem; w związku z tym po prostu wlałyśmy ją całą do miski i użyłyśmy miksera, aby dobrze ją wymieszać. Ponieważ kajmak wciąż wydawał się nam gorący, szybko dodałyśmy do niego masła (jeśli jednak za bardzo Wam wystygnie, zwyczajnie podgrzejcie go w mikrofalówce); następnie dodałyśmy cukier i jajka, na koniec zostawiając mąkę, której dosypywałyśmy stopniowo, cały czas mieszając. Ostatni krok przed pieczeniem- włożyć masę na 15 min. do lodówki.
- Po tym wszystkim nie zostało już nic specjalnego do zrobienia: nałożyłyśmy masę do papilotek na muffinki i wstawiłyśmy je do rozgrzanego do 180 °C piekarnika. Właściwie im wyższa papilotka, tym lepiej, bo nasze ciasteczka się nie dopiekły i gdy zaczęłyśmy je jeść, wciąż zawierały trochę płynnego kajmaku.
- Wstawiłyśmy je do piekarnika na 8 min., ale niestety temperatura była trochę za wysoka, więc następną turę piekłyśmy tylko przez 6 min. Tak czy siak, bądźcie w pobliżu, żeby nad wszystkim czuwać i mieć pewność, że osiągną idealną konsystencję.
- Podałyśmy ciasteczka z lodami, a efekt był absolutnie przepyszny! Jednocześnie muszę przyznać, że to bardzo słodkie ciastka i nie każdemu mogą opowiadać. Dodtakowo przygotowałyśmy alternatywny deser: usmażyłyśmy trochę naleśników, posmarowałyśmy je pozostałym kajmakiem i również podałyśmy je z lodami. Macie więc dwa różne warianty.
Jakkolwiek miałyśmy na celu, aby motywem przewodnim dnia była brazylijska kultura, zdecydowałyśmy się obejrzeć "Ocho apellidos vascos" (pl. 'Hiszpański temperament'), napełniwszy więc nasze brzuchy świeżo przygotowaną empadao, porwałyśmy ciasteczka i wielkie pudełko lodów i rozsiadłyśmy się na sofie, przed zabawnym, hiszpańskim filmem.
Naprawdę świetnie się bawiłam!
Oczywiście drugi dzień Wielkiego Tygodnia jeszcze nie dobiegł końca, ale to, co przeżyłam wieczorem, zasługuje na odrębny post. Ciąg dalszy nastąpi...
Galeria zdjęć
Treść dostępna w innych językach
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)