Szkoła życia...
San Francisco i nie tylko
Zanim poleciałem do San Francisco, spędziłem letnie wakacje pracując jako ratownik wodny we Włoszech. Cały czas oszczędzałem pieniądze na następną podróż...
Szukałem od jakiegoś czasu biletów na samolot – pewnego razu znalazłem lot do San Francisco za jedyne 540$ (strasznie tanio! ), więc od razu kupiłem bilet :)
Zazwyczaj lubię dzielić wyjazd z kimś jeszcze, ale tym razem miałem jechać sam.
Czasami życie zamyka pewne drzwi, ponieważ nadchodzi czas, aby ruszyć do przodu, co akurat nie jest takie złe. Czasami nie zmieniamy nic w życiu tak długo, dopóki okoliczności nas do tego nie zmuszą. Dlatego też zdecydowałem się pojechać bez nikogo. Lubię stawiać przed sobą wyzwania...!
Moja podróż do San Francisco była dość długa.
Najpierw pojechałem autobusem do Mediolanu, skąd poleciałem do Nowego Jorku (różnica czasu wynosiła 5 godzin). Kolejny lot z lotniska JFK do San Francisco trwał około 6 godzin i zwiększył różnicę czasu do 9 godzin. Czekał mnie niezły jet lag.
Wylądowałem w San Francisco o 23 i spędziłem pierwszą noc na lotnisku.
Następnego dnia pojechałem taksówką do hostelu.
Mój pierwszy dzień w San Francisco był niezapomniany. Miasto jest piękne, a atmosfera magiczna, ale nie zapomnę tego dnia głównie dlatego, że przeszedłem wtedy 38, 5 km. To ogromne miasto i choć da się wszędzie dojść pieszo, to lepiej nie powtarzajcie mojego wyczynu :) proszę...
Zresztą, byłem tak pełen energii i tak bardzo nie mogłem się doczekać, żeby się przekonać, jak to jest być samemu w jednym z większych miast świata, że nie miało to znaczenia.
Mój hostel "Green Tortoise" był pełen podróżników; podczas śniadania poznałem podróżującą samotnie kanadyjską nauczycielkę. Chciałem się czegoś dowiedzieć o Kanadzie, opowiedziała mi, jak bardzo podzielony jest to kraj. Nie wiedziałem, że Alaska należy do USA :)
Było to jedno z najtańszych miejsc w San Francisco – zapłaciłem 50 $ za pokój dzielony z czterema facetami. Hmm, może nie było aż tak tanio.
Kucharz okazał się Włochem (totalnie szalonym), w hostelu poznałem jeszcze dwóch innych Włochów: rodzeństwo o zupełnie innych charakterach. Chłopak był DJ-em, który dużo przebywał w domu przyjaciół, gdzie pracował nad jakimś projektem. Siostra miała 35 lat - pogadaliśmy chwilę; zerwała niedawno z chłopakiem i postanowiła spontanicznie dołączyć do brata, miała zamiar pojechać do Los Angeles. Hmm, czy ucieczka od problemów jest najlepszym rozwiązaniem? Niedługo razem się tego dowiemy.
Następny dzień był bardzo mglisty, co podobno w San Francisco zdarza się dość często. Przejechałem się zobaczyć most Golden Gate, a potem wsiadłem w MegaBus i ruszyłem dalej w drogę...
Po 13 godzinach jazdy w kierunku Los Angeles, moje marzenia się spełniły...
San Diego w Południowej Kalifornii dzieli się na Old Town i Downtown, ale opowiem wam o tym później.
Mamy tutaj jeden z 10 najlepszych klimatów na świecie. W USA temperaturę podaje się w Fahrenheitach, więc wszędzie można zobaczyć "70°F", co odpowiada europejskim "21°C".
Tak minęły moje dwa pierwsze dni w USA; podsumujmy to tak: jeden chłopak wybrał się sam w podróż, spędził pierwsze dwa dni w San Francisco, a potem pojechał do San Diego, gdzie spotkał się z przyjacielem.
Przywitał mnie mój przyjaciel z Erasmusa, Cory, z którym razem studiowaliśmy w Murcji.
Zawsze miło spotkać starego przyjaciela, bardzo mu za wszystko dziękuję!
Galeria zdjęć
Treść dostępna w innych językach
- English: Life Lesson...
- Türkçe: Hayat Dersi..
- Español: Una lección de vida...
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)