Infiltracja zamku w Fagaras

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać, jak zinfiltrowałem niezdobyty nigdy zamek w Fogaraszu i zostałem królem Transylwanii. 

Wycieczka leśników w okolice Sighishoary 

Leśnicy, to jest tym razem Grek, Włoch i Polacy, zaprosili mnie na wycieczkę organizowaną przez ich wydział do lasów w okolicach Sighishoary, w celu obejrzenia wycinki drzew i zrywki. Uznałem to za dobrą, darmową okazję do wyrwania się z miasta i, po zajęciach, przejażdżki autostopem do Sigishoary lub jednego z wielu warownych kościołów w okolicznych wsiach. 

Okazało się jednak, że doktorant, który był odpowiedzialny za wycieczkę, ustalił ze studentami idealną liczbę samochodów potrzebnych do przewiezienia wszystkich na miejsce i nie było nawet jednego dodatkowego wolnego miejsca dla mnie. Studenci rumuńscy jeszcze kombinowali, skąd by tu wziąć dodatkowy samochód lub czy by może nie zostawić na miejscu wszystkich studentów Erasmusa, ale ostatecznie przyznałem się, że zostałem zaproszony jako dodatkowa osoba, całkowicie z zewnątrz, i nie muszę koniecznie jechać. 

I wtedy studenci wyruszyli, a z Donato szybko pobiegliśmy na cygański targ, gdzie kupiliśmy samochód i ruszyliśmy czym prędzej za pozostałymi. 

A tak serio, to pożegnałem się i pobiegłem najpierw do Coliny, po herbatę w termosie i kalesony, a potem od razu na dworzec, gdzie zmachany w ostatniej minucie wpadłem do pociągu do Fogaraszu, miasta u podnóża najwyższych gór Rumunii, Fogaraszów. Jak to mają rumuńskie pociągi w zwyczaju, szczególnie w zimę, również i ten ruszył z dziesięciominutowym opóźnieniem. 

Fagaras 

Bilety 

Do Fogaraszu, skąd można między innymi łapać stopa na trasę transfogaraską, uznawaną za jedną z najpiękniejszych dróg na świecie, z dworca głównego w Braszowie jadą pociągi typu "Regio" i "InterRegio". Bilet na ten pierwszy kosztuje, z legitymacją studencką, niecałe pięć lejów, bilet na ten drugi, również z legitymacją - około dwunastu. Pierwszy jedzie do Fogaraszu półtorej godziny, ten drugi, szybszy - godzinę. 

Tuż za pierwszym przystankiem, na której staje pociąg "Regio", można przez okno pociągu podziwiać najstarszy protestancki kościół w Braszowie. 

Oczywiście nigdzie mi się nie śpieszyło, więc postudiowałem sobie trochę w pociągu i półtorej godziny później wyszedłem na dworzec w Fogaraszu. 

A dworzec dość biedny był i obskurny, więc szybko zorientowałem się na mapie i ruszyłem w stronę centrum, gdzie miał się znajdować słynny, niezdobyty zamek. Niestety gęsta mgła zasłaniała mi widok gór. 

Po drodze zawitałem do małej prawosławnej cerkwi, w której trwały prace remontowe, i niedługo później, po minięciu prawosławnej katedry, ukazał mi się zamek, w centrum miasta, otoczony fosą. 

zamek-fogarasz-podnoz-fogaraszy-bd138378

zamek-fogarasz-podnoz-fogaraszy-4e415c67

Infiltracja zamku w Fagaras 

Widziałem, wydawało mi się, że to mogli być strażnicy, przechadzający się po murach. Przejście przez zamarzniętą fosę i wspinaczka na mury celem infiltracji zamku wydawało się więc nie wchodzić w rachubę. Usiadłszy na ławce i napiwszy się herbaty, przeglądałem porobione zdjęcia zamku, kombinując, jak dostać się do środka i starając się nie rzucać za bardzo w oczy miejscowym. 

I wtedy usłyszałem zgrzyt opuszczanych rygli i skrzypnięcie otwieranych podwoi. Brama stała otworem, a ze środka niezdobytej fortecy wyszła armia żołnierzy, maszerująca do rytmu nadawanego przez bębniarzy. 

zamek-fogarasz-podnoz-fogaraszy-b61a1e47

Widząc w tym moją szansę, pod osłoną mgły zbliżyłem się jak najbardziej do żołnierzy, założyłem Pierścień Władzy, kupiony na cygańskim targu, na palec i, skradając się za strażnikami, dostałem się za bramę. 

zamek-fogarasz-podnoz-fogaraszy-84f1837d

zamek-fogarasz-podnoz-fogaraszy-84f1837d

Po drodze zauważyła mnie pani w kasie i musiałem jednak zapłacić za bilet wstępu siedem lejów, z legitymacją studencką. W pobliskim baraku kupiłem sobie również coś w rodzaju papanasi - nie miały tak ładnych kształtów i nie były tak estetycznie podane jak w restauracjach w Braszowie, nie wiem też, z czego były zrobione, ale za to... były cztery razy tańsze! 

Muzeum w zamku 

Aby wejść do muzeum, trzeba najpierw założyć siatki ochronne na buty. Na samym początku wita zwiedzającego prezentacja po rumuńsku wykonana w prezi.com o samym zamku, a następnie dość nudna wystawa poświęcona księciu Michałowi. 

Ale po ominięciu tejże części robi się ciekawiej, można obejrzeć tryptyk, starą bramę wejściową do zamku, wykopaną i pozostawioną w muzeum do podziwiana dla turystów i hobbickich "włamywaczy". Miecze z epoki kamienia i brązu, malowaną porcelanę, drewniane, zdobione, inkrustowane kufry należące niegdyś do poszczególnych gildii, między innymi tkaczy, tapicerów, kowali, pieczęcie tychże gildii, malunki na szkle. Muzeum obchodzi cały zamek, a następnie zapraszany jesteś na drugie piętro, do sali tronowej, w której chętnie zrobiłbym jakieś kursy instuktorskie dla chorągwi harcerskiej z Wielkopolski. 

Sala tronowa 

Niestety, część zdjęć z wyprawy do Fagaras, z powodu SolidWorksa, który przeciążył mi komputer, została na zawsze utracona, w tym również zdjęcia tego, jak się skradałem za żołnierzami oraz te, które potwierdzały wykonanie przeze mnie misji - gdy, niczym Cohen ze "Świata Dysku" Terry'ego Pratchetta, usiadłem na wielkim, niewygodnym, drewnianym tronie w sali tronowej i przejąłem panowanie nad księstwem Siedmiogrodu. 

Natomiast sama sala tronowa jest warta zwiedzenia, mnóstwo krzeseł z symbolem dwóch ryb, interesujące stare meble, wielki tron, zastawy, dość duża przestrzeń - robi wrażenie. Na tyle ciekawe muzeum i sala tronowa, że w samych pomieszczeniach spędziłem prawie trzy godziny, po czym wyszedłem na zewnętrzne mury. 

Zewnętrzne mury 

Wspiąłem się na śliskie mury i stamtąd moim oczom ponad mgłami ukazały się one: góry Fogaraskie. Po raz chyba dziesiąty. Niestety i te zdjęcia się nie zachowały. 

Same mury warto byłoby obejść, gdyby nie to, że tak jak na rumuńskie chodniki, tak i te mury pokrywała skorupa lodu, a przed upadkiem Jedyny Pierścień nie ochroni, więc czym prędzej zszedłem z murów i skierowałem swoje kroki w kierunku warownego kościoła w Cincșor


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!