Central Park i Grand Station Terminal
Po naszej wizycie na Brooklyn Bridge (o której przeczytacie tutaj) postanawiamy z Anną, że wrócimy tam jutro, wcześnie rano, żeby zobaczyć wschód słońca.
Zaraz potem decydujemy, że udamy się do słynnego Central Parku, pojawiającego się niemal we wszystkich filmach, których akcja rozgrywa się w Big Apple. Dystans jest oczywiście za duży, żeby pokonać go pieszo. Wybieramy więc najszybszą i najtańszą opcję transportu, czyli metro.
Mała rada odnośnie nowojorskiego transportu publicznego
Jeżeli wybieracie się do Nowego Jorku na kilka dni, najlepiej kupić kartę tygodniową 7-Day Unlimited Pass, która kosztuje około 32$ (około 119 zł) lub 16$ (około 60 zł) z 50% zniżką. Dobrą opcją jest także karta Pay-Per-Ride, którą możecie doładowywać wybraną kwotą. Przy ich użyciu możecie przemieszczać się dowolnymi liniamii metra Więcej informacji na temat biletów metra możecie znaleźć na stronie MTA New York.
Jezioro z zdalnie sterowanymi łódkami, Central Park, zdjęcie autorki
Droga do Central Park
Będąc w dzielnicy Brooklyn możemy wybrać metro ze stacji High St. do 86 St. znajdującej się tuż przy nowojorskim Muzeum Historii Naturalnej i środkowej części Cental Parku. Most Brooklyński zachwycił nas jednak tak bardzo, że nie odmawiamy sobie przyjemności przejścia przez niego jeszcze raz, tym razem w stronę Manhattanu.
Kiedy jesteśmy po drugiej stronie East River, przechodzimy prze uroczy, niewielki park znajdujący się przy nowojorskim ratuszu i docieramy do stacji metra City Hall, z której w niecałe pół godziny dojeżdżamy do stacji 68th Street. Wychodzimy na powierzchnię. Jesteśmy na Upper East Side. To miejsce, w którym znajdują się najdroższe hotele i mieszkania w całym Nowym Jorku. Nic zresztą dziwnego. Okolica jest bardzo luksusowa, a widok rozpościerający się na przepiękny pas zieleni, w mieście pełnym wieżowców i ulicznych korków, dodatkowo podbija cenę. Przez ulicę przejeżdżają najnowsze modele samochodów, w drzwiach większości budynków czekają lokaje, którzy otworzą drzwi przed domownikami.
Widok na wieżowce przy 59th Street, zdjęcie autorki
Kiedy przekraczamy jedno z wielu wejście prowadzących do Central Parku, wszystkie podziały społeczne znikają. Park staje się częścią wspólną, do której ma dostęp każdy, kto chcę tam przebywać - bramy otwarte są dla każdego, a wstęp jest bezpłatny. Przechadzają się tu więc rodziny z dziećmi, pracownicy i pracownice korporacji w garsonkach i garniturach, pary zakochanych, samotne osoby, miejscowi, turyści. Dosłownie wszyscy. Nic zresztą dziwnego, z założenia bowiem park miał być miejscem spotkań i asymilacji nowojorczyków z różnych warstw społecznych.
Widok z Central Parku jest oszałamiający. Na tle wielkich, rozłożystych drzew, rysują się wznoszące do nieba budynki. Niezależnie od tego, w którą stronę skieruje się wzrok, przypominają one o tym, że znajdujemy się cały czas w ponad ośmiu milionowej metropolii. Jednak natura, która otacza spacerowiczów, śpiew ptaków i nieco lżejsze, niż to unoszące się nad resztą Nowego Jorku, powietrze sprawiają, że łatwo jest zapomnieć o tym, że jest się w mieście.
Widok z Central Park, zdjęcie autorki
Odwiedzamy z Anną Belweder - zamek wybudowany pod koniec XIX wieku, utrzymany w neogotyckim stylu, charakterystycznym dla tamtego czasu. Z obserwatorium podziwiamy niewielkie jeziorko rozpościerające się u jego stóp. Resztę popołudnia spędzamy spacerując licznymi alejkami, wijącymi się pomiędzy drzewami, trawnikami, na którym organizowane są pikniki oraz kamieniami, z których zeskakują dzieci. Central Park rozpościera się na powierzchni liczącej ponad 340 hektarów, dlatego podczas jednej wizyty nie sposób odkryć wszystkich miejsc, które w sobie skrywa. Kiedy zmęczenie daje się nam we znaki, postanawiamy, że najwyższa pora na dalsze zwiedzanie. Anna wyjeżdża z Nowego Jorku już jutro. Ja jeszcze będę miała dwa tygodnie, więc jestem pewna, że do Central Parku wrócę nie raz.
Grand Central Terminal - największa stacja kolejowa
Naszym kolejnym punktem jest muzeum Guggenheima. Jest czwartek więc muzeum jest niestety zamknięte. Zachwycamy się więc samą bryłą modernistycznego budynku, zaprojektowanego przez jednego z najwybitniejszych architektów XX wieku – Franka Lloyda Wrighta. To oczywiście mój punkt z listy ‘koniecznie odwiedzić’, więc w myślach planuję, kiedy mogłabym tutaj wrócić.
Ponieważ Anna opuszcza to wspaniałe miasto niedługo pytam się jej, co jeszcze chce odwiedzić. Po krótkim namyśle ruszamy do miejsca, w którym już prawie byłam, czyli Grand Station (a jeżeli nie czytaliście wcześniejszych postów, to możecie dowiedzieć się jak tam dotarłam z tego tekstu).
Do Grand Central Terminal docieramy oczywiście metrem – zieloną linią prowadzącą od 68th Street. Stacja ta powstała na początku XX wieku i była pomyślana jako największa stacja kolejowa na świecie, zarówno pod względem powierzchni, jak i liczby torów. Budynek jest naprawdę wyjątkowy. Można poczuć, że jest się w samym sercu nowojorskiej historii. Przechodnie biegną spóźnieni na pociągi, turyści zaś rozglądają się dookoła.
Skupiamy się zarówno na całości, jak i detalach: zegarze, zdobieniach drzwi i okuciach okien. Główna sala stacji, z której rozchodzą się korytarze, wydaje się nam bardzo harmonijna, światło wpada do środka przez duże okna, które pamiętam z filmowych produkcji i zastanawiam się, czy można się jakoś dostać na znajdujące się między nimi konstrukcje. Sklepienie sali jest niebieskie, z wymalowanymi gwiazdozbiorami, które zostały pozłocone i wydają się lśnić, jak gwiazdy na letnim niebie.
Wsłuchujemy się w komunikaty dotyczące przyjeżdżających i odjeżdżających pociągów, rozmowy ludzi, które mieszając się w harmonijny zgiełk tego niezwykłego miejsca.
Wnętrze Grand Central Terminal, zdjęcie autorki
Wracamy potem do hotelu, zastanawiając się, gdzie zjemy kolacje. Na miejscu poznajemy Jessicę, która do Nowego Jorku, tak jak my, przyjechała po raz pierwszy. Idziemy razem na kolację do lokalnej restauracji znajdującej się niedaleko Orchard Street. Dzielimy się z naszą nową znajomą wrażeniami ze zwiedzania polecając jej odwiedzenie miejsc, w których już byłyśmy: Grand Central Terminal, Central Parku, Time Square i Mostu Brooklyńskiego. Proponujemy jej nawet, żeby wybrała się na most razem z nami, żeby zobaczyć wschód słońca nad Nowym Jorkiem, jednak wizja wstania o piątej trochę ją przeraża. Nas nie, ale pora już wracać i odpocząć.
Jeżeli chcesz być na bieżąco z moimi podróżami, obserwuj mnie na Instagramie!
Jeżeli chcesz poczytać więcej moich tekstów, sprawdź mój profil na Erasmusu.com, a także odwiedź mojego bloga Artinsuitcases!
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)