Źródło
Umiyaki to mała japońska restauracja w pobliżu kościoła Saint-Roch oraz słynnego Placu de la Comédie (tramwaj numer 1 i 2). Kiedy mówię mała, jest ona bardzo mała. Po prawej, przy wejściu, przy ścianie znajduje się kilka małych stolików, bardziej długich niż szerokich i siedzenia na podwyższeniu. Po lewej, kilka małych stolików, nic więcej. Nie jest to żaden problem, ponieważ sporo ludzi przychodzi zamówić na wynos. My, kiedy nie było miejsca w środku, musieliśmy czekać na ich zwolnienie na zewnątrz (nic strasznego w okresie wiosennym, może nieco denerwujące w zimie).
Poszliśmy tak, żebym mogła spróbować jednej z ich specjalności, mało popularnej u nas: takoyaki. Mowa o małych kulkach przypominających ciasto na naleśniki z mięsem, rybami lub skorupiakami w środku. W tym przypadku, z ośmiornicą (cztery euro za koszyk z sześcioma takoyaki).
Słynne takoyaki
Podobało mi się, danie podane zostało z hojną porcją ryżu i porządnie się najadłam. Mogliby podawać nieco więcej ośmiornicy, a inna sprawa, że ja nie jestem zbytnio za sosami, a tutaj wszystko: i ryż i takoyaki, polane było sosem przypominającym sos majonez / octowy. Z niektórych takoyaki udało mi się go zgarnąć, jednak z ryżem było gorzej. Trochę szkoda... Mimo wszystko, jest to kwestia gustu, ten sam sos zupełnie nie przeszkadzał koleżance, która pokazała mi to miejsce, a miała go tyle samo.
Źródło
Możemy również jesść dania japońskie bardziej "powszednie", gyozu na przykład, przygotowują również różnego rodzaju bentô w przyzwoitych cenach.
Na deser, zrobiłyśmy sobie przyjemność zamawiając amayaki, lub, jak to nazywają inaczej, "słodką wersję takoyaki".
Można dostać je w dwóch wariantach: naturalne z sosem (cztery euro za sześć sztuk) lub amayaki zapiekane, z lub bez sosu (cztery i pół euro).
Do wyboru są różne sosy: czekoladową, karmelową, z białej czekolady, z truskawek i z mango.
Możliwe posypki to: ciasteczka speculoos, praliny, wiórki kokosowe, aloe vera, marcepan. Aż ślinka cieknie, nie?
Widziałam, że proponowali również nowość: teraz można wybrać, czy chcecie sos czy czekoladę Lindt (różne smaki do wypróbowania np. crème brûlée, kwiat soli... ).
Za doradą mojej koleżanki zamówiłyśmy zestaw sześciu do podziału na nas dwie, sześć naturalnych amayaki z sosem karmelowym na połowie, z czekoladowym na drugiej połowie. I szczerze mówiąc, to było smaczne! Uważam, że jak tylko pasza może się wydawać, bez również jest to dobre. Ewentualnie, przypieczone bez sosu, bo i jedno i drugie razem wydaje mi się lekką przesadą, ale to już do Was należy decyzja.
Oczywiście są i inne desery: wypieki japońskie takie jak dorayaki (przypominające naleśniki z konfiturą z czerwonej fasolki), financiers au matcha (puder z zielonej herbaty) lub pieczywo z proszkiem z grillowanej soi! Tak więc dajcie się uwieść...
Join the bubble tea club!
Dodatkowo... Umiyaki robi bubble herbaty (w rozmiarze L lub XL)! Wiecie, bubble herbaty są dość modne, ze swoimi małymi glutowatymi dziwnymi kuleczkami (tak na prawdę są to perły tapioca, produkowane z manioku), które zasysa się dużymi słomkami. A jeśli herbaty to nie Twój konik, możesz zamówić bubbles w smoothie! Osobiście próbowałam bubble smoothie z czerwonych owoców i było mega pyszne, bardzo odświeżające i zabawne (niech żyją bubbles! ). Restauracja proponuje również "thickshake".
Do napojów można dodać posypki (bubbles to jedno, ale są również agar-agar, aloe vera, etc. ).
I dobra wiadomość: można wyrobić tam kartę stałego klienta bubble teas: za każde dziewięć bubble teas lub smoothies lub thickshakes, Umiyaki oferuje dziesiątą za darmo!
Mają tutaj również azjatyckie piwa, jeśli gustujecie w alkoholach.
Plus porada praktyczna: restauracja dowozi pod adres. Tak więc nie ma co się fatygować!