10 wad studiowania w Mediolanie!
Jakiś czas temu dodałam post, gdzie opisałam dość dokładnie 10 punktów, które są dziesięcioma największymi zaletami studiowania w Mediolanie, które byłam w stanie znaleźć. W końcu podczas przerwy międzysemestralnej (tutaj 1 semestr skończył się miesiąc później niż na mojej uczelni w Lizbonie) znalazłam chwilę na napisanie całkowicie przeciwnego wpisu. Wydaje mi się, że jest to idealny moment, jako że zaliczyłam pierwsze egzaminy na tej uczelni.
Mediolan jest wspaniałym miastem. Pomimo że nie jest to miejsce, w którym widziałabym się w przyszłości (jako miasto studenckie jest fantastyczne), to ma wiele bardzo mocnych zalet. Chciałabym sprawdzić, czy jestem w stanie znaleźć 10 negatywnych spostrzeżeń na jego temat. Jestem niemal pewna, że ten wpis przyda się studentom, którzy planują wyjazd na Erasmusa do Mediolanu. Chciałabym na ich miejscu wiedzieć, jakie są zasadnicze wady oraz zalety tego miasta z punktu widzenia innego studenta.
Pamiętam, kiedy byłam w tym samym momencie życia. Wiele dałabym wtedy za informacje o niektórych rzeczach, bardziej konkretne odpowiedzi na pytania, które sobie zadawałam. Pomogłoby mi to w podjęciu bardziej świadomej decyzji.
Uwaga: te wady będą oparte tylko i wyłącznie na moim własnym doświadczeniu. W Mediolanie jestem już od około 6 miesięcy; wydaje mi się, że to odpowiednio długi okres, żeby zebrać wszystkie informacje i wydać obiektywną opinię. Mimo wszystko, coś co jest dla mnie zaletą, dla innego studenta może być wadą. Dlatego będę szczegółowo opisywać każdy punkt, żebyś miał dostatecznie dużą wiedzę i mógł wyrobić sobie na jej bazie własną opinię.
Zacznijmy więc!
PS. Moje doświadczenie uniwersyteckie związane jest z Politechniką w Mediolanie, tylko o tej uczelni mogę wyrazić najdokładniejszą opinię. Jednak dzięki rozmowom z innymi studentami wiem, że wiele rzeczy jest podobnych na innych uczelniach w tym mieście (już o tym wspominałam w innym wpisie na temat zalet).
1 - Grupy na uczelni są zazwyczaj gigantyczne;
Na politechnice jest to dość często spotykane. Oczywiście, że w Lizbonie moje grupy były większe, niż chociażby te w liceum czy w podstawówce. Było tak jednak głównie w przypadkach zajęć teoretycznych, gdzie profesor wygłasza wykłady, a liczba studentów nie ma najmniejszego wpływu na ten proces. Oczywiście denerwujące jest to, że pod koniec zajęć trzeba czekać dobre piętnaście minut, jeśli nie dłużej, aby porozmawiać z nauczycielem, ale poza tym nie utrudnia to życia jakoś bardzo.
Jednak tutaj na zajęciach bardziej praktycznych, jak na przykład na tych, na których trzeba tworzyć projekty, również się to zdarza. Grupy, które w Lizbonie nigdy nie przekroczyły 30, 35 studentów, tutaj często są tworzone przez 70 osób. Opierając się na tym, co zaobserwowałam na architekturze, w Mediolanie edukacja jest o wiele bardziej masowa. Mnóstwo osób tu studiuje, a ta liczba ciągle wzrasta dzięki studentom przyjeżdżającym na wymianę - przez to kontrola dokładnej liczby studentów na każdych zajęciach nie jest możliwa.
Grupa Facoltà di Archittetura - Politecnico di Milano - Źródło
Podsumowując, ten aspekt systemu nauczania nie jest zbyt pozytywny. Rozmowa z wykładowcą jest utrudniona, tak samo jak i uzyskanie od niego konkretnych wskazówek, które pomogłaby w kontynuowaniu pracy. Wiele razy czułam, że przy tak dużej ilości studentów i tak wielu grupach projektowych istnieje rywalizacja o uwagę wykładowcy.
Często rozwiązaniem tej sytuacji są asystenci - zazwyczaj młodsi wykładowcy, którzy nie są na tyle doświadczeni, żeby prowadzić zajęcia samodzielnie. Wtedy wspomagają któregoś profesora i służą pomocą w rozwoju projektów każdej grupy. Ma to też swoją wadę – brak ciągłości.
Według mnie, ta sytuacja nie jest zbyt korzystna. Niezwykle ważne jest, aby wykładowca odpowiedzialny za ostateczną ocenę, nie tylko widział rezultaty całej pracy wykonanej w trakcie semestru, ale również mógł udzielić cennych wskazówek podczas jej tworzenia.
Przykładowo, w tym semestrze miałam przedmiot, który nazywał się „Urban Restoration” (bardzo interesujący z nazwy), gdzie poza zajęciami teoretycznymi dotyczącymi ważnych dokumentów oraz środków, które mogą służyć jako przykłady dla przyszłych projektów zakończonych sukcesem z główną panią profesor, musieliśmy w parach lub w grupach trzyosobowych przeprowadzić analizę przestrzeni dotyczącą wybranej przez nas lokalizacji na terenie Włoch.
Problem: na tych zajęciach moja grupa liczyła więcej niż 200 osób, więc poza tym, że ledwo mieściliśmy się w auli, to było nas tyle, że to nie było możliwe, żeby pani profesor mogła poświęcić odpowiednią ilość czasu każdej grupie i porozmawiać o różnych lokalizacjach i przebiegu pracy. W połowie semestru zrozumiałam, jak to działa i poprosiłam o pomoc dwóch innych wykładowców z tego samego wydziału, żeby udzielili wsparcia. W ten sposób każda grupa mogła liczyć na cotygodniowe konsultacje.
Jednak studenci, którzy zostali nagle zmuszeni do zmiany wykładowcy w środku semestru, byli według mnie poszkodowani, ponieważ musieli wyjaśnić, jak przebiegała ich praca od samego początku aż do tego momentu. Poza tym bardzo rzadko zdarza się żeby nowy wykładowca w 100% zgadzał się z metodologią narzuconą przez swojego poprzednika.
2 -Zakwaterowanie jest drogie, a miejsca w akademikach niewystarczające;
Znalezienie mieszkania nie jest czymś łatwym dla studentów w Mediolanie, a zwłaszcza dla tych, którzy przyjeżdżają tu tylko na jeden semestr. Prywatny rynek wynajmu ma ogromną kontrolę nad cenami – które w porównaniu z Portugalią wcale nie są przystępne. Dodatkowo dla środowiska studenckiego w tym mieście liczba akademików jest zdecydowanie niewystarczająca.
Casa dello Studente, jeden z najbardziej znanych akademików Politechniki w Mediolanie - Źródło
Ten nowy akademik otwarto w tym roku akademickim (2016/2017). Żeby dostać tam miejsce, musisz je zarezerwować z ogromnym wyprzedzeniem. Nawet jeśli to zrobisz, to jest możliwe, że miejsce nie zostanie Ci przydzielone i będziesz musiał szukać czegoś na własną rękę lub z pomocą agencji.
Kiedy przyjechałam tu na Erasmusa, starałam się o miejsce w akademiku i bardzo żałuję, że go nie dostałam. Dodatkowo ceny są wysokie; bardzo często nawet wyższe niż pokoje prywatne w mieszkaniach współdzielonych. W Mediolanie mieszkanie w akademiku wymaga wielu dopłat, jeśli chcesz się cieszyć z podstawowych przywilejów.
3 - Kurs włoskiego na uczelni jest płatny;
Przynajmniej w przypadku politechniki, kurs oferowane przez uczelnię jest płatny (jeśli się nie mylę, to 100€ za semestr). Oczywiście, że jest to usługa dodatkowa, świadczona dla studenta, który przyjechał na wymianę i chciałby polepszyć swój poziom włoskiego, zarówno pisanego, jak i mówionego. Jednak na koniec kursu studenci nie dostaje żadnego certyfikatu, który potwierdziłby poziom znajomości tego języka.
Przez to wszystko ludzie wolą szukać kursów poza uczelnią. Szczerze mówiąc, jeszcze nie zgłębiłam tego tematu, ale wydaje mi się, że jest to dobra decyzja, ponieważ certyfikat jest tam zagwarantowany - to kolejny cenny dokument, potwierdzający moje umiejętności językowe.
W pierwszym semestrze zapisałam się tylko na test językowy, po którym miałabym być umieszczona w odpowiedniej grupie, jednak zrezygnowałam. Nie słyszałam o tym kursie zbyt dobrych opinii (mówiono mi, że poziom tego kursu zależy od wykładowcy, który prowadzi zajęcia danej grupy i na danym poziomie). Wybrałam więc kupienie kilku książek i innych materiałów dydaktycznych oraz przerobienie ich w domu.
Kolejną wadą, o której słyszałam i którą potwierdziłam, sprawdzając terminarz zajęć tego kursu, jest fakt, że większość zajęć jest prowadzona w miesiące, które poprzedzają sesję egzaminacyjną (dotyczy obu semestrów: styczeń i czerwiec). Znam kilka osób, które opuściły wiele zajęć w tym okresie i nie były w stanie korzystać z nich na tyle, ile chciały. Te dwugodzinne zajęcia organizowane są dwa razy w tygodniu, a studenci mają możliwość wyboru dwóch terminów (poniedziałek i środa lub wtorek i czwartek). Dodatkowo zajęcia zaczynają się o 18. 00, co koliduje z zajęciami projektowymi. Często wykładowcy nie chcą zwalniać studentów z zajęć, co jest zrozumiałe, bo te kończą się dopiero o dziewiętnastej.
4 - Ciężko jest znaleźć zdrowe jedzenie na terenie uczelni
Tak naprawdę nie istnieje tu żadna stołówka (a przynajmniej nie w pobliżu budynku, w którym miałam większą część zajęć). Wszystkie miejsca, w których możesz kupić jedzenie na terenie uczelni, są prowadzone przez zewnętrzne firmy, które nie mają nic wspólnego z Politechniką w Mediolanie.
Odrzucając tę opcję, istnieją foodtrucki, które serwują szybkie posiłki w niskiej cenie (kanapka za 3, 50 €) oraz automaty z jedzeniem. O automatach z jedzeniem możesz zapomnieć: są wypełnione bardzo słonymi lub bardzo słodkimi produktami – wygląda na to, że we Włoszech nie ma prawa, które regulowałoby maksymalną dozwoloną ilość soli czy cukru. Według mnie największą wadą jest to, że nie istnieje żadna opcja dla wegan albo wegetarian (tak naprawdę jedynym wyjściem jest poproszenie, żeby zrobili Ci spersonalizowaną kanapkę).
Jedynym wyborem, kiedy nie chciałam jeść śmieciowego jedzenia i nie miałam czasu na przygotowanie czegokolwiek w domu i przynieść na uczelnię, było pójście do supermarketu lub do małej, taniej restauracji w okolicy uczelni, gdzie miałam zajęcia i wzięcie czegoś na wynos.
Supermarket pomimo tego, że był jednym z droższych – Carrefour – to był najbardziej ekonomiczną opcję, ale jeśli chodzi o gotowe posiłki to nie mieli zbyt dużo go wyboru. Trochę wyobraźni połączonej z doświadczeniami z poprzedniego semestru podpowiada mi, że unikanie pokusy w postaci niezdrowego jedzenia jest tu bardzo trudne.
Polecam przynoszenie jedzenia w pudełkach, nawet ze względów finansowych, zawsze, kiedy tylko jest to możliwe. W niektórych przypadkach potrzebujesz tylko dobrego zaplanowania posiłku dzień wcześniej, żeby wszystko dobrze funkcjonowało.
5 – Sale są zwykle przepełnione;
Znalezienie miejsca do pracy na politechnice nie zawsze jest czymś łatwym. Od momentu, w którym połączono dwa wydziały architektury, liczba studentów znacząco się zwiększyła. Żeby zrobić pracę w grupie musisz uzbroić się w cierpliwość, ponieważ stracisz prawie zawsze 0, 5 h, jeśli nie więcej, tylko na znalezienie miejsca.
Miejsca na uczelni zawsze przepełnione - Źródło
Istnieje pewna aplikacja dostępna na Androida i IOSa – wystarczy wyszukać w Google – dzięki której dowiesz się które sale w tym momencie są wolne. Pomimo tego, jest tu tak wielu studentów, że czasem nie jesteś w stanie znaleźć choćby kawałeczka miejsca, żeby coś zrobić.
Inną rzeczą, która mnie bardzo denerwuje, jest sytuacja, kiedy tylko jedna osoba z grupy przychodzi wcześniej i rezerwuje dwa stoliki dla kolegów, którzy przyjdą dopiero za 2h. Jest to bardzo niesprawiedliwe wobec tych, którzy przychodzą na czas i zasługują na miejsce, żeby usiąść.
6 - W niektórych przypadkach naprawdę warto znać włoski
Kiedy złożyłam papiery na Politechnikę w Mediolanie, nie musiałam mieć ukończonego żadnego kursu języka włoskiego. Poprosili mnie tylko, żebym do momentu wyjazdu osiągnęła poziom średnio-zaawansowany – B1 – żebym była samowystarczalna w pierwszych momentach mojego pobytu. Przed przyjechaniem miałam czas tylko na ukończenie pierwszego poziomu – A1 – ale byłam przekonana, że to wystarczająco, żeby móc się dogadać. Zapomniałam, że będę potrzebowała dodatkowego czasu, żeby zyskać pewność w komunikowaniu się z lokalsami.
Tak jak już wspominałam, Politechnika w Mediolanie jest bardzo popularna wśród zagranicznych studentów, więc większa część pracowników zna angielski na tyle, żeby komunikacja była możliwa. Jednak ich poziom angielskiego nie zawsze jest zbyt wysoki, a nawet wystarczający na tyle, żeby wyrazić to, co normalnie powiedzieliby po włosku.
Kiedy zaczęłam rozumieć, że będzie o wiele łatwiej, jeśli to ja podejmę wysiłek mówienia po włosku niż oni po angielsku, to wszystko się zmieniło. Poza tym, że wydawali się o wiele bardziej sympatyczni, to czułam się lepiej słyszana i szybciej zauważana.
Kiedy jesteś w grupie projektowej z lokalnymi studentami – a nie zawsze tylko i włącznie z innymi studentami z Erasmusa – również znajomość języka bardzo pomaga.
7 -Pierwszy kontakt z Włochami jest trudny;
Przyjechałam z Lizbony, gdzie obserwowałam, jak wygląda przyjazd na Erasmusa, więc byłam pewna, że tutaj wszystko będzie wyglądało tak samo. Lizbona jest mniejszym miastem, więc o wiele łatwiej jest poczuć się jego częścią oraz doświadczyć gościnności. Pod tym względem Mediolan jest całkowicie inny. Po pierwsze, jest to ogromne miasto, przyjeżdżają to ludzie z każdego zakątka świata, z każdego zakątka Włoch, czyli bardzo, bardzo odległe od siebie kultury, które muszą ze sobą współistnieć.
Mieszkanie poza granicami swojego kraju, bez zbyt wielkiego wsparcia jest czymś trudnym. Na początku zawsze pomaga posiadanie kilku znajomych, na których możesz liczyć. Ich pomoc będzie niesamowicie ważna w początkowym okresie adaptacji.
W Mediolanie tak się nie stało, ponieważ „rzuciłam się lwom na pożarcie”! Wybrałam zajęcia prowadzone wyłącznie po włosku, żeby być zmuszoną do codziennego używania włoskiego oraz tworzenia projektów w tym języku. Wiązało się to z kontaktem prawie tylko i wyłącznie Włochami, co nie oznaczało na początku wielkiej chęci współpracy. Przykładowo, moja grupa z tego semestru była dość sympatyczna. Jeśli mieliśmy jakiekolwiek wątpliwości, były szybko rozwiewane. Jeśli nie wiedzieliśmy, jak działa system online na uczelni, to zawsze był ktoś, kto nam pomagał. Jednak zawsze to były pytania wyłącznie tego typu.
Któregoś dnia musiałam w końcu przełamać wstyd przed moim włoskim, który nie był wtedy na zbyt wysokim poziomie. Zaczęłam żartować i nawiązywać rozmowę z kolegami, którzy zazwyczaj siadali za mną na zajęciach. Wtedy zaczęłam w końcu otrzymywać zaproszenie na kawę, ewentualnie pytali się o dołączenie do ich stolika w porze obiadowej. Jednak nie mogę powiedzieć, że zaprzyjaźniłam się z kimkolwiek na tyle, żeby umówić się poza uczelnią – kto wie, może w następnym semestrze.
Wydaje mi się, że w nadchodzącym semestrze moje kontakty z włoskimi kolegami będą łatwiejsze. Będę uczęszczała na wszystkie zajęcia po włosku, a moje zdolności językowe naturalnie się poprawiają. Poza tym, po doświadczeniach z pierwszego semestru, wiem mniej więcej na co mogę liczyć. Wszystko będzie zależało od odrobiny szczęścia!
8 - Specyficzny sposób organizowania pracy;
Włosi, przynajmniej na moim kierunku – architektura – mają dość specyficzny sposób organizowania swojej pracy. Opiszę teraz moje doświadczenie na uczelni, ponieważ jest to jedyne, co było dane mi poznać.
Jeśli chodzi o przygotowanie projektu, to nie różni się zbytnio. Jednak jego prezentowanie jest zupełnie inne. Przykładowo: prezentacja końcowa w większości przypadków, tutaj w Mediolanie wygląda tak, że pokazujemy swoją pracę na stołach. Prowadzący analizują w ciszy to, co przyniosła każda grupa. Potem, po jakiejś 0, 5 h wołają nas oraz informują o ocenach. Ten mały szczegół całkowicie zmienia sposób, w jaki powinny być wykonane makiety (wykładowcy widzą wszystko z bliska, więc nie mogę używać tak mocnych kolorów, jak te, których używam na moich makietach w Lizbonie, aby były widoczne z odległości dwóch /trzech metrów).
To są szczegóły, które robią różnicę w ocenianiu końcowym. Nikt wcześniej Cię tego nie nauczy, ani nie zwróci na to uwagi. Są to rzeczy, o których musisz porozmawiać z wykładowcami. W związku z tym uważam, że w większości włoscy wykładowcy mają swój własny sposób pracy i są nieco nieugięci w stosunku do nowych pomysłów. Tyle razy powtarzali mi w ciągu tego semestru, że „pracuję w tak portugalski sposób! ”, że nawet nie jestem w stanie tego zliczyć.
W tym przypadku bardzo pomaga zadawanie dużej ilości pytań i dowiadywanie się od kolegów wszystkiego, czego nie do końca rozumiesz. W większości przypadków Ci pomogą i ocena końcowa nie będzie zagrożona przez rzeczy, które tak naprawdę nie dotyczą projektu, tylko sposobu jego prezentowania.
9 - Istnieje nadmierna biurokracja
Ta cecha jest stereotypowo przypisywana krajom południowym i cóż... tutaj w Mediolanie się to sprawdza. Oczywiście w Lizbonie wygląda to podobnie lub nawet gorzej, jednak to tu nie jesteś w stanie odpocząć nawet na chwilę, ze względu na terminy dostarczenia zgodności dokumentacji.
Bardzo dobrze sobie zdaje sprawę z tego, że wyjazd na Erasmusa obejmuje dwie uczelnie: przyjmującą oraz macierzystą. Żeby wszystko szło sprawnie, muszą one ze sobą współpracować oraz mieć ze sobą szybki i dobry kontakt.
Tak jak już wspomniałam, politechnika jest ogromną uczelnią: jeśli potrzebujesz jakiegokolwiek dokumentu to musisz udać się do odpowiedniego miejsca - O Studesk. W przypadku studentów na wymianie czas oczekiwania wynosi około 1h-1h30min. W punktach obsługi zawsze jest dużo zagubionego personelu, a niektóre błędy w komunikacji sprawiają, że załatwienie czegokolwiek staje się jeszcze trudniejsze.
Pomimo tego, że politechnika jest jedną z najlepszych uczelni, to niektóre procesy mogłyby być zautomatyzowane. Dzięki temu student mógłby być bardziej niezależny w podejmowaniu decyzji o swojej ścieżce akademickiej. Kolejną rzeczą, która mogłaby być poprawiona jest również wygląd i organizacja strony Servizio Online.
10 - Miasto jest trochę chaotyczne.
Mediolan nie jest dobrym miastem dla osób bardzo wrażliwych lub tych, które nie są w stanie wytrzymać zbyt wiele czasu w chaosie miejskim. Miasto jest dość gęsto zaludnione, wielu ludzi musi dojechać do pracy, przez co tworzą się ogromne korki pomiędzy miejscem pracy – Mediolanem – a jego przedmieściami.
Zamieszanie w metrze w Mediolanie - Źródło
Nie można powiedzieć, że w tym mieście jest wiele zieleni, ale istnieje kilka miejsc, które zapewniają uczucie połączenia z naturą oraz zabijają tęsknotę za miejscami, które są dla nas ważne.
Aby żyć w Mediolanie, musisz przygotować się na bycie jednym z wielu; powinieneś więc być wojownikiem, który zostanie dostrzeżony. To miasto nie jest przyjazne samotnym; do niego nikt, nawet rdzenni mieszkańcy, nie wydają się być przywiązani. Krótko rzecz biorąc, nie spodoba się tu wszystkim. Dobrym pomysłem jest zrobienie rachunku sumienia przed przyjazdem i zastanowienie się, czy jesteś gotowy i przygotowany na takie wyzwanie. Powodzenia!
Galeria zdjęć
Treść dostępna w innych językach
- Português: 10 Desvantagens de estudar em Milão!
- Español: ¡10 desventajas de estudiar en Milán!
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)