Ogrody Majorelle w Marakeszu
Ogrody Majorelle
Doszłam do wniosku, że o tym miejscu napiszę oddzielny wpis chociażby dlatego, że w większości przewodników, blogów jest napisane, że to miejsce typu „must see” w Marakeszu.
Nie należę do osób, które ślepo podążają za schematami, raczej lubię swoje własne ścieżki, uznałam jednak, że oprócz budowli typowo marokańskich chciałabym zobaczyć coś więcej, poza tym aby o czymś mówić muszę to sama zobaczyć.
Jak napisałam już wcześniej nie przyszło mi z łatwością odnaleźć to miejsce, trochę jest zakamuflowane, uważam, że zdecydowanie powinno być więcej znaków informacyjnych gdzie jest dany obiekt. Z drugiej zaś strony oznacza to, że wszyscy chętni przewodnicy nie byliby potrzebni, ośmielę się stwierdzić, że pewnie dlatego wciąż takich oznaczeń brakuje.
Pamiętam moje rozczarowanie kiedy na mapie wyraźnie było widać, że jesteśmy już u podnóża ogrodów a tu wciąż przed nami roztaczał się mur, jakby nie było to dostępne dla zwykłego śmiertelnika.
Faktycznie jestem przyzwyczajona, że już zza płotu roztacza się widok na dany park, pałac, ogród, który od samego początku podsyca pragnienie aby znaleźć się tam jak najszybciej. Tutaj jednak było to odroczone w czasie.
Jedynie co zdradzało, że prawdopodobnie jesteśmy we właściwym miejscu to czubki palm, które wybijały się ponad mur zwracając innych uwagę na siebie.
Lokalizacja
Jeśli chodzi o to jak się tutaj dostać to ja polecam spacerkiem, ale oczywiście wszystko zależy od tego gdzie mieści się miejsce naszego noclegu w innym wypadku można skorzystać z taksówki. Możliwe, że niedaleko zatrzymują się autobusy, ale jakie numery to pewnie wiedzą tylko Marokańczycy.
Jeśli chcesz sprawdzić na mapie to miejsce musisz wpisać Jardin Majorelle, Rue Yves Saint Laurent, Marrakech.
Nam dojście z Jamma el Fna zajęło około 45 minut.
Godziny otwarcia
Co mnie osobiście zdziwiło, ogrody są otwarte dla zwiedzających nawet w czasie odbywającego się Ramadanu.
- Od 1 października do 30 kwietnia, ogrody i muzeum są otwarte dla zwiedzających między godziną 08:00 – 17:30;
- Od 1 maja do 30 października, ogrody i muzeum są otwarte dla zwiedzających między godziną 08:00 – 18:00;
- W okresie ramadanu, ogrody i muzeum są otwarte dla zwiedzających między godziną 09:00 – 17:00.
Ceny wstępu
Pamiętasz jak mówiłam, że tutaj wszędzie ceny są różne dla obcokrajowców a różne dla mieszkańców Maroko, podobnie jest z ogrodami Majorelle.
- Za zwiedzanie ogrodu Majorelle należy zapłacić 70 dirham;
- Za zwiedzanie dodatkowo muzeum berberów 30 dirham;
Zniżki jakie obowiązują w tym miejscu są następujące:
- Marokańczycy oraz osoby, które posiadają marokańską rezydenturę za zwiedzanie ogrodu zapłacą 40 dirham a za zwiedzanie muzeum 10 dirham.
- Marokańscy studenci za zwiedzanie ogrodu zapłacą 25 dirham a za muzeum Berberów 5 dirham.
- Zagraniczni studenci za zwiedzanie ogrodu Majorelle płacą 35 dirham a za muzeum 25 dirham.
- Dzieci do 12 roku życia wchodzą za darmo.
Pierwsze wrażenie
Przede wszystkim było dla mnie ogromnym zaskoczeniem jak duża jest kolejka, ale jak wspomniałam w większości przewodników jest napisane, że jest to miejsce, które koniecznie należy zwiedzić będąc w Marakeszu w związku z czym powinnam się przygotować że będą tutaj tłumy.
Uwierz mi jednak, jak jest tak gorąco to nie myśli się logicznie. Przy kasie zapytano nas o narodowość więc pewnie prowadzą jakieś statystyki.
Co osobiście mnie zdziwiło to fakt, iż mimo ilości osób jaka w tym samym czasie zwiedzała ogrody nie odczuwało się wewnątrz tego tabunu ludzi, można spokojnie było przysiąść na jakiejś ławce, murku i się zrelaksować, pooddychać innym powietrzem. Kiedy jesteś w Maroku każda chwila wśród zieleni jest błogosławieństwem.
Historia
Jak pewnie wiesz o ile czytasz moje wpisy lubię znać dane miejsce od podszewki, na tym polega fascynacja odkrywania, nie chodzi tylko aby zobaczyć, ale i zrozumieć. W związku z czym jeszcze przed wejściem do środka wiedziałam czego mam się spodziewać i skąd pomysł na aranżacje tego miejsca.
Wpływy francuskie
Jasques Majorelle
Ogrody Majorelle są konsekwencją starannych działań Jacquesa Majorelle, francuskiego malarza. Artysta ten mniej więcej w pierwszej połowie XX wieku na tyle zainteresował się Maroko, że postanowił wybudować tutaj dom, który otoczył ogrodem. Będąc jednak konsekwentną to Majorelle przebywał w tym kraju z racji zaleceń lekarza, który powiedzmy wysłał go na urlop, a ponieważ Maroko było w tym czasie pod opieką Francji to miejsce wydawało się najlepsze dla rekonwalescencji artysty.
Chcąc jednak dążyć do pewnej doskonałości co i rusz Majorelle przywoził nowe gatunki sadzonek różnego rodzaju drzew i krzewów. Nie ograniczał się tylko do europejskich gatunków, zwoził je z całego świata – będąc w środku można odszukać eksponaty ze wszystkich kontynentów. Ta przepiękna aranżacja została dopełniona stworzoną przez Majorelle pracownią artystyczną.
Wyjątkowość tej pracowni polegała na jej nietuzinowym kolorze, który został stworzony przez Jacques, coś pomiędzy granatem a błękitem, który to nosi nazwę blue majorelle. Jeśli jednak jesteś spostrzegawczy to w całym Maroku zobaczysz ten kolor, czy więc Marokańczycy byli zafascynowani twórczością Majorelle?
Nie, kolejność jest odwrotna to Majorelle był zafascynowany sztuką marokańską, a stworzony przez niego kolor możesz zobaczyć na mozaikach w pałacach, w elementach infrastruktury. To co było innowacyjne to fakt, że artysta pomalował na ten kolor wszystko dookoła, wszystko znaczy naprawdę wszystko. Drzwi, framugi, ościeżnice, doniczki, schody, altanki, poręcze, i tak dalej, to właśnie to tworzy to miejsce odmiennym.
Artysta uznał, że pięknem chce się dzielić w związku z czym miejsce to było otwarte dla ludzi, którzy mogli cieszyć się pięknem. Wszystko to zajęło mu praktycznie 40 lat, jeśli dobrze policzysz to okaże się, że wspomniany ogród jest jednym z nowszych zabytków, który stał się tak bardzo popularny.
Uważam, że popularność tego miejsca wiąże się też z tym, że jest to zupełnie inna kategoria obiektu niż znane marokańskie bazary.
Sytuacja uległa zmianie kiedy w 1962 Jacques Majorelle zmarł, mimo zachwytów nad efektownością tego miejsca, nie znalazł się żaden śmiałek, który chciał wziąć na swoje barki utrzymanie tego miejsca. I tak mniej więcej ogród niszczał przez 4-5 lat kiedy do ogrodów Majorelle trafił inny znany francuski artysta – projektant Yves Saint Laurent.
Yves Saint Laurent
Podobnie jak Majorelle, Laurent zauroczył się orientem jaki panował w Maroku i nabył dom. Tutaj czuł inspiracje przy tworzeniu nowych kolekcji, przy czym bywał w nim tylko dwa razy do roku. Mniej więcej w roku 1980 Laurent zainteresował się ogrodami i postanowił je wykupić. Wraz ze swoim długoletnim partnerem życiowym i doradcą finansowym Pierrem Berge postanowili przywrócić to miejsce do łask i nadać mu niegdysiejszy blask.
Nie było to łatwe zadanie biorąc pod uwagę ilość lat, która upłynęła, jednakże panowie dołożyli wszelkich starań, przywieźli nowe gatunki roślin, zmienili wystrój, przy czym zachowali dominujący kolor blue majorelle. W ten o to sposób miejsce to znów przyciągało rzeszę osób, które chciały choć przez chwile nacieszyć oko tym niebywałym pięknem.
Wydaje mi się, że Maroko jest takim krajem, który ze względu na swoją odmienność, w sensie odniesienia do sztuki orientalnej w połączeniu z pewna dozą egzotyki, której tutaj wiele sprawia, że właśnie artyści wybierają ten kraj jako swego rodzaju artystyczna przystań,
Na chwilę obecną oprócz tego, że można tutaj podziwiać zgromadzone okazy roślinności, różnego rodzaju palmy, kaktusy, kwiaty, rośliny wodne i inne obiekty, które zgromadzili Yves wraz z Pierrem można wybrać się do muzeum lub też na chwilę usiąść w kawiarni i delektować się roztaczającym widokiem.
Podsumowanie i moja opinia
Co na pewno temu miejscu trzeba przyznać to fakt, że połączenie kolorystyczne sprawia, że ma się wrażenie pewnej głębi, kolory są swoim dopełnieniem, ich nasycenie, barwa istna gratka dla artystów ale i zwykłych ludzi.
Jeśli przyjrzysz się otaczającym Cię kolorom to będziesz miał przede wszystkim niebieski, zielony i żółty ciekawe połączenie prawda? Szczególnie jeśli łączymy barwy, zastanawiałam się siedząc przy oczku wodnym czy o tym samym myślał Majorelle, drugie moje skojarzenie jakie przyszło mi w tym miejscu było, że znalazłam się w wiosce smerfów, ze względu właśnie na ten niebieski kolor.
Oglądając zdjęcia, które zrobiłam przyznam, że wcale mnie one nie powaliły światło w tym miejscu było nieodpowiednie, a może zabrakło mi sprawności.
Jeśli chodzi o tłumy, o których wspomniałam na samym wstępie, to w pewnym momencie jakoś wszyscy się rozeszli, było kilka strategicznych miejsc, w których kumulowali się ludzie, ale mimo pierwszego wrażenia, nie było takiego ścisku jakiego się spodziewałam. Może to też za sprawą upału. Mimo, że to miejsce dawało schronienie i przynosiło ulgę ludzie starali się znaleźć jak najbardziej zacienione miejsce.
Spacerując wokół przystanęliśmy przy postumencie Yves Saint Laurent, którego prochy znajdują się w rosarium w części ogrodów Majorelle. Takie było jego ostatnie życzenie, przed śmiercią projektanta w 2008 roku. Możliwym, jest że Pierre Berge spocznie po śmierci w tym samym miejscu, przynajmniej taka wolę deklarował gdy rozsypywał prochy i wygłaszał mowę pożegnalną.
Wyrażając swoją opinie uważam, że postument nie jest jakiś specjalnie piękny, dla mnie w żaden sposób nie komponuje się z tym miejscem. Nie wiem czy zabrakło im pomysłu czy taki był zamysł samego projektanta, jak jednak napisałam dla mnie w ogóle nie współgrało to z tym miejscem.
Wspomniałam o kolorystyce oraz o pomniku, ale nie napisałam o najważniejszym, czyli o roślinności, bo w końcu ona stanowi podstawę tego miejsca. Przy czym według mnie dla takiego zwykłego zwiedzającego, czyli mnie to raczej gra kolorów sprawia, że to miejsce jest tak chętnie odwiedzane a nie podziwianie roślin.
Przynajmniej ja nie zauważyłam wielu ludzi, którzy by podziwiali jakiś konkretny gatunek. A jest czym się fascynować, bo można tutaj odnaleźć gatunki takie jak: jaśmin, agawa, lilie wodne, paprocie, kaktusy, palmy, thuja, są też bambusy i nawet wierzba płacząca.
To uważam za plus, że każde miejsce było opisane.
To co zwraca uwagę to sposób kompozycji tych roślin, wszystko wygląda jakby miało ustalone miejsce, które jest idealne, przygotowane dla konkretnej rośliny, drogi rozchodzą się trochę w sposób zakrzywiony tworząc nieregularne kształty, ale i to zdaje się być zrobione z pełną świadomością.
Mnie osobiście bardziej zafascynowały ryby, które były w trzech akwenach wodnych niż sama roślinność, Były po pierwsze ogromne po drugie w tafli wody odbijały się ich srebrne i pomarańczowe łuski, widok pierwsza klasa dodatkowo lilie wodne i kwiaty lotosu, które dopełniały ten obraz.
Z tego miejsca ciężko wyjść, po pierwsze ze względu na przyjemny chłód jaki dają liście piętrzących się palm, po drugie na świergot ptaków, które licznie się tutaj osiedliły, mnie na sama myśl, że muszę wrócić do tego miejskiego hałasu aż się słabo zrobiło.
Dla mnie przychodziło na myśl jakbyśmy byli w zamkniętej bańce mydlanej, która otoczona jest zupełnie czymś innym, ale sama w sobie tworzy unikatowy, indywidualny świat.
Nie wypowiem się na temat muzeum, bo z racji tego, że oboje nie byliśmy w najlepszej kondycji fizycznej uznaliśmy, że szkoda pieniędzy i naszego czasu. Jeśli jednak interesujesz się historią, sztuką berberską to może warto się tutaj wybrać.
Warto czy nie warto
Sama nie jestem przekonana, po ilości artykułów jakie przeczytałam o tym miejscu spodziewałam się chyba czegoś innego, czegoś bardziej spektakularnego.
Nie powiem, że mi się nie podobało, bo było dobrze, no właśnie było dobrze, ale nie fantastycznie. Ja wiem, że to około może 6,70 euro za bilet, czyli nie wiele biorąc pod uwagę europejskie standardy, ale jak napisałam spodziewałam się czegoś innego.
Wydawało mi się, że to miejsce jest znacznie większe, a tak naprawdę może potrzebujesz 45 minut by wszystko zobaczyć i to już z czasem poświęconym na robienie zdjęć. My się nie spieszyliśmy, bo jak wspomniałam wiedzieliśmy, że jak tylko zrobimy krok za bramę to czeka na nas żar z nieba.
W związku z czym powiem tak, warto się tutaj wybrać po to aby zobaczyć coś innego niż architektura marokańska, po to by na chwilę uciec od wołających za nami sprzedawców nakłaniających nas do zakupu w ich kiosku.
Miej jednak w świadomości to, że to nie będzie ogromny ogród, gdzie potrzeba wielu godzin na zwiedzanie, w którym Twoje oczy będą świecić się jak pięciozłotówki z zachwytu. To miłe miejsce, ale żeby mnie powaliło na kolano to bym nie powiedziała gdyby nie kolorowe akcenty to nie wyróżniałoby się niczym od innych ogrodów.
Jeśli chciałbyś dowiedzieć się więcej o tym miejscu to funkcjonuje strona internetowa (i nawet jest w języku angielskim) http://jardinmajorelle.com/ang/
Przy okazji o czym nie napisałam, to w ogrodzie odbywają się też różnego rodzaju wydarzenia w większości pokazy sztuki, spotkania.
Galeria zdjęć
Oceń i skomentuj to miejsce!
Czy znasz Ogrody Majorelle? Podziel się swoją opinią o tym miejscu.