Tajemnicze miejsce w Clermont-Ferrand

W pierwszej notce na tym blogu (który możecie przeczytać tutaj) obiecałam, że opowiem nie tylko o najpopularniejszych atrakcjach turystycznych Clermont-Ferrand, ale też o miejscach mniej uczęszczanych, a jednocześnie ciekawych. Do takich (przynajmniej dla mnie) niewątpliwie należy Cimetière des Carmes.

Nie chciałabym zabrzmieć złowrogo ani posępnie. Nie chciałabym też kreować się na demoniczną personę o osobliwych i pretensjonalnych upodobaniach. A zresztą – wszystko wyjaśnię.

Dwieście lat historii

Bardzo lubię odwiedzać cmentarze. Z wielu powodów; i nie chodzi bynajmniej o to tylko, że nekropolie są dobrym miejscem do zadumy i rozmyślań. Lubię tu przychodzić (ale tak bez powodu, koniecznie bez powodu!...), bo jest spokój, cisza, nikt się nie narzuca, nikt nic nie chce, z nikim nie trzeba gadać. Często te miejsca charakteryzuje wysoki poziom estetyki – są po prostu ładne. Poza tym nekropolie mogą bardzo dużo powiedzieć o historii. A ta w Clermont-Ferrand – czyli Cmentarz karmelitekma sporo do opowiedzenia, choćby ze względu na to, że istnieje już od ponad dwustu lat.

Tajemnicze miejsce w Clermont-Ferrand

Jak mocno to działa na wyobraźnię! Trudno patrzeć na takie zbiorowisko grobów i nie zastanawiać się jednocześnie – co to za ludzie? Każdy miał przecież swoich znajomych, swoje plany, swoje przemyślenia, swoje smutki i swoje radości. Jak wyglądały ich losy, ich życia?

Wizyta na Cimetière des Carmes skłoniła mnie do poszukiwania informacji o dawnych mieszkańcach miasta. Niestety - oprócz paru wyjątków – w większości przypadków pytania pozostają bez odpowiedzi. Patyna czasu stopniowo pokrywa ich losy i wizyta na cmentarzu przeradza się w śledztwo Sherlocka Holmesa, który metodą dedukcji i kojarzenia informacji usiłuje odtworzyć przynajmniej niektóre fakty. Ale ostatecznie i tak niczego nie dowiemy się na pewno.

Jak odkryłam to miejsce?

Trafiłam tutaj zupełnie przypadkiem. Po prostu pewnego dnia szłam zrobić zakupy. By dotrzeć do sklepu musiałam obejść wysoki, solidny, szary mur. Szłam i szłam – a mur zdawał ciągnąć się bez końca. W końcu natrafiłam na bramę, dzięki której mogłam wreszcie zajrzeć do środka i stwierdzić, co takiego się tam kryje. Ale na nagrobkach było widać nie tylko krzyże, ale i gwiazdy Dawida (nie na tych samych, oczywiście!), co już samo w sobie stanowiło interesujące połączenie. 

Świadectwo wojny

Moją uwagę zwróciły rzędy takich samych nagrobnych krzyży. Po uważniejszych oględzinach, okazało się, że w tej części spoczywają ofiary I wojny światowej – z obu stron konfliktu. Przy francuskich poległych była też tabliczka, nawołująca do modlitwy i przypominająca, że „Zginęli dla was”. Dla mnie jednak dużo ciekawszy był sektor poświęcony żołnierzom niemieckim. Dlaczego?

Tajemnicze miejsce w Clermont-Ferrand

Uważam, że to ważne – sprawdzać jak nieznani zmarli się nazywali: wydaje mi się, że to dobra forma hołdu. Nie wtłaczać ich w bezimienną masę, ale każdemu pozwolić zachować jakąś odrębność. No, więc czytam te niemieckie nagrobki. I patrzę, a tu – Wladislaus Matuschak i Anton Polowczyk. Nieopodal – Johann Jasdziejewski, a dalej Paul Gorzawski i Thomas Wojciechowski. Teutońskość tych nazwisk jest dla mnie na tyle wątpliwa, by snuć refleksję nad tym, jak dziwnie plecie się Historia i jak w swych potężnych i niewzruszonych trybach miażdży kruchutkie ludzkie kosteczki.

Tajemnicze miejsce w Clermont-Ferrand

Jeśli chodzi o inne obrazy historii powszechnej, to można natrafić tam też na groby angielskich aliantów z czasów II wojny światowej.

Zostanie kamień z napisem?

Zawsze kiedy jestem na cmentarzu, przypomina mi się kawałek wiersza Staffa, o tym, że „zostanie kamień z napisem, tu leży taki i taki”. Wizyta na Cimetière des Carmes każe mi jednak wątpić w to stwierdzenie. Nie brak było przewróconych nagrobków, a na niektórych można było znaleźć tabliczkę, która głosiła „Koncesja wygasa, proszę zgłosić się do dozorcy cmentarza”. Wydało mi sięto interesujące, bo nie zastanawiałam się wcześniej, jak właściwie we Francji wyglądają te aspekty ludzkiej egzystencji.

Tajemnicze miejsce w Clermont-Ferrand

Parę słów o historii

Wszystkie te wrażenia skłoniły mnie do poszukania informacji o tej nekropolii. Okazało się, że jej początki sięgają 1818 roku. Wtedy właśnie założono nowy, duży cmentarz (działający do dzisiaj i będący głównym miejscem pochówków w tym mieście) na obszarach na których wcześniej (przed Rewolucją) znajdowało się opactwo karmelitanek bosych - stąd nazwa.

Ponad dwieście lat historii widać w zróżnicowaniu nagrobków. Wiele z nich przypomina kapliczki, z witrażami i kwiatami wewnątrz. Podobne widziałam na Père-Lachaise w Paryżu podczas mojej wizyty dwa lata temu. Tutejsze mają jednak pewną cechę charakterystyczną – kolor; jest tak, ponieważ w dużej mierze budulcem były skały wulkaniczne.

Na Cmentarzu karmelitanek można znaleźć groby prominentnych osobistości miasta – merów, zasłużonych architektów czy przedsiębiorców. Szukanie danych o tych osobach nie było zbyt trudne, ale za to wszystko na temat „szarych ludzi” pozostaje niepewne i rozmyte. Ale za to znalazłam interesującą, francuskojęzyczną stronę dla pasjonatów genealogii, możecie przejrzeć ją tutaj.

Godziny otwarcia

Zależnie od pory roku cmentarz jest dostępny od 9:00 do 17:00 (od 3 listopada do 31 marca) lub od 8:30 do 18:30 (począwszy od kwietnia aż do 2 listopada).

Tajemnicze miejsce w Clermont-Ferrand


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!