Skandaliczne wyznanie – sypiam pod mostem? Gdzie mieszkać na Erasmusie

Nie, nie sypiam. To tylko tani chwyt marketingowy. Zapewniam, zwłaszcza członków mej rodziny, którzy – być może – doświadczyli właśnie gwałtownych palpitacji. Nie sypiam, a przynajmniej dotychczas nie miałam okazji. I sądzę, że w Clermont-Ferrand raczej ów stan rzeczy nie ulegnie zmianie, bo miasto nie może poszczycić się rzeką przed duże RZ, a zatem nie dysponuje również odpowiednio prestiżowymi mostami, by skusić mnie do takowej gościny (Wrocław – wręcz przeciwnie, więc kto wie, kto wie…).

Przed wyjazdem to chyba właśnie kwestia zakwaterowania niepokoiła mnie najbardziej. Lubię, kiedy wszystko jest z góry zaplanowane i ustalone: to daje spore poczucie bezpieczeństwa. A tymczasem ta sprawa pozostawała w zawieszeniu do ostatnich chwil, spędzając mi sen z powiek i skłaniając do dużo większej empatii wobec koczujących tu i ówdzie bezdomnych.

Akademik?

Pamiętam, że wśród dokumentów „przedwyjazdowych”, było też podanie o przyjęcie do akademika. Aplikowałam bez wahania, bo cena była kusząca – można było znaleźć pokój już za 161 euro miesięcznie (choć są i znacznie droższe). Nieco niepokoiły mnie standardy takiego lokum, ale optymistycznie założyłam, że skoro przeżyłam cztery lata w polskim domu studenckim, to we francuskim nie może być przecież gorzej i jakoś zdzierżę dzielenie kuchni z innymi ludźmi jeszcze przez pół roku. Nawiasem mówiąc, moje pozytywne hipotezy co do stanu francuskiego akademika były tylko pobożnymi życzeniami: z wieści jakie dostarczają mieszkające tam koleżanki wynika, że stan budynku pozostawia wiele do życzenia. Choć niewątpliwie mieszkanie w akademiku wciąż ma pewien urok. Jeżeli staniecie kiedyś przed taką decyzją – znajdziecie tutaj trochę informacji na temat tych placówek w Clermont-Ferrand.

Ostatecznie nie przydzielono mi pokoju w domu studenckim, ze względu na brak miejsc. Dlatego polecam czule Waszej uwadze konieczność załatwiania tego tak szybko, jak tylko dacie radę (oczywiście, jeśli zechcecie mieszkać właśnie w akademiku). W moim przypadku nie było to możliwe, z uwagi na to, że na erasmusowy wyjazd rekrutowałam się później – o czym wspominałam w tym wpisie.

Skandaliczne wyznanie – sypiam pod mostem? Gdzie mieszkać na Erasmusie

Dobry kącik

Wobec powyższego byłam zmuszona szukać zakwaterowania w inny sposób. Postanowiłam wykorzystać do tego celu francuską wersję Gumtree, o wdzięcznej nazwie Le bon coin, czyli Dobry kącik, do którego link znaleźć możecie tutaj.

Przemierzałam zatem stepy i oceany Dobrego kącika w poszukiwaniu satysfakcjonującego lokum. Nie było to jednak łatwe zadanie. Ceny – zwłaszcza w porównaniu z najtańszym akademikiem – nie zachęcały. Zwłaszcza, że w lwiej części przypadków trzeba było doliczyć do nich jeszcze rachunki. Odstręczały mnie także wizje, w których po przyjeździe cały mój ruchomy majątek zostaje sprzeniewierzony przez potencjalnego wynajmującego, a ja sama – poćwiartowana i przerobiona na paszę dla francuskich żab i ślimaków. Tak, moja nieufność niewątpliwie wzbijała się na wyżyny! Czas jednak mijał, do godziny zero zostawało coraz mniej dni i sprawa stawała się paląca. Wreszcie przełamałam się i zaczęłam odpowiadać na wybrane anonse. Wnet jednak objawiła się przede mną kolejna przeciwność losu, której zupełnie się nie spodziewałam. Ogłoszeniodawcy nie odpisywali. Wszyscy, jak jeden mąż. Panika rosła. Sięgnęłam więc po kolejne dostępne w naszych zinformatyzowanych czasach narzędzie.

Współlokatorka z Facebooka

Zaczęłam kompulsywnie dołączać do wszystkich fejsbukowych grup, związanych z Clermont-Ferrand, jakie tylko znalazłam. W końcu ktoś odpisał. Podkreślam jednak, że była to jedna osoba, więc jeśli też macie w planach szukanie kwaterunku lepiej zacznijcie jak najwcześniej. Jak więc widać – nie miałam zbyt szerokiego wachlarza możliwości wyboru. Szczęściem, zaproponowana oferta była całkiem dobra. I tak zamieszkałam wraz z Élodie, która zarazem jest właścicielką mieszkania, w którym podnajmuję pokój.

Takie rozwiązanie ma wiele zalet. Wszystkie potrzebne sprzęty były już na miejscu i nie musiałam kłopotać się kompletowaniem zastawy stołowej, pościeli czy suszarki na pranie. To bardzo wygodne, kiedy nie trzeba ani zajmować sobie miejsca w bagażu na tego typu rzeczy, ani kupować ich na miejscu. Innym plusem jest to, że jeśli tylko potrzebowałabym dowiedzieć się czegoś o Clermont – wystarczy zapytać Élodie.

I jeszcze urokliwa Lola, której obecność – zwłaszcza na początku, kiedy czułam się nieco samotna – zawsze była bardzo pocieszająca.

Skandaliczne wyznanie – sypiam pod mostem? Gdzie mieszkać na Erasmusie

No, może nie zawsze jest taka piękna…

Skandaliczne wyznanie – sypiam pod mostem? Gdzie mieszkać na Erasmusie

Wnioski płynące z mych doświadczeń są następujące: szukajcie mieszkania tak wcześnie jak tylko się da. Nie wahajcie się przed wykorzystaniem wszelkich możliwych kanałów komunikacji. Szczególnie zwracam Waszą uwagę na Facebooka. Dobrze jest polubić wszelkie możliwe instytucje związane z miastem czy uczelnią – dzięki temu łatwiej zdobywać informacjei planowanych wydarzeniach, możliwościach czy atrakcjach, które umilą Wam pobyt.

Skandaliczne wyznanie – sypiam pod mostem? Gdzie mieszkać na Erasmusie


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!