Pierwsze kilka tygodni w Bolonii
Ciao a tutti!
Witam na moim pierwszym w życiu blogu. Podekscytowani? Ja tak! Jestem dwudziestoletnią, niezbyt pewną siebie, nieprzystosowaną społecznie dziewczyną z Holandii, która przede wszystkim jest bardzo elegancka. A nie, czekajcie, to sarkazm. Sarkazm, którego użycie czyni mnie chyba także sarkastyczną, a przynajmniej tak mi się wydaje.
W tym poście chciałabym podzielić się z Wami moimi doświadczeniami w najfajniejszym mieście na świecie: Bolonii! Oprócz tego powiem Wam, czego się tam nauczyłam oraz dam Wam kilka wskazówek dotyczących tego miejsca.
Moje pierwsze chwile
Około pół roku temu zdecydowałam się spędzić część moich studiów za granicą, a kto by przypuszczał, że znajdę się w tak pięknym miejscu jak to? Dlatego po przyjeździe jedną z pierwszych rzeczy, którą zrobiłam, była wspinaczka na wieżę, z której można zobaczyć całe miasto. Na pierwszych kilku zdjęciach stoję na jednej z “le due torri” (dwie słynne wieże w Bolonii).
Muszę Was ostrzec, że nie ma tam windy, co oznacza, że będziecie musieli wchodzić na samą górę o własnych nogach. Jednak musicie przyznać, że widok stamtąd jest całkiem niezły! Dlatego rada numer jeden to: odwiedźcie wieżę Asinelli - jedną z dwóch słynnych wieży w Bolonii.
Ciekawostka: w przeszłości Bolonia miała wiele wieży tego typu, ale na dzień dzisiejszy przetrwały tylko dwie z nich. Niemniej jednak zacznijmy od początku.
Poznawanie nowych ludzi
Okey, przyznaję się bez bicia, że wyprowadzka za granicę jest niesamowicie przerażająca, więc proszę, powiedzcie mi, że nie tylko ja tak czuję. Naprawdę nie wiecie, w co się pakujecie. Dobrze radzicie sobie z poznawaniem nowych ludzi? Jesteście bardzo towarzyscy? Czy może w większości sytuacji kompletnie nie wiecie, jak zachować się w towarzystwie? Cóż, ja osobiście zdecydowanie jestem nieprzystosowana społecznie. Pozwólcie mi opowiedzieć Wam o moim pierwszym spotkaniu z obcokrajowcami, a nie kolejnym Holendrem. We Włoszech normalne jest całowanie się w dwa policzki na przywitanie, w większości państw latynoamerykańskich jest to jeden całus, a w niektórych miejscach w Ameryce Południowej jest to połączenie całusa z przytuleniem. Proszę bardzo: Cześć *męczę się z pocałowaniem, ogarniam, że trzeba się też przytulić, niezdarnie całuję jeszcze raz na wysokości połowy ucha*. To był bardzo interesujący moment. Dlatego lekcja numer jeden brzmi: przed przyjazdem zainteresujcie się kulturą kraju, do którego się wybieracie, aby uniknąć niezręcznych sytuacji takich jak moja.
To krepujące zdarzenie prowadzi do lekcji numer dwa: Każdy kto decyduje się na przyjazd tutaj, martwi się, że nie pozna żadnych nowych ludzi. Jednak musicie pamiętać, że wszyscy przyjeżdżają tu samotnie, dlatego możecie być pewni, że kogoś spotkacie, a także usłyszycie wiele ciekawych historii. Załączam tu kilka zdjęć jako dowód.
Miejsca, które warto zobaczyć
Ależ oczywiście, że wszystkich Was interesuje, co można robić w Bolonii, skoro już wiecie, że nie będziecie skazani na samotne zwiedzanie.
Pierwszy przystanek to Giardini Margherita, który musicie koniecznie odwiedzić, gdy wciąż jest ciepło. Jest to park położony zaraz za murami miasta (Ciekawostka: w Bolonii wciąż istnieją pozostałości murów miejskich, dlatego przy opuszczaniu centrum za każdym razem będziecie widzieli bramy zwane Porta lub kwałki murów). Jeśli mieszkacie po drugiej stronie, dotarcie do parku zajmie Wam około 20 minut spacerem, ale totalnie warto. Weźcie ze sobą książkę i ucieknijcie zgiełkowi miasta, zostawiając go po drugiej stronie ogrodzenia.
Z parku Giardini Margherita można wybrać się do kompleksu klasztornego San Michele in Bosco, ponieważ znajduje się on "w pobliżu", co znowu zmusza nas do długiej wędrówki (tym razem ze wchodzeniem pod górę), ale naprawdę warto.
Podczas spacerów po mieście zauważycie wiele krużganków Portici (bardzo przydatne, gdy pada deszcz). Proszę Was, abyście doceniali ich piękno podczas swojego pobytu. Nawet jeśli po kilku tygodniach się do nich przyzwyczaicie, nie zapominajcie, jakie są cudowne. I choć sprawiają one, że zawsze zastanawiacie się, czy idziecie w dobrą stronę, bo każda ulica wygląda tak samo, to obiecuję Wam, że z tym też się oswoicie.
Powiem Wam jeszcze o innych atrakcjach, które powinniście zobaczyć, będąc tutaj, bo w przeciwnym razie pomyślicie, że wiecie już o wszystkim, a ja przecież nie wspomniałam nawet jeszcze o centrum miasta. Zatem co więcej interesującego można znaleźć w Bolonii?
Jeszcze jedna rzecz w razie gdybym zapomniała o tym powiedzieć (a już zapomniałam): wszystkie miejsca umieszczone na mojej liście są darmowe. Już słyszę, jak pytacie: "to już wszystko"? Nie, w Bolonii jest dużo więcej atrakcji, ale wydaje mi się, że te wymienione przeze mnie powinny Was zająć na jakiś czas.
Jedzenie
Okey, fajnie jest wiedzieć, co można zrobić i zobaczyć w Bolonii, ale bądźmy szczerzy - przyjeżdżamy tu tylko ze względu na jedzenie. A może tylko ja tak mam? W sumie to bardzo prawdopodobne... Niemniej jednak wtajemniczę Was w szczegóły mojego polowania na jedzenie, a będzie ono podzielone na dwie części: lody i pizzę.
Zacznijmy od poszukiwania lodów. Oczywiście to prawda, że wszystkie lody, których spróbujecie we Włoszech są smaczne, ale jest tu kilka miejsc, które chciałabym Wam polecić:
Jeśli mam być szczera, mogłabym wymienić tu każdą lodziarnię w Bolonii, bo wszystkie lody, które jadłam były smaczne. Jednak miejsca umieszczone powyżej są moimi ulubionymi. Przypomniało mi się jeszcze coś, co może Was zainteresować - z kartą ESN (Erasmus Student Network) dostaniecie zniżkę w lodziarni Cremeria Mascarella.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat Erasmusa, kliknijcie tutaj.
Galeria zdjęć
Treść dostępna w innych językach
- English: Erasmus placement in Bologna
- Italiano: Le prime settimane a Bologna
- Español: Mis primeras semanas en Bolonia
- Français: Les premières semaines à Bologne
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)