Powrót do Zadaru

Cały zeszły rok spędziłam w Brnie jako ta szalona osoba, która wyjechała ze swojego kraju, opuściła znajomych i rodzinę by spędzić rok na uniwersytecie, gdzie nikt nie mówi w Twoim języku, by żyć z osobą, o której tylko Bóg będzie wiedział skąd pochodzi, bo współlokatorów wybiera system komputerowy, by jeść w menzach, gdzie jedzenie nie smakuje tak jak powinno, a miasto wygląda, pachnie i jest inne niż Twój dom. Jedna z tych szalonych osób, która pakuje swoje torby ( jedną, drugą, trzecią) i wita się z nieznanym, śpieszy się by poznać nowych ludzi, doświadczyć nowej kultury i dobrze się bawić. Dużo, dużo dobrej zabawy.

Powrót do Zadaru

Mogę dumnie powiedzieć, że to była jedna z najlepszych decyzji jaką dotychczas podjęłam w życiu ( i ile złych podjęłam), ponieważ to mocno mnie zmieniło. Wyjeżdżasz na Erasmusa jako jedna osoba, a wracasz jako inna, tracisz lub przybierasz na wadze, tracisz wątrobę, zmieniasz włosy. Cechy fizyczne zostają mniej więcej takie same, ale styl myślenia nigdy już nie będzie taki jak wcześniej. Dziękuję Bogu za to.

Teraz wróciłam na mój uniwersytet, tęskniąc za dobrymi starymi czasami w Brnie, za ludźmi, stylem życia, jednak nie czułam się smutna czy zdesperowana: na Erasmusie zorientujesz się, że nie ma na to czasu. Najlepszy czas jest teraz. Kiedy myślę o moim Erasmusie, jestem szczęśliwa i wdzięczna, ponieważ dostałam możliwość zaznania tego doświadczenia, by poznać ludzi, wspominać wiele śmiesznych momentów. Wiesz, że to prawda co mówią: raz Erasmus, na zawsze Erasmus. Możesz tak powiedzieć, a nawet to powtarzać, możesz w to wierzyć lub nie, ale nie będziesz wiedział o czym mowa dopóki tego nie spróbujesz.

Powrót do Zadaru

Myślałam, że popadnę w długą, ciemną depresję, kiedy powrócę do domu, każdy mi to powtarzał, gdybym miała czas pomiędzy moimi obowiązkami w Brnie może miałabym czas się na to przygotować. Jednak nikt nie miał na to czasu. Wróciłam do domu, smutna, lecz zarazem szczęśliwa, że znów widzę moją rodzinę i znajomych. Musiałam przebrnąć przez dokumentację na uniwersytecie, uzyskać oceny, zdać 2 egzaminy, szukać pracy tralala... Starałam się być zajęta, i to działało. Przeprowadziłam się do Francji do St. Tropez ( yeah! ).

Powrót do Zadaru

Jednak szybko opuściłam ludzi, dla których pracowałam i wyjechałam do Irlandii.

Powrót do Zadaru

Irlandia to było coś. Zielona, piękna. Tak, padało zawsze, jednak jakimś cudem mi to nie przeszkadzało. Może dlatego, że każdy mówił mi, że te lato to było najlepsze i najbardziej słoneczne w ciągu 10 lat, więc nie wiedziałam, czy to wciąż jest lato czy jesień dla mnie. W szczycie lata 20 stopni w Cork, 40 stopni w mojej rodzinnej wiosce. Starszy mężczyzna w jednym pubie zapytał się mnie jak ludzie wytrzymują w temperaturze 40 stopni. Nie wiem, po prostu dajemy radę.

Powrót do Zadaru

Nie widziałam za dużo Irlandii, z wyjątkiem Cork, Dublina i kilku małych wiosek w Cork, ale to co zobaczyłam skradło moje serce. Nie wiem dlaczego i nie wiem jak to opisać, jednak Irlandia ma coś w sobie, co mnie chwyta, czuję się tutaj jak w domu. Styl domów ( zawsze chciałam mały żółty domek z czarnym dachem i oknami co wychodzą na gwiazdy), puby, miasta, styl życia, ludzie, to wszystko sprawiło, że lubię to miejsce. A co do miejsc, których nie udało mi się odwiedzić, nie ma zmartwień jeszcze tu wrócę.

Powrót do Zadaru

Oczywiście musiałam opuścić Irlandię jej piękno, piwo i whiskey, rzucając, trzy małe słodkie wiewiórki, którymi opiekowałem się przez 3 miesiące (Keshia, Kalan i Tara - takie zabawne i piękne dzieci), nowych przyjaciół i irlandzkiego ukamienowanego pijaka i wróciłam, aby ukończyć studia.

Powrót do Zadaru

Powrót do Zadaru

Co... teraz?

Co teraz? Wiele rzeczy się zmieniło. Przeprowadziłam się do nowego mieszkania, które dla mnie, osoby która przez 2 lata mieszkała w centrum było dość daleko od uniwersytetu ( 30 min na pieszo). Pierwszy raz to jest zupełnie nowe mieszkanie. Ściany są białe jak w szpitalu, meble są nowe, wszystko razem sprawia, że nie czuję się komfortowo. Nie wiem, myślę, że bardziej lubię staromodne przytulne fotele, kanapy itd. To miejsce jest zbyt nowe dla mnie, potrzebuje nabrać " duszy".

Miałam też nowych współlokatorów, Ivana i Anamarija. Nigdy wcześniej ich nie poznałam, zgodziliśmy się zostać współlokatorami na facebooku ( a mówią, że facebook jest głupi, haha). Nie wiedziałam w co się pakuję, ale okazało się, że jest świetnie! Obydwie są głupie i miłe, śmieszne i zrelaksowane. Tęskniłam za moimi starymi współlokatorami i za wszystkimi szalonymi momentami, które przeżyliśmy razem, kocham mieszkać z tymi dwoma dziewczynami: nasze rozmowy czasami są bardzo wesołe.

Pierwszy raz ogrzewanie działa na gaz nie na prąd, mam telewizor, który działa ( co za ironia, rzadko oglądam telewizję), mam własny pokój, a nawet balkon ( nawet 2!). Większość moich znajomych z uniwersytetu spotykam przez przypadek, ponieważ mamy inne zajęcia lub jesteśmy na innych latach studiów, jedzenie w stołówkach studenckich ( menzach) stało się dla mnie za drogie, więc nie jestem już tam przez pół dnia jak to bywało wcześniej, nie ma już francuskiego teatru, który tak bardzo kochałam. Wszystko razem sprawia, że moje lata studenckie biegną ku końcowi. Co będzie następne?


Galeria zdjęć



Treść dostępna w innych językach

Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!