Co to jest Budapeszt a co to są Węgry
Dlaczego doskonale zdajemy sobie sprawę, że Budapeszt to przepiękne miasto i stolica Węgier, ale nie wiemy dlaczego nie potrafimy przywołać żadnych faktów o Węgrzech.
Są gdzieś we wschodniej Europie, gdzieś pod naszą Polską, nasi bratankowie: do szabli i szklanki! Starsi potwierdzą, dodadzą jak im smakowały lody nad Balatonem, a wszystko inne zalatywało pikantną papryką. Z ostrą papryką młodym skojarzy się Meksyk i na palcach wymienią potrawy, jakie serwują w lokalnym Tapas Barze, lecz o Węgrzech nie przypomną sobie tak właściwie niczego. Wtem powoli, przypominam, taka modna piosenka z lat 80, nie do zaśpiewania, ale nucenie podłapują, ach to węgierskie, a inne węgierskie piosenki i wymieniam kilka i takt znika. Próbuję ze sportowcami, wielcy pływacy, mistrz Realu Madryt, kilka osób pokiwa głową, nikt nie zatwierdzi. Babci się przypomniało, cudowne słońce i hektary żółtych listków, pola przepełnione słonecznymi promieniami, szelest skrzydeł ptaków, co jeszcze niedojrzałe, a już ukształtowane ziarna słoneczników kradną.
I zadbane plaże, płatne, ale czyste. Woda ciepła, a na horyzoncie same białe żagielki. Kiedy w południe madziarzy idą zjeść tłuste langose i kolacse, można usłyszeć odbijanie piłek przez przyszłe pierwsze rakiety, a kołysania fal nie zakłóca żaden spalinowy motor. Niedaleko ze stacji słychać nowych przybyszów, a potem zapowiedź pociągu, z poprzedzającą niezrozumiały komunikat, melodyjką.
Taka sama melodyjka w Budapeszcie, taka w Segedynie, taka w Debreczynie i taka w każdej małej miejscowości, gdzie czasem brak nawet dworca, brak stacji, brak peronu. Serdeczni konduktorzy, w długich pociągach, co z ich okien widać Balaton i szare bydło widać. Czasami pociąg mija winnice i pola winorośli mija, a przy nich duzi i mali pracują ostrożnie, delikatne owoce z kurzu przecierają i chowają do koszyka całą, nienaruszoną kiść. Jedno jezioro, drugie jezioro, gęste i te mniejsze lasy, wszystko śniegiem przykryte, co pruszy jak za oknem w Boże Narodzenie, a czasem nie ma nic.
Czasem długie kilometry pozbawione są krajobrazu, brak im domów, brak im pól, brak im linii energetycznych. Długi trakt prowadzi przez pustkowie, przez wielką pusztę, a w wagonie gorąco. Tak parno i duszno i krzyki słychać dzieciaków ze zjeżdżalni, ale to kilka basenów dalej. Tutaj syk prysznica i pani bez ręcznika i nie: nie paraduje ze swoją nagością, przecież panów tu nie spotka. Osobna szatnia, gdzie każda kobietka samodzielnie zajmuję się sobą i nikogo nie dziwi jak uprzejmie wita się wchodząc pod strumień zimnej wody, zastanej w stuletnich rurach. W samym Budapeszcie kilka prywatnych tropików, gorących wód termalnych, tradycyjnych, rekreacyjnych kąpielisk. Bo Balaton, węgierskie morze, te nie za wysokie góry, bo szczyty oddane w honorze, winogronowe tarasy, psy, konie i krowy rodzimej rasy, paprykowe zapachy z kuchni i lawendowe z łazienki, targi, rynki i smyczkowe dźwięki, wyspa pośrodku miasta z dwóch części, do poznania tak wiele i wiele by stworzyć więzi, to są po części i wielkiej mierze Węgry.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)