Dzień XVII: Cmentarz Orląt Lwowskich

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać nasz, 2 Poznańskiej Drużyny Wędrowników "Turbacz", apel kończący obóz na cmentarzu Orląt Lwowskich we Lwowie oraz powrót do Poznania. 

Cmentarz Orląt Lwowskich w Poznaniu 

W południe następnego dnia, po ncolegu we Lwowie w harcówce należącej do Harcerstwa Polskiego na Ukrainie, udaliśmy się całą drużyną zwiedzić cmentarz Orląt Lwowskich na cmentarzu Łyczakowskim. 

Przed cmentarzem byliśmy po raz pierwszy od siedemnastu dni spędzonych we Lwowie świadkami nienawiści i złych stosunków Ukraińców do Polaków, o których tyle słyszy się w mediach, a co, jak po przeczytaniu naszych przygód można wywnioskować, nijak ma się do rzeczywistości. Jeden mężczyzna idący ze swoimi dziećmi ulicą widząć nasze mundury i rozpoznając w nas Polaków zaczął, przy swoich dzieciach, mocno i brzydko przeklinać, wskazując nas palcem i wykazując znamiona agresji, to jest bardzo się prężąc. Minęliśmy go szybko jednak i kontynuowaliśmy spacer w kierunku cmentarza. 

A droga nie była prosta, ponieważ właśnie trwały remonty dróg otaczających wielki cmentarzm, przez co musieliśmy sporo pokluczyć od jednego wejścia na cmentarz do drugiego, ale ostatecznie dostaliśmy się do środka. Za wejście trzeba zapłacić kilka hrywien. 

Groby Polaków na cmentarzu Łyczakowskim 

Cmentarz Łyczakowski to bardzo piękne, rozległe, położone na zalesionym wzgórzu miejsce z interesującymi architektonicznie nagrobkami. Pochowanych tam jest wielu sławnych Polaków, groby których części z nich odwiedziliśmy, w tym między innymi grób Marii Konopnickiej, Artura Grottgera czy Juliana Ordona (w tym miejscu ku mojemu zaskoczeniu Gołąb i Kamil wyrecytowali z pasją całą "Redutę Ordona" Adama Mickiewicza. Na cmentarzu znajdują się też kwatery powstańców listopadowych i styczniowych. Warto też wymienić grób Setona, założyciela i pomysłodawdcy filozofii puszczaństwa, bushcraftu, życia w zgodzie z naturą i w bliskości z nią - będący w dość kiepskim stanie. 

Następnie udaliśmy się na cmentarz Orląt Lwowskich, gdzie pochowanych jest ponad trzy tysiące Polaków, obrońców miasta, którzy zginęli w czasie konfliktu polsko- ukraińskiego o przynależność Lwowa do Polski. 

Na cmentarzu mieliśmy szczęście, ponieważ starszy pan, ochroniarz, zabrał nas do mauzoleum, gdzie podarował nam karteczki na cegiełki na utrzymanie cmentarza oraz opowiedział o historii tegoż zabytku. Po wyjściu zrobiliśmy ostatni apel na placu na cmentarzu Orląt Lwowskich i odśpiewaliśmy hymn harcerski, w tym samym miejscu, co trzy lata wcześniej, jak byliśmy młodzi i nierozważni, oraz zdjęcia na schodach niedaleko. 

dzien-xvii-cmentarz-orlat-lwowskich-2e4b

dzien-xvii-cmentarz-orlat-lwowskich-d06e

Zdjęcia: Kamil 

Trasa Lwów - Poznań 

Przejście graniczne w Medyce 

Po zwiedzaniu cmentarza Orląt Lwowskich nadszedł czas na podwieczorek. A każdy podwieczorek wiąże się z odpowiednim harcem. Kupiliśmy z Kamilem po rożku dla każdego wędrownika, ale z jednym zastrzeżeniem - trzeba było go zjeść od dołu. 

Następnie udaliśmy się po plecaki i już bezpośrednio na dworzec główny we Lwowie, gdzie zakupiliśmy sobie na drogę na spożycie wybitne ciasteczka owsiane, za grosze:

dzien-xvii-cmentarz-orlat-lwowskich-2d74

dzien-xvii-cmentarz-orlat-lwowskich-1f1d

dzien-xvii-cmentarz-orlat-lwowskich-cc9f

Zdjęcia: A. Ropelewski. Dworzec główny we Lwowie. 

Z dworca głównego we Lwowie za jakieś dwadzieścia hrywien od osoby przejechaliśmy w godzinę do Medyki, na przejście graniczne, gdzie pani przy kontroli solidnie sprawdzała nas pod kątem przewożenia papierosów i za nic miałą sobie nasze argumenty, że przecież jesteśmy harcerzami i nie palimy... i na pewno nie przewozilibyśmy papierosów przez granicę aby sprzedać je studentom w Poznaniu skracającym swoje życie i zwiększającym ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe, a przy okazji będących dobrym źródłem dochodowym dla innych...

Z Medyki dużym autobusem za niecałe dziesięć złotych dostaliśmy się do centrum Przemyśla, gdzie zjedliśmy po kebabie. Z mięsem. 

Powrót do Poznania 

W Przemyśli mieliśmy nocny pociąg który w osiem godzin później dowiózł nas do Poznania. Kamil zapomniał swojego ukulele zabrać z autobusu Medyka - Przemyśl, ale udało mu się następnego dnia dodzwonić na dworzec autobusowy i wyprosić o jej wysłanie do jego domu. 

I tak oto po siedemnastu dniach wędrowania po Ukrainie powróciliśmy do ojczyzny, osiemnastego dnia nad ranem dojechaliśmy do Poznania i poszliśmy częścią drużyny tradycyjnie do Bistro - Kęs na Moście Teatralnym. 

Jak widać, w trakcie podróży przez trzy tygodnie po Ukrainie cała historia sprzedawana nam jako sensacja przez skomercjalizowane media i polityków, o tym, jak to niebezpiecznie jest, szczególnie dla Polaków, na całej Ukrainie, nie tylko na wschodzie, jakie są stosunki Ukraińców do Polaków i świata i inne plotki okazały się stekiem wymysłów i bzdur - albo, oczywiście, mieliśmy niesamowite szczęście, że przeżyliśmy bezpiecznie tę podróż i akurat spotkaliśmy takich ludzi, jakich spotkaliśmy i przeżyliśmy oraz zjedliśmy tyle gratisowych obiadów, o ilu mogłeś przeczytać, drogi czytelniku tuptający za jeżem. To już koniec Sienkiewiczowskiego Szlaku 2016, ale nie koniec Ukrainy... 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!