Dzień X: Chocim
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać nasze, 2 Poznańskiej Drużyny Wędrowników "Turbacz", przygody na zamku w Chocimiu oraz podróż do Czerniowców.
Msza święta w Kamieńcu Podolskim
Ksiądz Jerzy zeszłego wieczoru zaprosił nas na mszę świętą w swojej parafii. Sam kościół był bardzo zadbany, z nowymi drewnianymi, głównie dębowymi, meblami, ławkami i konfesjonałami. Po zakończeniu mszy świętej nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że również w Kamieńcu ludzie nam klaskali po odśpiewaniu hymnu państwowego - co na Ukrainie zdarzało się często, wywoływało w nas zmieszanie, ale również i dumę z noszenia munduru i reprezentowania pewnych wartości.
Autobus do Chocimia
Po pożegnaniu się z księdzem Jerzym i podziękowaniu mu za serdeczne przyjęcie, za około siedem złotych od osoby, to jest jakieś niecałe dwa euro, dojechaliśmy z dworca głównego w Kamieńcu Podolskim autobusem do Chocimia. Droga zajęła nam około czterdziestu minut, Chocim oddalony jest od Kamieńca Podolskiego o jakieś trzydzieści kilometrów, i prowadziła przez bardzo suche ziemie, prawie pustynię, ale za to posiadającą bardzo porządną jak na Ukrainę drogę. Wydawało się, że panował na niej jeden wielki chaos, ale jechało się nadzwyczaj komfortowo. W autobusie poznaliśmy jedną Ukrainkę, która akurat mówiła po angielsku, więc próbowaliśmy z nią porozmawiać i poprosiliśmy między innymi o pokazanie nam, w którym miejscu musimy wysiąść - życzenie nasze spełniła.
Zamek w Chocimiu
Ze wsi, czy też z miasteczka, w którym wysiedliśmy, musieliśmy jeszcze podejść jakieś piętnaście minut pod bramę zamku z plecakami. Ale już z daleka widzieliśmy, jak teren zaczął opadać, a spod ziemi wyrastać poczęły wieże zamczyska wzniesionego na wzgórzu, którego południowa część broniona była przez szeroką rzekę. Później na rzece widzieliśmy nawet bociany i łabędzie.
Sam zamek, mimo że mniejszy od Kamieńca Podolskiego, również sprawiał wrażenie twierdzy nie do zdobycia. Najwyższe mury, jakie na razie widziałem w życiu, sama budowla postawiona na wzgórzu, z wysokimi wieżami i blankami na murach, otoczona z jednej strony wodą, z drugiej szeroką połacią pola. W średniowieczu w czasie wojen w środku mógł się zmieścić garnizon nawet dwudziestu tysięcy chłopa (co, jak na wielkość zamku, który był raczej nieduży, było zdumiewające).
Sam zamek był lepiej zagospodarowany niż Kamieniec Podolski, w środku uczyniono coś na kształt muzeum (i tak właśnie powinno poczynić się również z zamkiem Rupea w Transylwanii, w Rumunii, również wspaniałym, niezdobytym, ale jako atrakcja turystyczna całkowicie niezagospodarowanym). Wejście kosztowało jakieś dwa - trzy złote od osoby.
Nie wiem czemu, ale wędrownicy jakoś po kolei, ładnym szeregiem, wchodzili do wieży tortur i znikali w jej mrokach. Oczywiście wieża tortur również musiała się tam znaleźć.
Po zamku chodziliśmy zgodnie ze ścieżką wyznaczoną przez strzałki, chociaż ścieżka ta nie prowadziła do wszystkich zakamarków twierdzy. Akurat w centrum zamku odbywał się ślub(pewno strasznie drogi ślub, ale podobno Chocim to bardzo popularne miejsce na śluby).
W innych basztach oraz lochach zamku, oprócz urządzeń do wywoływania bólu u ludzi, do tortur, można było też oglądać inne średniowieczne maszyny do ranienia siebie nawzajem, w tym trebusze, tarany, katapulty, balisty, strzelby, armaty, jak i elementy uzbrojenia, stroje ludowe czy maszyny oblężnicze oraz zbroje, w tym między innymi zbroja husarzy.
Podróż do Czerniowców
Po jakichś dwóch godzinach zwiedzania zamku pogoda zaczęła się psuć, pośpieszyliśmy więc poszukać autobusu do Czerniowców. W czasie przechodzenia drogą przez parking odezwał się do nas kierowca marszrutki, proponując nam niebotyczną, jak na Ukrainę, cenę za przewiezenie całej drużyny do Czerniowców. Wyśmialiśmy go i chcieliśmy iść dalej, ale wtedy zmiękł i był podatny na negocjacje (bo na Ukrainie warto zawsze spróbować się potargować). Ostatecznie udało nam się zejść do mniej więcej ceny za bilet autobusowy za osobę, więc uznaliśmy to za dobrą ofertę i wsiedliśmy do jego samochodu. Kierowca po targach okazał się być bardzo miły, podwiózł nas do samego centrum Czerniowców, choć kombinował aby wysadzić nas przed miastem, na stacji autobusowej, abyśmy resztę drogi pokonali sami.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (1 komentarzy)
Polska Ukraina 3 lat temu
Twierdza w Chocimiu na filmie z drona:
https://www.youtube.com/watch?v=hXJPVDhc7zs