Dzień VIII: Międzybóż#2 i Chmielnicki

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać nasze, 2 Poznańskiej Drużyny Wędrowników "Turbacz", przygody i zabawy na terenie średniowiecznego zamku w Międzybożu oraz to, w jaki sposób przeprawiliśmy się do Chmielnickiego i dalej, do Kamieńca Podolskiego. 

Ninja na zamku! 

Nad ranem powitaliśmy dzień odmówieniem jutrzni na szczycie twierdzy, w donżonie. Następnie ktoś (czyżbym to był ja?) wpadł na genialny pomysł, aby w tym epickim miejscu, jakim były ruiny donżonu, pograć wspólnie w ninję. Niektórzy byli jeszcze w piżamach, ale mimo to miecze, shruikeny, noże, sztylety i ręce poszły w ruch, aż pan Oleg na dole zasłonił sobie oczy przed blaskiem słońca oraz błyskiem krzesanych iskier. 

Wygrał chyba Adam...

Zasady gry w ninja: 

Gra w ninja jest dość powszechnie znana w całej Europie i nie tylko. W niektórych miastach odbywają się nawet duże zawody w tej grze, które wyglądają jak wielkie bitwy na placach miast czy w parkach. Jej zasady są dość proste i przypominają zasady gry w piętki, czy też stópki. Jest to gra turowa.

  1. Na początku gracze, czy też ninja, zbierają się w krąg i kładą jedną ze swoich rąk do środka kręgu, niczym muszkietereowie krzyczący "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!"
  2. Następnie na raz, dwa, trzy, ninja odskakują do tyłu, wykonując jak najbardziej bojowy ninja - skok oraz wydając jak najbardziej groźny, wojenny, ninja - okrzyk. Ninja, który wykonał najbardziej bojowy ninja - skok i wydał najbardziej wojenny, groźny, ninja - okrzyk, zaczyna grę. 
  3. Aby pokonać przeciwnika, trzeba, najlepiej wydając ninja - okrzyk i ninja - skok, uderzyć go obojętnie którą częścią ciała w jedną z jego dłoni (dłoni, nie ręki). Kiedyś Gołąb robiąc unik przed ciosem wykonał gwiazdę i uderzył mnie przypadkowo stopą idealnie w dłoń. Jako, że po wykonaniu uniku to właśnie jego tura nadeszłą, atak jak najbardziej się liczył - była to jedna z moich najlepszych śmierci w tej grze. Wiadomo, że Gołąb w tym momencie oderwał nogi od ziemi, ale zrobił to w taki dobry, ninja - sposób, że z ukontentowaniem zszedłem z pola walki na tarczy. 
  4. Przeciwnik może wykonać ninja- unik, ale bez odrywania kończyn dolnych od ziemi.
  5. Następny atakuje ninja po prawej stronie o poprzedniego atakującego. Ważne jest ogarnięcie, kto atakuje po kim, gdyż w zamęcie bitewnym prawdopodobnie wszyscy gracze się pomieszają, co można wykorzystać na swoją korzyść i gdy inni będą zastanawiali się, czyja teraz jest właściwie kolej, znienacka zaatakować. 
  6. Modyfikacja: Grę w ninja można dowolni modyfikować, i tak, przykładowo, jeżeli dodamy zasadę, że pokonać przeciwnika można tylko uderzając w jego stopy, ninja zmienia się w grę w stópki czy też piętki, którą wielu z nas zna z podstawówki czy też z lat jeszcze wcześniejszych. Możemy dodać zasadę, że bez bojowego ninja - okrzyku atak się nie liczy - więc w zamęcie bitewnym trzeba o tym koniecznie pamiętać. Ciekawszą zasadą jest ta, w której aby pokonać przeciwnika trzeba uderzyć go w jego, przykładowo, lewą, nie prawą, dłoń. W zamęcie walki jest to dość zabawne, gdy zarówno małe dzieci, jak i dorośli, po trafieniu w dłoń przeciwnika i wydaniu okrzyku zwycięstwa orientują się, że trafili w nie tę rękę, co trzeba. 
  7. Wygrywa ten, który przeżyje i pokona wszystkich przeciwników. Ostatni pojedynek jest dość dynamiczny, pomiędzy dwójką osób. 

dzien-viii-miedzyboz2-chmielnicki-b762e4

dzien-viii-miedzyboz2-chmielnicki-0c83bc

Muzeum etnograficzne w Międzybożu 

Pan Oleg, przed pożegnaniem i wypuszczeniem nas z zamku, pokazał nam jeszcze muzeum etnograficznena terenie twierdzy, gdzie mieliśmy okazję obejrzeć ludowe stroje ukraińskie, posłuchać o procesie ich powstawania, obejrzeć dzieła sztuki i drewniane oraz wiklinowe rękodzieła, a w sali nieopodal zobaczyć sakralne obrazy. 

dzien-viii-miedzyboz2-chmielnicki-be6a27

Zdjęcie: Kamil 

dzien-viii-miedzyboz2-chmielnicki-bb933e

Zdjęcie: Kamil 

Pokazał mi również drewniane konstrukcje podtrzymujące mury i ściany pałacu, mocno już nadszarpnięte przez ząb czasu. Od kilku miesięcy zbierał pieniądze i materiały na renowację, którą planuje przeprowadzić samemu - ale zaprosił mnie do wspólnej pracy w przyszłości. 

dzien-viii-miedzyboz2-chmielnicki-b55cfc

Podróż do Chmielnickiego 

Marszrutka ze stacji w Międzybożu przyjechała znienacka, tak jak czołgi atakują znienacka.  Nie zdążyliśmy z tego powodu zgarnąć ostatniego paragonu ze sklepu za zakupy, pisanego cyrylicą, ale mówi się trudno. Po przejechaniu marszrutką czterdziestu kilometrów, wpół na siedząco, wpół na stojąco, dotarliśmy do Chmielnickiego. Miasta noszącego swoją nazwę od hetmana zaporoskiego, przywódcy powstania kozackiego, Bohdana Chmielnickiego. Większość Polaków dobrze go zna z książek Sienkiewicza oraz cyklu filmów "Ogniem i mieczem". 

dzien-viii-miedzyboz2-chmielnicki-d8bb6d

Rozbiliśmy się przed dworcem i rozdzieliliśmy. Część grała w pokera, część była świadkami interwencji policji nad pijakiem krzyczącym na jakąś kobietę w miejscu publicznym, Gołąb spożywał obwarzanki oraz kwas, a część poszła na zakupy. Po drodze zadzwoniłem do księdza Aleksandra z parafii Chrystusa Króla, z nadzieją, że uda nam się go spotkać. Niestety, dostał nagłe i pilne wezwanie i musiał szybko jechać do Polski. Mimo to mieliśmy nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. 

Podróż do Kamieńca Podolskiego 

Na Ukrainie zazwyczaj trzeba szybko i sprawnie wsiadać do pociągów. I tym razem, pociąg dopiero wjeżdżał na peron i zaczynał zwalniać, my już biegaliśmy tam i z powrotem szukając naszego wagonu - pociąg stał jakąś minutę na dworcu w Chmielnickim i zaraz ruszał dalej, a przechodzenie pomiędzy wagonami nie wchodziło w rachubę. 

Trzy godziny jazdy później, wygodnym ukraińskim pociągiem, i oto znaleźliśmy się w Kamieńcu Podolskim. Było już ciemno, ale po drugiej stronie torowiska udało mi się wypatrzeć znajomą twarz księdza Jerzego, spotkanego już wcześniej na odpuście w Latyczowie. 

Ksiądz Jerzy zabrał nas swoim parafialnym minibusem do swojej parafii, gdzie otworzył nam drzwi do przedszkola, w którym mieliśmy spędzić dwie noce. Na dole, w podziemiach, czekała na nas już gotowa strawa. 

dzien-viii-miedzyboz2-chmielnicki-1ae74e

Zdjęcie: Kamil 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!