Dzień VII: Zwiedzanie sanktuarium Matki Boskiej Latyczowskiej - Królowej Wołynia i Podola i wywiad o sytuacji na Ukrainie
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać jak ksiądz Adam oprowadził nas, 2 Poznańską Drużynę Wędrowników "Turbacz", po sanktuarium, opowiedział nam jego historię oraz jak poczyniliśmy wywiad z księdzem Aleksandrem o sytuacji na Ukrainie.
Sanktuarium Matki Boskiej Latyczowskiej - Królowej Wołynia i Podola
Obraz Matki Bożej Latyczowskiej - Królowej Wołynia i Podola
Ksiądz Adam, po skończonej pracy, zabrał nas na zwiedzanie. Jako pierwszy punkt obrał sobie kościół oraz obraz Matki Boskiej Latyczowskiej. Mieliśmy okazję posłuchać o histroii Latyczowa, o tym, jak dostał się w ręce zakonu Dominikanów, oraz stanąć pod samą kopią słynnego obrazu i zobaczyć charakterystyczną perłę, którą trzyma w dłoni mały Jezus.
Zdjęcie: Kamil
W trakcie opowiadania ksiądz Adam nieraz wyrażał słowa podziwu i uznania za to, że jesteśmy harcerzami, podróżujemy, pomagamy i reprezentujemy samą swoją obecnością i strojem pewne wartości. Przez większość tego czasu patrzył lub ściskał z pełną powagą rękę drużynowego - komendanta, czyli Stacha.
Podziemia sanktuarium
Ksiądz Adam zabrał nas następnie do bocznej nawy kościoła, gdzie pokazał tablicę upamiętniającą ofiary wymordowane przed Drugą Wojną Światową przez NKWD. Opowiedział nam, jak kilkanaście lat temu posadzka w kościele się zapadła, a on, schodząc na dół, zobaczył szkielety setek wymordowanych ludzi.
Dla upamiętnienia ofiar nie położył nowej posadzki w kościele, tylko zakrył dziurę kratą, aby wszystkim wchodzącym rzucała się w oczy.
Baszta i posąg
Ksiądz wziął nas również do potężnej baszty, pozostałości po zamku Potockich. Tam opowiedział nam historię wieży, pokazał również kolekcję starych broni i sprzętu, zebraną głównie własnymi rękoma przez ostatnie lata.
Zdjęcie: Kamil - widok z wnętrza baszty na nas
O, tutaj Karmeluk wygląda tak trochę, jakby się opróżniał, ale tak naprawdę to zrywa kajdany.
W czasie, gdy wędrownicy jeszcze szybko pakowali namioty i sprzątali po sobie, z Budzikiem polecieliśmy na dworzec autobusowy, aby sprawdzić autobusy jadące do Międzyboża - zamku należącego niegyś do rodu Sieniawskich, gdzie mieliśmy spędzić następną noc. Podczas gdy Budzik przemierzał cały dworzec i głośno wymądrzał się, jak to on umie czytać cyrylicę, której jeszcze tego dnia nie do końca ogarniałem, wpadłem na dziki pomysł, aby spróbować pierwszy raz w życiu ukraińskiego autostopu, w samym sercu kraju. Stachu jednak okazał zdrowy rozsądek i wybił mi ten pomysł, na razie, z głowy.
O biskupach, pastorach, batiuszkach i nie takiej strasznej Ukrainie
Ksiądz Aleksandr pracuje w Chmielnickim w Parafii Chrystusa Króla – jednej z największych parafii rzymskokatolickich na Ukrainie. Ma za sobą jedenaście lat kapłaństwa, przez siedem lat prowadził duszpasterstwo młodzieży. Sam utrzymuje kontakty z Dominikanami w Polsce, obserwując działalność duszpasterstw młodzieżowych i akademickich, zaś w Lublinie miał przez kilka lat styczność z harcerzami. Udało nam się jeszcze przed wyjazdem pożegnać z nim i porozmawiać o Ukrainie.
Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie
Ksiądz uważa, że Kościół, razem z wojskowymi, ma teraz na Ukrainie bardzo duży autorytet. Kościół nie tylko katolicki, ale też Cerkiew prawosławna, generalnie chrześcijanie.
Kościół jako pierwszy podtrzymywał ludzi podczas Majdanu i podtrzymuje ich nadal. Dzięki temu, również przed samym Kościołem rzymskokatolickim, pojawia się wiele nowych możliwości. Państwo coraz bardziej otwiera się na Kościół. Księża wyszli między innymi z inicjatywą otwarcia szkoły katolickiej. Coraz więcej ludzi, szczególnie młodych, uczniów, studentów, chce brać czynny udział w życiu Wspólnoty.
Duchowieństwo
Wśród księży i biskupów, co mieliśmy okazję zobaczyć na odpuście, jest bardzo dużo Polaków. Kiedyś Kościół katolicki był na Ukrainie mocno utożsamiany z Polską, ale według księdza był to błąd. Kiedy Kościół utożsamiany jest z Polską, łatwiej go można z Ukrainy wyrzucić. Sami duchowni czują się mocno związani z Polską, bo to w dużej mierze dzięki polskim misjonarzom odrodził się Kościół na Ukrainie.
Dzisiaj działają już na Ukrainie trzy seminaria rzymskokatolickie. Kiedy ksiądz uczył się w seminarium, wszyscy profesorowie byli z Polski. Teraz wśród wykładowców są i Ukraińcy, pojawia się wśród duchownych coraz więcej Ukraińców, dzięki czemu Kościół, mimo utrzymywania dobrych stosunków z Polską, staje się coraz bardziej niezależny.
Kościół katolicki a Kościół prawosławny
Tak jak nie ma problemu z porozumieniem się z Cerkwią Patriarchatu Kijowskiego, praktycznie w ogóle Kościół na Ukrainie nie jest w stanie porozumieć się z Kościołem Prawosławnym Moskiewskiego Patriarchatu. Ksiądz opowiedział nam historię ze swojej pracy w poprzedniej parafii, w miasteczku Dunajowce, gdzie utrzymywał świetne relacje między różnymi wyznaniami. W Dunajowcach mieszkało jakieś dwadzieścia tysięcy ludzi, w tym około półtora tysiąca katolików i mniej więcej tyle samo baptystów. Oprócz tego grekokatolicy, prawosławni Kijowskiego Patriarchatu, prawosławni, Moskiewskiego Patriarchatu, zielonoświątkowcy... I wszyscy mieli ze sobą nawzajem bardzo dobre relacje. Zawsze spotykali się na wspólne modlitwy, zwłaszcza podczas Majdanu i w czasie wojny... Przy katolickim kościele było nawet przedszkole prowadzone przez siostry zakonne, w którym uczyły się dwie córki pastora. To wszystko było możliwe dzięki temu, że mieli do siebie nawzajem zaufanie.
Opowiadając o tym, jak wygląda przechodzenie z jednego wyznania na drugie, ksiądz podał nam jako jeden z przykładów historię pewnego chłopaka, który zginął na wojnie, a batiuszka (pop, a żona popa to matiuszka) w wiosce nie chciał go pogrzebać. Powiedział, że nie będzie grzebać, bo to zabójca. Według Cerkwi Moskiewskiego Patriarchatu to Ukraińcy w tym sporze są zabójcami. Nie idą na wschód po to, żeby bronić swojego kraju, ale po to, żeby zabijać. Podobnie jak sytuację przedstawia rosyjska propagandowa telewizja. W takich sytuacjach oburzali się ludzie, wyrzucali takiego batiuszkę i przechodzili na Kijowski Patriarchat.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)