Dzień IX: Zamek w Kamieńcu Podolskim
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać nasze, 2 Poznańskiej Drużyny Wędrowników "Turbacz", zwiedzanie historycznego zamku w Kamieńcu Podolskim.
Zamek w Kamieńcu Podolskim
Po zwiedzeniu kilkunastu katolickich i prawosławych świątyń w Kamieńcu Podolskim daliśmy się dołem kanionu w stronę zamku.
Kanion
Kanion, który otaczał twierdzę w Kamieńcu Podolskim, był oszałamiający. Olbrzymi, głęboki, ostro w dół spadający, kiedyś w dodatku jeszcze płynęła w nim szeroka rzeka o szybkim nurcie. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że zamki na Ukrainie nie wyglądają tak, jak wiele polskich zameczków do zwiedzania, ale że rzeczywiście pełniły solidnie swoje funkcje obronne i mają historię ciężkich bojów za sobą.
Twierdza
Cały kanion był też zalesiony, więc z zamkiem wyrastającym nagle na wzgórzu robił miłe dla oka wrażenie.
Dziedziniec
Tak jak dotychczas za wejście do poszczególnych kościołów i cerkwi nie musieliśmy płacić, tak za wejście do Kamieńca Podolskiego zapłaciliśmy niecałe jeden euro, jakieś piętnaście hrywien od osoby. Na dziedzińcu można było znaleźć sklepy z pamiątkami, grillem oraz lodami, które od razu kupiliśmy, za grosze, jako że było bardzo gorąco. Tak świeci wschodnie słońce. Niedaleko dziedzińca trzy kobiety w sukniach balowych robiły sobie selfie albo szukały pokemonów.
Szukały pokemonów zanim stało się to modne. A on obserwował je zza murku
Baszty
W Kamieńcu znajdowało się mnóstwo baszt, każda pełniła niegdyś konkretną funkcję. W basztach jednak znajdowało się niewiele ciekawych rzeczy, jedynie widoki zapierały nieraz dech w piersiach.
Stary zamek i cerkiew
Po obejrzeniu twierdzy udaliśmy się na teren starego zamku, niedaleko nowego, gdzie niegdyś również znajdowały się potężnę mury i wieże - jednak teraz pozostały po nich głównie wielkie kamienie i fragmenty fortyfikacji. Rozciągał się stamtąd jednak nieżły widok na cały Kamieniec Podolski, jak i pola uprawne za zamkiem(pola uprawne nieprzykryte niczym, więc atakująca armia była widoczna jak na dłoni, po czym po przejściu przez pola musiała udać się w dół kanionu, aby następnie z całym rynsztunkiem zacząć wspinać się na górę pod wysokie mury twierdzy...).
Zeszliśmy potem drogą w dół kanionu, gdzie minęliśmy bardzo starą, drewnianą cerkiew z przyogródkowym placem zabaw dla dzieci. Pod dachem cerkwi, a akurat trwało nabożeństwo, przeczekaliśmy deszcz, który znienacka nas zaatakował.
Po czym wróciliśmy do centrum przez mostek nad rzeką, który w Polsce ze względów bezpieczeństwa na pewno by nie przeszedł w tak bardzo turystycznym miejscu...
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)