DZIEŃ I. "Hajs się zgadza"

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym rozpocząć nowy rodział na blogu i opisać nasze, 2 Poznańskiej Drużyny Wędrowników "Turbacz", przygody podczas osiemnastodniowej wyprawy po Ukrainie.

Drugiego lipca 2016 roku jedenastu wędrowników z 2 Poznańskiej Drużyny Wędrowników "Turbacz" z Wielkopolskiej Chorągwi Harcerzy imienia harcmistrza Floriana Marciniaka, w tym pięciu zuchmistrzów i jeden jeż (ukr. jiżaczok) wybrali się w prawie trzytygodniową podróż po Ukrainie. Projekt obozu miał na celu umocnienie tożsamości patriotycznej Polaków mieszkających na Ukrainie, Podolu, poprzez spotkania z miejscową ludnością, rozmowy, dyskusje, służbę na jej rzecz oraz wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych – zgodnie ze słowami piosenki "Zbroja" Jacka Kaczmarskiego, w której poeta dochodzi do wniosku, że nasza kultura, tradycja i tożsamość, tytułowa zbroja, "to życia warta rzecz". Ruch harcerski przez cały XX wiek udowodnił swoją skuteczność w kształtowaniu postaw patriotycznych młodzieży. Byliśmy przekonani, że poprzez wspólną pracę z młodzieżą Podola przedstawimy możliwości jakie niesie ze sobą harcerstwo. Rozwój młodego człowieka jest w największej mierze kształtowany przez środowisko w jakim się znajduje, dlatego przeważającą większość działań w trakcie projektu chcieliśmy wykonać wspólnie z naszymi rówieśnikami mieszkającymi na Podolu, poprzez wspólne spotkania, ogniska i zabawy oraz naszą obecność na uroczystościach, w tym między innymi corocznym odpuście w Latyczowie. Nie samą praca człowiek żyje, w Kamieńcu Podolskim i Chocimiu chcieliśmy poczuć na własnej skórze historię Kresów Wschodnich, a następnie sprawdzić naszą wytrzymałość fizyczną i cieszyć się dziką przyrodą masywu gór Czarnohory. Równocześnie w miarę możliwości staraliśmy się przekonać również starszych Polaków mieszkających na Podolu, że "To w końcu życia warta rzecz – Zbroja !".

Części z wędrowników tuż przed wyprawą udało się jeszcze tradycyjnie zjeść coś w poznańskim Bistro - Kęs na Moście Teatralnym (miejscu, skąd wielu z nas rozpoczyna i gdzie wielu z nas kończy swoje wyprawy), reszta udała się z domów bezpośrednio na dworzec główny, gdzie o godzinie siedemnastej rozpoczynał się pierwszy etap podróży. 

Oto, co ich spotkało w polskim pociągu: 

Poznań - Warszawa 

- "Druhu, mogę jeszcze szybko pójść do sklepu?" - Budzikowi najwyraźniej na dobry początek włączył się tryb uczestnika. KnapKnap dwie godziny przed odjazdem pociągu musiał jeszcze się pomylić i podać inną godzinę zbiórki, mimo to udało nam się wejść do wagonu, gdzie zostaliśmy przywitani przez żołnierzy na przepustce. Część z nich, należąca do 37% Polaków czytających książki, wczytywała się w skandynawskie kryminały, niektórzy byli już w stanie "piąteczek piątunio". Przed startem chciałem jeszcze skonfiskować trojaczkom dodatkowy plecak pełen protein, ale wszystko już zjedli. 

Podróż do stolicy minęła mam na rozmowach o Kartezjuszu, robalach z kosmosu i teatrze. Gdy rozmowa się urwała, postanowiłem pobawić się w janusza fotografii, KnapKnap studiował cyrylicę, Adam trenował węzły a Karol ponownie spożywał masę. W drugim przedziale tymczasem Budzik i Marek chwalili się pasażerom swoimi ocenami maturalnymi i teczkami absolwentów. 

dzien-i-hajs-sie-zgadza-3e7df79c73ae4442

dzien-i-hajs-sie-zgadza-151007db27810058

dzien-i-hajs-sie-zgadza-822463e9ee96edfb

Warszawa 

Bilet studencki z Warszawy do Poznania kosztuje około dwudziestu złotych, w zależności, którym pociągiem się jedzie - my wybraliśmy oczywiście ten najlepszy, czyli najtańszy. 

Po dotarciu do Warszawy dołączyli do nas z Mazur Filip, Stachu i Kami l- wódz gromady Wędrownych Bizonów - kwatermistrz. Z KnapKnap'em wysłałem Gołębia (Gołębia, nie gołębia) i Karola do Janala, legendarnego szczepowego legendarnego szczepu i znanego poznańskiego społecznika, który wcześniej zgodził się wymienić nam walutę. Zbyt późno niestety dotarło do nas, co jest w stanie zrobić dwójka młodych studentów z kilkoma tysiącami UAH w kieszeni w piątek wieczór w centrum stolicy... 

Bus Ecolines 

Koło dziesiątej ruszyliśmy luksusowym, piętrowym busem ecolines z dworca autobusowego w Warszawie do celu - Winnicy. Ponieważ nikt z nas nie posiada więcej pożeraczy czasu i życia typu Twitter czy Instagram, nie mogliśmy wziąć udziału w konkursie "selfie z ecolines", aby wygrać vouchery pieniężne na podróże po Europie. Na dobry sen kwatermistrz próbował wcisnąć każdemu awiomarin, ale Karol ubiegł go swoją bajką o sobie i plemieniu słabych Siouxów. 

Bilet na bezpośredni autobus Ecolines z Warszawy do Winnicy kosztuje sto trzydzieści złotych, ale, jeżeli kupi się go odpowiednio wcześniej, co nam się udało, zapłaci się sto osiem złotych. 

dzien-i-hajs-sie-zgadza-123fcd939f898157

dzien-i-hajs-sie-zgadza-83a117fc4223e4dd

Jeszcze mieliśmy jedzenie, szproty i humory. 

Ciekawostka:

Jeden UAH, czyli hrywna, ukraińska waluta, to około piętnastu, dwudziestu polskich groszy. Liczby na podanych w sklepach cenach oczywiście są wyższe od polskich, ale i tak w przeliczeniu jest bardzo tanio. 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!