Have you made up your mind about your destination? The best accommodation deals are being booked fast, don’t let anyone keep ahead!

I want to find a house NOW!

Wyprodukowano na Tajwanie: przewodnik po życiu, podróżach i nauczaniu ESL na Tajwanie


Skończyliście studia, i co teraz? Jeśli jak ja nie wiecie czy szukać stałego etatu czy zrobić sobie rok przerwy na zwiedzenie świata, to czemu nie zrobić obu naraz? W tym przewodniku podpowiem Wam jak pracować i podróżować na Tajwanie jednocześnie, tak abyście mogli zarobić trochę hajsu na Wasze podróże i czerpać korzyści z bycia nauczycielami w obcym kraju. Przedyskutujemy też pewne kwestie socjologiczne i kulturowe, jak na przykład czy Tajwańczycy uważają się za odrębny od Chin kraj. Postaram się też poruszyć kwestie związane z mieszkaniem na Tajwanie, np. barierę językową i problemy z nauką języka czy wyszydzany problem "zanieczyszczenia powietrza".

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o moich doświadczeniach podczas pracy jako nauczyciel w Shane English albo chcielibyście poznać szczegóły dotyczące np. aplikowania do nich o pracę, to napiszcie do mnie, a chętnie Wam pomogę : [email protected]

Mój pierwszy tydzień w Tajpej był pełen rozpaczy, samotności, pobudzenia i braku snu połączonego z monotonnymi dniami wypełnionymi nużącymi szkoleniami, po to, aby zostać nauczycielem języka angielskiego jako języka obcego (ESL). Może nie powinno się to znaleźć w pierwszym akapicie i pewnie nie na to liczyliście widząc post, który ma Was przekonać do wyjazdu, a nawet nauczania na Tajwanie, ale większość historii zaczyna się od trudnego początku i kończy szczęśliwie... prawda?

Odkrywanie Tajpej

Może to wydawać się dziwne, że zaczynam od podzielenia się doświadczeniami z bycia nauczycielem w Taizhong od miasta stołecznego Tajpej, ale mimo że Taizhong ma własne, międzynarodowe lotnisko to pewnie i tak w Tajpej zaczniecie swoją tajwańską przygodę. Najłatwiej poruszać się po stolicy MRT (metrem), bo transport publiczny działa tu najlepiej z pośród wszystkich, z którymi miałem do czynienia. Za około 100 NT$ (jakieś 2, 50 GBP) na kartę youyou i możecie wszędzie po mieście jeździć metrem. Po Tajwanie możecie podróżować pociągiem lub HSR (pociągiem dużych prędkości), a HSR zawiezie Was z Tajpej na drugą stronę wyspy (Kaohsiung) w mniej niż 2 godziny. To zadziwiające ile osób woli używać skuterów w mieście, w którym metro jest tak tanie i sprawne.

Cały pierwszy dzień spędziłem spacerując po Tajpej ze Steffanem, chłopakiem z Niemiec, którego poznałem w samolocie. Nasza znajomość rozpoczęła się na lotnisku w Amsterdamie, bo Steffan leciał do Nowej Zelandii i miał kilkugodzinną przesiadkę w Tajpej. Przez następne kilka godzin po wylądowaniu, które razem spędziliśmy, byliśmy jak typowi turyści odwiedzający najsłynniejsze miejsca. Zwiedziliśmy Taipei 101 - kiedyś najwyższy budynek na świecie, Steffan zrobił mi zdjęcie przed pomnikiem miłości LOVE, który stoi na przeciw budynku i pomyślałem, że "to kolejne zdjęcie, aby podtrzymać mój instagramowy wizerunek”.

made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

Były najwyższy budynek na świecie szczyci się centrum handlowym i poziomami obserwacyjnymi. Za wejście do obserwatorium trzeba zapłacić, ale resztę budynku możecie zwiedzić za darmo. Musicie wsiąść w niebieską linię MRT i wyjść wyjściem numer 2, skąd kursuje darmowy bus, a jeśli wolicie dojść piechotą to wyjdźcie 3 wyjściem, skąd będziecie mogli zobaczyć budynek i pójść za ludźmi podążającymi w tym samym kierunku!

Tej samej nocy poszliśmy napić się herbaty w kawiarni niedaleko Świątyni Longshan. Na tej samej ulicy zauważyliśmy sklep ze swastyką, któremu zadziwiony Steffan zrobił zdjęcie. "W życiu byś tego nie zobaczył w Niemczech! ", wykrzyknął. Potem odkryłem, że każda knajpa oznaczona "swastyką" sprzedaje wegetariańskie (głównie wegańskie) jedzenie, bo jest to symbol kojarzony z głównymi religiami w kraju: buddyzmem i taoizmem. Z reguły w tego typu restauracjach (i wielu innych) możecie zjeść za około 100 NT$ (2, 50 £), więc wykończony, usiadłem sobie spokojnie naprzeciw mojego niemieckiego towarzysza by w ciszy wypić herbatę. Spędziliśmy razem prawie 12 godzin i już wyczerpaliśmy tematy do rozmowy, ale wiedziałem, że nie mogę siedzieć cicho zbyt długo, bo wyczuje mój strach. “Co ja tu robię? ”, myślałem. “Nie mogę poważnie uważać, że nadaję się do uczenia dzieci, powinienem być nadal w Anglii, nie widzę się w roli nauczyciela”, takie myśli zaczęły mi się kłębić w głowie. Staffan patrzył na mnie beznamiętnie, a moje nerwy zaczynały brać nade mną górę i pewnie zaczynało dać się to wyczuć. Cisza była nie do zniesienia. Mój kompan próbował pytać mnie o moją nową pracę, o to czy wcześniej uczyłem. Dawałem mu zdawkowe odpowiedzi, a z każdym kolejnym słowem byłem coraz bardziej przerażony moją obecną sytuacją.

made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

Longhshan ma na szczęście własny przystanek MRT na niebieskiej linii. Zobaczycie tu tłumy lokalnych mieszkańców palących w ofierze kadzidełka, więc okażcie wtedy szacunek, bo jest to ciągle miejsce religijne, nie tylko atrakcja turystyczna.

Wróciłem ze Steffanem na dworzec autobusowy Tajpej, bo musiał już wracać na lotnisko na swój lot do Nowej Zelandii. Nie chciałem, aby sobie poszedł, bo wiedziałem, że spotęguje to moje przytłaczające poczucie samotności, które z pewnością zaatakuje ze zdwojoną siłą, bo już zaczynało się we mnie tlić. Wróciłem do hotelu mijając po drodze bezdomnego mężczyznę leżącego na kładce dla pieszych ponad stacją metra. Było to pierwsze ździebełko biedy jakie widziałem w tym, wydawałoby się, zamożnym mieście. Wróciłem do pokoju, wziąłem gorącą kąpiel i zająłem się lekturą pt. "Cud uważności. Prosty podręcznik medytacji" napisaną przez wietnamskiego, buddyjskiego mnicha Thich Nhat Hanh. Słowa i woda chwilowo ukoiły mój umysł, więc siedziałem w wodzie, aż stała się letnia, a mój umysł chwilowo uspokojony. Bez Steffana mój los był przesądzony: byłem tu całkiem sam, w odległym, obcym kraju i miałem zostać nauczycielem języka angielskiego jako języka obcego.

Gdy oswajałem się z moim nowym krajem zamieszkania (podpisałem roczny kontrakt), byłem pod ogromnym wrażeniem tego miasta, choć mój podziw psuło trochę uczucie strachu na myśl o mojej obecnej, nieciekawej sytuacji, przed którym niestety nie mogłem się powstrzymać. Byłem tutaj, w obcym kraju, otoczony milionami ludzi plątającymi się po chaotycznej, miejskiej przestrzeni. Mój lęk społeczny zaczynał wzrastać, więc starałem się odłożyć na bok wszelkie obawy i postarać się zasymilować z otoczeniem najlepiej jak potrafiłem. Poszedłem na spacer do miejskich parków i zwiedziłem muzea, zrobiłem trochę zdjęć i te w miarę przyzwoite wrzuciłem na Instagrama, w nadziei, że sprawiam wrażenie kogoś kto przeżywa wyjazd swego życia, co nie mogło być bardziej oddalone od prawdy. Czułem się przerażony, samotny, nerwowy, czyli zupełnie NIE jak ktoś, kto rozkwita w nowym otoczeniu.

Hotel, w którym się zatrzymałem (o ile możecie go tak nazwać), znajdował się w okolicy zwanej Gutin i był bardzo tani. Pokoje były trochę brudne i słyszałem plotki od innych nauczycieli, że jest to "hotel miłości", czyli w praktyce hotel wynajmowany na godziny, gdzie przychodzi się z prostytutkami; tej konkretnej usługi, zapewniam Was, mi nie wyświadczono. Nic specjalnego nie było też w okolicy hotelu, jedynie podejrzany, mały sklep całonocny, McDonald's, Starbucks, park i masa wieżowców, ale podobnie jak w każdej części miasta w centrum Tajpej, miałem łatwy dostęp do MRT. Jedną rzeczą, jakiej polecam używać w Tajpej jest Couchsurfing. Tajwańczycy są ogromnie gościnni i mimo, że używałem tej strony tylko w Kaohsiung, jestem przekonany, że z łatwością znajdziecie kogoś, kto Was ugości w stolicy i umożliwi Wam zobaczenie Tajpej oczami mieszkańców.

Zasypianie w Tajpej okazało się niemożliwym zadaniem i osłupiałem na widok różnorodności w dostępnych tabletkach nasennych, które można tu dostać, dopóki nie dowiedziałem się, że Tajwan ma największe zużycie środków nasennych na świecie! Nie ma się co dziwić, że znajdziecie je w każdym sklepie całodobowym, sklepach typu Żabka, które znajdziecie na każdym rogu, tym bardziej jeśli słyszeliście hałas jaki codziennie emituje centrum Tajpej o 3 nad ranem. Jakiekolwiek miasto, które nosi tytuł "miasta, które nigdy nie śpi" (czy taki jest Nowy Jork? ) powinno uchylić czoła przed nowym mistrzem świata.

To była moja druga noc na Tajwanie. Minęła godzina, minęły 2 godziny, nadal nie mogłem spać. Wstałem, włączyłem światło i poszedłem do łazienki, gdzie zauważyłem karalucha pędzącego po posadzce. W związku z moim nowym zainteresowaniem buddyzmem przed przyjazdem na Tajwan obiecałem sobie, że nie zabiję żadnego owada, więc byłem na taki widok przygotowany. Wyczytałem w internecie, że karaluchy nienawidzą kocimiętki, więc wygrzebałem z plecaka słoik z kocimiętką, który przywlokłem z domu i rozsypałem ją po podłodze. Nie zrobiło to żadnej różnicy, karaluchy były tu osiedlone na stałe, a wciągu tygodnia sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót. Drugiej nocy także nie mogłem spać, a dodatkowo pojawiły się dwa karaluchy, w tym jeden w mojej sypialni. Słyszałem, że są to stworzenia wyjątkowo wytrzymałe, więc instynkt podpowiadał mi, żeby dziada złapać i spuścić w toalecie, złapałem więc kawałek papieru i szklankę i zacząłem gonić go po pokoju. "Mam cię! " Po udanych łowach spuściłem go w toalecie, mając świadomość, że jego kolega nadal był na wolności w moim pokoju. Wiedziałem, że nie zasnę, więc sięgnąłem do plecaka po tabletki nasenne, nie wiedząc jaka dawka będzie właściwa, bo poziom angielskiego sprzedawczyni był mniej więcej taki jak mój chińskiego. Leżałem w łóżku czekając aż odpłynę i obudziłem się nie wiedząc czy udało mi się usnąć, czy nie. Byłem półprzytomny i znów spóźniony na moje szkolenie dla przyszłych nauczycieli.

Co z zanieczyszczeniem powietrza?

Jedną z rzeczy, które szybko zauważyłem, jest duża ilość osób noszących maski na twarzy. Początkowo myślałem, że podobnie jak w Pekinie zakładają je, by chronić się przed skażonym powietrzem, ale czy Tajpej jest aż tak zanieczyszczone? Ledwo co je zauważyłem, pomimo masy skuterów pędzących przez miasto - to właśnie one wydawały mi się głównym źródłem zanieczyszczeń. Znacznie później odkryłem, że na Tajwanie ludzie przeważnie noszą maski nie przez zanieczyszczenie powietrza, ale ponieważ chore osoby nie chcą rozprzestrzeniać zarazków i zakazić innych. Poniżej zamieściłem Wam mapę pokazującą zanieczyszczenie w latach 2000-2008, na której tylko jedna strefa jest "czerwona", czyli ma wysoki stopień zanieczyszczenia:

made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

Podczas mojej trzeciej nocy w mieście, przyplątałem się do sklepu Takeaway Sushi, aby z innym, przyszłym nauczycielem o imieniu Seth, który pochodził z Michigan, kupić i zjeść moje pierwsze Sushi. Jako ktoś, kto tyle co został pescowegetarianinem mieszkającym w Azji (od tamtego czasu zostałem weganinem) stwierdziłem, że trzeba się do takiego jedzonka przyzwyczajać. Gdy delikatnie nakładałem wasabi na pierwszy kawałek sushi w środku pobliskiej stacji MRT podszedł do mnie starszy Tajwańczyk i grzecznie powiedział do nas płynną angielszczyzną "Nie możecie tu jeść". Zaskoczeni i trochę zażenowani, podnieśliśmy nasze tacki z sushi i skierowaliśmy się do wyjścia. Stacje metra są tu wyjątkowo czyste i pedantycznie zorganizowane, rzadko zauważycie gdzieś śmieci, więc nie można na ten system dbania o czystość narzekać.

Windą wyjechaliśmy na górę i zaszokował mnie widok uporządkowanej kolejki po lewej stronie schodów, podczas gdy prawa strona była pusta i z łatwością można było po niej iść. Porównując ten ład z sytuacją w Anglii, wydawało mi się to nieprawdopodobne i byłem zdumiony sprawnością działania MRT. Ludzie ustawiający się w uporządkowanej linii, czekający na przyjeżdżający pociąg i faktycznie pozwalający najpierw wyjść przyjezdnym z pociągu wydawało się ogromnym postępem w stosunku do przepychających się coraz bliżej wejścia i blokujących wyjście chcącym opuścić pociąg. Wyrozumiałość względem innych wydaje się bardziej rozpowszechniona na Tajwanie niż w Anglii i nigdzie nie widać tego lepiej, niż właśnie na stacjach metra.

Więcej rzeczy do zrobienia w Tajpej:

Szczerze wierzę, że mieszkając tu nawet rok, nadal jesteście wstanie znaleźć coś nowego i interesującego do robienia. Na fenomenalne panoramy miasta polecam wybrać się do Maokong Gondola tuż przed zachodem słońca, bo jest tam wtedy dość spokojnie i poczujecie się dziwnie będąc w tak cichej dzielnicy tak chaotycznego i głośnego miasta. Stacja Gondola znajduje się niedaleko parku Wetland na południe od tajpejskiego zoo. Najłatwiej dostać się tam linią Wenshan-Neihu tajpejskiego metra dojeżdżając do stacji "Taipei Zoo" i podejść do Maokong Gondola, bo ta stacja znajduje się najbliżej.

made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

Jeśli chodzi o muzykę i koncerty, to jest tu świetna hala koncertowa, która nazywa się Legacy. Powyższe zdjęcie zrobione było na koncercie Olafura Arnaldsa, na który poszedłem z moimi znajomymi Howardem i Emily. Okolica Legacy jest bardzo twórcza, prawie "artystyczna" w porównaniu z innymi dzielnicami Tajpej. To była biedna dzielnica, której status znacznie się podniósł, ale pobliskie restauracje i bary, gdzie spokojną atmosferę urozmaicają gitarowe koncerty pozwalają zapomnieć, że znajdujecie się w centrum chaosu. Jedna z naprawdę super rzeczy, którą uwielbiam w Tajpej to innowacyjne wykorzystanie przestrzeni. Poniżej mostów i skrzyżowań często dostrzeżecie boiska do koszykówki, które są cały czas pełne ludzi grających w kosza, więc dziwny jest fakt, że to nie koszykówka jest ich sportem narodowym (tak właściwie to baseball).

Najbliższa stacja MRT od Legacy to Zhōngxiào Xīnshēng.

Kolejne miejsce zdecydowanie warte odwiedzenia to Taipei Fine Arts Museum, do którego wejdziecie za darmo, a które jest jedną z najsłynniejszych galerii sztuki w Azji i co więcej, posiada jedną z największych kolekcji sztuki nowoczesnej. Ta nowoczesność jest wyczuwalna zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz.

Tu macie link, gdzie znajdziecie informacje jak dotrzeć do Taipei Fine Arts Museum.

W Tajpej znajdują się ciekawe nocne targi, a ten najbardziej znany i podobno najstarszy znajdziecie w Shilin, gdzie dojedziecie czerwoną linią metra wysiadając na stacji Jiantan. Kolejnym, popularnym i tradycyjnym targiem jest nocny targ Raohe, który znajduje się dokładanie po drugiej stronie ulicy od stacji metra Songshan.

Jeśli interesujecie się historią albo chcecie lepiej poznać kulturę Chin, to polecam wybrać się do Narodowego Muzeum Pałacowego. Z pozoru wydaje się być ono znacznie oddalone od pozostałych turystycznych miejsc w Tajpej, bo znajduje się w starszej dzielnicy Shilin, ale z łatwością dotrzecie tam autobusem lub MRT (stacja Shilin czerwonej linii). Muzeum jest otwarte codziennie od 8:30 do 18:30 i do 21:00 w piątki i soboty, a wejście kosztuje jakieś 250 NT$ (około 5, 60 £).

Tu macie link, gdzie znajdziecie informacje, jak dotrzeć do Narodowego Muzeum Pałacowego.

Kolejnym miejscem, w które bez trudu dotrzecie MRT jest Hala Pamięci Czang Kaj-szeka, a dotrzecie tam z łatwością, bo ma ona własną stację metra. Hala pamięci została wybudowana dość niedawno, bo w 1980 i nazwana została na cześć "Czang Kaj-szeka", który był prezydentem Tajwanu. Dotrzecie tu czerwoną lub zieloną linią. Latem tajwańska flaga jest tu podnoszona o 6:00 i opuszczana o 18:10, zimą godziny te zmieniają się odpowiednio na 8:30 i 17:10.

Na Tajwanie zobaczycie wiele tajwańskich flag i niemalże żadnej chińskiej. Może to być dla Was zaskoczeniem, ponieważ na prawie każdym dokumencie za nazwą Tajwan widnieje skrót R. O. C. (Republika Chińska). Jest to długa i skomplikowana historia, ale Tajwan nie jest całkowicie niezależnym od Chin państwem. Co więcej, podczas mojego pobytu w demokratycznych wyborach decyzją obywateli prezydentem został Tsai Ing-Wen, który opowiada się za tym, by Tajwan stał się niezależną jednostką. To bardzo złożony problem i widać to w opiniach obywateli, choć większość zadaje się być za autonomicznym Tajwanem, co nie znaczy, że nie ma osób, które przysięgają Chinom posłuszeństwo. Zdecydowanie widać tutaj jednak dychotomię między tymi, którzy widzą się jako osobny kraj, a tymi, którzy myślą o Tajwanie jako pozalądowej prowincji Chin.

Szukanie pracy i zakwaterowania

Na Tajwanie najprędzej znajdziecie pracę w dużych miastach, więc to tam zacznijcie swoje poszukiwania, bo choć prawdą jest, że we wszystkich regionach kraju poszukiwani są pracownicy (szczególnie na zachodnim wybrzeżu), to największe szanse powodzenia macie właśnie w 4 największych miastach (wszystkie znajdują się na zachodnim wybrzeżu) i teraz Wam o nich pokrótce opowiem.

  • Tajpej – położona na północy kraju stolica, mekka biznesu na Tajwanie. Jest bardziej międzykulturowa od innych części kraju, ale nadal panuje tu bardzo tajwański klimat.
  • Kaohsiung – drugie, najważniejsze miasto, które położone jest na południu kraju, a od cudownych plaż Kenting oddalone jest tylko o godzinę. Znajdziecie tu buddyjskie świątynie, na przykład Fo Guang Shan.
  • Taizhong – leży pomiędzy dwoma wcześniej wspomnianymi miastami i jest tu rozrastająca się społeczność obcokrajowców. Miasto znane jest ze znacznie lepszej niż w Tajpej pogody, mimo że oddalone jest jedynie o około 100 km!
  • Tainan – była stolica kraju i miejsce dziedzictwa kulturowego. Miasto słynie z nocnych targów i antycznych budynków, takich jak Świątynia Konfucjusza i Fort Zeelandia, którego używali holenderscy koloniści. Znajduje się ono jakieś 30-45 minut drogi od Kaohsiung.

Większość prac oferowana jest na zachodniej części wyspy, gdzie znajdują się wszystkie większe miasta, czyli Tajpej, Taizhong, Tainan i Kaohsiung. Jest tu wiele możliwości dla tych, dla których angielski jest językiem ojczystym i mają wyższe wykształcenie, aby zostać lektorem angielskiego. Ja znalazłem swoją pracę w "Shane English" w Taizhong, która na Tajwanie znana jest jako "busheeban" lub "cram school" (prywatna, popołudniowa szkoła), czyli modne, popołudniowe zajęcia, na których dzieci powinny podczas nauki "dobrze się bawić". Zanim rozpocząłem pracę, musiałem przejść obowiązkowe, tygodniowe szkolenie w głównej siedzibie firmy w Tajpej. Pracę dostałem online przed przyjazdem na Tajwan poprzez stronę internetową Dave’s ESL Café, na której dostępna jest lista dostępnych stanowisk ESL na całym świecie.

Co musicie (zazwyczaj) mieć, żeby dostać pracę:

    • Wyższe wykształcenie
    • Zdjęcie paszportowe (do karty stałego pobytu ARC i wizy pracowniczej)
    • Certyfikat TEFL.

    Bardziej ryzykowną opcją jest szukanie pracy bez wykształcenia, czyli po prostu przyjazd na miejsce i zobaczenie, co jest dostępne. Przyjezdni dostają 90-dniową wizę turystyczną zaraz po przyjeździe, więc macie mnóstwo czasu na zwiedzanie kraju i szukanie pracy. Kolejną fajną stroną jest TeaLit (Nauka Angielskiego i Życie na Tajwanie), na której regularnie publikowane są nowe oferty pracy ESL w całym kraju. Istnieje też grupa na Facebooku, która nazywa się "Taiwan ESL Teachers", gdzie codziennie znajdziecie tuziny nowych ofert. Słyszałem o przypadkach, gdzie ludzie przyjeżdżają na Tajwan na wizie turystycznej, pracują przez 3 miesiące i co 90 dni wyjeżdżają za granicę, aby odnowić swoją wizę i móc znów pracować. Nie jestem przekonany co do legalności takiego zachowania i w żaden sposób go nie polecam!

    Jednym z wymogów znalezienia pracy jest posiadanie wyższego wykształcenia i ukończenie 120-godzinnego kursu TEFL, który dostępny jest online, bo to one zazwyczaj wymagane są przez potencjalnego pracodawcę, aby był zainteresowany zasponsorować Wam wizę. Aby wybrać najlepszy kurs TEFL przeczytałem wiele opinii na stronie "Opinie na temat kursów TEFL" i zdecydowałem się na firmę, która nazywa się Love TEFL. Udało mi się dorwać kurs w przyzwoitej cenie 100 £, a od czasu do czasu na stronie GroupOn pojawiają się promocyjne oferty na kursy. Byłem zadowolony z ceny i z LoveTEFL, tym bardziej, że kurs dał mi wiele nowych możliwości. Bardziej "profesjonalną" i znacznie droższą drogą jest uzyskanie oferowanego przez Cambrige certyfikatu CELTA, za który zapłacicie jakieś 1000 £ i którego ukończenie zajmie Wam około miesiąca. Jest to nauczanie bezpośrednie i skupia się głównie na nauczaniu dorosłych, a kurs jest bardzo intensywny i dla początkujących, i dla chcących poszerzyć swoją wiedzę z zakresu nauki angielskiego jako języka obcego. Jeśli nie ukończyliście studiów i nie macie certyfikatu TEFL to Wasze opcje są bardzo ograniczone i wtedy polecam przyjechać na Tajwan i szukać czegoś będąc na miejscu. Dobrze jest mieć certyfikat, ale nie zawsze jest on niezbędny, a bycie na miejscu ogromnie podnosi Wasze szanse znalezienia pracy.

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Moja szkoła znajdowała się w Taizhong (około 2 godziny jazdy samochodem od Tajpej) i udało się jej załatwić dla mnie kartę stałego pobytu ARC, dzięki której jako obcokrajowiec - albo jak oni oni to ujmują "obcy" - dostaję pozwolenie na pracę.

    Sam znalazłem moje zakwaterowanie używając strony, która nazywa się 591. Wszystko na stronie jest w języku chińskim, więc jeśli nie znacie nikogo, kto go zna (jak ja), to możecie otworzyć stronę przez przeglądarkę Chrome, co da Wam możliwość przetłumaczenia strony na język angielski. Płaciłem 7 500 NT$ miesięcznie, czyli niecałe 200 £ za mieszkanie z własnym pokojem i łazienką w południowej dzielnicy Xitun w Taizhong, gdzie współdzieliłem kuchnię z trzema Tajwańczykami, którzy jak większość lokalnych mieszkańców jest bardzo przyjazna. Cena zakwaterowania świetnie pokazuje jak tanio można znaleźć mieszkanie poza Tajpej, bo w centrum stolicy musiałbym zapłacić 11 000 - 14 000 NT$, trochę mniej w Nowym Tajpej, czyli dzielnicy, gdzie rynek mieszkaniowy jest znacznie tańszy.

    Podobnie jak kartę ARC, szkoła zapewniła mi ubezpieczenie, które daje Wam prawo do wszelkiego rodzaju leczenia, wizyt lekarskich i szpitalnych oraz wszelkich innych konsultacji medycznych za jedyne 150 NT$ (jakieś 3, 80 £). Zdarzyło mi się, że pilnie potrzebowałem pójść do dentysty, a była już 21:00. Zauważyłem w okolicy gabinet dentystyczny, więc wszedłem, lekarz obejrzał problem, dał mi antybiotyki i następnego dnia rano wszystko było w porządku! Gabinety lekarskie i dentystyczne są na Tajwanie często otwarte aż do 21:30, co przychodzi z pomocą, kiedy jak ja potrzebujecie nagłej wizyty!

    Jeśli poszukujecie "medycyny zachodniej", szukajcie innych gabinetów, bo w wielu ciągle jeszcze sprzedaje się specyfiki medycyny chińskiej w oficjalnych punktach medycyny wschodniej. Te gabinety wyglądają często identycznie, więc o ile nie interesuje Was tania akupunktura, z której od czasu do czasu korzystałem, upewnijcie się, że trafiliście do gabinetu medycyny "wschodniej" czy "zachodniej". Czasami rozpoznacie je po symbolu ying i yang w witrynie lub po zabiegach akupunktury. Poniższe zdjęcie przedstawia mnie w czasie zabiegu akupunktury, który kosztował jakieś 150 NT$ (3, 60 £):

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Taizhong

    Wreszcie nadszedł dzień mojej podróży do Taizhong, a pojechałem tam wraz z innym przyszłym nauczycielem i jego tajwańskimi kolegami, bo to on załatwił nam podwózkę samochodem, która zajęła nam jakieś 2 godziny. Na pierwszą noc szkoła zapewniła nam nocleg w pobliskim hotelu. Od razu było widać, że w Taizhong jest znacznie lepsza pogoda niż w Tajpej, ale powietrze jest tu znacznie bardziej zanieczyszczone, głównie przez to, że w power Taizhong znajduje się największa na świecie elektrownia cieplna, co przekłada się na najwyższy stopień zanieczyszczających emisji. Tu należy podkreślić, że ten stopień zanieczyszczenia w żadnym stopniu nie jest porównywalny z tym w dowolnych wielkich miastach w Chinach, jak Szanghaj czy Pekin, bo nie jest nawet ćwiartkę tak wysoki. Gdy wreszcie dotarliśmy, przez okno podziwiałem drapacze chmur i słoneczne, choć pokryte smogiem niebo. Przez najbliższe 12 miesięcy to był mój dom.

    Zadomowienie się w Taizhong było łatwiejsze niż myślałem. Wszystkim, którzy planują tu zamieszkać polecam grupę, która nazywa się "Taichung Info exchange", gdzie obcokrajowcy i lokalni mieszkańcy dzielą się wskazówkami, doradzają, i dzielą się pomocnymi informacjami dotyczącymi miasta, takimi jak wydarzenia, miejsca, do których warto się wybrać, ciekawe zajęcia. Na szczęście przyjechałem tu w październiku, kiedy temperatury nie były zbyt wysokie i w Civic Square Park odbywał się coroczny Festiwal Jazzowy, co było bardzo miłym powitaniem! Chciałem też podziękować dość dużej społeczności międzynarodowej w Taizhong, która jest niesamowicie pomocna jeśli chodzi o ogólne porady dla obcokrajowców (których bardzo często potrzebowałem! ).

    Poruszanie się po mieście

    Bardzo prosto możecie się poruszać autobusami, szczególnie poza stolicą, bo w miastach jak Taizhong, gdzie nie ma MRT, gdy posiadacie kartę Easy Card, to pierwsze 8 km jedziecie za darmo! Kolejnym sposobem na przemieszczanie się w każdym większym mieście na Tajwanie (Tajpej, Taizhong, Tainan, Kaohsiung) jest wynajęcie YouBike, co z pewnością rzuci się Wam w oczy nawet z daleka, bo lokalni mieszkańcy często pomykają na tych fluorescencyjnych pomarańczowych i żółtych rowerach. Do korzystania z systemu możecie używać karty "Easy Card", tej samej, co w MRT i autobusach, a którą kupicie w sklepie. Musicie też upewnić się, że obok stacji YouBike jest automat, w którym możecie zeskanować kartę.

    Jednak to jazda na skuterze bije popularnością wszelkie inne sposoby podróży, bo to na nich porusza się większość lokalnych mieszkańców, bez względu na miasto. Używany skuter możecie kupić nawet za 12 000 NT$ (300 £), choć słyszałem, że komuś udało się go upolować już za około 9 000 NT$, a najlepiej szukać ich na grupach na Facebooku “Taichung buy, swap, sell" albo takiej samej w Tajpej, zależnie od Waszego miejsca zamieszkania.

    Wynajem skuterów na Tajwanie nie jest taki prosty, bo jedyne miejsca, jakie znalazłem to paru typków siedzących w okolicy stacji kolejowych w Taizhong i Kaohsiung. Zarówno do wynajmu, jak i kupna potrzebujecie przed wyjazdem z kraju zaopatrzyć się w międzynarodowe prawo jazdy, co może potrwać dość długo, więc lepiej rozpocząć cały proces przynajmniej parę tygodni przed wyjazdem. Poniżej macie link z informacjami o tym, jak wyrobić takie prawo jazdy w Anglii:

    Angielskie Międzynarodowe Prawo Jazdy

    A co z barierą językową?

    Dobra, poza Tajpej możecie mieć problemy z językiem, bo stolica nastawiona jest na ruch turystyczny, więc jest wiele napisów i znaków w języku angielskim, podobnie jak i osób znających język.

    W moim przypadku życie i nauczanie w Taizhong (i nauka języka) stawały się coraz prostsze i rozwiały się moje wątpliwości. Miałem (niewielkie) problemy z językiem, ale powiedziano mi o kursach językowych w centrum językowym TLI, które za 5 000 NT$ na miesiąc oferowały 10 godzin zajęć tygodniowo. Jeśli chodzi o prowadzenie życia towarzyskiego, udało mi się znaleźć kolegów i koleżanki przez facebookową grupę, która nazywa się “Taiwan Friendship Exchange”, a także znalazłem kogoś, z kim miałem ćwiczyć język, a kto później został moim najlepszym przyjacielem na innej facebookowej grupie, czyli "Taichung Language Exchange". Jeśli jesteście w Tajpej, warto na stronie sprawdzić kursy językowe oferowane na National Taiwan Normal University.

    Jak widzicie, na szczęście nie miałem specjalnych problemów z barierą językową i szczerze wierzę, że Tajwan to jedno z miejsc, gdzie najszybciej nawiążecie nowe przyjaźnie, bo ludzie są tu ogromnie przyjaźni, bardzo pomocni i jak już znajdziecie jednego, tajwańskiego przyjaciela, to zrobi on dla Was wszystko (w granicach rozsądku! ). Pamiętam jak pewnego razu przechodziłem obok sklepu i zostałem zaproszony do środka, gdzie przez około godzinę przegadałem z pracownikiem sklepu i jego kolegami. Powiedział mi, że jestem pierwszym "laowai", czyli "obcokrajowcem", który przyszedł do jego sklepu i zrobił z tego wielki szum. Po naszej pogawędce i tuzinach selfie, które jak odkryjecie, są na Tajwanie obowiązkowym zwyczajem, opuściłem sklep, dodałem go do kontaktów na LINE (najbardziej popularna na Tajwanie aplikacja to pisania wiadomości) i ugadaliśmy się na wspólne wyjście na miasto w najbliższy weekend!

    Po tym krótkim wstępie dotyczącym języka, pewnie powinienem podzielić się wiedzą i zdradzić Wam parę wskazówek. Dla większości mieszkańców pierwszym językiem jest mandaryński, drugim tajwański, ale według mnie mówią po angielsku całkiem nieźle (przynajmniej w Tajpej) i wypada nauczyć się przynajmniej paru podstawowych fraz, jednak do tego potrzebujecie poznać chińskie tony!

    Chiński dla przeżycia

    W języku chińskim występują cztery tony, więc na początku musicie postarać się je zapamiętać (przez YouTube), bo wszystkie poniższe zdania mają zaznaczone tony, które mają wpływ na wymowę. Poniżej znajdziecie kilka przykładów ze słowem "ma":

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    • Numer 1 (matka) to ton wysoki i cały czas taki pozostaje.
    • Numer 2 (juta) to ton wznoszący, który rozpoczynacie w połowie tonacji a następnie wznosicie głos.
    • Numer 3 (koń) to ton opadająco-wznoszący, który rozpoczyna się nisko, obniża się, a potem wznosi do góry.
    • Numer 4 (besztać) to ton opadający, który zaczyna się na tonie wysokim po czym silnie opada.

    Tu macie wideo, w którym kwestia tonów zostaje dokładnie omówiona.

    • Nĭ hăo – Dzień dobry – dosłowne tłumaczenie: "Ty dobrze” (wymawiane ni hao)
    • Nĭ hăo ma? – Jak się masz? (wymawiane ni hao ma? )
    • Hen hăo – Bardzo dobrze (wymawiane hen hao)
    • Xièxie – Dziękuję (wymawiane podobnie do szie szie)
    • Bùhǎoyìsī – Przepraszam (wymawiane bu-hał-i-sa)
    • Nǐ-jiào-shén-me-míng-zì? – Jak masz na imię? (wymawiane ni-dziao-szema-mienza)
    • Wǒ de zhōngwén bù hǎo – Mój chiński nie jest dobry (wymawiane ło-de-dzongłen-buhao)
    • Wǒ yào – Chcę (wymawiane ło jao)
    • Fàn – Ryż
    • Bù yào ròu – Nie chcę mięsa (dla wegan/wegetarian – rou wymawiane rau)

    Jeśli Was to przytłacza, to jest też zabawny (i dość trafny) sposób zapamiętania co poniektórych fraz używając angielskiej wymowy:

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Kultura i sztuka

    Tajwan słynie z herbaty, gór, krajobrazu, kultury i nocnych targów i miałem wiele szczęścia, że mieszkałem w Taizhong, w którym znajduje się jeden z najbardziej znanych w całym kraju nocnych targów, a który mieści się obok Feng Chia University w południowej dzielnicy Xitun. To własnie tu pierwszy raz poznałem smak "Śmierdzącego tofu", niechlubnego narodowego przysmaku, którego możecie wywąchać kilka przecznic wcześniej. Sięgnijcie wspomnieniami do najbardziej śmierdzącego sera, z jakim mieliście styczność i pomnóżcie ten zapach razy 100, a znajdziecie się w zapachowej okolicy tego śmierdzącego tofu. Będąc tutaj musicie spróbować kolejnego znanego narodowego "przysmaku", bo sprzedawany jest on dosłownie wszędzie, a mam na myśli bubble tea. W praktyce jest to czarna herbata ze zwykłym lub sojowym mlekiem i bąbelkami (z tapioki), które znajdują się w środku plastikowego kubka i które wysysacie przez rurkę.

    Innym ciekawym miejscem jest Świątynia Konfucjusza, której do niedawna brakowało, a którymi to świątyniami szczyciły się inne miasta. Rada miasta Taizhong zwróciła na to uwagę i w 1974 roku świątynia została wybudowana. Jednym z ulubionych miejsc, które odwiedzałem jest Wu Wei Tsao Teahouse przy ulicy Gongyi w Natun (północnej dzielnicy). Możecie tu delektować się filiżanką chai w tradycyjnej japońskiej herbaciarni, która ma nawet swój japoński ogród!

    Jeśli interesujecie się sztuką, to macie szczęście, bo w Taizhong znajduje się National Museum of Fine Arts, do którego wstęp jest darmowy. Znajduje się ono w dzielnicy Nantun i leży w centrum miasta. Jest tu także National Museum of Natural Science, które zależnie od części kosztuje około 120 NT$ za bilet.

    Tajpej jest odległe tylko o parę godzin autobusem, więc za niewielką kwotę około 250 NT$ jeździłem tam dość często i zazwyczaj zatrzymywałem się na noc u znajomych, których poznałem przez wspomniane wcześniej grupy na Facebooku. Drugą opcją dojazdu do stolicy jest kolej dużych prędkości, która za 1 000 NT$ dowiezie Was tam w pół godziny. Taizhong położone jest między dwoma dużymi miastami, Tajpej i Tainan i do obu z łatwością dotrzecie za grosze. Wsiadałem do autobusu w dzielnicy Xitun, w której stacja autobusowa znajduje się obok multipleksu kinowego Tiger City i zazwyczaj podróżowałem autobusami firmy "Hso-Hsin" (czerwony autobus). Tiger City to duże kino i centrum handlowe z restauracjami, kawiarniami i butikami. Na Tajwanie w kinach puszczane są wszystkie "produkcje hollywoodzkie", na szczęście bez chińskiego dubbingu. Podczas mojego pobytu wybrałem się na najnowszego (wtedy) Bonda i nowy film serii Star Wars!

    Jednodniowe wycieczki i wyjazdy:

    Jak można się spodziewać, Tajpej jest najlepiej skomunikowanym miastem w kraju, więc bez względu na okres wyjazdu z łatwością dotrzecie tam autobusem albo jeśli Wam się bardzo śpieszy, koleją dużych prędkości, a do innego dużego miasta, które znajduje się na drugim końcu wyspy (Kaohsiung) dotrzecie w ten sposób w mniej więcej godzinę. Bardziej "naturalnym" miejscem, do którego też dojazd zajmie Wam godzinę jest Yilan. Yilan to leżące na wschodnim wybrzeżu miasteczko dla surfingowców, znane także z gorących źródeł, do którego nie ma bezpośredniego połączenia z Taizhong i musicie przejechać przez Tajpej (chyba że zdecydujecie się jechać krętymi, górzystymi ścieżkami wiodącymi przez środek wyspy! ). Na szczęście, jak już wspominałem poprzednio, dojazd z Taizhong do Tajpej jest bardzo prosty.

    Tu macie parę wskazówek, jak dostać się do Yilan z Tajpej, z lotniska i z Kaohsiung

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Istnieje powód, dla którego portugalscy podróżnicy nazwali w przeszłości ten kraj Formosa, czyli piękna wyspa i właśnie w Yilan znajdziecie miejsce, które idealnie pasuje do tego opisu: wodospad Wufengchi Waterfall (zdjęcie powyżej). Ponownie nie jest to miejsce, do którego dotrzecie transportem publicznym, więc wynajęcie lub kupno samochodu/skutera byłoby najlepszą opcją, choć mnie udało się dotrzeć tam z moim tajwańskim kolegą Howardem samochodem. Jak już mówiłem, Yilan znajduje się na wschodnim wybrzeżu wyspy, która jest uznawana za mniej kosmopolityczną i bardziej "naturalną" stronę Tajwanu. Ludzie przyjeżdżają tu do miejsc takich jak Toruko Gorge w Hualien czy Taitung, które słyną z przepięknych, naturalnych krajobrazów. A oto zdjęcie, które zrobiliśmy sobie z moim kolegą z wymiany językowej w Taitung, które świetnie ukazuje piękno tego miejsca (i reszty Tajwanu):

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    W Taizhong możecie się wybrać do Tęczowej Wioski, którą tubylcy nazywają wioską Caihongjuan Village. Ten mały lecz tętniący życiem teren, gdzie wszystkie budynki (których nie ma zbyt wiele) są pomalowane na zewnątrz i w środku. Historia głosi, że jakiś starszy pan, który mieszkał w tym rejonie, zdecydował się pomalować swój dom i powiązane obiekty na żywe kolory, aby dać trochę rozrywki dzieciom z okolicy. Od tego czasu okolica stała się znaną atrakcją turystyczną miasta:

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Choć nie kwalifikuje się to specjalnie jako "wycieczka", warto wspomnieć, że możecie upolować tanie jak barszcz bilety z Taizhong do Hong Kongu (za mniej niż 40 £) i za podobną cenę dolecicie na Filipiny z Tajpej. Sprawdzajcie regularnie stronę skyscanner, by załapać się na promocje.

    Miejscem, którego nie może zabraknąć w tym poście jest jezioro Sun Moon, które słynie z herbaty, no i oczywiście zachwycającego jeziora, które leyży godzinę drogi samochodem od Taizhong, więc jeśli Wasz budżet Wam na to pozwoli, to możecie pojechać tam taksówką (są one dość tanie na Tajwanie). Najlepszą opcją dotarcia tam transportem publicznym jest wybranie się z głównej stacji kolejowej i dobrze by było kupić bilet z wyprzedzeniem lub przyjść na stację wcześnie!

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Tu znajdziecie informacje na temat różnych przystanków autobusowych.

    Zazwyczaj znad jeziora widać zachwycający krajobraz górski, ale wybraliśmy się tam z kolegą w mglisty dzień, choć nadal udało się nam napawać pięknem pagód i wioski.

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Kolejnym miejscem, o którym warto wspomnieć jest mniej turystyczna góra Yuan Zui Mountain (w tłumaczeniu "orzeł"), skąd widoki są fenomenalne, ale jest tam dość niebezpiecznie, bo musicie wspinać się po bardzo stromych ścianach. Słyszeliśmy opowieści jednego z lokalnych przewodników o dziewczynie z Niemiec, która w poprzednim roku zmarła z powodu upadku, więc od tamtego czasu władze starają się zwiększyć bezpieczeństwo przez zapewnienie lin wspinaczkowych.

    Yuan Zui (zdjęcie poniżej) leży mniej więcej godzinę drogi od Taizhong i możecie tam dotrzeć jedynie samochodem lub jeśli chcecie podróżować na skuterze jak tubylcy, bo w Taizhong nie ma (jeszcze) MRT jak Tajpej.

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Inne góry na Tajwanie to na przykład jedna z największych w kraju Snow Mountain, która nazwana została tak ponieważ zimą szczyt jest często ośnieżony, a gdzie też prowadzi droga z Taizhong. Na stronie "Meetup" i na Facebooku istnieją grupy, które nazywają się Taiwan Adventures, które stworzone zostały specjalnie dla wspinaczek górskich po Tajwanie z przewodnikiem i gdzie za opłatą macie możliwość wyprawy z kimś doświadczonym, kto zna najlepsze ścieżki. Jest też grupa na Facebooku dotycząca jedynie wspinaczki po Yuang Zhu Mountain.

    Jedną z najłatwiej "dostępnych" wycieczek w Taizhung jest wyjazd do Gao Mei Wet Lands (zdjęcie poniżej), bo aby tam dotrzeć, wystarczy pojechać pociągiem z głównej stacji kolejowej do Qingshui, potem wsiąść w jadący do Gaomei "Jeya Bus" i wysiąść na ostatnim przystanku. Wtedy jedynie 5 minut piechotą dzieli Was od końca podróży, a w całości zajmie Wam ona około godziny.

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Buddyzm i świątynie

    Buddyzm i Taoizm są na Tajwanie wszechobecne i w każdym mieście, które odwiedzicie, znajdziecie jakąś świątynię. Czasami możecie mieć problem z rozpoznaniem która świątynia należy do której religii, bo często mogą być (i często rzeczywiście są) połączone w jedną, bogato zdobioną, robiącą wrażenie świątynię.

    Chiński Nowy Rok obchodzony jest na Tajwanie bardzo hucznie i wszyscy mają tydzień wolnego od pracy, aby porządnie uczcić tę okazję. Sam spędziłem ten tydzień jako wolontariusz w buddyjskim zakonie w Puli, którą odwiedziłem parę miesięcy wcześniej, a która nazywa się Chung Tai Chan Monastery. Zdecydowałem się nie brać ze sobą telefonu, laptopa ani żadnych książek, bo chciałem zaznać ascetycznego życia buddyjskiego mnicha, aczkolwiek tylko przez tydzień. Odkryłem, że podczas mojej wizyty odbywał się tam 7-dniowy obóz medytacyjny, przegapiłem jednak termin zapisów, więc moja praca była niczym 10-dniowy, samozwańczy obóz, bo gdziekolwiek mnie nie wysłali i jakiegokolwiek zadania bym nie dostał, podejmowałem się do i to świadomie.

    Był to piątek przed rozpoczęciem się Chińskiego Nowego Roku. Wziąłem urlop w pracy, aby zapewnić sobie wyjątkowo długie wolne, które było szansą na podróżowanie i zanim zdecydowałem się na wolontariat w buddyjskim zakonie, rozważałem samotne odkrywanie wyspy. Mieszkanie opuściłem nieogolony i zaopatrzony w ogromny plecak, by jeszcze bardziej przypominać turystę-amatora. 50-minutowy przejazd autobusem ze stacji kolejowej w Taizhong do Puli, które znajduje się w sąsiednim o nazwie Nantou, umilony był przez piękne krajobrazy, kosztował mniej niż 200 NT$ i zakończył się gdzieś po południu. Przez całą podróż z każdej strony otaczały mnie góry, ściany skalne, strumienie i bujna, zielona roślinność, na wycieczkę do Puli warto wybrać się choćby tylko dla przejazdu autobusem. Pozwiedzałem centrum miasteczka, które wydawało się zurbanizowane w porównaniu z górskim otoczeniem, które pamiętałem z mojej poprzedniej wizyty w klasztorze, podczas której nie udało mi się zobaczyć okolicznych miasteczek.

    Wytargowałem niższą cenę za przejazd taksówką, schodząc z 300 na 200 NT$, co było moją pierwszą, jeśli nie jedyną, udaną próbą targowania się od czasu mojego przyjazdu na Tajwan. Targowanie się jest na Tajwanie bardzo popularne, a jego brak może wręcz zostać uznany za niegrzeczność. Tajwańczycy nie będą starali się Was wykiwać przez podnoszenie ceny, tylko dlatego, że jesteście obcokrajowcami, jak to ma czasem miejsce w innych krajach. Nie mówię, że na pewno się to nie zdarzy, ale jest to mało prawdopodobne i sam nigdy tego nie doświadczyłem.

    Mężnie zbliżałem się do bram ogromnego zakonu, który obecnie bardziej przypomina pałac niż miejsce dla duchownych, gdzie wysoka, biała wieża upiększona złotymi zdobieniami, otoczona z obu stron przez złote relikwia wyglądała zarówno świętobliwie, jak i onieśmielająco.

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Miałem wiele szczęścia, że w ogóle udało mi się zostać wolontariuszem w świątyni, bo zazwyczaj miejsca na wolontariacie są dostępne jedynie dla osób mówiących po chińsku. Udało mi się zdobyć jedno miejsce, ponieważ podczas odwiedzin w ośrodku medytacji Pukai w dzielnicy południowej Xitun w Taizhong zarejestrowałem się jako "członek". Dotarłem do recepcji zakonu i wszystko wyglądało bardzo podobnie jak podczas wizyty w hotelu. Pokazano mi biuro, gdzie miałem przed sobą liczną grupę mnichów i mniszek zgromadzonych nad biurkami, patrzących w ekrany komputerów, rozmawiających przez telefony i kręcących się po pomieszczeniu. Wyglądało to jakbym napatoczył się na nietypowe call centre, w którym pracują buddyjscy mnisi i mniszki i już oczami wyobraźni widziałem jak dyskutują na temat akcji i wykonują gorączkowe telefony, aby dobić targu z Tajpej czy Nowym Jorkiem, gdy nagle przypomniałem sobie po co tu przyjechałem i porzuciłem te myśli.

    Nie było trudno wytłumaczyć, czemu miejsce jak to wymaga tak nowoczesnych technologii, bo przecież nie funkcjonowali oni jedynie dla swojej buddyjskiej braci, lecz działali na rzecz lokalnej społeczności, jak i masy turystów, którzy codziennie odwiedzali świątynię. Jedna z mniszek, która mówiła przyzwoicie po angielsku podeszła do mnie i powiedziała: "O jacie, jaki wielki plecak! ", na co zaśmiałem się zażenowany. "Jadłeś już obiad? ", zapytała i moje myśli powędrowały w kierunku wspaniałej, wegetariańskiej kuchni oferowanej podczas mojego ostatniego dnia pobytu. Podczas delektowania się moim pysznym daniem z tofu, warzyw i jakichś przypraw, zadomowiłem się w tym nowym miejscu.

    Do mojego pokoju zaprowadził mnie jeden z pomocników, który zamknął za mną drzwi i zostawił mnie sam na sam z moim nowym zakwaterowaniem. Patrząc przez okno, ogarnęło mnie uczucie podziwu dla piękna cudownego ogrodu i odgłosów ptaszków przemieszczających się między drzewami. Otoczone mgłą wieżowce Taizhong wydawały się oddalone o miliony kilometrów, choć znajdowały się jedynie godzinę drogi stąd.

    Zgłosiłem się do pracy, które mi przydzielono na tamten wieczór. Pracowałem w wydziale transportu, co z perspektywy czasu wydawało się raczej przypadkową nazwą, bo równie dobrze mogłem pracować w innym dowolnym wydziale, patrząc na prace jakie dostawałem do wykonania. Tego wieczoru miałem za zadanie położenie dywanów w głównym wejściu w oczekiwaniu na przybycie pielgrzymów na Chiński Nowy Rok. Gdy wraz z innym wolontariuszem rozkładaliśmy dywany, zatrzymałem się na chwilę, by ponapawać się zapierającym dech w piersiach widokiem wejścia i słońcem zachodzącym poza góry, które jakby ogradzały teren i od razu wiedziałem, że podjąłem dobrą decyzję przyjeżdżając tutaj.

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Tej nocy dzieliłem pokój z młodym, tajwańskim wolontariuszem i po złapaniu kontaktu wzrokowego, skinęliśmy sobie na powitanie głowami. Nie chcąc wysilać się z moim żenująco niskim poziomem chińskiego nie rozmawialiśmy wcale i jedynie dzieliliśmy drewnianą podłogę (nasze łóżko) w tym skromnym lecz komfortowym pokoju.

    Tej nocy (tego ranka) obudziłem się o 4, bo pokój się trząsł i wcale tego nie wyolbrzymiam, bo dosłownie cały pokój się ruszał. Obudziłem się z myślą, "ojej, ale silny wiatr! " i narzekając na solidność wykonania budynku, zanim ponownie usnąłem. Do pracy zgłosiłem się o 6 rano i wtedy odkryłem, że to nie był wiatr, ale trzęsienie ziemi i to w dodatku dość silne. Zawaliły się dwa budynki w Tainan, byłej stolicy Tajwanu i ważne, zabytkowe miejsce, które znajdowało się jakieś 70 km od miejsca, w którym obecnie się znajdowałem. Trzęsienia ziemi są na Tajwanie dość częste choć to jedyne, które pamiętam z mojego pobytu na wyspie. Najpoważniejsze miało miejsce w latach 90., gdy miasteczka leżące w tym samym powiecie co zakon zostały zniszczone. Chciałem powstrzymać się przed używaniem mojego iPhona w trakcie mojego pobytu, pragnąc 9-dniowego obozu medytacyjnego, ale tego wieczoru postanowiłem włączyć telefon, gdzie zalały mnie tony wiadomości od rodziny i przyjaciół, którzy słyszeli o trzęsieniu ziemi i martwili się o moje bezpieczeństwo. Odkryłem, że dwie osoby zmarły, co sprawiło, że znaczącym bagatelizowaniem sytuacji były moje wcześniejsze przypuszczenia o mocnym wietrze. Tego ranka zostałem wysłany do pracy w kuchni, gdzie pomagałem wsypywać ryż do wielkich patelni i gdzie niechcący wrzuciłem prawie całe wiaderko ryżu do sosu, który następnie rozprysł się w obie strony brudząc ubranie stojącego niedaleko mnicha! Przepraszająco wymamrotałem “duìbùqǐ” (chińskie przepraszam) i odsunąłem się od części kuchennej. Jestem przekonany, że jako mnich, na pewno z łatwością mi wybaczył!

    Zakon Fo Guang Shan - Kaohsiung

    Doświadczeniem na Tajwanie, które doceniam najbardziej jest możliwość zatrzymania się w buddyjskich świątyniach takich jak Chung Tai Chan i Fo Guang Shan w Kaohsiung, gdzie, jeśli nie jesteście zainteresowani medytacją, za drobną opłatą (około 150 NT$ za noc) macie możliwość się zatrzymać i doświadczyć życia zakonnego - jedzenia posiłków z mnichami w świadomej ciszy jest godnym uwagi wydarzeniem. Od czasu do czasu Fo Guang Shan oferuje weekendowe obozy medytacji, które odbywają się raz na 3 miesiące, więc jeśli Wam się poszczęści i będziecie wtedy w kraju, a chcecie z nich skorzystać, możecie się zarejestrować lub poznać więcej szczegółów na poniższej stronie. Ostrzegam, że ich praktyki mają dużo wpływów japońskiej szkoły Zen, więc te weekendy są bardzo intensywne! Pobudka na dźwięk gonga o 5 rano to coś zupełnie codziennego. Do Kaohsiung dotrzecie w prosty sposób z Taizhong i Tajpej, bo dojedziecie koleją dużych prędkości, pociągiem i autobusem. Jeśli odwiedzicie Fo Guang Shan, postarajcie się poznać ekscentrycznego, austriackiego mnicha Hue Shou, który często towarzyszy obcokrajowcom podczas ich wizyt w świątyni. Powiedzcie, że przysłał Was Michael; )

    made-in-taiwan-a-guide-living-traveling-

    Jak dostać się do zakonu Fo Guang Shan z Kaohsiung:

    Na stacji autobusowej Kaohsiung (obok stacji autobusowej Guo Guang) musicie wsiąść w autobus numer 8010, który jedzie do Jishan. Bilety możecie kupić na stacji lub w autobusie, o ile macie wyliczoną kwotę, a z reguły kosztują one mniej niż 100 NT$.

    Tu macie linki do obydwu zakonów:

    Chung Tai Chan (Puli)

    Fo Fuang Shan (Kaohsiung)

    Po wyjeździe z Tajwanu spędziłem 5 miesięcy podróżując po Filipinach i Tajlandii, a także po Mjanmie i Indiach, po czym zatrzymałem się na wolontariacie i wspinaczce w Nepalu. Po powrocie do Europy, uczyłem i zwiedzałem Katalonię (Hiszpania) podczas obozu wakacyjnego. Wkrótce napiszę o niektórych z tych doświadczeń.


    Galeria zdjęć



Podziel się swoim Erasmusowym doświadczeniem w Taichung!

Jeżeli znasz Taichung, z perspektywy mieszkańca, podróżnika lub studenta z wymiany, podziel się swoją opinią o Taichung! Oceń różne aspekty tego miejsca i podziel się swoim doświadczeniem.

Dodaj doświadczenie →

Komentarze (0 komentarzy)


Podziel się swoim Erasmusowym doświadczeniem!

Dodaj doświadczenie →


Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!