Warowny kościół - Saschiz

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać swoją podróż do kościoła warownego w Saschiz oraz o chilloutowym podróżowaniu kiedy posiada się darmowe bilety na wszystkie pociągi w Rumunii jako student Erasmusa. 

Podróż do... Sighisoary 

Pogoda okazała się być jak pod psem. Z nieba leciała non stop mżawka, było szaro i pochmurnie. Akurat ten dzień Erasmusi, nowi Erasmusi, wybrali sobie na wycieczkę do Sighisoary. A że ja już w Sighisoarze byłem, ale jeszcze nie byłem w majestatycznym zamku w Rupei, gotyckim, warownym kościele w Homorod oraz w kilku innych warownych kościołach i monastyrach w okolicach Sighisoary, postanowiłem wspólnie z nimi pojechać w stronę Sighisoary i wysiąść po drodze w Rupei, a następnie zrobić sobie autostopową przejażdkę po okolicznych kościołach. Chociaż pogoda prawie mnie zniechęciła. 

Ponownie autobusem numer cztery udałem się z Bartkiem, Cinzią, Ljubą z Rosji oraz Esin z Turcji na dworzec główny w Braszowie, skąd przed dziewiątą wyjeżdżał pociąg do Sighisoary. Merve i Esra postanowiły dojechać taksówką. 

Na dworcu niektózy mieli problemy z zakupem biletu z powodu braku rumuńskiego biletu CNP, ale ostatecznie wszyscy za darmo dostali się do wspólnego wagonu. 

W wagonie na początku podróży, po wyjechaniu na rumuńskie pola uprawne, z góry odpowiedziałem na jeszcze niezadane przez pozostałych pytanie o to, co Rumunii głównie sadzą na swoich polach (patrz: post#1 o Sighisoarze). 

Rozmowa średnio się kleiła, wszyscy po niedługiej chwili wyciągnęli książki, rozmowa zeszła na książki, po czym prawie wszyscy usnęli...

A ja, jako że bilety są darmowe, nawet nie raczyłem spojrzeć na rozkład jazdy pociągu i tak oto przespałem stację w Rupei i dojechałem z pozostałymi aż do Sighisoary. 

Sighisoara 

Na dworcu w Sighisoarze dowiedzieliśmy się, że niestety coroczny, słynny festiwal średniowiecza w mieście odbywa się pod koniec lipca - czyli nie uda mi się wziąć w nim udziału. Będę miał powód, aby przyjechać do Rumunii ponownie. Ponadto pod koniec marca odbywa się w mieście coroczny koncert jazzowy, więc może jeszcze raz się tu wybierzemy. 

Koło protestanckiej katedry nad rzeką się rozstaliśmy. Erasmusi ruszyli na wzgórze zamkowe i szkolne, a ja poleciłem im jeszcze restaurację Belvedere, po czym udałem się główną drogą przez Sighisoarę, po drodze zwiedzając stary kościół katolicki z okresu reformacji, o ciekawej architekturze, widoczny na lewo od głównej drogi, jeżeli idzie się lub jedzie w kierunku Saschiz. 

warowny-kosol-saschiz-f5048a6fea4dfb97d9

warowny-kosol-saschiz-c82c72d31be3ebd9da

Saschiz 

Autostop do Sasciz 

Próbowałem jeszcze łapać autostopa do monastyru oddalonego o cztery kilometry od Sighisoary, ale zrezygnowałem po kwadransie - nikt tam nie jechał. 

Na przystanku autobusowym łapałem autostopa przez jakieś trzydzieści minut w mokrej brei nieustannie kapiącej z nieba (minusy autostopowania). W końcu zatrzymał się po mnie Michelle, średniego wieku jegomość. Michelle miał historię podobną do wielu spotkanych już wcześniej kierowców - studiował mechanikę, na uniwersytecie w Braszowie, pracował w Niemczech i Włoszech - stąd rozmawialiśmy ze sobą po włosku, albo przynajmniej próbowaliśmy (z moim poziomem włoskiego). 

Warowny kościół w Saschiz 

Po jakichś dwudziestu minutach szybkiej jazdy dojechaliśmy do Saschiz. Po drodze widziałem co najmniej dwa drogowskazy na inne wsie i miejscowości z warownymi kościołami, ale w samochodzie było tam sucho i ciepło... 

Pożegnałem się z Michelle pod wielką kościelną wieżą, po czym ruszyłem do informacji. Ale informacja była zamknięta, a na drzwiach informacja, że jest zamknięta od trzech miesięcy i będzie otwarta ponownie jakoś w maju. Udałem się więc do kościoła, ale bramy były zamknięte. Przeszedłem przez płot, bo to Rumunia, uważając na poszkodowaną rękę, i przespacerowałem po dziedzińcu warownego kościoła oraz otaczających go budynkach. Przez płot mogłem przejść tylko dlatego, że akurat w tym warownym kościele część murów była zburzona, a na ich miejsce wzniesiono mały drewnany płotek lub wzniesiono niski murek z opłotowaniem. Sama potężna wieża wzniesiona nad kościołem również miała mnóstwo śladów uszkodzeń, jak widoczna na zdjęciu poniżej rysa: 

warowny-kosol-saschiz-01ce3d0163e20c18e4

Po czym zdecydowałem się wyruszyć do widocznego w oddali zamku, a raczej ponurych ruin, skąpionych w deszczu, leżących na wzgórzu jakąś godzinę drogi od Saschiz. 

warowny-kosol-saschiz-b2603bdc63cb952f60

warowny-kosol-saschiz-eaeadbd7f9c0d463b2


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!