Histria
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. Uciekamy z Mamai i docieramy do ruin Histrii.
Podróż do Histrii
Rano po przebudzeniu w Mamai ponownie czekało nas przejście kilku kilometrów przez to piekło. Po drodze jednak wskoczyliśmy do przejeżdżającego autobusu i tak dotarliśmy z powrotem do Konstancy.
Trzy razy zmieniając autobusy i rumuńskie marszrutki, między innymi w Navodari i Sacele, kierowani wskazówkami życzliwych ludzi po drodze, dotarliśmy w okolice Histrii. Po drodze zdenerwowaliśmy jednego z kierowców autobusu, który był pewien, że nie zapłąciliśmy za przejazd - jednak stuprocentowo to zrobiliśmy. Kierowca za nic nie chciał nam uwierzyć, my nie chcieliśmy zapłacić, ostatecznie powiedział nam, że jest on kierowca jedynego jeżdżącego po tych terenach autobusu i przejeżdżając tu za kilka godzin w drodze powrotnej nie zatrzyma się po nas.
Do Histrii z Istrii mieliśmy do przejścia aż siedem kilometrów przez pustkowie, ale udało nam się złapać autostopa do samych ruin miasta. Tam w restauracji zjedliśmy po raz pierwszy mamałygę oraz zwiedziliśmy ruiny antycznego miasta greckiego, próbując rozpoznać, gdzie stały zwykłe domy mieszkalne a gdzie świątynie i łaźnie. Koło ruin miasta znajdowało się również bogato wyposażone w zabytki muzeum historyczne. Spędziliśmy trochę czasu dumając nad wielkim jeziorem, u brzegu którego położone było starożytne miasto, nad minionymi czasami.
W drodze powrotnej udało nam się z Szymonem na dwa stopy szybko dotrzeć do samego centrum Konstancy, podczas gdy Kamil i Stachu, puszczeni zresztą w pierwszym złapanym samochodzie, ostatecznie przejechali kilka ostatnich kilometrów autobusem.
Zdjęcia: Kamil
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)