Baseny termalne w Baile Tusnad
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać, jak to sobie pływałem w zimie w basenach termalnych w położonym w pięknej dolinie miasteczku Baile Tusnad.
Baile Tusnad
Baile Tusnad, położone w regionie Harghita, jest piękną wsią położoną w dolinie, pomiędzy średniej wielkości, ale majestatycznymi górami, do tysiąca metrów nad poziomem morza. W okolicach jest bardzo dużo ruin zamków i wież obserwacyjnych, sporo łagodnych ścieżek trekingowych oraz słynne jezioro powulkaniczne Santa Ana Lake.
W samej wsi, oprócz górskich widoków, niewiele jest do zobaczenia.
Po lewej schody do dworca kolejowego.
Droga do Baile Tusnad, tuż przed wjazdem w malowniczą, zalesioną dolinę.
Po drodze na pływalnię i do SPA można zobaczyć malowaną cerkiew prawosławną, a po przeciwnej stronie znajduje się również mały kościółek katolicki - tak jakby wybudowany z myślą o katolikach przyjeżdżających tam na wczasy.
Baseny termalne w Baile Tusnad
Baile Tusnad jest jednym z bardziej znanych kurortów leczniczych w Rumunii, z basenami termalnymi i saunami. Jest tam wiele hoteli, w których można przenocować. Do samego Baile najłatwiej dostać się pociągiem z Braszowa, jadącym zazwyczaj od godziny do dwóch. Niegdyś bilet dla studentów kosztował dziesięc lejów, teraz... jest za darmo.
Same baseny są genialne w zimę - można wyjść do gorącego basenu na zewnątrz kompleksu i podziwiać ośnieżone góry w świetle dnia lub widoczne na rozgwieżdżonym nocnym niebie szczyty.
Wejście kosztuje trzydzieści lejów za trzy godziny, w środku oprócz basenów termalnych i jacuzzi znajdują się wszelkiego typu sauny oraz małe, dwudziestometrowe baseny do pływania. Były dość krótkie, więc się szybko znudziłem, no, ale sam słynny kompleks zaliczyłem. Można było też dość tanio wziąć czterdziestominutowy masaż, za trzydzieści lejów.
Niestety nie posiadają basenu z zimną wodą, dla morsów.
Polski numer PESEL a rumuński CNP
Gdy ostatecznie dotarłem na dworzec w Baile Tusnad, natrafiłem na problem. Problemem była, miła, ale niechcąca podarować mi biletu za darmo pani w kasie. Tym razem nie dlatego, że nie chciała lub nie wiedziała, co to Erasmus, ale zwyczajnie w świecie system odmawiał przyjęcia mojego polskiego jedenastocyfrowego numeru PESEL. Po chwili na dworzec przyszedł Mihail, Rumun również podróżujący w trakcie sesji egzaminacyjnej po swoim kraju, za darmo - który świetnie znał angielski i na kilkanaście minut został moim tłumaczem. Wytłumaczył mi, że rumuński numer PESEL, czyli CNP, ma trzynaście cyfr, stąd system odrzucał możliwość wydrukowania takiego biletu. Nie wiedziałem, jak sobie z tą sytuacją poradziły panie z kasy w Cluj - Napoce.
Ostatecznie poproszono mnie o bilety z Cluju, ale już dawno je wyrzuciłem. Przypomniałem sobie jednak, że rzuciłem je na górę śmieci w śmietniku na dworcu, ruszyłem więc w jego kierunku i, po wstrzymaniu oddechu, wyszarpnąłem mój stary bilet spod paczki czipsów (nie moich) i butelki rumuńskiej wódki, Borseca (również nie mojej), po czym podarowałem go, z tego śmietnika, pani w kasie do porównania. Na bilecie okazało się, że widnieje tylko numer z rumuńskiej legitymacji studenckiej, nie ma numeru PESEL. Próbowaliśmy zatem dopisać do mojego numeru na początku 00, potem dziewiętnaście, aż w końcu pani z kasy grzebiąc w systemie znalazła opcję zmiany wymaganej liczby cyfr podczas podawania CNP.
Dostałem swój darmowy bilet od ciągle uśmiechniętej i miłej pani i miałem jeszcze pół godziny do pociągu.
Lodowy rumuński pociąg
Co roku miewam przygody z pociągami Polskich Kolei Państwowych w stylu zasypanej śniegiem ubikacji, przymarzniętych drzwi, braku ogrzewania w przedziałach i tym podobne. I w tym roku nie mogło być inaczej, tylko tym razem trafiło na CFR Calatori, rumuńskie linie kolejowe.
Wyglądało na to, że te upiory czy UFO z nawiedzonego lasu Hoia z Kluż - Napoki podążają za mną, chcąc dostać w swoje łapy Pierścień Władzy z cygańskiego targu. Na początku, gdy już konduktor mnie wypuścił ze swoich łap (nie udało mi się ukryć akcentu i odkrył, że jestem obcokrajowcem z rumuńską legitymacją i darmowym biletem, więc musiał to sprawdzić), wszedłem do przedziału, gdzie po zdjęciu plecaka i kurtki poczułem ogromną parówę, żar buchający z grzejników. Chciałem przekręcić regulator maksimum na połowę, ale był urwany. Postanowiłem więc zmienić przedział, ale... drzwi jakoś tak... odpadły. To nie były już drzwi przesuwne, ale otwierane... do góry. Stwierdziłem, że będę martwił się tym później, na razie otworzę okno. Ale okno było zablokowane. Jako że od wewnątrz nie byłem w stanie włóżyć drzwi z powrotem w prowadnice, uchyliłem je do góry jak mogłem na maksa i wyturlałem się na korytarz. Całe szczęście nikogo akurat nie było na korytarzu :D Wsadziłem drzwi, chwyciłem swój plecak, drzwi jeszcze pod wpływem siły odśrodkowej się zamknęły, ale tym razem całe szczęście normalnie. Szukając wolnego przedziału poczułem ciężar Pierścienia Władzy w kieszeni i zauważyłem szron, z wolna zbierający się na szybach pociągu. - czym prędzej wskoczyłem do najbliższego przedziału i zamknąłem drzwi przed upiorami - ale też trochę skręciłem ogrzewanie, bo naprawdę w tych rumuńskich pociągach chyba w ogóle nie zważają na ilość pożeranej energii.
W końcu, po półtorej godzinie drogi, dotarłem do Braszowa.
Pociągi w Rumunii
Jako że sporo Erasmusów nie zna tej strony i używa do wyszukiwania pociągów jakichś dziwnych aplikacji, warto zaplanować swoją podróż pociągiem w Rumunii korzystając ze strony:
Strona owa posiada tylko informacje o pociągach jeżdżących po dłuższych trasach, interregio i intercity - nie ma na niej pociągów Regiotrans, którymi można na przykład dojechać z Braszowa pod Piatra Craiului.
Warto jednak założyć średnio kilkunastominutowe opóźnienie. Szczególnie gdy planuje się podróż z przesiadkami, aby dać sobie trochę więcej czasu na zmianę pociągu. Pociągi natomiast, szczególnie te na dłuższych odcinkach, są w bardzo dobrym stanie - można je porównać do tych jeżdżących po Polsce. Zazwyczaj w środku jest czysto, schludnie, wygodnie, jest dostępne Wifi oraz, szczególnie jeżeli jeździ się w tygodniu, nie ma zbyt wielu ludzi w środku.
Warto przy planowaniu podróży, szczególnie takiej trochę chaotycznej, skorzystać z mapy kolejowej Rumunii dostępnej między innymi na wikipedii po wpisaniu w wyszukiwarce Google "Mapa kolejowa Rumunii" - można tam zobaczyć, że niekiedy dostanie się w co ciekawsze miejsca w Rumunii wiąże się z wieloma przesiadkami.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)