Życie w Groningen i studia na Uniwersytecie w Groningen

Uniwersytet w Groningen (RUG) to piękna uczelnia, której większość obiektów zlokalizowanych jest na kampusie Zernike, a który znajduje się 10 minut rowerem (lub pół godziny piechotą) na północ od centrum miasta. Wydziały są w światowej czołówce, ponieważ we wszystkich instytutach prowadzi się aktywnie prace badawcze, a kadra jest bardzo energiczna i większość prowadzących wydaje się przynajmniej częściowo zainteresowanych przedmiotami, które wykładają.

Przeciętnie siatka godzin będzie składać się z wykładów, które trwają 1-2 godziny (na Wydziale Ekonomii i Zarządzania większość z nich trwa 2 godziny) i serii godzinnych seminariów. Holenderskie szkolnictwo wyższe (choć może dotyczy to jedynie RUG) ma w porównaniu z angielskim dużo bardziej aktywny sposób sprawdzania Waszych postępów w nauce. Na prawie każdym seminarium będziecie pisać małe testy, które będą liczyć się do Waszej oceny końcowej, a egzaminy odbywać się będą prawie co 4 tygodnie. Dzieje się tak, bo większość modułów trwa tylko 8 tygodni, a piszecie egzaminy śródsemestralne i końcowe. Osobiście uważam to za dość irytujące, bo po napisaniu wszystkich egzaminów wiem, że za 4 tygodnie czekają mnie kolejne, choć z drugiej strony, wielu erasmusom oceny otrzymane na uczelni przyjmującej nie liczą się do ocen końcowych... więc nie mają one dla nich żadnego znaczenia.

Źródło

Jedynym problemem, który miałam z uczelnią jest mała ilość obiektów, które uczelnia oferuje studentom. W przeciwieństwie do mojej brytyjskiej alma mater biblioteki RUG są zawsze przepełnione i nigdy nie ma wolnych miejsc czy komputerów. Dodatkowo brakuje książek do wypożyczania (co oznacza, że prawie wszyscy studenci każdego roku kupują wszystkie książki i płacą ponad 200 £), stołówki na terenie uczelni serwują tylko proste dania i są drogie, a siłownia jest malutka. W efekcie musiałam kupić książki, nigdy nie jadałam na stołówce i chodziłam na siłownię poza uczelnią (tych jest od groma).

Pozytywnym aspektem jest fenomenalne miasto. Jest piękne i pełne studentów (prawie połowa mieszkańców) oraz ekscentrycznych, niezależnych sklepów i restauracji. Samo miasto nie jest ani ogromne, ani małe: idealnie nadaje się do odkrywania podczas semestru lub roku na Erasmusie. Groningen słynie z bycia "imprezowym miastem", co jest prawdą, ale nie przeszkadza w codziennym życiu. W przeciwieństwie do Brytyjczyków Holendrzy (generalnie) nie są agresywni gdy się napiją, więc w piątkową noc nie zobaczycie tu scen jak z Newcastle Upon Tyne. Bardzo dobrze się tu bawiłam, bo mogłam wychodzić kiedy chciałam i zawsze był gdzieś melanż do 5 nad ranem, ale jeśli nie lubicie imprezować, to nie ma sprawy i znajdziecie sobie wiele innych zajęć.

Źródło

Jeśli chodzi o zakwaterowanie, to większość studentów mieszka w wynajmowanych domach lub mieszkaniach. Uczelnia posiada akademiki, ale nie są one popularne, ze względu na okropnie wysokie ceny, niski standard i surowe reguły. Prywatnego mieszkania czy pokoju możecie szukać na Facebooku lub innych stronach, ale nie dajcie się naciągnąć na "znaleźne" czy "prowizje agencji", z którymi w Holandii się nie spotykacie, a w tym wypadku są jedynie sposobem agencji lub właścicieli mieszkań na wyciągnięcie od zagranicznych studentów większej ilości pieniędzy. Dodatkowo warto zapoznać się z holenderskim prawem mieszkaniowym, bo znajdziecie w nim naprawdę świetne prawa chroniące studentów, których w Anglii (i w innych Europejskich krajach) nie ma.

Do Groningen dotrzecie głównie transportem kolejowym, bo choć jest tu małe lotnisko, to loty odbywają się w niewielu kierunkach. Z Anglii najlepiej przylecieć do Amsterdamu, a później wsiąść w pociąg, który co godzinę kursuje bezpośrednio z lotniska na centralną stację w Groningen (przejazd zajmuje 3 godziny). System kolejowy działa bardzo sprawnie, pociągi są szybkie i przyjeżdżają o czasie, a bilety są tanie jak barszcz (7 euro za bilet "tam i z powrotem"), jeśli uda się Wam załatwić bilet grupowy (wpiszcie w Google "NS Group Ticket").