Zakończenie spływu
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać jak przepływaliśmy z wędrowniczkami z 15 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczek ze szczepu "Czarna Hańcza" przez ostatnie jeziora dzielące nas od Augustowa.
Jezioro Białe
Nad ranem wsiedliśmy do kajaków i ruszyliśmy do Augustowa, z zamiarem pokonania, bez pośpiechu, ostatnich dwunastu kilometrów po trzech jeziorach dzielących nas od miasta. Po przepłynięciu pierwszych czterech kilometrów zrobiliśmy sobie postój na kąpiel w jeziorze oraz ćwiczenia z ratownictwa wodnego i rzucania rzutką ratowniczą.
Śluza "Przewięź"
Po ośmiu kilometrach dotarliśmy do ostatniej śluzy - "Przewięź". Z pewną nostalgią spoglądaliśmy na wylewającą się wodę oraz otwierające się przed nami po raz ostatni drzwi. Ponownie wpłynęliśmy na szerokie jezioro. Tam próbowaliśmy dodzwonić i dopytać się właścicieli kajaków, gdzie dokładnie musimy podpłynąć w Augustowie, aby nas odebrali. Okazało się, że przed nami jeszcze kawał drogi wzdłuż brzegu. Jak to bywa na końcu wędrówek, okazaliśmy trochę mniej czujności i rozwlekliśmy się po całym jeziorze. Trochę przy spokojnym dopływaniu do mety przeszkadzały już motorówki oraz żaglówki, wywołujące fale spychające nas co i rusz na którąś ze stron jeziora.
Augustów
W Augustowie, po bezpiecznym odeskortowaniu dziewczyn do brzegu, wykonałem parę telefonów i podziwałem kitesurferów i windsurferów pływających po jeziorze. Pogoda była idealna. Oporządziliśmy się trochę w toaletach w pobliskim ogromnym obiekcie turystycznym i dziewczyny ruszyły odebrać swoje rowery z wypożyczalni kajaków. Bo był to obóz wędrowny, rowerowy, po wschodzie Polski, ze zmianą pod koniec na kajaki.
Dziewczyny wróciły rowerami i wzięły swoje rzeczy oraz część moich na bagażnik. Po zjedzeniu obiadu w nadjeziornym barze nie sposó nie wspomnieć o wyśmienitych lodach, które wzięliśmy na deser. Mogliśmy wybrać sobie, z jakich składników pani zrobi nam loda - tak się przypadkiem złożyło, że podczas, gdy ja zamawiałem loda, pani dwa razy omyłkowo zapytała się mnie o smaki i miałem podwójnego loda z sześcioma smakami w cenie jednego z trzema.
Ostatecznie wybraliśmy się na nocleg na pole namiotowe na obrzeżach Augustowa. Z obrzeży miasta do pola było około czterech kilometrów, które przeszedłem pieszo - kiedy doszedłem na miejsce, wszystkie namioty stały już rozbite.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)