Szlakiem na Mały Kościelec
Jeden z najpiękniejszych szlaków górskich w Tatrach Polskich znajduje się w Dolinie Gąsienicowej. Cóż, właściwie nie dosłownie w dolinie, chodzi tutaj bardziej o jej okolice. Trasa jest połączeniem szlaków: niebieskiego, zielonego i czarnego.
W pomaturalne wakacje, te najdłuższe wakacje w życiu, pojechałam z przyjaciółką do Zakopanego. S. jako zapalona miłośniczka wędrówek górskich, a zwłaszcza tych tatrzańskich, zaprawiona w wysokogórskich szlakach musiała się trochę do mnie dopasować, jako że wprawioną taterniczką nie jestem i mam też lekkie obawy wobec tych najwyższych szczytów. Uwzględniając nasze preferencje S. była organizatorką naszych wypraw i moją przewodniczką.
To był 9 dzień naszych wakacji. Po kilku ostatnich lekko niepewnych dniach, dość deszczowych i mglistych, na niebie świeciło jasne słońce, nie było ani jednej chmury, więc przejrzystość była idealna.
„Dokąd dzisiaj?” S. spojrzała na mapę, zrobiła szybkie kalkulacje, ile mamy czasu i ile godzin wymaga dany szlak, aż w końcu wybrała odpowiedni. „Dziś Gąsienicowa. Idziemy na Mały Kościelec.”
Pojechałyśmy busem do Kuźnic. Jako że nasz pensjonat znajdował się na Olczy, dzielnicy Zakopanego w jego wschodniej części, musiałyśmy najpierw podjechać na dworzec i tam zrobić przesiadkę. W góry powinno się wychodzić wczesnym rankiem, nawet koło 6:00, i wracać popołudniem, żeby zdążyć przed zmrokiem. Żadna z nas nie jest jednak rannym ptaszkiem, więc na szlak weszłyśmy dopiero przed 11:00.
Z Kuźnic wyszłyśmy niebieskim szlakiem, przez Skupniów Upłaz do Przełęczy Między Kopami (1499 m n.p.m.). Dojście tam zajmuje (według przewodnika) 1 godzinę i 45 minut. Nam zeszło się trochę dłużej, ze względu na częstsze postoje i podziwianie widoków. Z naszej prawej strony rozciąga się Dolina Jaworzynki, a z prawej strony widać Polanę Olczyską. Gdzieś na horyzoncie, zawsze obecny i stróżujący szczyt Giewontu :)
Od Przełęczy Między Kopami dalej prowadzi niebieski szlak, około 20-30 minut, aż do schroniska PTTK Murowaniec (1500 m n.p.m.), na Hali Gąsienicowej. Tam krótki postój, razem z grupami szkolnymi, rodzinami, paczkami znajomych i wszystkich innych górskich wędrowców. Podczas naszych wycieczek miałyśmy okazję spróbować szarlotek w różnych schroniskach i śmiem twierdzić, że ta w Murowańcu jest najlepsza ;)
Po chwili odpoczynku wymarsz z powrotem na niebieski szlak prowadzący przez Dolinę Gąsienicową. Równolegle do szlaku, po lewej stronie, płynie Czarny Potok Gąsienicowy. Po drodze mijamy kamień z wyrytym nazwiskiem „Mieczysław Karłowicz” – polskim kompozytorem i dyrygentem, a z zamiłowania także taternikiem, który zginął w tym miejscu przysypany śnieżną lawiną. Bezsłowna przestroga o tym, jak to co piękne może być zarazem niebezpieczne.
Dochodzimy nad Czarny Staw Gąsienicowy (1620 m n.p.m.). Piękny, a jednocześnie jeszcze nie tak bardzo zadeptany przez masowych turystów. Gdy byłyśmy nad tym samym stawem kilka dni wcześniej przejrzystość była zerowa. Po przejściu kilku metrów można się było zgubić w gąszczu białej mgły, a stawu w ogóle nie było widać.
Tego dnia jednak było zupełnie inaczej. Błękitne niebo i przyjemnie prażące słoneczko kusiły żeby przysiąść na chwilę na kamieniu i podziwiać ten krajobraz. Widoczne od lewej: Skrajny Granat, Zadni Granat, Kozi Mur, Kozi Wierch, Kozie Czuby, Zamarła Turnia, Zmarzła Przełęcz, Zmarzłe Czuby.
Przez jakiś czas napawamy się tym widokiem. W końcu wstajemy, bo czas leci i zmrok nadchodzi coraz szybciej. Przed Stawem skręcamy w prawo, na zielony szlak turystyczny prowadzący prosto na Mały Kościelec. W niektórych miejscach jest bardziej stromy, a na całej długości jest mnóstwo mniejszych i większych zakrętów. Wejście na szczyt zajmuje niecałą godzinę.
Znajdujemy się na Małym Kościelcu, z którego rozciągają się niesamowite widoki. Za nami, w dole, leniwie rozciąga się Czarny Staw Gąsienicowy. Z tej wysokości z łatwością widać biegnący wokół niego szlak prowadzący nad Zmarzły Staw i jego odnogę na Skrajny Granat.
Na lewo, majestatyczny Kościelec. Nie Mały, ale ten duży, Kościelec Kościelec. Szczyt może wydawać się niewielki, ale na tym zdjęciu nie ma porównania jego wysokości. Gdzieś tam wije się szlak, na którym ludzie są jedynie małymi punkcikami. S. mówi, że podejście na niego jest niezwykle strome i o ile wejście nie jest jeszcze aż tak trudne, o tyle w drodze powrotnej często trzeba zjeżdżać na tyłku, co skutkuje przetartymi spodniami.
Przed nami rozciągają się przepiękne Stawy Gąsienicowe: Zadni Staw (niewidoczny na zdjęciu) i Długi Staw, a nieco bardziej na prawo Czerwone Stawki, Kurtkowiec, Zielony Staw, Dwoisty Staw i Litworowy Staw (niewidoczny na zdjęciu). To panorama z pewnością warta „wczesnej” pobudki i długiej wspinaczki.
Przystajemy, zauroczone tym widokiem i po prostu zachwycamy się nim przez dłuższą chwilę.
Na Mały Kościelec weszłyśmy około 16:00. Po chwili odpoczynku i nacieszenia się widokami nadszedł czas na wyruszenie w drogę powrotną. Przeszłyśmy na Przełęcz Karb (1853 m n.p.m.), w którym to miejscu szlak zielony łączy się z dwoma innymi: czarnym prowadzącym na Kościelec i niebieskim schodzącym do Doliny Gąsienicowej. Skręcamy oczywiście na ten drugi.
Szlak prowadzi obok Długiego Staw i Czerwonych Stawek, a potem pomiędzy Kurtkowcem i Zielonym Stawem, z którego wypływa potok Sucha Woda i płynie dnem doliny, wzdłuż szlaku. Po drodze mijamy kolejkę linową na Kasprowy Wierch, w tym momencie akurat nieczynną.
Zejście od Przełęczy Karb do schroniska PTTK Murowaniec zajęło nam trochę ponad godzinę, a potem jeszcze pół godziny do Przełęczy Między Kopami. Tam skręciłyśmy i zamiast wrócić tym samym szlakiem, którym weszłyśmy, zeszłyśmy żółtym szlakiem biegnącym wzdłuż Doliny Jaworzynki. Według przewodnika powinnyśmy schodzić godzinę. Jednak niektóre fragmenty były na tyle utrudnione, że schodziłyśmy naprawdę bardzo wolno i ostrożnie, co zaskutkowało tym, że do Kuźnic doszłyśmy dopiero około 20:00! Tak, było już ciemno, i czasami miałyśmy niezłego stracha, kiedy ścieżka wiodła przez krzewy i las, ale koniec końców skończyło się dobrze. Byłyśmy jedynie strasznie padnięte i drogę z Kuźnic na Olczę przejechałyśmy wpół-śpiąc.
To był jedyny raz, kiedy wróciłyśmy z gór tak późno. Następnym razem byłyśmy już bardziej ogarnięte i wiedziałyśmy, że do czasu z przewodnika zawsze musimy doliczać co najmniej pół godziny. Nie ulega jednak żadnej wątpliwości, że trasa na Mały Kościelec, przez Czarny Staw Gąsienicowy, to jedna z najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek przeszłam!
*Część zdjęć zostały zrobione przez S.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)