Czarna Hańcza

Opublikowane przez flag-pl El Jeż — 6 lat temu

Blog: PŁYWAJĄC KAJAKIEM ZA JEŻEM
Oznaczenia: flag-pl Erasmusowy blog Polska, Polska, Polska

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać jak spływaliśmy z 15 Poznańskiej Drużyny Wędrowniczek ze szczepu "Czarna Hańcza" rzeką Czarna Hańcza i dopłynęliśmy do pierwszej śluzy w kanale Augustowskim. 

Czarna Hańcza 

Następnego dnia rano wypłynęliśmy z okolic schroniska PTTK "Frącki". Tego dnia chcieliśmy już minąć pierwszą śluzę kanału Augustowskiego. Mieliśmy do przepłynięcia kawałek, bo aż około dwudziestu siedmiu kilometrów. Tym razem na rzece spotkaliśmy więcej turystów. Z dwoma dłuższymi postojami pokonywaliśmy trasę aż do śluzy. Pierwszy odcinek był dość spokojny, bez przeszkód, wysokie trzciny jedynie utrudniały nam widzenie siebie nawzajem i kontrolowanie odległości od jednych kajaków od drugich. 

Wpłynęliśmy w gęste lasy Puszczy Augustowskiej. Pogoda nadal dopisywała, choć teraz słońce niekiedy blokowane było przez wystające nad rzeką drzewa. 

czarna-hancza-5d02418d765ea3644872cf7383

czarna-hancza-ba8b988aa8a91fc57e9ecf2306

czarna-hancza-ad40a38e999a2058b9e878130b

Po przepłynięciu dwudziestu kilku kilometrów, co zajęło nam prawie pięć godzin, dopłynęliśmy do pierwszej w naszym życiu śluzy. 

Śluza "Sosnówka" 

Mimo że można było się spodziewać, co się wydarzy, i tak przygoda w śluzie "Sosnówka" była dla nas lekkim szokiem, szczególnie jeżeli pomyśleć, że cały mechanizm i działanie zostało zaprojektowane i zbudowane prawie dwieście lat temu. 

Wpłynęliśmy za olbrzymią drewnianą bramę. Niektóre śluzy, między innymi ta w Mikaszówce, posiadają bramy zbudowane z drewna, które nigdy nie zostało poddane renowacji - to jest to samo drewno, którego użyli inżynierowie do budowy śluzy w pierwszej połowie osiemnastego wieku - nieustannie poddawane działaniu wody i czynników atmosferycznych, a mimo to na tyle wytrzymałe, że nadal działa. Prawdopdobnie jest to drewno dębowe. 

Zwróciliśmy uwagę na kolory tej śluzy - dół, będący w kontakcie z wodą, miał kolor czerowny, a góra kolor biały. Razem miało to przypominać barwy flagi polskiej - białoczerwone, jako że inżynierowie odpowiedzialni za budowę kanału Augustowskiego oraz śluz w ten, konspiracyjny, sposób chcieli pokazać sprzeciw rosyjskim zaborcom.  

czarna-hancza-3739290f57491a45a2e1f74d05

czarna-hancza-f739af1b5e8309b3c101cc1167

czarna-hancza-5fa5845303f06bf4fd1573ccf6

Gdy wszystkie kajaki wpłynęły za śluzę, brama powoli się za nami zamknęła. Podpłynęliśmy do łańcuchów i uchwytów, rozstawionych przy ścianach śluzy, niepewni, co zaraz się wydarzy. I wtedy z otworów przed nami zaczęła wypływać woda, całymi wodospadami, poziom wody wokół nas zaczął się podnosić i po około dziesięciu minutach przednia brama śluzy została otwarta przez starszego pana, który zawzięcie kręcił kołowrotem.

Niedługo później, po przepłynięciu następnego kilometra, czekała nas kolejna śluza, Mikaszówka, właśnie ta, gdzie drewno użyte przy jej budowie jest jeszcze trwałe. Nadal (jeszcze) patrzyliśmy na działanie śluzy i odpowiednio spuszczanu i podnoszony poziom wody w rzece z fascynacją.

Wypłynęliśmy na szerokiego i zielonego przestwór kanału Augustowskiego i, po przepłynięciu jednego małego jeziorka, trafiliśmy na pierwsze wyjątkowo duże - jezioro Mikaszówek. Akurat zerwał się wiatr i było dość trudno manewrować kajakami, a jeszcze trudniej zbyt słabo obciążonym canoe. Całe szczęście jednak na jeziorze nie wystąpiły żadne fale, dlatego zmagając się dobre pół godziny z wiatrem, przybiliśmy i rozbiliśmy się na brzegu jeziora, gdzie dokoła którego wszystkie pola namiotowe należały do tego samego właściciela. Oprócz nas na polu było kilka namiotów i wozów kempingowych. Poziom wody w jeziorze był tak niski, że można było przejść do połowy jeziora i być zanurzonym ciągle do pasa. Akurat trwałą objazdówka właściciela i zbieranie pieniędzy, więc zapłaciliśmy za nocleg dwadzieścia złotych od namiotu. W tym momencie trochę dziewczyny kosztowałem, bo miałem swój, osobny namiot. Brakowało nam jednak jedzenia, a według właścieciela pierwszy sklep był oddalony pięć kilometrów od naszego miejsca noclegowego piechotą, we wsi Mikaszówka koło śluzy o tej samej nazwie, którą już przepłynęliśmy. Więc z Agnieszką raz jeszcze wsiedliśmy do mojego canoe, jako najbardziej pojemnego, i ruszyliśmy z powrotem w kierunku śluzy i wsi Mikaszówka, aby zrobić zakupy. Idąć pieszo mogliśmy jedynie liczyć na stopa, ale w przypadku, jakby nie udało nam się go złapać w drodze powrotnej, musielibyśmy taszczyć zakupy sami przez jakieś pięć kilometrów. Wypłynięcie więc na zakupy w caone nie wydawało się takim złym pomysłem. 

Powrotny spływ zajął nam około czterdziestu minut, a płynęliśmy przy czerwonym blasku zachodzącego słońca. Na miejscu przy przybrzeżnym sklepie zrobiliśmy zakupy i zawróciliśmy. Już w ciemności dotarliśmy do naszego pola biwakowego, kierowani światłem latarek wędrowniczek. 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!