Kontynuuję moją relację z wycieczki do Oslo. W niedzielę wybraliśmy się z paroma innymi osobami w naszym wieku na krótki wypad poza centrum miasta, do parku z niezwykle dziwnymi rzeźbami i bardzo wysokim obeliskiem.
Możesz tam dojechać metrem i potem 1-2 przystanki autobusem, dojazd zajmuje około 20-25 minut, więc nie jest to zbyt daleko od centrum.
W parku znajduje się niezliczona ilość rzeźb wykonanych przez Gustawa Vigelanda, które powstawały od lat dwudziestych do lat czterdziestych dwudziestego wieku. Rozmiary posągów nie odpowiadają wielkości przeciętnego człowieka, te struktury są o wiele potężniejsze.
Co bardzo interesujące w tej serii rzeźb to fakt, że każda z nich odpowiada innemu okresowi w życiu człowieka, od dzieciństwa aż po lata starości. Czymś, co wywarło na mnie największe wrażenie i co uznałem za bardzo interesujące, były te wszystkie pozy i teatralność zawarte w rzeźbach. Ponadto ciekawe jest to, że pomimo wykonania z bardzo ciężkiego i sztywnego materiału, rzeźby wydają się pozostawać w ciągłym ruchu, przechodząc przez różne sceny w czyimś życiu. Rzeźby są też nieco kontrowersyjne.
Gdy idzie się dalej, uwagę przykuwa największa atrakcja parku, czyli bardzo wysoki obelisk zlokalizowany w centralnej części. Cały składa się z wyrzeźbionych postaci ludzkich, obejmujących się wzajemnie i tworzących tą wielką strukturę. Według mnie przesłaniem monumentu jest to, że przez wszystkie lata w ciągu życia człowieka, całe nasze otoczenie i relacje nawiązane z innymi podążają za nami aż do końca.
Galeria zdjęć