Stavkirke w Vik

Opublikowane przez flag-pl El Jeż — 7 lat temu

Blog: TUPTAJĄC ZA JEŻEM - KRAINA WIKINGÓW
Oznaczenia: flag-no Erasmusowy blog Norway, Norway, Norway

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać jak wraz z Grażyną i Elżbietą opuściliśmy Lofthus i udaliśmy się do znajomych w Fjaerland, po drodze zwiedzając jeden z drewnianych stavkirke w Vik. 

Podróż do Vik 

Nad ranem wstaliśmy, pożegnaliśmy się serdecznie z naszymi hostami i udaliśmy się przez sad z jabłoniami na drogę prowadzącą do Kinsarvik i dalej, do Eidfjordu. 

stavkirke-vik-adc884571e6bee8b824d1915a3

stavkirke-vik-6ddaf504cf3f8165bdbf29c722

Ponownie łapaliśmy autostopa dość długo - samochody przejeżdżały całymi grupami co jakiś czas, jak tylko zmieniały się światła na miejscu, gdzie robotnicy remontowali drogę, a gdzie byliśmy dnia poprzedniego. W końcu udało nam się z jednym Norwegiem podjechać do Kinsarvik. 
W Kinsarvik, koło hotelu, przez ponad godzinę łapaliśmy autostopa. W międzyczasie spotkaliśmy jedną Polkę, która z olbrzymim plecakiem pełnym żywności, namiotem i całym sprzętem od kilku tygodni samotnie jeździła po Norwegii. Pewnie dlatego, że podróżowała samotnie, złapała stopa szybciej od nas i pojechała dalej - jej celem był Nordkapp
W międzyczasie, jak dziewczyny łapały stopa (bo lepiej, aby dziewczyna łapała stopa, a nie facet, co nie?) ja podskoczyłem do pobliskiego ośrodka z drewnianymi chatkami, gdzie widziałem grupę dzieciaków wychodzących z canoe z instruktorem. Chciałem porozmawiać o możliwościach pracy jako instruktor turystyki kwalifikowanej o specjalności kajakarstwo w tych rejonach i wyrobieniu odpowiednich dokumentów aby pracować jako instruktor w Norwegii. Niestety nie udało mi się złapać instruktora, natomiast co szokowało, to fakt, że dzieciaki norweskie w wieku mniej więcej dziesięciu lat perfekcyjnie posługiwały się językiem angielskim. 

stavkirke-vik-909689e9f5ac5bfef9ff69691d

O, troll łapiący autostopa w Kinsarvik. 
Jakoś tak się złożyło, że podczas całej wyprawy do Norwegii rzadko kiedy podrzucali nas Norwedzy - głównie zabierali nas na stopa obcokrajowcy pracujący w Norwegii. Również z Kinsarvik w kierunku Vossevangen zabrali nas Izraelczycy. W trakcie drogi zadali nam pytanie, czy wiemy, co to Izrael... 
Do samego Vossevangen zabrały nas dwie dziewczyny - Norweżka i Francuzka, która akurat znajdowała się w Norwegii na Erasmusie. 

stavkirke-vik-f8535b36374c0d6c9e947d191f

Przejazd przez most nad fjordem Eidfjord. Była dość paskudna pogoda. 
W Vossevangen łapaliśmy stopa przez prawie trzy godziny... Z opresji wyciągnął nas ponownie nie Norweg, ale szef kuchni pochodzący z Węgier. Dowiózł nas aż do Vinje, po drodze pozdrawiając swojego szefa jadącego w drugą stronę. 

Vinje 

W Vinje zwiedziliśmy mały drewniany kościółek oraz cmentarz, po czym ruszyliśmy dalej, decydując się na drogę przez Myrkdalsvegen oraz Vik, zamiast, jak w Polsce planowałem,przez najdłuższy tunel w Norwegii - Laerdaltunnel. 

stavkirke-vik-34d076221124e529db420aeff8

Myrkdal 

Dość szybko złapaliśmy stopa naprzód. Zabrali nas Norwegowie zmierzający do hotelu w Myrkdal. Hotel w Myrkdal, duży, drewniany, był bardzo ładny i położony w szerokiej dolinie wypełnionej małymi drewnianymi domkami o dachach pokrytych ściółką. 

stavkirke-vik-74e5c7d0ee578bcf6ccc881c52

Dalej dziewczyny łapały stopa w stronę Vik, a ja próbowałem łapać stopa w przeciwną stronę, z powrotem do Vinje, jako że nadal myślałem, iż droga przez Laerdaltunnel jest najlepszą a ponadto nic nie wiedziałem o możliwości przepłynięcia promem przez fjord w Vik. Jednak kobieta, która zabrała nas spod hotelu w Myrkdal, stwierdziła jednak, że dziewczyny miały rację i najlepsza droga do Fjaerland prowadzi przez Vik. 

Po przejechaniu z nią dwóch kilometrów ponownie wysiedliśmy i łapaliśmy stopa. Panował tam niewielki ruch, ale w końcu udało nam się złapać na stopa Norwega z upośledzonym synem, który przez większość drogi do Vik łapał w samochodzie pokemony. Droga do Vik była w ogóle bardzo malownicza. 

stavkirke-vik-e104b716fde079d3a7b023324b

Stavkirke w Vik 

Jako że według naszego kierowcy mieliśmy jeszcze trochę czasu na dojazd do promu, który miał nas przewieźć na drugą stronę fjordu, zostaliśmy podrzuceni do pierwszego w naszym życiu dokładnie obejrzanego kościoła stavkirke w Vik. Stavkirke to są drewniane kościoły, kryte klepką, z czasów wikingów. Są to kościoły chrześcijańskie, ale w ich architekturze odzwierciedla się kultura wikingów - między innymi poprzez zdobienia drzwi czy smoki umieszczone na kalenicach. Prawdopodobnie, według naszego kierowcy, ten stavkirke w Vik był zbudowany z drewna zakonserwowanego w smole - to drewno, mimo że całe czarne i pokryte ciemną skorupą, bez większych uszczerbków przetrwało prawie tysiąc lat! 

Połapaliśmy jeszcze trochę pokemony przy stavikirke (w Norwegii przynajmniej jak łapie się pokemony to istnieje większa szansa że przypadkiem gapiąc się w telefon znajdzie się człowiek w dziczy lub w lesie), po czym ruszyliśmy na prom. 

stavkirke-vik-d845403652050c83e62089a926

stavkirke-vik-c486a1513df842bd05e179ad57

stavkirke-vik-fdbca3060854f4ec9cfc4ddc9c

Prom w Vangsnes i dojazd do Sogndal 

W Vangsnes jeszcze przez okno samochodu mieliśmy szansę obejrzeć pomnik jakiegoś bodajże wikinga, po czym wsiedliśmy na prom i pożegnaliśmy się z naszym kierowcą i jego synem, którzy zmierzali do Balestrand, zostawiając sobie nawzajem maile na przyszłość oraz na przesłanie zdjęć spod stavkirke w Vik. 

Promostop 

Prom z Vangsnes na drugą stronę fjordu został opłacony przez naszego kierowcę - trzeba było zapłacić tylko za pojazd, nie za ilość pasażerów. Jeszcze będąc na promie, zaczęliśmy pytać się ludzi o podrzucenie nas dalej po wylądowaniu na brzegu. I rzeczywiście, udało nam się złapać stopa i jak tylko prom przybił do brzegu pojechaliśmy w kierunku Sogndal z dwójką Norwegoów. Norweżka po drodze robiła sobie z nami selfie. Niedaleko Sogndal wysiedliśmy. Była późna pora, a widoki na fjord przepiękne, więc nawet myśleliśmy o udaniu się na nocleg, ale udało nam się złapać informatyka, ponownie Norwega, który dowiózł nas do samego Sogdnal. 

W Sogdnal już po ciemku łapaliśmy stopa przez ponad godzinę. Z Sogdnal do Fjaerland jest jakieś sześćdziesiąt kilometrów, więc naprawdę mieliśmy nadzieję, mimo późnej pory, dojechać do celu. Nasi znajomi już zaoferowali, że w razie czego po nas podjadą. W końcu na stopa złapaliśmy wypasiony samochód, a kierowca był przyjacielem szefa naszych znajomych, do których jechaliśmy. Ich szef nawet zadzwonił w trakcie drogi. Facet był niezłym wariatem i chciał nam zaimponować, jadąc po krętych i pustych, ciemnych drogach do Fjaerland z prędkością wahającą się od stu pięćdziesięciu, do grubo ponad dwustu kilometrów. Była to najszybsza podróż samochodem w moim życiu, choć trzeba przyznać, że bardzo prędko dotarliśmy do Fjaerland, gdzie szef hotelu, przyjaciel naszego kierowcy, zaprowadził nas do naszych znajomych. 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!