Frognerparker w Oslo

Opublikowane przez flag-pl El Jeż — 7 lat temu

Blog: TUPTAJĄC ZA JEŻEM - KRAINA WIKINGÓW
Oznaczenia: flag-no Erasmusowy blog Norway, Norway, Norway

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać jak wyglądał nasz powrót do Oslo i chyba legalny oraz zgodny z norweskim prawem Allemannsretten, nocleg pod namiotem w jednym z parków w Oslo i co tam zobaczyliśmy o świcie. 

Podróż powrotna autostopem do Oslo 

Piątego dnia rano pożegnaliśmy się z naszymi znajomymi i ustawiliśmy, niestety ponownie w deszczu, na drodze prowadzącej z Fjaerland do Sogndal. Przez ponad godzinę lało, a my nie mogliśmy złapać autostopa. W końcu wziął nas ze sobą Johannes, Norweg mieszkający w okolicach Fjaerland, który rok wcześniej wynajmował domek innym naszym znajomym. W jego busiku przez następnych kilkadziesiąt kilometrów wyschliśmy. Wysadził nas po drugiej stronie Sogndal, koło małego tartaku. 

Tam, ponownie w deszczu, staliśmy przez jakieś czterdzieści minut. Zatrzymał się przy nas kolejny Norweg, który był trochę podenerwowany, że autostopa łapała tylko Grażyna - nie widział całej naszej trójki, dlatego był zaskoczony, gdy zamiast jednej dziewczyny do samochodu wskoczyła mu trójka ludzi. Jego historia była dość zabawna, ponieważ wracał właśnie z Sogndal z randki, na którą umówił się w internetach. Jego partnerka, jak opowiadał, okazała się narkomanką i to dość poważnie uzależnioną. Zrezygnowany wracał teraz do siebie. Po drodze zapłacił za nas po piętnaście koron od łebka za przepłynięcie promem przez fjord. 

Januszowy tunel 

Trochę byliśmy leniwi i w trakcie przeprawy promem nie wychodziliśmy z ciepłego samochodu, a po drugiej stronie fjordu pożegnaliśmy się z naszym kierowcą i wysiedliśmy przed tunelem z jego samochodu. I wtedy zorientowaliśmy się, że jedyne samochody, jakie możemy łapać przez tunel w stronę Oslo, to samochody wyjeżdżające z promu po przeprawie z Sogndal przez fjord... To oznaczało, że co piętnaście minut prom dobijał do brzegu i jakieś dwadzieścia, może trzydzieści samochodów przejeżdżało obok nas. Jeżeli nikt się nie zatrzymał, musieliśmy czekać kolejne piętnaście minut aż prom zawróci w kierunku Sogndal i z powrotem do nas. Tak minęły nam chyba ze dwie godziny. Za ósmym lub siódmym powrotem promu wziął nas ze sobą Norweg. Po krótkiej rozmowie okazało się, że jedzie aż do Oslo. 

Nasz kierowca miał na imię Jan i jakieś jego korzenie sięgały Polski. W trakcie dorgi Elżbieta siedząca z przodu prowadziła z nim poważne rozmowy o energii odnawialnej (Jan był inżynierem po elektrotechnice pracującym w branży elektrowni wiatrowych), zwolnieniach polskich górników (to też w ramach rozmów o energii) oraz gatunkach ryb, w tym kotorybach żyjących w Norwegii (nie pytajcie). 

Tak i też, prowadząc ciekawe rozmowy, dojechaliśmy pod samą operę w Oslo. 

Oslo 

Opera w Oslo 

Pochodziliśmy sobie trochę po dachu opery i przez długi czas kiełkowała nam w głowach myśl, aby tam przenocować w śpiworach. Jednak ryzyko bliskiego spotkania z policją norweską (szczególnie takimi kowbojami jak w Gol) było zvyt wielkie. Opera jest zbudowana w bardzo ciekawym stylu. 

W środku oglądaliśmy drewniane elewacje opery, zapewniające jej odpowiednią akustykę. Warto wspomnieć przy okazji opery toalety w jej wnętrzu - były bardzo klimatyczne, z wodą spływającą ze ścian niczym wodospady z gór. Podczas naszej wizyty w operze również gołębie oglądały elewacje. 

park-05adf9a4f27530a7eba23463c3b5743b.jp

Frognerparker w Oslo 

Po zwiedzeniu opery, ze względu na duże odległości, zrezygnowaliśmy z szukania muzeum wikingów oraz muzeum łodzi wikingów i udaliśmy się na poszukiwanie noclegu. W trakcie marszu przez miasto działy się rzeczy niesamowite - oto raz, gdy staliśmy na skrzyżowaniu, zastanawiając się, gdzie ruszyć, podszedł do nas młody człowiek i zapytał się, czy może w czymś pomóc. Podziękowaliśmy i zdumieni uświadomiliśmy sobie, że przeszedł on dla nas całe skrzyżowanie, tylko po to, aby zapytać się, czy potrzebujemy pomocy. Piętnaście minut później w trakcie przechodzenia przez jeden z mniejszych parków jeden mężczyzna przerwał na chwilę rozmowę telefoniczną, podszedł do nas i sytuacja się powtórzyła... Po drodze przez miasto zapytaliśmy się o drogę do parku jednej bardzo starszej pani, wątpiąc, aby udało się dogadać po angielsku. A starsza pani, wolno podążając razem z nami w kierunku parku, zaczeła opowiadać nam historię Drugiej Wojny Światowej i jej przebiegu w Norwegii oraz udziale Polaków w walkach, jak i o swoim życiu. Perfekcyjnym angielskim. 

To jest coś takiego, co zabiera się potem ze sobą do domu, o czym się pamięta i co się propaguje. 

Ostatecznie znaleźliśmy się w Frognerparken w Oslo, gdzie po dwudziestu minutach spaceru i poszukiwania znaleźliśmy dogodne miejsce na nocleg, koło śmierdzącej rzeczki, w samym centrum wielkiego parku. 

Dziwne rzeźby 

Nad ranem, po zjedzeniu śniadania i spakowaniu namiotu, udaliśmy się na zwiedzanie parku. Był bardzo ładny i rozległy, ale najbardziej w oczy rzucał się obelisk złożony z ludzkich zmiażdżonych ciał, mający jakoby przedstawiać ewolucję. Przed obeliskiem stała fontanna podtrzymywana przez kilka postaci potężnych mężczyzn, a jeszcze dalej, przed fontanną, była cała aleja dziwnych posągów.Próbowaliśmy przez chwilę podsłuchać, co opowiada o rzeźbach mówiąca po angielsku przewodniczka jednej z grup turystów, ale w końcu ruszyliśmy do Galerii Narodowej. 

park-807f4fbf954a607ea09161d9819d031b.jp

park-4e5646c778498f3452e736e7e2b45dbe.jp

park-33ea6527a9f5f6143a51d5e27ccec7f0.jp

park-451c555818c5a77322a025410bb28380.jp

park-7f3d4af0d23c13e08ce279563abbbc15.jp

park-9a4b36a48cb45df8b236ea1c199fbe17.jp

park-02d604ef886432d35920b77ed273d44f.jp

Galeria Narodowa 

Po wyjściu z parku w Oslo udaliśmy się do Galerii Narodowej, gdzie za cenę jakichś dwudziestu złotych wstąpiliśmy do środka, podziwiając między innymi słynny "Krzyk" Muncha. Studentki i studenci, tak jak Grażyna, kierunków związanych ze sztuką lub historią mogły wejść do środka za darmo. 

Powrót do Polski 

Po zwiedzeniu galerii udaliśmy się do centrum do punktu informacji turystycznej, gdzie z automatu z kawą i herbatą mogliśmy nalać sobie za darmo tyle wrzącej wody, ile potrzebowaliśmy do herbaty i ugotowania kuskusu. 

Następnie udaliśmy się na wylotówkę, choć czekał nas długi marsz drogą dla biegaczy oraz dla rowerzystów, których była cała masa. Na przystanku autobusowym przez ponad godzinę łapaliśmy autostopa, co i rusz odskakując na widok nadjeżdżających samochodów. W końcu podjechał po nas samochodem kierowca autobusu, wracający z pracy, który wywiózł nas piętnaście kilometrów poza Oslo. Dzięki temu znaleźliśmy się przypadkiem na autostradzie, gdzie nie wolno łapać autostopa, ale mieliśmy lepszą pozycję do łapania samochodu do naszego celu - Oslo Rygge. Z drugiej strony teraz już musieliśmy łapać stopa do przodu, ponieważ w okolicy nie było żadnego autobusu, którym na wszelki wypadek pod wieczór moglibyśmy podjechać na lotnisko. 

Z autostrady zgarnął nas Polak, Łukasz, od ośmiu lat pracujący w Polsce jako kierowca betoniarki. Dowiózł nas na samo lotnisko Oslo Rygge, gdzie ponownie, jak dziesięć dni wcześniej, rozłożyliśmy się pod ruchomymi schodami, gotowi przeczekać do świtu na nasz lot powrotny do Polski. Na lotnisku poznaliśmy jeszcze Justynę, która przyjechała do Norwegii bez żadnego planu, a pozwiedzała sporo i nawet na miesiąc znalazła pracę w hotelu. 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!