Wycieczka do Monako i Grand Prix Formuły 1
Jedziemy do Monako!
W dzisiejszym poście opiszę moją podróż do Monako, która miała miejsce dwa lata temu. Wybrałam się tam na jednodniową wycieczkę z moją przyjaciółką Marisą, podczas naszej dużej podrózy na Lazurowe Wybrzeże. Do Monako jechałyśmy z Cannes (tutaj cały post o francuskich wakacjach w Cannes) autobusem przez Niceę. Na bilety w jedną stronę wydałyśmy tylko 1,50 euro, dzięki specjalnej sieci autobusów, która kursuje po całym Lazurowym Wybrzeżu (tutaj macie dokładny rozkład tych linii autobusowych). Jeśli jesteście na południu Francji, możecie prawie przez cały czas korzystać z tych autobusów, są tanie i oferują niezapomniane widoki... Ponadto bardzo często kursują, aż do późnych godzin nocnych. Każda linia autobusu biegnie przez dużo, małych miejscowości, skąd roztaczają się ładne krajobrazy. Aby dostać się z Cannes do Monako, musiałyśmy pojechać autobusem z dworca autobusowego w Cannes aż do Nicei i dojechać na Promenadę Anglików, a stamtąd iść na przystanek autobusowy koło le Vieux-Port (Stary Port), żeby złapać autobus w kierunku Monako i Menton. Pierwsza podróż do momentu przesiadki trwała aż 1,5 godziny, następnie musiałyśmy się przejść przez około 15-20 minut wzdłuż promenady i dotrzeć do portu. Tam zniecierpliwione i przygotowane do podróży, czekałyśmy dosłownie kilka minut na autobus w kierunku Menton, przez Monako. Po wejściu do autobusy musiałyśmy znowu kupić bilet za 1,50 euro (możecie go kupić u kierowcy za gotówkę/odliczoną kwotę lub w specjalnym automacie na mieście). Podróż z Nicei do Monako trwała tylko 45 min. Widoki były naprawdę magiczne i niezapomniane.
Najmniejsze i najbogatsze państwo świata
Monako to niezaprzeczalnie najmniejsze i najbogatsze państwo świata. Pod względem powierzchni, zajmuje drugie miejsce zaraz po Watykanie. W Monako mieszka około 38 tysięcy osób, a gęstość zaludnienia wynosi prawie 19 tysięcy osób na kilometr kwadratowy. Czy jesteście w stanie sobie wyobrazić w jaki sposób potrafi zmieścić się tyle osób na powierzchni jednego kilometra? Jeśli nie bardzo, to pojedźcie tam i sami się przekonajcie. Pierwsze co zauważyłam po wjechaniu do tego państwa-miasta, to przede wszystkim nowoczesna architektura, duża ilość wieżowców i drapaczów chmur. Przed oczami miałam wysokie, oszklone budynki osadzone na zboczu stromych wzgórz. Mimo gęstego zaludnienia, w Monako jest bardzo czysto, schludnie i estetycznie. Na ulicach nie ma śmieci, nie ma też prawie koszów na śmieci, więc cięzko powiedzieć co ludzie robią z odpadami, ale jest ładnie, a nawet piękne. Pomimo dość małej i ograniczonej powierzchnii, jest tutaj wiele zadbanych trawników i skwerów, nie jest problemem znalezienie zacisznego i zielonego miejsca na chwilę relaksu. Oprócz tego, zauwazyłam tutaj mnóstwo drogich sklepów i galerii z samymi markowymi rzeczami (oczywiście nie na studencką kieszeń Erasmusa) np. Dior, Armani, Gucci, Dolce&Gabana. Jak łatwo się domyślić, mieszkania i wille w Monako są okropnie drogie. Każdy kawałek ziemi jest na wagę złota. Dostrzegłam też, że Monako ciągle się rozbudowuje i konstruowane są coraz to bardziej nowe budowle. Mimio wysokich cen, rynek zbytu działa dość sprawnie. Dowiedziałam się też od znajomych Polaków, że często zdarzają się takie sytuacje, że Europejczycy pracują w Monako, ale mieszkają we Francji (dosłownie kilka kilometrów od granicy), ponieważ mieszkanie oraz koszty utrzymania są o wiele tańsze. Lepiej zarabiać w Monako, a wydawać we Francji, prawda?
Grand Prix Formuły 1
Wybierając się do Monako dwa lata temu, nie spodziewałyśmy się z Marisą, że trafimy akurat na Grand Prix Formuły 1. Była wtedy majowa niedziela, czyli ostatni dzień zawodów – mega ważny i spektakularny dzień. Wjeżdżając autobusem do Monako, lekko kropił deszcz i przywitał nas ogromny korek, w którym stałyśmy chyba z 20 minut. Wysiadłyśmy od razu na pierwszym przystanku, poszłyśmy na punkt widokowy, z którego dobrze widać było część toru wyścigowego oraz starą część Monako (dzielnicę Fontvieille). W mieście było niesamowicie dużo turystów, grała głośna, klubowa muzyka, ludzie chodzili przebrani za barwy Ferrari, McLarena albo innych samochodowych firm, wszyscy pili piwo i świetnie się bawili. Pomimo lejącego deszczu, hałaśliwego zgiełku, świetnie się czułyśmy i bawiłyśmy! Rzecz jasna, bez biletów (które kosztują setki i tysiące euro) nie mogłyśmy wejść na trybuny, aby z bliska oglądać wyścig. Nie zabroniono nam chodzić po mieście, tylko po jego niektórych, zamkniętych częściach, tam gdzie były one specjalnie wydzielone dla kibiców. Po pewnym czasie wyszło słońce, a my poszłyśmy dalej oglądać i podziwiać niesamowite Monako z rozrywkową atmosferą i luksusem. Po jakimś czasie, kiedy wyścig się zakończył, otworzono tor wyścigowy i każdy mógł na niego wejść! Oczywiście skorzystałyśmy z tej wyjątkowej okazji, od razu poszłyśmy się po nim przejść. Podczas tej przygody towarzyszły nam niesamowite emocji, wtedy postanowiłam, że mam zamiar się kiedyś wybrać na całodniowy Grand Prix i przeżyć to jeszcze raz na trybunach. Trzeba tylko pamiętać, że należy mieć duży zapas pieniędzy na taki urlop w Monako!
Wizyta w luksusowym porcie jachtowym
Tuż przy ulicy gdzie odbywał się wyścig Formuły 1, znajduje się nowoczesny i ekskluzywny port jachtowy, gdzie setki ludzi z Monako i z innych krajów trzymają tu swoje mega drogie jachty i motorówki (z przewagą jachtów i drogich statków). Cały ten port i odcinek miasta to jeden wielki przepych i luksu. Szczerze, to pierwszy raz widziałam coś takiego na własne oczy. W Monako taki luksus jest na co dzień dobrze dostrzegalny, ale podczas zawodów jeszcze bardziej się go zauważa. Wydaje mi się, że to przez to, że podczas zawodów przyjeżdża tu jeszcze więcej bogatych i sławnych ludzi. Podczas wyścigu Formuły 1, dużo osób (w tym oczywiście właścicieli jachtów) postanowiło oglądać całą imprezę z morza, gdyż było to tańsze i dobrze widoczne, tuż obok jachtowego portu znajdował się tor, po którym zawodnicy się ściagli. Na wielu jachtach trwała wieczna impreza, prawie z każego pokładu dobiegała głośna muzyka, jedzono drogie potrawy, pito alkohol, a skąpo ubrane dziewczyny tańczyły na schodach. Byłam w lekkim szoku, miałam wrażenie, że większość z tych ludzi robiła to wszystko na pokaz, chwaląc się ile mają milionów na koncie, że na wszystko ich stać a pieniądz rządzi światem.
Zwiedzanie Starego Miasta i Pałacu Książęcego
Stare Miasto w Monako znajduje się na ogromnej skale, która króluje między nowszą i starszą częścią tego miasta-państwa. Do tej części Monako zdecydowałyśmy się dotrzeć po zwiedzeniu portu jachtowego oraz toru wyścigowego. Droga jest dość łatwa, ale biegnie pod lekko stromą górkę. Możecie iść chodnikiem przy głównej jezdni lub wybrać bardziej spokojną drogę przez uroczy park. Wybór należy do Was. Obojętnie którą drogę wybierzecie, po 10 minutach znajdziecie się na samym szczycie Skały, gdzie znajduje się Pałac Książęcy rodziny królewskiej Grimaldich, który jest ich posiadłością od 700 lat. Dawniej znajdowała się tutaj cytadela z zamkiem, którą w XIII wieku zdobył podstępem książe Grimaldi. Z jednej strony Skały Monako znajduje się park, z którego roztacza się widok na starą część miasta z kolorowymi domkami, Fontvieille, a z drugiej możecie podziwiać widok port jachtowy (pierwsze zdjęcie na górze postu zostało stamtąd zrobione). Pałac można zwiedzać tylko przez kilka miesięcy w roku, bilet normalny kosztuje 8 euro a ulgowy (dla dzieci i studentów) 4 euro. Razem z koleżanką nie chciałyśmy wchodzić na środka, ale oglądałyśmy budowlę z zewnątrz i muszę przyznać, że robi dobre wrażenie. Jest skromna i prosta, ale bardzo ładna. Wolałyśmy za to oglądać zachód słońca z widokiem na całe Monako i morze. Zauważyłyśmy, że przez całą dobę przed pałacem pełni służbę warta, która pilnuje budynku oraz rodziny królewskiej. Obok placu przed Pałacem rozpoczyna się Stare Miasto. Idąc dalej prosto, napotkacie na kilka, różnych budynków administracyjnych. Na Starym Mieście jest o wiele spokojniej niż "na dole" Monako, ale tak samo czysto i estetycznie. Uliczki są dość ciasne, a domy proste i piękne. Znajdziecie tutaj wiele sklepików z pamiątkami i kawiarni, ale nie radzę Wam tu nic kupować. Jest po prostu niesamowicie drogo, jeszcze drożej niż w dzielnicy przy porcie.
Wieczór na torze i powrót z Monako do Cannes
Po obejrzeniu najważniejszych rzeczy i zabytków, w drodze powrotnej na dworzec, wróciłyśmy na tor wyścigu Grand Prix, gdzie odbywało się after party. Głośna muzyka, którą słyszałyśmy podczas naszego przyjazdu to nic. Teraz impreza była sto razy większa od tamtej, przy torze otwarto różne kluby i bary, postawiono namioty z alkoholem, budki z piwem i innymi trunkami. Całe miasto się bawiło i świętowało! Panujący klimat był super, postałyśmy trochę przy przystani jachtowej, kupiłyśmy nawet po piwku (było drogie, bo jedno kosztowało aż 5 euro). Podczas naszego miłego wieczoru miałyśmy nieciekawy incydent, ale nie chcę się tutaj o nim za bardzo rozpisywać. Powiem Wam tylko, że musicie uważać z kim rozmawiacie, na Lazurowym Wybrzeżu jest dużo niebezpiecznych ludzi, którzy mogą chcieć zrobić turystom (a szczególnie turystkom) coś złego. Po wypiciu piwka, wróciłysmy na dworzec kolejowy w Monako, skąd wróciłyśmy pociągiem do Cannes około godziny 23. Bilet na pociąg był droższy na autobus, ale i tak tani – kosztował 7-8 euro, za to nasza podróż trwała o połowę krócej i nie było przesiadki. Reasumując, spędziłyśmy w Monako niesamowity dzień i zrobiłyśmy dużo zdjęć. Bardzo urzekło mnie to miejsce, więc zdecydowałam się tutaj wrócić po dwóch latach mojej nieobceności, byłam tak samo zachwycona jak wcześniej. Zdecydowanie musicie odwiedzić Monako! A jeśli lubicie duże imprezy i macie towarzyską duszę, pojedźcie tam podczas wyścigu Formuły 1.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (1 komentarzy)
robert przymusinski 1 rok temu
Hejka
Czy moglibyście napiąć jakie to było miejsce gdzie kozna było zobaczyć kawałek toru wyścigowego lub podać współrzędne?
Z góry dsiekic
Pozdrawism
Robert