Have you made up your mind about your destination? The best accommodation deals are being booked fast, don’t let anyone keep ahead!

I want to find a house NOW!

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!


Moja wymiana dobiega końca, więc myślę, że to jest idealny moment, na podzielenie się moim doświadczeniem z wyjazdu na Erasmusa do Mediolanu z najmniejszymi szczegółami. Opiszę moje wrażenie o Mediolanie oraz o uczelni, na której studiowałam: Politechnice w Mediolanie. Bez wątpienia ta historia będzie opowiedziana w bardzo subiektywny sposób, ale jestem pewna, że przyda się wszystkim tym, którzy zastanawiają się nad wyjazdem na Erasmusa. Kto wie, może akurat ktoś będzie chciał przeczytać bardzo szczegółowy tekst o wymianie w Mediolanie. Mam nadzieję, że ten wpis będzie pomocny, a ta retrospekcja nie spowoduje u mnie nostalgicznego, melancholijnego nastroju.

Zacznijmy więc!

Przed wyjazdem

Wziąć udział w programie Erasmus+ czy nie?

Od zawsze wiedziałam, że chciałabym wyjechać na Erasmusa, nawet przez rozpoczęciem studiów wyższych. Pamiętam, że był to pomysł, który bardzo mnie intrygował: rok poza moją strefą komfortu, gdzie mogłam dowiedzieć się więcej o świecie, ale także o sobie. Pamiętam, że byłam jeszcze bardziej pewna tej decyzji, kiedy poszłam do liceum i wzięłam udział w projekcie Comenius (obecnie część Erasmus+, jest to projekt tygodniowej wymiany dla uczniów szkół średnich). Wyjechałam do południowych Włoch - do Kalabrii , kiedy byłam w 10 klasie. Zdaję sobie sprawę z tego, że nieskorzystanie z takich możliwości, które stoją przed nami otworem, ponieważ jesteśmy częścią Wspólnoty Europejskiej, byłoby strasznym marnotrawstwem. Pamiętam, jaka byłam szczęśliwa, gdy spotkałem młodych ludzi w moim wieku z różnych części Europy. Właśnie wtedy moje ukryte zainteresowanie światem języków dało o sobie znać po raz pierwszy.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Mediolan, wrzesień 2016

  • Jeszcze we wrześniu, co można poznać po letnich ubrań, które miałam na sobie. To było pierwsze wydarzenie zorganizowane przez ESN, na które pojechałem. Ta noc była bardzo zabawna, kiedy zostaliśmy „zmuszeni” do tworzenia zespołów z jak największej liczby osób o różnych narodowości. Na tym zdjęciu mamy Turcję, Hiszpanię, Iran, Portugalię i Bułgarię. ESN na Politechnice to dość dobrze zorganizowana grupa, gdzie działają odpowiedzialni ludzie. Na początku tego roku wyrobiłam kartę za 10 €, co daje mi wiele zniżek, nawet na sieć autobusów Flixbus. Według mnie, każdy powinien spróbować być częścią tych zorganizowanych grup studentów, ponieważ czasem można wziąć udział w bardzo zabawnych wydarzeniach. Pamiętam, że tej nocy nauczyłam się liczyć po turecku i prawie zakwalifikowałam się do pierwszej trójki w jednej z rund kręgli.

Kiedy zaczęłam studia, moje pragnienie pozostało niezmienione. Na architekturze - kierunku, który studiuję od prawie 4 lat, bardzo ważne jest, żeby podróżować, poznawać i doświadczać nowych miejsc, obserwować w świecie fizycznym to, nad czym spędzamy czas - projektując i ucząc się z książek. Jednak nigdy nie miałam sprecyzowanego miejsca, dokąd chciałabym wyjechać. W końcu, gdy po trzecim roku pojawiła się możliwość wymiany (aby spędzić na Erasmusie cały 4 rok), pamiętam, że miałam do tego bardzo entuzjastyczne podejście- ponieważ w końcu nadszedł czas - ale także byłam bardzo zagubiona, ponieważ nie wiedziałem, który cel wybrać. Wiele miast i uczelni wydawało mi się mieć duży potencjał. Mam szczęście, że mam bardzo wyrozumiałych rodziców, którzy uważnie śledzili moje rozterki oraz uszanowali decyzję, którą podjęłam. Dodatkowo zawsze sprawiali, że czułam się swobodnie, podejmując decyzję (tylko i wyłącznie na podstawie tego, co według mnie może być dla mnie najlepsze, a nie na podstawie kwestii finansowych).

Czułam się naprawdę zagubiona oraz wydawało mi się, że im więcej się dowiadywałam, tym mniej wiedziałam. Byłam pewna, że chcę pojechać do kraju, w którym mówi się w języku, którego nie znam zbyt dobrze; na uczelnię z dobrym systemem edukacji - aby zajęcia były dla mnie interesujące i pokazały mi bardziej praktyczną stronę zawodu... Skończyło się to tym, że ostatniego dnia, w którym mogłam się zapisać, odbyłam bardzo szczerą rozmowę z moją mamą. Pamiętam, jak jej wyjaśniałam, że zdobyłam tak wiele informacji, jak to tylko możliwe, ale wciąż byłam bardzo zdezorientowana. Brałam trzy opcje pod uwagę: Liège (Belgia), Paryż (Francja) i Mediolan (Włochy). Moja mama, która jest pragmatyczną osobą, powiedziała mi, że każde miejsce docelowe zawsze będzie miało zalety i wady w porównaniu do innych. Żartobliwie zasugerowała, żebym rzuciła papiery w powietrze i zobaczyła, który z nich upadnie najbliżej mnie. Zrobiłam to – najbliżej mnie upadł Mediolan!

Patrząc dziś na tę decyzję z perspektywy czasu, wydaje mi się, że dokonałem doskonałego wyboru. Z drugiej strony, gdybym poszła na którąkolwiek z innych uczelni, podobałoby mi się pewnie tak samo, ponieważ byłam otwarta na nowe doświadczenia. Gdy tylko zdałam sobie sprawę, że Mediolan będzie moim celem wymiany, zaczęłam zdawać sobie sprawę, że to się naprawdę stanie: jadę na Erasmusa! I wraz z tą chwilą pojawiły się wszystkie wątpliwości oraz chwile szczęścia!

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Mediolan, luty 2017

  • Mediolan to gigantyczne miasto, jak widać na zdjęciu powyżej. Poznanie miasta, w którym mieszkasz, jest podstawą. Odkrywaj je, kiedy tylko możesz, nawet przez 30 minut po piątkowych, męczących zajęciach. To zdjęcie zostało zrobione z góry Palazzo Lombardia - gigantycznego wieżowca, w którym znajdują się biura regionalnych organów Lombardii. Ponieważ Mediolan jest dość płaskim miastem, to jest to jedno z niewielu miejsc, z których można podziwiać ciekawą panoramę miasta. Miałem szczęście wejść na 39. piętro w bardzo słoneczny i piękny dzień, bez miejskiej mgły, która zazwyczaj pokrywa miasto. To szalone, jak bardzo miasto rozszerzyło się do tej pory na przedmieścia. Palazzo di Lombardia otwarty jest od czasu do czasu za darmo, aby pozwolić mieszkańcom miasta podziwiać ten wspaniały widok. Musisz tylko pamiętać, że to miejsce w sieciach społecznościowych jest bardziej niż modne (spodziewaj się tłumów). Najlepszym pomysłem jest pójście w sobotnie popołudnie – tak zrobiłam, gdy byłam tam w lutym ubiegłego roku. Kolejka wtedy nie jest zbyt długa, więc idź trochę przed czasem zamknięcia, aby mieć pewność, że oczekiwanie nie pójdzie na marne. Ja poszłam późnym popołudniem, więc załapałam się na początek zachodu słońca – zapewniam Cię, że widok był jeszcze piękniejszy, niż to widać na zdjęciu.

Dlaczego Mediolan?

Jeśli chodzi o wyjazd na Erasmusa, to od zawsze brałam Włochy pod uwagę; myślałam o nich od samego początku. To bardzo popularny kraj, ale jeśli chodzi o poziom studiów architektonicznych, to jest on bardzo wysoki. Jako typowa dziewczyna, marzyłam o wizycie w bajecznych miastach, które widziałam tylko na papierze: Wenecji, Rzymie, Florencji... W języku również się zakochałam. Kiedy tu przyjechałam w 10 klasie, bardzo mi się on spodobał, więc nauczyłam się kilku słów. Bardzo podekscytowała mnie perspektywa nauki czwartego, tak melodyjnego języka.

Na mojej uczelni miałam szczęście, ponieważ w odpowiednim dla mnie czasie zorganizowano tydzień Targów Mobilności, gdzie studenci opowiadali o w miejscach, z których wrócili z wymiany, młodszym kolegom, którzy byli zainteresowanymi programem Erasmus+. W tamtym czasie uznałam to za niezwykle przydatne; rozmawiałem z ludźmi z różnych uniwersytetów, którymi byłam zainteresowana.

Zrozumiałam, że we Włoszech istnieje duża różnica między Politechniką w Mediolanie, a innymi uczelniami. Prawda jest taka, że byłoby to zupełnie inne doświadczenie, ponieważ w Lizbonie mam zajęcia razem ze studentami projektowania i mody, a nie z innymi kierunkami inżynierskimi. Co więcej, powiedziano mi, że na Uniwersytecie w Rzymie nie wymagają od studentów zbyt wiele.

To właśnie wtedy prawdopodobieństwo wyjazdu do Mediolanu zaczęło rosnąć. Moja mama również rozmawiała ze mną, aby sprawdzić, czy uwzględniam tę możliwość w moich planach, ponieważ zaczęła się martwić, że w końcu na nic się nie zdecyduję. W rankingach uczelnia była naprawdę na bardzo wysokiej pozycji.

Innym czynnikiem, który mi pomógł w podjęciu decyzji, był fakt, że wielu studentów z Włoch robi Erasmusa na mojej uczelni w Lizbonie. Kiedy tylko miałam jakieś pytanie, zawsze mogłam je im zadać. Natychmiast zostałam ostrzeżony, że Politechnika jest naprawdę innym światem we Wszechświecie Włoskich Uniwersytetów Architektury - jest znacznie bardziej zgodna z nauczaniem wielkich szkół Europy Środkowej.

Rozmawiałam z chłopakiem z Politechniki, - F. - z którym nadal mam bardzo dobry kontakt tutaj w Mediolanie. Przed wyjazdem bardzo cierpliwie rozwiewał wszystkie moje wątpliwości. Pamiętam, że pomógł mi nawet przy wyborze przedmiotów do pierwszej wersji dokumentu Learning Agreement. To świetna osoba, na którą zawsze mogłam liczyć, zarówno przed, jak i podczas mojego wyjazdu (będzie się bronił pod koniec tego miesiąca! ).

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Mediolan, grudzień 2016

  • To zdjęcie Porta Venezia - jednej z najbardziej znanych dzielnic miasta - w okresie bożonarodzeniowym. Nie tylko w miejscowościach, gdzie spada śnieg, ale w całych Włoszech Boże Narodzenie traktowane jest bardzo poważnie. Mediolan był pełen świateł i targów świątecznych, po których mogłam chodzić godzinami, bez zmęczenia czy znudzenia.

    Porta Venezia jest jednym z moich ulubionych parków w mieście, jeśli nawet nie ulubionym do tej pory. W tamtym okresie było mnóstwo zorganizowanych atrakcji dla dzieci, a także lodowisko, które miałam okazję wypróbować (jego rozmiary były naprawdę zaskakująco duże). Ostatecznie odwiedziłem moją rodzinę w Boże Narodzenie, ale pamiętam, że miałam możliwość zostać w Mediolanie i spróbować świąt innych, niż wszystkie w moim życia. To może być dobra opcja, musi być świetną zabawą! Jednak również może stanowić wyzwanie.

Jakie były moje największe obawy oraz największe oczekiwania?

Przyznaję, że miałam wiele obaw, że Mediolan mnie rozczaruje. Większość z nich znałam już wystarczająco dobrze: rygor, wymagania, jakość studiów, „miasto pracy”, kosmopolityzm, idealna lokalizacja do podróżowania...

Bardziej martwiły mnie inne kwestie. Chociaż Lizbona była stosunkowo dużym miastem, również stolicą, to obawiałam się uczucia samotności i zagubienia w tak ruchliwym i tłocznym mieście. Z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że nie ucierpiałam zbytnio, ponieważ miałam naprawdę dobrą sieć wsparcia: inni portugalscy koledzy przechodzili to samo doświadczenie, co ja. Dzieliłam z nimi drobne problemy dnia codziennego. Miałam również włoskich kolegów, których spotkałam w Lizbonie i do których zawsze mogłam. Moi rodzice, którzy zawsze mnie wspierali, którzy nie „oskarżali” mnie o to, że jestem daleko i być może trochę bardziej nieobecna… Wyjazd na Erasmusa do Mediolanu bez takiego wsparcia musi być naprawdę trudne.

Bałam się również, że nie zacznę od razu mówić po włosku, przez co trudno będzie mi wchodzić w interakcje z Włochami. Zacząłem używać języka, ponieważ przyjechałam tu miesiąc wcześniej (co swoją drogą było bardzo dobrym pomysłem). Uświadomiłem sobie wtedy, że w życiu codziennym wystarczy używać tych zwrotów, które już znałam. Jednak jeśli chodzi o interakcje z lokalsami, to tak, zajęło mi to sporo czasu,

Może to dlatego, że wyjazd z Erasmusa nie jest tak powszechny wśród mediolańskich studentów, a może z innych powodów; ale prawda jest taka, żetutejsi studenci nie są najcieplejszymi i najbardziej chętnymi ludźmi do nawiązywania znajomości z przyjezdnymi. Początkowo rozmowa była dla mnie również trudna, ponieważ nie byłam jeszcze zbyt pewna swojego włoskiego. Muszę przyznać, że już pod koniec pierwszego semestru dużo rozmawiałem z kolegami z grupy i że mogłam trochę ćwiczyć język, ale nie miałam wśród tego towarzystwa żadnych przyjaciół. Są bardzo miłymi ludźmi, ale również bardzo skupionymi na swoim celu - jakim jest studiowanie - i nie nawiązują ze sobą głębszych relacji poza życiem uczelnianym (a przynajmniej nie na tyle, jak w Portugalii). Uważam również, że postrzegają przyjaźnie w nieco inny sposób.

Inna obawa, którą miałam, dotyczyła tęsknoty za rodziną (zwłaszcza za moją mamą). Nie zrozum mnie źle: jestem bardzo niezależna, a czasami nawet inni odbierają to jako chłodne traktowanie. Jednak zawsze miło jest wiedzieć, że jest przynajmniej ktoś, kto bardzo dobrze nas rozumie oraz jest blisko w chwili, w której mamy ochotę płakać i krzyczeć. Koledzy, którzy ze mną przyjechali, choć bardzo mili, nie byli moimi bliskimi przyjaciółmi. Pomimo Skype, który pomaga walczyć z dystansem i tęsknotą, pamiętam, ile kosztowało mnie samotne przeżycie pierwszej śmierci w mojej rodzinie podczas pobytu w Mediolanie tysiące kilometrów od moich bliskich (to było ogromne wyzwanie).

Podczas Erasmusa

Uczelnia

Poszłam zwiedzić uczelnię, jak tylko przyjechałam do miasta. Pamiętam, że centralny dziedziniec budynku architektonicznego podekscytował mnie: we wrześniu był pełen studentów przygotowujących się do egzaminów poprawkowych.

Początkowo myślałam, że przez cały rok będę się gubić między budynkami i że nie ogarnę aż tak wielkiego kampusu, ale potem się do wszystkiego przyzwyczaiłam. Istnieje wiele sal, ale także wielu studentów. Uczelnia jest zawsze zatłoczona i trudno jest znaleźć wolne miejscy do pracy w grupie czy nauki (sytuacja była skomplikowana, ponieważ około dwa lata temu połączono kierunek architektury z Bovisa oraz z Leonardo, przez co liczba studentów na jednym kampusie podwoiła się).

Poza tym, że budynek wydziału architektury nie jest najnowszy, to warunki są dobre. W niektórych salach brakuje gniazdek elektrycznych, a zamiast ławek w salach częściej można spotkać krzesła, które są niesamowicie niewygodne. Ogólnie warunki są jednak dobre i podobne do tych w Lizbonie.

Miejsca na zewnątrz są moimi ulubionymi – sprzyjają integracji studentów i nauce na świeżym powietrzu. Jeśli chodzi o sport, to obiekty są doskonałe i bardzo zróżnicowane (nie korzystam z nich, moje największe zażalenie dotyczy tego, że nie ma zbyt dużego wyboru zajęć dla dziewcząt).

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Mediolan, październik 2016

  • To październikowe zdjęcie pochodzi z pierwszej Nocy Tandemowej. Zwykle zwykle organizowana jest co drugi wtorek w bardzo przyjemnej, małej kawiarni stosunkowo blisko kampusu Leonardo - nazywa się Jet Café. Za 4 € możesz miećaperitif (tak samo jaki i kolację) oraz wybrać napój. Zawsze wybieram piwo, ale większość ludzi zamawia słynny i tak często pijany w Mediolanie Aperol Spritz. Tej nocy poszerzono kartkę o dodatkowe, typowe danie z jednego z obecnych krajów. Jedni przy wejściu dostawali obrazek, a inni słowo je opisujące. Chodziło o to, aby stworzyć pary, zintegrować ludzi i stworzyć temat do rozmowy. Moją drugą połówką była K - polska dziewczyna (najwyższa ze wszystkich). Odkryłyśmy, że obie mamy świetny gust co do herbaty. Obecnie mieszka w mieszkaniu naprzeciwko mojego, więc zostałyśmy sąsiadkami. Nawiasem mówiąc, „naszą specjalnością” były churros - hiszpańskie przysmaki!

Społeczność uniwersytecka

Społeczność uniwersytecka jest bardzo zróżnicowana. Jak już kiedyś wspominałam, 25% studentów rocznie to osoby spoza Włoch (ludzie z Erasmusa oraz stali studenci zagraniczni). Panuje tu przyjazna atmosfera; uczelnia jest szeroko otwarta na ich przyjęcie. We wrześniu, kiedy przyjechałam, zostaliśmy przywitani bardzo dobrze, a podczas Tygodnia Powitalnego przekazano nam wiele przydatnychinformacji. To był tak naprawdę tydzień z wartościowymi wykładami na temat korzystania z systemu komputerowego uniwersytetu, jak i gdzie zrobić legitymację studencką, jak zapisać się na pożądane przedmioty... wszystkie przydatne i niezbędne rzeczy na samym początku. W międzyczasie, codziennie odbywały się zabawne zajęcia po wszystkich wykładach. Organizowano pokazy filmów, jedną noc w kręgielni, jedną noc w pizzerii... Podsumowując, wszystkie zajęcia były bardzo przyjemne i doceniam to, że nie była to tylko impreza i wyjścia do klubów. Na przykład poszłam do kręgielni w nocy i bardzo mi się podobało. Spotkałam studentów, którzy byli tu dłużej oraz innych, takich jak ja – którzy dopiero co przyjechali. Poznałam się z ludźmi różnych narodowości; to była dobra zabawa.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Mediolan, październik 2016

  • To zdjęcie zostało zrobione w Fondazione Prada tutaj w Mediolanie, chociaż tło nie pokazuje zbyt wiele. To wtedy po raz pierwszy gościłam kogoś w Mediolanie – moją koleżankę D. – która wyjechała na Erasmusa do Turynu (miałam okazję odwiedzić ją około miesiąc później). Do tej pory gościłam tak wielu ludzi; w tak łatwy sposób - rezygnując z kanapy - pozwoliłam tylu osobom odkryć Mediolan. Sprawiło to, że sama coraz lepiej poznawałam miasto, jako że każdy ma inny punkt widzenia. Oprócz przyjaciół, gościłam też ludzi z Couchsurfingu, co było niezwykle ciekawym doświadczeniem. Nocował już u mnie włoski chłopak, amerykańska dziewczyna i dwie niemieckie przyjaciółki. To sposób na podróżowanie bez wychodzenia z domu. Co więcej, powoduje u mnie głębokie szczęście, jak widać na powyższym zdjęciu.

Pierwsze przyjaźnie, które nawiązałam, były w ramach społeczności erasmusowej, ponieważ na początku zmieniasz często grupy i przedmioty, więc nie jest łatwo nawiązać włoskie znajomości. Coś, co mi pomogło w integracji, to Noc Tandemowa i Tandem na Uczelni. Wspominałam już wcześniej o tych inicjatywach, których głównym celem jest sprawienie, by zagraniczni studenci ćwiczyli język - a przynajmniej mieli z nim kontakt oraz go ćwiczyli w nieformalnych sytuacjach.

Jeśli chodzi o zajęcia, to wszystko zależy od danego przypadku. Każda grupa jest inna, każdy student jest inny. Zajęcia prowadzone w języku włoskim, zawsze są trudniejsze. Jednak zawsze znajdzie się ktoś miły, który nawet do Ciebie podejdzie, żeby porozmawiać (zwykle ktoś, kto również był na Erasmusie, wiec wie, jak trudno jest rozpocząć rozmowę).

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

W przypadku studentów spoza Unii Europejskiej (istnieje duża społeczność studentów azjatyckich - głównie z Chin - a także Iranu, Indii... ), to jest już inny temat. Bariera, zarówno językowa, jak i kulturowa, istnieje i jest zauważalna. Wielu z nich nie podejmuje nawet najmniejszego wysiłki, żeby nauczyć się języka włoskiego. Mają również tendencję do grupowania się z osobami tej samej narodowości. Studenci Erasmusa są pośrodku, między Włochami a studentami międzynarodowymi. Jest tu tak wielu ludzi, że według mnie, nikt nie jest zainteresowany tworzeniem głębszych relacji, ponieważ zawsze znajdzie się wiele nowych osób do poznania. Przyznaję, że trochę mi szkoda i zazdrości tym, którzy robią Erasmusa w mniejszych miastach.

Nowe możliwości

Zauważyłem też, że tutaj w Mediolanie, istnieje o wiele większy kontakt między uniwersytetem a rynkiem pracy. Rozumiem już, że jest to również jeden z wielkich priorytetów Politechniki: w końcu znana jest z tego, że absolwenci mają również dużą wiedzę praktyczną, ponieważ mieli wiele praktyk podczas swoich studiów.

Tutaj, ale także w całych Włoszech, studenci architektury muszą odbywać praktyki przez conajmniej 6 miesięcy. Wygląda to zupełnie inaczej niż w Lizbonie, gdzie studenci często kończą studia, są architektami i nigdy nie przepracowali chociaż minuty w swoim zawodzie.

Również o wiele częściej zdarza się tutaj, że to wykładowcy odkrywają interesujących uczniów, z którymi chcieliby pracować i zapraszają ich do wykonywania wspólnych projektów. Kiedy jeden z wykładowców z pierwszego semestru zaprosił mnie i C. do wspólnego rozwoju projektu dotyczącego pewnego oprogramowania, o którym się uczyliśmy, byłam bardzo zszokowana. W Lizbonie jest to niezwykle rzadkie. Bardzo często wykładowcy nawet nie mają (lub mają bardzo niewielką) praktyki zawodowej, co moim zdaniem jest czymś niedopuszczalnym.

Obecnie opracowuję więc projekt wnętrza kościoła w Portugalii, w Rio Maior, który ma poważne problemy akustyczne. Korzystam z programu Archicad, którego obsługi się tutaj nauczyłam. Współpracuję również z kolegą – chcemy stworzyć model 3D tego kościoła, żeby później wstawić go do programu akustycznego, który oceni miejsca, gdzie będziemy musieli nanieść potrzebne zmiany.

To wspaniałe doświadczenie, ponieważ mogę je później umieścić w portfolio. Niewątpliwie pomoże mi później w pokazaniu moich umiejętności i wykazaniu potencjalnemu przyszłemu pracodawcy, że mam już praktyczne doświadczenie, a nie tylko teoretyczne.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Na zakończenie tego tematu chciałabym wspomnieć, że bycie na tym samym kampusie, co inni studenci inżynierii (w przeciwieństwie do bardziej artystycznego aspektu, który ma miejsce w Lizbonie), zdecydowanie mi pomogło. Sprawia to, że zwracam większą uwagę na szczegóły konstrukcyjne i inne kwestie, które również mają znaczenie dla mojego obszaru studiów, na które wcześniej nie zwracałam większej uwagi. Któregoś dnia mieliśmy szczęście - nasze zajęcia prowadził profesor inżynierii środowiska, ponieważ w tym semestrze projektujemy powiększenie muzeum. Ten wykładowca zaprojektował system oraz sprzęt służący do konserwacji Mony Lisy w Luwrze. Opowiadał nam o strategiach włączania takich niewielkich (ale bardzo znaczących) aspektów do projektów architektonicznych.

Podróże

Jest to temat zdecydowanie bliski mojemu sercu! Zawsze lubiłam podróżować i jak już wspomniałam, jest to dla mnie bardzo ważne, ze względu na to, że studiuję architekturę. Nie można tych podróży traktować jako mojej zachcianki, ponieważ nigdy przez to nie zawaliłam spraw uniwersyteckich.

Już w Portugalii dość dużo podróżowałam, więc bardzo dobrze znam swój kraj. Jednak nie ryzykowałam i nie jeździłam wiele za granicę, ponieważ myślałam, że potrzebuję więcej czasu, więcej pieniędzy i więcej planowania z wyprzedzeniem (coś, na co nigdy nie miałam czasu). Byłam naprawdę przekonana, że połączenie nauki na uczelni nie jest możliwe z regularnymi podróżami. Prawda jest też taka, że mamy znacznie mniej możliwych środków transportu niż tutaj we Włoszech.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Polecam wszystkim tym, którzy chcą podróżować, aby zrobili małe oszczędności specjalnie na ten cel. Zebrałam sumę, która patrząc z dzisiejszej perspektywy, wydaje się naprawdę niewielka, ale pozwoliła mi udać się do miejsc, o których nawet nie śniłam kilka miesięcy wcześniej. Uwierz mi, naprawdę nie potrzebujesz zbyt wiele. Odwaga, siła woli, trochę planowania i chęć zobaczenia coraz więcej – to wystarczy. W Mediolanie świat się dla mnie otworzył. Dzisiaj, 7 miesięcy później (również wiele miast i krajów później) jestem znacznie bogatszą wewnętrznie i bardziej pewną siebie osobą oraz oczywiście moja wiedza jest o wiele bardziej rozległa.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Podróż, którą zaplanowałem na początku programu Erasmus, była dopiero początkiem i sprawiła, że mam ogromny apetyt na poznanie świata. To były dwa tygodnie z dwiema koleżankami i namiotem. Korzystaj z tego okresu życia, studia pozwalają mieć stosunkowo elastyczny i regulowany harmonogram. Oczywiście, nadal musimy tylko płacić za siebie! We wrześniu wsiadłam do nocnego autobusu Mediolan-Neapol, około 3 dni po przylocie. Odwiedziłam Neapol, Rzym, Sienę, Luccę, Pizę, San Gimignano, Genuę oraz Cinque Terre. W październiku nadszedł moment, aby zobaczyć Bolonię i niektóre miasta Emilia-Romagna z jednym przyjacielem z Ceseny. Ciesząc się wakacjami 1 listopada oraz długim weekendem, spędziłam cztery dni w Wenecji pomiędzy Triennale, a pięknem miasta. Oprócz moich portugalskich koleżanek, spotkaliśmy się ponownie z Chinką, która rok wcześniej robiła Erasmusa na naszej uczelni.

W następny weekend udałam się do Turynu (gdzie moja koleżanka, która wyjechała tam na Erasmusa, powitała mnie z otwartymi ramionami). Kolejne tygodnie były trudne, ponieważ nauka w semestrze była coraz bardziej intensywna. Musiałam skupić się na egzaminach, ale wkrótce po wyjeździe do Lizbony na Boże Narodzenie i Nowym Roku w Mediolanie, pojechałam na trzy dni do Florencji. To miasto mnie odrobinę przytłoczyło, ale również sprawiło, że zaczełam rok w najlepszy możliwy sposób.

Pod koniec stycznia wyjechałam sama w weekend przed egzaminami do Bukaresztu. Ta podróż była jednym z największych wyzwań, z jakim kiedykolwiek się spotkałam do tej pory w życiu. Pokochałam Rumunów i zdecydowanie chcę tam wrócić. Potem nadszedł czas na Lyon, Marsylię, Niceę i Monako na początku marca, które sprawiły, że szeleściłam po francusku i zmieniłam klimat. W zeszły weekend tym razem wróciłem do Emilii-Romanii, aby odwiedzić Parmę, Cesenę, Rimini, San Marino, a w drodze powrotnej zwiedzić Rawennę i piękną Bolonię.

W ciągu trzech miesięcy, które mi zostały, nadal chciałbym zrobić więcej wypadów do północnej części Włoch oraz być może udać się na południe (Sycylia byłaby spełnieniem najskrytszych marzeń). Podczas tych Świąt Wielkanocnych planuję wyjechać do Szwajcarii i zobaczyć piękne miasto Lugano, gdzie mogę dojechać pociągiem dalekobieżnym z Mediolanu.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Kiedy wrócę do Lizbony, na pewno wrócę z innym nastawieniem. Będę gotowa na zwiedzenie wszystkiego, czego jeszcze nie widziałam w moim kraju. Chcę, aby ten duch podróży nigdy mnie nie opuścił. Chciałabym również, mieć szansę poznawać nowe „światy”. Erasmus nauczył mnie, że jeśli nie podróżujemy, to tylko dlatego, że tak naprawdę nie chcemy. Świat stoi przed Tobą otworem, wystarczy sięgnąć.

Nowi znajomi

W tym semestrze mogę powiedzieć, na początku zintegrowanie się z grupą wydawało mi się niemożliwe. Nie będę kłamała: tutaj osoby na Erasmusie mają opinię takich, którzy chcą się tylko bawić i jak najmniej wkładać pracy w naukę. Jednak gdy tylko zobaczą, że jesteś otwarci na naukę nowych rzeczy oraz Twoja postawa jest pełna pokory oraz szacunku do pracy, to wykładowcy postarają się w pełni Cię uwzględnić oraz będą traktować Cię poważnie.

Mówienie po włosku bardzo pomaga w integracji. Ogólnie rzecz biorąc, Włosi nie czują się zbyt komfortowo, gdy muszą mówić po angielsku. To dziwne, ale prawda jest taka, że nawet młode pokolenie ma niższy średni poziom języka angielskiego niż Portugalczycy. Wielu z nich również nie wyjeżdża na Erasmusa. Podczas gdy około 80% ludzi na moim roku na studach w Lizbonie wyjechało lub jest w trakcie Erasmusa, to tutaj w Mediolanie i w całych Włoszech - być może przez przyczyny kulturowe i rodzinne - nie ma tak wielu, którzy ryzykują wyjście przed szereg.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Po przełamaniu bariery językowej, adaptacja jest taka, jak każda inna. Podobnie wygląda konieczność dostosowania się do nowej grupy w Lizbonie. Wskazówka: poznanie ukrytych reguł społecznych jest przydatne i pomaga uniknąć nieporozumień. Na przykład, choć bardzo otwarci, to Włosi są formalni, gdy kogoś poznają. Żadnych dwóch buziaków - tylko uścisk dłoni. Kiedy relacja się pogłębi, to nie zapominaj, że dwa buziaki zaczynają się dokładnie od przeciwnej stronie, niż ma to miejsce wśród Portugalczyków.

Więcej kwestii związanych z mediolańczykami: wśród pozostałych włoskich studentów możesz bardzo łatwo odróżnić mediolańczyka! Może trochę przesadzam, ale dla mnie są przeciwieństwem „typowego Włocha”, którzy zawsze Cię dotyka podczas rozmowy!

Nowe zakwaterowanie

Mieszkanie z innymi studentami nie było dla mnie niczym nowym. W Lizbonie od dwóch lat mieszkałam w wynajętym pokoju niedaleko uniwersytetu. Byłem jednak znacznie bliżej mojej rodzinie, gdy pojawiały się jakieś problemy; właściciel mojego mieszkania był bardzo miłym dżentelmenem i wynajmował mi bardzo „domowy” i przytulny kąt.

Tutaj w Mediolanie rynek wynajmu jest o wiele mniej „domowy”, niż w Lizbonie. Ceny są szalone (w przypadku domów, w których warunki nie zawsze mają odzwierciedlenie w czynszu). Poza tym, to prawda, że ktoś zawsze będzie próbował wykorzystać zagranicznych studentów, aby uzyskać wyższe ceny.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Zakwaterowanie jest czymś, czego polecam szukać z wyprzedzeniem, ponieważ znalezienie czegoś znośnego wymaga czasu, a najlepsze oferty sprzedają się na początku wakacji, przed rozpoczęciem roku akademickiego. Życie z innymi Włochami może być dobrym pomysłem, ponieważ ułatwia komunikację z właścicielem, chociaż duża różnica cen uzależniona jest od tego, jak blisko jesteś od uczelni i czy jest to pokój z łóżkiem podwójnym czy pojedynczym – „małżeńskim”.

Zacznę od pierwszej kwestii. Mieszkanie w centrum miasta bardzo różni się od życia w pobliżu przystanków końcowych peryferyjnych sieci metra. Komunikacja miejska działa dobrze, więc mieszkanie odrobinę poza miastem jest możliwe. Wtedy czynsz za podobne pokoje może wynosić prawie połowę tego, ile policzą Ci w centrum.

Inną kwestią, o której nigdy wcześniej nie myślałam, ponieważ w Lizbonie to bardzo rzadkie, jest podział pokoju na osoby. Tutaj w Mediolanie, ze względu na tak wysokie ceny, powszechne jest mieszkanie w pokoju dwu-, a nawet trzyosobowym. W ten sposób cena pokoju jest dzielona przez dwie osoby i zawsze sprawia, że pod koniec miesiąca masz mniejszą dziurę w budżecie. Musisz jednak potrafić dopasowywać się do sytuacji (mówię to jako osoba, która dzieli pokój).

Jeśli chodzi o mój przypadek, to znajduję się w dość wygodnej sytuacji, ponieważ dzielę pokój z dziewczyną z mojego wydziału w Lizbonie. Choć nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami, to od początku wiedziałam, że będzie nam się dobrze razem ze sobą mieszkało, ze względu na nasze charaktery. Znam inne przypadki, w których nie wszystko idzie tak dobrze, a mieszkanie z nieznanym studentem zawsze oznacza loterię.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Konieczne jest zbadanie cen w obszarze, w którym chcesz wynająć pokój. Ogólnie możesz przyjąć, że pokój dzielony przez dwie osoby będzie kosztował około 300-400 €, a pojedynczy pokój będzie kosztował około 450 € -500 € lub więcej (stan z kwietnia 2017r. ). Powinieneś również zorientować się na początku, jakie rachunki są zawarte w czynszu, który trzeba będzie zapłacić, oraz o oczekiwanej wysokości kaucji.

Społeczność erasmusowa

Do tej pory nie mam żadnych powodów do narzekań, to są ludzie, z którymi najlepiej się dogaduję tutaj w Mediolanie. Oni żyją w podobny sposób i doświadczają podobnych rzeczy, co ja.

Mam szczęście, że na moim piętrze oba mieszkania są wynajmowane studentom Erasmusa. Dzięki temu mamy swoją małą społeczność, która pomaga sobie w razie potrzeby. Na piętrze mieszkają Portugalczycy, Polacy, Chorwaci oraz Belgowie. Jest to dość zróżnicowane środowisko, przez co ubogacające. Nauczyłam się nowych sposobów życia i stawiania mu czoła.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Mogę powiedzieć, że ci, którzy przyjeżdżają do Mediolanu, nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, jak wygląda życie w tym mieście. Czasami są nieco zamroczeni wizją dużego miasta, stolicy mody i designu. Zazwyczaj jest to miasto, które ludzie kochają lub nienawidzą!

Istnieje niewielka grupa studentów Erasmusa, z którymi trzymam się od września i z którymi mbędę próbowała podtrzymać znajomość po powrocie do naszych krajów. Muszę jednak przyznać, że jestem zazdrosna wobec niektórych znajomych, którzy wyjechali na Erasmusa do mniejszych miast, gdzie jest mniej studentów i gdzie grupy są bardziej spójne. Być może jest to coś, czego mi brakuje najbardziej w Mediolanie: relacje międzyludzkie. Ale uwaga, fakt, że jest trudno, nie oznacza, że nawiązanie znajomości jest niemożliwe. Dopiero teraz, po ponad połowie mojego wyjazdu, zaczynam zbliżać się do niektórych moich znajomych.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Czego nauczyłam się do tej pory

Nauczyłam się, że mogę żyć dobrze i być niezależnym w każdym innym kraju , bo mam do tego odpowiednie narzędzia. Nauczyłem się, że otwartość umysłu i zdobywanie wiedzy na temat różnych kultur, sposobów życia i nauki bardzo wzbogaca człowieka. Nauczyłam się, że język może być dużą barierą, ale jest niemożliwe, żeby niczego się nie nauczyć, będąc w otoczeniu lokalsów przez całą dobę. Nauczyłam się, że podróżowanie jest błogosławieństwem i powinienem robić to częściej. Nauczyłam się, że czasami to normalne, że tęskni się za rodziną i ich wsparciem. Nauczyłam się, że czasami trzeba podejmować większe ryzyko i dać sobie możliwość zrobienia czegoś, czego zwykle byś nie zrobił. Nauczyłam się, że rynek architektury to znacznie szerszy świat, niż wydaje się w Portugalii. Nauczyłam się być sobą i pozwalać sobie upaść tylko po to, żeby wstać silniejszą. Dużo się nauczyłam. Nauczyłam się, że nauka to zadanie, które nigdy się nie powinno skończyć.

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!

Co potem?

Nie wiem; prawda jest taka, że mam jeszcze około trzech miesięcy (proszę, niech upłyną powoli). Powrót do Portugalii niewątpliwie będzie mnie wiele kosztował. To nie jest tak, że w ogóle nie tęsknię, ale trudno będzie opuścić miejsce, które powoli stało się „domem” i zapewniło mi fantastyczne wrażenia w tym roku. Zobaczę, co przyniesie mi przyszłość. Jedna rzecz jest pewna: to miasto już na zawsze będzie mi bliskie, pomimo wszystkich jego wad!

Moje doświadczenie na Erasmusie w Mediolanie!


Galeria zdjęć



Treść dostępna w innych językach

Podziel się swoim Erasmusowym doświadczeniem w Mediolan!

Jeżeli znasz Mediolan, z perspektywy mieszkańca, podróżnika lub studenta z wymiany, podziel się swoją opinią o Mediolan! Oceń różne aspekty tego miejsca i podziel się swoim doświadczeniem.

Dodaj doświadczenie →

Komentarze (0 komentarzy)



Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!