Malaga w blasku słońca.

Opublikowane przez flag-pl Agnieszka Król — 7 lat temu

Blog: "Gdzie jest ta Huelva?"
Oznaczenia: flag-es Erasmusowy blog Malaga, Malaga, Hiszpania

Pierwszy dzień Nowego Roku był dla nas bardzo krótki. Po głębszym zastanowieniu myślę, że nie tylko dla nas. Wróciłyśmy do hostelu przed 4:00 w nocy, a zanim wzięłam prysznic, przygotowałam się do snu i zadzwoniłam do domu z noworocznymi życzeniami, zrobiła się 5:00.

Zdaje się, że następnego dnia wstałyśmy około 13:00. To był dzień leniwca, nie spieszyło nam się z niczym, więc wyszłyśmy na miasto dopiero przed 15:00.

Tego dnia chciałyśmy zwiedzić Malagę w blasku dnia, zobaczyć nie tylko to, co widziałyśmy poprzedniej nocy, ale też przespacerować się przez całe Stare Miasto, wzdłuż i wszerz.

malag-blasku-slnca-7d6bf128220855720d842

* Na zdjęciu: Plaza de la Constitución w pierwsze popołudnie Nowego Roku.

Plaza de la Constitución była taka spokojna i pusta w porównaniu do wydarzeń z ostatniej nocy. Można by pomyśleć, że nic takiego nie miało tutaj miejsca – nawet śmieci, które wczoraj pokrywały każdy metr kwadratowy, przed południem zostały dokładnie wyzbierane.

Tak, jak wczoraj, przeszłyśmy deptakiem w stronę przystani. Wzdłuż ulicy stał sznurek dorożek czekających na turystów chętnych na przejażdżkę. Piesi spacerowali leniwie wzdłuż nabrzeża. Fale rozbijały się delikatnie o brzeg. W oddali słońce odbijało się o wysokich, oszklonych budynków. Do portu właśnie wpływał wielki statek wycieczkowy, prawdziwy moloch.

malag-blasku-slnca-e00304b180524499ca56c

* Na zdjęciu: Paseo del Muelle Dos. W tle widać diabelski młyn i statek wycieczkowy.

Na niebie nie było ani jednej chmurki, a słońce świeciło w najlepsze. Było ponad 23 stopni Celsjusza i w moim świątecznym sweterku zaczynało mi się robić całkiem gorąco.

Przeszłyśmy całą promenadę Paseo del Muelle Dos zostawiając za plecami statki rejsowe i diabelski młyn, z którego można zobaczyć panoramę miasta. Miałyśmy ochotę z niego skorzystać, jednak stawka za jedną osobę, za jedno okrążenie, wynosiła 10€ - stanowczo za dużo!

Przy Plaza de Toros skręciłyśmy w prawo i po 5 minutach naszym oczom ukazała się plaża la Malagueta. Ach, cóż to za widok!

Piaszczysta plaża, za nią przejrzyste morze, dalej rząd palm, rząd wieżowców, jeszcze dalej wysokie, zielone wzgórza Gór Betyckich, a nad nimi czyste, błękitne niebo.

Zdecydowanie najpiękniejszy krajobraz miejski, jaki widziałam.

malag-blasku-slnca-28000348f0e0bf97b8bfd

malag-blasku-slnca-7c7caf327975739a855db

Na plaży było trochę plażowiczów, w większości opalających się na ręcznikach – nieliczni wchodzili do wody. Pogoda była przepiękna, temperatura wzrosła do 25 stopni Celsjusza, ale mimo wszystko był styczeń i woda była nieprzyjemnie chłodna.

Usiadłyśmy na skraju plaży i wyciągnęłam twarz do słońca. W Polsce, w Lublinie, moi przyjaciele w tym samym czasie chodzili w grubych kurtkach i czapkach na głowach, a ja siedziałam sobie na plaży, nad Morzem Śródziemnym i chłonęłam słoneczko. Rok wcześniej nie uwierzyłabym, że coś takiego będzie miało miejsce :D

O dziwo, nie wysiedziałyśmy tam zbyt długo. Słońce przyjemnie grzało, a my, w naszych swetrach, dokładnie to odczuwałyśmy. Wstałyśmy, otrzepałyśmy piasek i ruszyłyśmy dalej. W ciągu dwóch następnych dni miałyśmy pojechać do Nerjy i Antequery, więc na samą Malagę nie miało nam zostać dużo czasu. Co chciałyśmy zwiedzić i zobaczyć, musiałyśmy zrobić dzisiaj. A dochodziła już 16:30.

Wróciłyśmy pod Plaza de Toros i tam przeszłyśmy na drugą stronę jezdni, gdzie zaczynały się ścieżki między drzewami i krzewami Paseo España, który prowadzi równolegle do nadmorskiej promenady. Rosło tam mnóstwo egzotycznych roślin – niektóre miały prześliczne, kolorowe kwiatowe dzbany, inne liście długie na 2 metry. Pomyślałam, że moja mama byłaby zachwycona takim widokiem i że muszę jej to kiedyś pokazać.

malag-blasku-slnca-7d12dcbcf3a4cb223ebd7

* Na zdjęciu: Rośliny w ogrodach Paseo España.

Przeszłyśmy rapem kawałek, poczym odbiłyśmy do ogrodów Jardines de Pedro Luis Alonso. Tutaj już nie spotka się żadnej egzotyki, a raczej idealnie przycięte krzewy, sztuczne źródła i fontanny. Ogród znajduje się zaraz u podnóża Zamku Gibralfaro.

Tego dnia byłyśmy zbyt zmęczone i miałyśmy za mało czasu, żeby zrobić sobie wycieczkę na zamek. Nie miałyśmy więc okazji zobaczyć tej cudownej panoramy, która roztacza się ponoć ze szczytu. No cóż, będę po prostu musiała tam wrócić :)

Tymczasem podziwiałyśmy zamek od dołu. Po drodze minęłyśmy okazały budynek rektoratu Uniwersytetu Malagi, przy której rosło niezwykłe drzewo. Jego pień w pewnym momencie rozdzielał się na kilka mniejszych odnóg, by potem znów się złączyć w całość. Naprawdę niesamowite rośliny można spotkać na południu.

Weszłyśmy z powrotem w uliczki starego miasta. Minęłyśmy wejście główne prowadzące na zamek Gibralfaro i zatrzymałyśmy się przy Teatro Romano, które leżało u podstawy jego wzgórza. To pozostałości autentycznego teatru rzymskiego, zbudowanego przez Cezara Augusta w I w n.e.

Teatro Romano na tle zamku Gibralfaro – kolejny fantastyczny krajobraz Malagi.

malag-blasku-slnca-2fb3a1ae8a8f4729026b5

malag-blasku-slnca-2d32da4352dca28f0bed1

Na placu, naprzeciwko teatru, ustawiono przeszklony ostrosłup, przypominający szklaną piramidę Luwru. Można przez niego zobaczyć wykopaliska archeologiczne prowadzone pod powierzchnią ziemi. Przy teatrze znajduje się Centrum Zwiedzających, do którego wejście jest bezpłatne.

Przeszłyśmy całą ulicę Alcazabilla, aż do placu Plaza de la Merced. Pełno tutaj kawiarni i barów, w których można zatrzymać się na tapas, jednak my przyszłyśmy tutaj z innego powodu. Na rogu ulic Calle Gómez Pallete i Calle Merced po dziś dzień stoi kamienica, w której urodził się Pablo Picasso.

malag-blasku-slnca-d4b8e8c1343e7367e12fc

* Na zdjęciu: Kamienica, w której 135 lat temu urodził się Pablo Picasso.

Bilet wstępu kosztuje 3€, ale i tak postanowiłyśmy sobie darować zwiedzanie, bo miałyśmy w planach odwiedzenie Museo Picasso. Nie jestem jego wielką fanką, ale nie mogłam nie zobaczyć jego oryginalnych dzieł będąc w jego rodzinnym mieście.

Przeszłyśmy do ścisłego centrum Starówki i powłóczyłyśmy się jeszcze trochę po jej wąskich uliczkach. Potem wstąpiłyśmy do jednego z lokali przy placu Plaza de Uncibay. Odpoczęłyśmy delektując się: Kama – kawą, a ja – lodami :)

Kiedy wyszłyśmy, zaczynało się już ściemniać. Przeszłyśmy krętymi uliczkami pełnymi sklepików z pamiątkami, księgarni i kawiarni, minęłyśmy katedrę, aż doszłyśmy nad przystań. Diabelski młyn był cudownie podświetlony i wspaniale prezentował się na tle ciemnego morza.

malag-blasku-slnca-71afafff73bdf219c2712

* Na zdjęciu: "London Eye" Malagi :)

Dochodziła zaledwie 20:00, gdy skierowałyśmy się w drogę powrotną do hostelu. Mogłyśmy spać osiem godzin, jednak po sylwestrowej nocy zegar biologiczny jest zawsze rozregulowany i trzeba go z powrotem nastawić. Jak normalnie nie mogę zasnąć przed 23:00, tak tego dnia nie miało dla mnie znaczenia, że dopiero wybiła 21:00.

Przed nami były dwa dni wyjazdowe, poza granice miasta. Nerja – miasteczko, gdzie na wysuniętym cyplu znajduje się Balkon Europy, i Antequera – pełna prehistorycznych dolmenów i megalitów.


Galeria zdjęć


Komentarze (1 komentarzy)

  • flag-xx Lukasz S 7 lat temu

    Super artykuł http://www.wycieczkiandaluzja.pl/

Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!