Malaga sylwestrową nocą.

Opublikowane przez flag-pl Agnieszka Król — 7 lat temu

Blog: "Gdzie jest ta Huelva?"
Oznaczenia: flag-es Erasmusowy blog Malaga, Malaga, Hiszpania

Kiedy przed wyjazdem na Erasmusa, w lipcu, kupowałam bilety lotnicze do Hiszpanii, musiałam od razu kupić też bilety powrotne na święta Bożego Narodzenia. O ile data przylotu do Polski była łatwa do ustalenia, musiałam się więcej zastanowić, kiedy powinnam wrócić do Hiszpanii.

Zasadnicze pytanie brzmiało: Gdzie chcę spędzić Sylwestra? W Polsce czy za granicą?

Malaga sylwestrową nocą.

* Na zdjęciu: Zwiedzanie Malagi o 3:00 w nocy Nowego Roku. 

W tamtym czasie dużo bardziej atrakcyjną opcją wydawało mi się świętowanie Nowego Roku w Hiszpanii. Niekoniecznie w Huelvie, ale nawet w jakimkolwiek mieście, w Andaluzji czy poza.

Pierwszy Sylwester spędzony za granicą – ta opcja cały czas mnie kusiła, aż w końcu zdecydowałam się wracać do Hiszpanii już 28 grudnia.

W tamtym czasie, tak pełnym ekscytacji i odliczaniem dni do wylotu, nie przypuszczałam, że po trzymiesięcznej rozłące będę umierać z tęsknoty. Że będę odliczała dni do powrotu i, po przyjeździe do domu, w ogóle nie będę chciała się z niego ruszać.

W rzeczywistości świąteczne odliczanie rozpoczęłam już w listopadzie. Kiedy w końcu nastąpił ten upragniony moment i samolot wylądował w Warszawie, byłam najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! Nigdy w życiu nie byłam tak bardzo podekscytowana, jak wtedy, kiedy zaraz miałam uściskać swoją rodzinę!

Od momentu, gdy zobaczyłam rodziców na lotnisku, przez cały okres świąt, uściskom nie było końca. Przyleciałam praktycznie na gotowe, raptem 4 dni przed Wigilią. Zdążyłam, żeby pomóc przy świątecznych potrawach i wypiekach, ale nie zdążyłam nacieszyć się przygotowaniami.

Pierwsze dni minęły błyskawicznie i już zaraz rozpoczęła się kolacja wigilijna, potem pierwszy i drugi dzień świąt. Nie zdążyłam mrugnąć, a już była niedziela, wieczór przed moim wylotem i musiałam się spakować. To była prawdziwa męka!

W tym absurdalnie krótkim czasie 9 dni nie zdążyłam się absolutnie niczym nacieszyć! Ani rodziną, ani domem, ani przyjaciółmi. Zdałam sobie wtedy sprawę z głupoty własnej decyzji.

Gdybym zdecydowała się zostać na Sylwestra w Polsce, mogłabym być w domu jeszcze przez cały tydzień!

Niestety, bilety zostały zakupione i trzeba było wracać. Przez pierwsze dni po wylocie byłam przybijająco otępiała, jednak wkrótce przetarłam oczy i stwierdziłam, że muszę się otrząsnąć.

Malaga sylwestrową nocą.

* Na zdjęciu: Plaza de la Constitución w Maladze w czasie sylwestorwego koncertu.

W końcu byłam w Hiszpanii, w sylwestrową noc miałam bawić się w Maladze, nad Morzem Śródziemnym! Ile osób chciałoby być na moim miejscu?

Cała droga z Lublina do Huelvy, przez Warszawę, przesiadkę w Brukseli i lądowanie w Sewilli, była naprawdę męcząca. Po przylocie miałyśmy dwa dni na odpoczynek i dopiero 31 grudnia wsiadłyśmy w autokar do Malagi.

Malaga! Miasto położone między błękitnym morzem a zielonymi wzgórzami, z górującym nad wszystkim zamkiem Gibralfaro i piaszczystą plażą Malagueta. Miałam to wszystko zobaczyć po raz pierwszy i kiedy autokar jechał krętymi drogami i wąwozami, włączyło mi się podekscytowanie.

Na miejsce przyjechałyśmy późnym popołudniem, jednak przez serię niezaplanowanych zdarzeń do naszego hostelu dotarłyśmy już po zmroku.

Zatrzymałyśmy się w hostelu dla backpackerów Pinkhouse (http://pinkhousemalaga.com/). 10€ za nocleg to dobra cena. Nie przeszkadzało mi to, że miałyśmy spać w pokoju 8-osobowym. Nigdy wcześniej nie nocowałam w takim stylu i byłam ciekawa, jak to wygląda.

Teraz już wiem. Nie było źle. Jak chce się przyoszczędzić, to bardzo dobra opcja. Jednak lubię mieć swoją prywatność i gdy nie ma dużych różnic w cenie, wybieram pokój prywatny.

Zameldowałyśmy się, rozpakowałyśmy i poszłyśmy do kuchni coś zjeść. Przy okazji poznałyśmy innych backpacerów zatrzymujących się w tym czasie w hostelu. Byli tak bezpośredni i wyluzowani, że wyglądali albo na rodzinę albo jakby tu mieszkali od co najmniej kilku miesięcy.

Nie miałyśmy zbyt dużo czasu, żeby się zapoznawać, bo północ zbliżała się nieubłagalnie. Miałyśmy w planach pójść przed 24:00 na plac Plaza de la Constitución, gdzie miały odbywać się koncerty i wspólne świętowanie.

Nasz hostel miał idealną lokalizację, bo znajdował się raptem 5 minut drogi od Plaza de la Constitución. Można powiedzieć, że leży na obrzeżach Starego Miasta, bo zaraz za nim biegnie rzeka Guadalmedina, która jest swoistą granicą.

Wyszłyśmy na miasto przed 23:00. Placu Konstytucji nie był jeszcze w pełni zatłoczony, jak to sobie wyobrażałam, chociaż koncert trwał w najlepsze. Sam plac jest naprawdę niewielki, ma może jakieś 250 metrów kwadratowych powierzchni.

Malaga sylwestrową nocą.

* Na zdjęciu: 12 winogron przygotowanych do szybkiej konsumpcji przy biciu dzwonu :)

Postanowiłyśmy wrócić tutaj bliżej północy, a natenczas przespacerować się jeszcze na nabrzeże. Po drodze minęłyśmy duże stoisko, na którym rozdawane były sylwestrowe rekwizyty: maski, czapeczki, okrągłe nosy, ale przede wszystkim 12 winogron.

W Hiszpanii jest zwyczaj połykania 12 winogron przy każdym uderzeniu dzwona rozbrzmiewającego o północy.

Dzwon uderza średnio co sekundę, więc trzeba się naprawdę streszczać, a przy okazji nie zadławić. Dużo ludzi jeszcze przed północą obiera winogrona ze skórek i wydłubuje pestki, żeby później było je łatwiej połknąć.

Kto w czasie 12 uderzeń dzwonu zdąży zjeść wszystkie winogrona, będzie miał szczęście w nadchodzącym roku :)

Tradycji musi stać się zadość, więc i my wzięłyśmy po paczuszce i ruszyłyśmy w stronę deptaku. Ach, jakże pięknie był przystrojony! Tunel białych światełek sprawiał, że czułam się, jakbym przemierzała Drogę Mleczną.

Malaga sylwestrową nocą.

* Na zdjęciu: Deptak Calle Marqués de Larios.

Wszędzie było mnóstwo ludzi: rodzin z małymi dziećmi, starszych małżeństw, grup nastolatków – wszyscy z maskami, w kolorowych czapeczkach albo nosami klaunów.

Za nami rozbrzmiewał koncert, jednak muzyka dobiegała z każdej strony, także od ulicznych artystów.

Było tłoczno, kolorowo i hałaśliwie – taki właśnie powinien być Sylwester, hm? :)

Tak naprawdę, doszłyśmy spokojnym spacerkiem na przystań i już zostało 30 minut do północy – trzeba było wracać. Na placu zrobiło się już całkiem tłoczno. Zespół grał żywiołowe, hiszpańskie piosenki, a ludzie śpiewali, tańczyli i skakali. Znałam raptem jedną piosenkę, ale i tak śpiewałam ze wszystkimi – przy takich okolicznościach nastrój udziela się wszystkim :)

Przed północą na scenę wyszedł prezydent czy burmistrz miasta i wygłosił krótkie przemówienie o mijającym i nadchodzącym roku. Rozumiałam jedynie niektóre zdania, ale nawet bez znajomości języka wiadomo co się mówi przy takich okazjach.

Potem zaczęło się odliczanie. 10… 9… 8... 7…

Złapałam mocniej moje grono winogron tak, żeby było mi wygodniej i szybciej je łapać.

6… 5… 4…

Rozejrzałam się dookoła. Był 31 grudnia 2015 roku. Za chwilę miał być już 2016. Stałam na placu Starego Miasta w Maladze, w Hiszpanii. Podniosłam głowę i spojrzałam na rozgwieżdżone niebo.

3… 2… 1… FELIZ AÑO NUEVO!!!

Malaga sylwestrową nocą.

* Na zdjęciu: Sylwestrowe życzenia na Plaza de la Constitución.

Na ścianie za sceną wyświetliły się noworoczne życzenia. Ludzi strzelali wyrzutniami konfetti, a w oddali słychać było fajerwerki. Zaczął bić dzwon. Jedno uderzenie, drugie, trzecie… Pochłaniałam gronko za gronkiem.

Niestety nie wydziubałam sobie wcześniej pestek, więc miałam lekkie opóźnienie i w efekcie, z tego co pamiętam, dzwon skończył bić, a mi zostały w ręku dwa winogrona.

Póki co minęło prawie 8 miesięcy tego nowego roku, a ja czuję się mimo tego szczęśliwa :)

Znowu zaczęło granie, śpiewanie, tańce i zabawa. Widziałam dużo kobiet ubranych w stroje do flamenco. Podobało mi się, że pary tańczyły energicznie w rytmy salsy, zarówno młodsze, jak i starsze. Zaczęło się świętowanie, które miało trwać do białego rana i jeszcze dłużej.

Byłyśmy jeszcze przez jakiś czas z Kamą na placu, a potem poszłyśmy na spacer, zobaczyć jak wygląda Stare Miasto Malagi w nocy.

Zaiste wygląda przepięknie! Za dnia robi wrażenie, lecz najpiękniejsze jest w nocy, kiedy każda katedra, zamek, latarnie i drzewa są magicznie podświetlone.

Malaga sylwestrową nocą.

* Na zdjęciu: Katedra w Maladze.

Katedra wyglądała magicznie i przysiadłyśmy na dłuższą chwilę na schodku jakiegoś budynku, żeby się na nią napatrzeć. Zwracałyśmy na siebie nieco uwagi ludzi, ale w tym momencie absolutnie mi to nie przeszkadzało.

Wąskimi uliczkami i szerokimi ulicami przeszłyśmy chyba większość Starego Miasta. Spotkałyśmy po drodze kilku Polaków – życzyli nam szczęśliwego nowego roku, gdy tylko usłyszeli, że rozmawiamy po polsku :)

Spacerowałyśmy tak do 3:00 w nocy. Było naprawdę magicznie i nowy rok czuć było w powietrzu.

To był dobry Sylwester, w przepięknym miejscu, z niezwykle zabawowymi ludźmi, jednak czegoś brakowało, czegoś ważnego.

Mojej rodziny i moich przyjaciół. Ludzi, których kocham i za którymi tak tęskniłam.

W czasie tego Sylwestra przekonałam się, że nie liczy się gdzie, ale liczy się z kim. Miejsce nie ma znaczenia, jeśli nie ma ze mną ludzi, z którymi mogę się razem cieszyć i świętować. Byłam przez cały czas w tłumie i miałam Kamę, jednak to było za mało i przyznam, że czułam się nieco samotna. I miałam wrażenie, że Kama czuła to samo.

Pomyślałam sobie o wszystkich przyjaciołach, o tym, że są gdzieś tam razem wznosząc toast i odpalając fajerwerki i postanowiłam sobie, że nigdy więcej. Nigdy więcej nie przegapię okazji do spędzenia czasu z najbliższymi.

Z ukochaną rodziną. Z nowymi i starymi przyjaciółmi: z Agnieszkami, Kamilem, Pawłem i Kamą, z Eweliną, Sylwią, Elizą i Lulo.

W Sylwestra 2015 roku byłam w Maladze, jednak myślami cały czas byłam z nimi.

„If you want to know where your heart is, look where your mind goes when it wanders.”


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!