Chlebowa zapiekanka Welsh - francuski przysmak
Za każdym razem podczas podróży ludzie chcą spróbować typowej dla danego kraju/miasta kuchni. Przed przyjazdem do Francji, nie wiedziałam nawet, jakie potrawy się tu jada i czy by mi posmakowały, jednak po kilku dniach mogłam śmiało powiedzieć, że zakochałam się we francuskim jedzeniu. Wszystkie rodzaje sera, wina, naleśników - les crêpes, croissanty i ciastka są moim zdaniem niesamowite i mogłabym jeść je każdego dnia (mimo tego, że nie są one zbyt zdrowe). Szczerze mówiąc, to nie przepadam za bardzo za czeskim jedzeniem. Mamy kilka dań, które uwielbiam, ale mogłabym spokojnie bez nich żyć przez cały semestr (np. we Francji mają także szarlotkę). Co więcej, nasze czeskie sosy i pierogi nie są dla mnie nazbyt atrakcyjne.
W Czechach znalazłam balans pomiędzy fast-foodami, a zdrowym jedzeniem, jednak we Francji jem głównie niezdrowo! Tak trudno jest mi przestać próbować nowych potraw, a w dodatku codziennie jem coś słodkiego - jak np. croissanty lub pain au chocolat (bułeczki z czekoladą). Niemniej jednak zamiast narzekać, jak dużo tutaj jem, chciałabym opowiedzieć Wam o tradycyjnym posiłku z północy Francji oraz trzech restauracjach w Lille, które go serwują.
Typowe tutejsze danie zwane jest Welsh. Gdy tylko przyjechałam do Francji, usłyszałam o nim od tutejszych studentów, a gdy dowiedziałam się, że jest ono z serem, nie mogłam się doczekać, aż go spróbuję. Pierwszy raz jadłam Welsh w styczniu z moim znajomym Adrienem, który znał najlepszą restaurację serwującą Welsh, a ponadto jadł tę potrawę już wiele razy.
Estaminet Au Vieux de la Vieille
Restauracja, do której poszliśmy nazywa się Estaminet Au Vieux de la Vieille. Za każdym razem, gdy wspomniałam o tym miejscu, byłam w szoku, że tak wielu ludzi je zna, wliczając w to moich dwóch współlokatorów, którzy już tam byli i bardzo im się tam podobało. Pomyślałam wtedy, że Estaminet Au Vieux de la Vieille musi być najsłynniejszą restauracją w Lille. Teraz już wiem, że lokal ten zasługuje na uznanie, bo wszystko w nim było idealne.
Lokalizacja tego miejsca jest świetna, bo leży ono w fajnej dzielnicy - Le Vieux Lille. Restauracja ma dwa piętra i wygląda przytulnie. Zabawnym faktem jest, że jeśli wejdziecie do środka, w powietrzu będziecie czuć jedynie ser. Jak dla mnie była to przyjemna odmiana, bo w Czechach w większości miejsc czuć tylko dym papierosowy. Niemniej jednak nie jest to odpowiednia knajpa dla tych, którzy nienawidzą sera. Gdy dotarliśmy na miejsce, usadzono nas na drugim piętrze, a ja nie mogłam się doczekać aż wreszcie spróbuję Welsh! W menu było wiele opcji, ale dla mnie wybór był oczywisty. Adrien także zamówił to samo, a po kilku minutach przyniesiono nam posiłek. Na początku byłam lekko zszokowana, bo danie składało się z wielkiej miski z serem, sałatki i frytek, a uwierzcie mi, że nie było to to, czego oczekiwałam.
Kolejnym problemem była cena. Zazwyczaj we Francji dobrą ofertą jest 10 EUR za danie główne. Chociaż cena Welsh waha się od 12 EUR w górę, serio mam płacić 14 EUR za sałatkę, frytki i ser?
To było moje pierwsze wrażenie, lecz ser pachniał tak dobrze, że i tak musiałam go spróbować, a po kilku sekundach pokochałam tą potrawę! Użyty w niej ser nazywa się le maroilles. Jest on bardzo specyficzny, pachnie intensywnie po upieczeniu i z powodu jego silnego smaku nie każdy go lubi. W każdym razie ja nie miałam żadnego problemu z zapachem, a wręcz przeciwnie - bardzo mi przypasował.
Powinnam teraz wspomnieć, że wraz z moim znajomym Torresem z Tajwanu cały czas kłócimy się o ten ser, a robimy to z jednego prostego powodu - on nienawidzi sera, a ja go kocham. Dlatego jeśli wybieracie się do Francji, zdecydowanie powinniście spróbować Maroilles, ponieważ każdy ma własne zdanie na jego temat!
Wracając do mojej historii, to w misce nie znajdował się sam ser. Na dnie była warstwa chleba z musztardą i piwem, pokryta szynką, na której mieściła się ogromna ilość Maroilles. Gdy zobaczyłam Adriena maczającego swoje frytki w serze, też spróbowałam tego sposobu. Haha, zazwyczaj używamy keczupu lub majonezu do frytek, ale z serem smakują jeszcze lepiej. Nie wiem, co jest takiego wyjątkowego w tym posiłku, ponieważ nie ma tam żadnych niezwykłych składników lub mięsa (z wyjątkiem szynki), ale dla mnie była to idealna kompozycja - dużo sera, sałatka i frytki. Porcja była dość spora, więc męczyłam się, aby ją całą zmieścić, a moja ogólna ocena tej restauracji to 9/10!
Po kilku dniach pobytu w Lille dowiedziałam się, że Welsh może być przygotowane także z serem cheddar, przez co miałam kolejną okazję do spróbowania tego dania. W marcu wybraliśmy się do kolejnej restauracji, aby posmakować Welsh. Poszliśmy tam dzień przed moją wycieczką do Wersalu, Lyonu i Marsylii. Wciąż nie mogę uwierzyć, że tamtego wieczoru w Lille odbywał się koncert zespołu Simple Plan, a ja po prostu wolałam wybrać się do restauracji.
Wiedziałam o koncercie od listopada i nie mogłam się go doczekać. Bilety kosztowały tylko 30 EUR, co jest dobrą ceną w porównaniu do koncertów w Czechach. Niestety zdecydowałam, że jednak na niego nie pójdę, ponieważ chciałam się wyspać przed podróżą, a także oszczędzić trochę pieniędzy. Żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła, bo poszliśmy do restauracji, w której kolacja kosztowała 20 EUR, wliczając w to piwo. Na chwilę obecną żałuję, że nie poszłam koncert, ale na Welsh zawsze warto się wybrać, a tamten wieczór był bardzo udany.
Le Broc
Tym razem poszliśmy do restauracji Le Broc. Znajduje się ona blisko mojego mieszkania obok stacji metra République Beaux Art. Tamtejsza atmosfera jest podobna do tej w pierwszej knajpie - są tam dwa piętra i jest całkiem przytulnie. W Lille większość restauracji wygląda uroczo, więc mogłabym jadać na mieście każdego wieczoru. Chciałabym także wspomnieć o obsłudze Le Broc, bo kelner był tam mega przyjazny! Tamtej nocy myślałam o spróbowaniu czegoś innego, a Adrien wybrał Tartuflette - danie podobne do pieczonych ziemniaków w Czechach. Jedyną różnicą jest, że Tartuflette zawiera dużo więcej sera (my czasem w ogóle nie używamy sera). Ogólnie rzecz mówiąc, Tartuflette składa się z sera, ziemniaków, śmietany, bekonu i cebuli, a wszystkie te składniki są wymieszane razem, upieczone w piekarniku i podane z sałatką. Powiem Wam o Tartuflette innym razem, ponieważ jest to potrawa, którą przygotowaliśmy w naszej finałowej rundzie konkursu kulinarnego. Spróbowałam jej także tamtego wieczoru w restauracji i była przepyszna. Dodatkowo serwowano tam także omlety, galletes (gryczane naleśniki z dodatkami) oraz oeufs et croques (tosty), chociaż ja i tak zamówiłam Welsh z cheddarem.
Muszę przyznać, że Welsh z serem Maroilles bardziej mi smakował. Cheddar jest dość popularny na świecie, a Maroilles jest dla mnie czymś wyjątkowym, bo nie wszędzie mogę go zjeść. Co więcej, sos musztardowy w tym Welsh był mocniejszy, a zamiast frytek dostałam pieczone ziemniaki. Niemniej jednak danie to było przepyszne i delektowałam się każdym jego kęsem, a porcja była ogromna! Następnym razem będę pamiętać, że jedzenie bagietek przed tym posiłkiem, nie jest najmądrzejszym rozwiązaniem, nawet jeśli są one bardzo małe... Gdy wyszliśmy z restauracji, oboje pachnieliśmy serem, a ja byłam pewna, że przed wyjazdem z Francji chcę zjeść Welsh przynajmniej raz jeszcze. Moja ocena tej restauracji to 8/10!
Znowu Welsh
Jak już wcześniej wspomniałam, mam kompletnego bzika na punkcie Welsh. Gdy David przyjechał do mnie w odwiedziny do Lille, tak bardzo się cieszyłam, że zabrałam go do Estaminet Au Vieux de la Vieille, gdzie miałam przyjemność obserwowania go podczas próbowania Welsh po raz pierwszy. Nasza historia z tej restauracji jest dość zabawna. W zasadzie to na początku poszliśmy do zupełnie innej knajpy, w której zamówiliśmy Welsh i piwo. Jednak podczas picia piwa, kelner poinformował nas, że Welsh tego dnia się już skończyło. Nie mieliśmy więc innego wyjścia, jak tylko skończyć pić i wybrać się do mojej ulubionej restauracji. Martwiliśmy się, czy będzie ona otwarta, bo była już czwarta popołudniu w niedzielę, a oprócz tego w Internecie napisane było, że jest zamknięta. Na szczęście zdecydowaliśmy się pójść tam bez względu na wszystko i okazało się, że było otwarte! Ponadto mieliśmy świetną pogodę tego dnia, więc czekając na nasze zamówienie, usiedliśmy na zewnątrz. Welsh jest dość sporej wielkości, więc zdecydowaliśmy się podzielić jedną porcją, a żeby się kompletnie najeść, zamówiliśmy także jedną z wielu przystawek. Zdecydowaliśmy się na Le Coeur des Flandres, która miała być plackiem z jabłkami i wołowiną.
Po kilku minutach przyniesiono nam jedzenie! Byliśmy bardzo podekscytowani, a obydwa dania wyglądały świetnie i były bardzo duże! Przez cały czas powtarzałam, że jest to niewiarygodne, bo nie dość, że wybierając danie główne i starter, zaoszczędziliśmy pieniądze, to i tak się najedliśmy do pełna. Było idealnie. David także wydawał się być zaskoczony i szczęśliwy. Jednak gdy płaciliśmy, zorientowaliśmy się, że obydwie potrawy były duże, bo zamówiliśmy dwa dania główne. Restauracja oferuje zarówno przystawkę, jak i danie główne zwane Le Coeur des Flandres (które nie jest przystawką i jest super drogie). Haha, więc koniec końców wydaliśmy dużo pieniędzy, choć zdecydowanie było warto i było to niesamowite kulinarne doświadczenie!
Well Welsh
Wiem, że może się to wydawać niewiarygodne, ale moje przyjaciółki (Lucia i Katarina) przez cały semestr nie spróbowały Welsh aż do zeszłego tygodnia, kiedy wybrałyśmy się razem na kolację. Na początku semestru Torres polecił mi restaurację zwaną Well Welsh, więc miałyśmy świetną okazję, aby się tam wybrać.
Zarezerwowaliśmy stolik dla mnie, Lucii, Katariny i Juana. Knajpa znajduje się dość daleko od mojego domu - w Vieux Lille, ale i tak nie mogłam się doczekać pójścia tam, ze względu na słynną zapiekankę Welsh. Dużym plusem tego miejsca jest, że w przeciwieństwie do innych restauracji oferuje ono różne rodzaje Welsh.
Gdy dotarłam na miejsce, moi znajomi już na mnie czekali. Kolejny raz zdecydowałam się zamówić Welsh z kimś na spółę i była to Lucia. Dlatego zamówiliśmy trzy dania dla czterech osób, lecz gdy nam je przyniesiono, byłam bardzo rozczarowana, ponieważ porcje były prawie o połowę mniejsze niż w innych restauracjach. Z tego powodu ja i Lucia zamówiłyśmy jeden dodatkowy Welsh. Jednak gdy zjadłyśmy pierwszą porcję, pomyślałyśmy, że popełniłyśmy błąd, bo ser sprawił, że byłyśmy pełne. Mimo wszystko zjadłyśmy wszystko do końca i bardzo nam smakowało. Pierwsze danie zwane było Le Chti. Był to Welsh z serem Maroilles i kurczakiem, a drugie Le Royal z serem cheddar, szynką, musztardą i chlebem. Muszę przyznać, że Welsh z Maroilles zwyciężył wszystko, bo uwielbiam smak tego sera.
Oto moja ocena restauracji:
- Estaminet Au Vieux de la Vieille: 9/10
- Le Broc: 8/10
- Well Welsh: 8/10
Mam nadzieję, że moje rekomendacje były pomocne, a jeśli kiedykolwiek będziecie w Lille, powinniście z nich skorzystać!
Galeria zdjęć
Treść dostępna w innych językach
- English: Welsh – French specialty
- Français: Le Welsh, une spécialité française (nordiste)
- Español: Welsh - Especialidad francesa
- Italiano: Welsh – Specialità francese
Oceń i skomentuj to miejsce!
Czy znasz Walijskie restauracje? Podziel się swoją opinią o tym miejscu.