"Skąd się zaczęła, tuż za progiem..."
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym kontynuować opowieść o pielgrzymce do Santiago de Compostela - tym razem o rozpoczęciu samej pielgrzymki, a właściwie dotarciu na szlak i pierwszym noclegu w schronisku dla pielgrzymów - albergue.
"Skąd się zaczęła, tuż za progiem..."
Fragment wiersza Johna Ronalda Reuela Tolkiena.
Po zwiedzeniu San Sebastian i poznaniu kilku tirowców różnej narodowości, dotarliśmy do Aviles. Ciekawym kierowcą ciężarówki był młody Polak, który niedawno rzucił studia inżynierskie na mechatronice, ponieważ ciągnęło go do podróżowania i za kółko.
Wśród kierowców niewątpliwie warto wymienić parę Hiszpanów, Basków. Kobieta prowadził samochód, a mężczyzna, z silnym baskijskim akcentem, dyskutował z nami, dlaczego wybieramy się na Camino i czy to jest dla nas pielgrzymka, duchowe przeżycie, czy też robimy to tylko w celu przeżycia zwykłej przygody.
Cała podróż autostopem na początek naszego Camino zajęła nam pięć dni. Przejechaliśmy za darmo jakieś dwa i pół tysiąca kilometrów. Może wiele osób przejechało by ten fragment szybciej, próbując łapać stopa również w nocy na stacjach benzynowych lub podróżując z dziewczyną - ale byliśmy zadowoleni. I trochę zszokowani, że oto możemy stanąć już na własnych nogach i rozpocząć prawdziwą wędrówkę.
Ostatni kierowca był bardzo miły i uprzejmy - towarzyszył nam niemal do samego albergue, chcąć upewnić się, że znajdziemy drogę.
W albergue pozyskaliśmy pielgrzymie paszproty – credenciales. W credenciales każdy pielgrzym może zbierać pieczątki wystawione w albergue na trasie, na podstawie których później w samym Santiago de Compostela wystawiane są compostele - certyfikaty potwierdzające przejście Drogi św. Jakuba z informacją, gdzie się zaczeło i ile kilometrów się pokonało.
Albergue w Almuni
Z Aviles zdecydowaliśmy się jeszcze kawałek podjechać stopem, w stronę Almuni, gdzie przenocowaliśmy w jednym z wielu schronisk dla pelgrzymów, albergue. Zarządzał nim Polak, który znienacka ujawnił, że rozumie co między sobą mówimy i pod wieczór poczęstował jeszcze swoich rodaków ciepłym obiadem. Za nocleg zapłaciliśmy pięć euro. Oprócz nas tej nocy w schronisku stacjonował również jeden Hiszpan, który był wyraźniej niezadowolony, że Polak poczęstował nas swoim obiadem, a nie jego. Zachowywał się jednak uprzejmie, choć za plecami mruczał pod nosem.
Założyliśmy się z Polakiem, że pobijemy jego rekord i przejdziemy z Almuni do Santiago de Compostela, około dwieście pięćdziesiąt kilometrów, w tydzień. A byliśmy obciążeni, niestandardowo jak na Camino, dużymi plecakami, menażkami, butlami gazowymi, namiotem itp. Czy nam się udało? Czytajcie dalej.
Zdjęcia: Natalia, "Poza Słowem".
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)