"A dokąd dalej? Rzec nie mogę."

Opublikowane przez flag-pl El Jeż — 7 lat temu

Blog: Camino Norte de Santiago
Oznaczenia: flag-es Erasmusowy blog Hiszpania, Hiszpania, Hiszpania

Wprowadzenie 

Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym zakończyć opowieść o pierwszej epickiej podróży autostopem w moim życiu, czyli o pielgrzymce do Santiago de Compostela - ale zanim ona się skończyłą, podjechaliśmy jeszcze na "koniec Drogi" - czyli do Finisterre

"A dokąd dalej? Rzec nie mogę." 

Fragment wiersza Johna Ronalda Reuela Tolkiena. 

Finisterre 

Po zwiedzeniu Santiago poszliśmy przenocować i odpocząć przez jeszcze jedną noc w albergue w Monte de Gozo. Wyjeżdżając z Santiago, po kilku cieżkich i deszczowych godzinach dojechaliśmy wieczorem autostopem na "zerowy" kilometr, czyli tam, gdzie kończy się Ścieżka – przy latarni morskiej na Finisterre. Cały autostop był dość klimatyczny - jechaliśmy wzdłuż brzegu oceanu, przez ponure, szare klify, w zapadającym zmroku. Ostatni autostop podwiózł nas pod samą latarnię, po drodze mijając idących pielgrzymów. 

Z tamtejszej plaży należy zabrać muszlę, jako pamiątkę i znak odbycia pielgrzymki. Wziąłem kilkanaście muszli, aby obdarować nimi członków rodziny po powrocie. 

Do samego Finisterre z latarni morskiej również wróciliśmy autostopem, zapytawszy się dwóch mieszkańców miasta obserwujących zachód słońca, czy by nas nie podwieźli. Tej nocy jednak nie udało nam się złapać stopa na wschód, nadciągnęła też największa ulewa od czasu naszego przybycia do Hiszpanii, którą spędziliśmy pod daszkiem przystanku autobusowego na jakimś bezludzi. Ostatecznie rozbiliśmy namiot w pobliskim lesie niedaleko plaży i udaliśmy się spać. 

a-dalej-rzec-moge-b78c3ea807ba1a3ba17d36

a-dalej-rzec-moge-1f91d2221d64b6eb3bddfd

a-dalej-rzec-moge-ebfc1e5e5a54bf85dbc0da

a-dalej-rzec-moge-1ff34464e189d52aa0b69e

a-dalej-rzec-moge-2f834c63fb6b4f7c8a05e9

a-dalej-rzec-moge-a4270f17bdb3cd7c8552ee

a-dalej-rzec-moge-2467bd7237ba74045f2efa

a-dalej-rzec-moge-e87928bb5564d3edcef006

a-dalej-rzec-moge-04caf74bd0fb7aa0c9af30

Droga powrotna do Polski 

W drodze powrotnej do Polski poznaliśmy jeszcze kilku ciekawych kierowców i mieliśmy okazję przeżyć jeszcze parę ciekawych, ale i przerażających, przygód.

Pierwszy z nich podjechał do nas, gdy bez nadziei staliśmy już od czterech godzin w okolichach Leonu. Opowiedział nam historię swojego życia, okazało się, że nieraz już pomagał w tym miejscu autostopowiczów i pielgrzymom. Wywiózł nas na wjazd do autostrady, po czym godzinę później znowu podjechał i zawióżł w jeszcze inne, według niego bardziej dogodne do łapania autostopa miejsce.

Stamtąd wziął nad emerytowany nauczyciel, który, mimo że nie było mu to po drodze, wjechał na autostradę i zostawił nas na stacji benzynowej, wcześniej częstując kawą. Chciał nam również dać euro do ręki, ale jako że jesteśmy przeciwnikami żebrania podczas autostopowania, odmówiliśmy.

W międzyczasie jeden starszy pan wysadził nas na autostradzie na rozjeździe. Mieliśmy przejść pieszo cztery kilometry autostradą na najbliższą stację. Były to najsttaszniejsze chwile w naszym życiu, gdy samochody z ogromną prędkością, trąbiąc, przejeżdżały obok nas. Nie pozwól nigdy na to, aby zostać wysadzonym na autostradzie, nawet, jeżeli będziesz musiał jechać sto kilometrów w przeciwnym kierunku, aby wreszcie mieć okazję zmienić pas.

Na stacji w okolicach Burgos mieliśmy okazję porozmwiać o mistrzostwach świata z tirowcami, którzy poczęstowali nas żurkiem. Musieliśmy usunąć się z oczu jednemu z lekko wstawionych polskich tirowców, który zmierzał do Poznania, ale z postojami jechałby do domu przez tydzień. Była to jedyna nieprzyjemna sytuacja związana z relacjami z drugim człowiekiem.

Z tej stacji wziął nas Francuz, który wiózł ze sobą dwóch Polaków z Opus Dei z Katowic, którzy całą trasę ze swojego miasta do Santiago pokonali autostopem. Łapali autostopa machając flagą Polski. Mimo tego, że nie wędrowali pieszo i nie musieli nosić ze sobą sprzętu, oprócz śpiworów nieczego ze sobą nie wzięli – spali ukryci, "skampieni", po krzakach na stacjach benzynowych. Francuz, po drodze ścigając się z ferrari, zawiózł nas pięćset kilometrów z Burgos w stronę Toulouse i zostawił na stacji benzynowej u podnóża Pirenejów, z pięknym widokiem całego pasma rozciągającym się przed nami. 

Z innych kierowców warto wymienić Polkę w samochodzie o niemieckich rejestracjach, która od czterdziestu lat mieszkała w Niemczech i mówiła łamaną polszczyzną. Była chora na raka, rzuciła swoją pracę w korporacji na dość wysokim stanowisku i podróżowała po świecie... Właśnie wracała z Lourdes. Ciekawe, czy jeszcze żyje... 

Z granicy francusko-niemieckiej, równo o godzinie dziewiątej w nocy, wzięli nas Gruzini, którzy jechali do swojego kolegi w Warszawie. W środku nocy, gdzieś w Niemczech, dali nam, odbyli tajemniczą rozmowę przez telefon, który następnie dali Stachowi. Z rosnącym niepokojem patrzyłem na twarz Stacha, który co kilka sekund udzielał krótkich odpowiedzi na zadane mu pytania, których nie słyszałem. Okazało się, że Gruzin z Warszawy namówił swoich kolegów, aby nadłożyli drogi i pojechali do Warszawy przez Poznań.

Tym samym na jednego stopa pokonaliśmy około tysiąc kilometrów i o siódmej rano byliśmy pod szkołą w Krzesinach, gdzie czekaliśmy na mojego tatę. W Polsce po dwudziestym września, rano, było już znacznie zimniej niż przed naszym wyjazdem. Dlatego polscy uczniowie zmierzający na lekcje tego dnia mieli okazję spotkać na stacji przed szkołą dwóch podróżników, grubo opatulonych we wszystkie bluzy i koszulki, ze skarpetami na rękach, gotującyh sobie na kuchence gazowej płatki śniadaniowe.

Siedem tysięcy kilometrów autostopem, dwieście sześćdziesiąt kilometrów pieszo. Da się? Da się. Wystarczy wyciągnąć rękę. 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!