Początek francuskiej biurokracji...
Dokument przybycia na miejsce
Po przybyciu do mojego nowego domu nie miałam czasu na relaks. Musiałam iść zarejestrować się na uczelni. Był piątek, godzina trzynasta więc musiałam się spieszyć. Po poszukiwaniach właściwego biura w końcu je znalazłam i czekało przed nim wiele osób. Czekali na wyniku z testu językowego, którego nie mogłam napisać, bo nadal byłam w drodze do Amiens. Czekałam w kolejce, czekałam, czekałam i czekałam. Po 25 minutach ktoś mi powiedział, że mogę wejść, bo w środku nikt nie czeka. W końcu byłam w środku i musiałam wypełnić kilka dokumentów.
Test językowy - zapomniana gramatyka
Aby otrzymać kartę studencką musiałam iść do innego biura w innym budynku. Pani tłumaczyła mi gdzie mam iść po francusku, a ja nie rozumiałam dokładnie wszystkiego. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, ile zapomniałam przez ostatnie lata. W końcu dotarłam na miejsce na 10 minut przed zamknięciem i zrobili mi straszne zdjęcie - przypominam, że wstałam o 5 rano, jechałam samochodem przez 4 godziny i latałam po schodach w górę i w dół 6 albo 7 razy wnosząc swoje rzeczy do nowego pokoju. No ale jakoś z nim wytrzymam przez jeden semestr. Następnie musiałam wrócić do pierwszego biura i wypełnić jeszcze więcej dokumentów. Potem musiałam zrobić test językowy, na którym nie mogłam być rano, aby mogli sprawdzić mój poziom francuskiego. Byłam bardzo zmęczona więc nie zastanawiałam się zbytnio nad odpowiedziami, bo nie mogłam się skoncentrować.
Pierwszy wieczór - nie ma czasu na relaks - idziemy na łyżwy!
W końcu mój niby pierwszy dzień na uczelni dobiegł końca około godziny 17. Chciałam iść kupić coś do jedzenia, bo byłam strasznie głodna. Znalazłam supermarket, kupiłam kilka podstawowych rzeczy i wróciłam do mojego nowego domu. Internet oczywiście nie działał, ale nie wiedziałam dlaczego. Powiedziałam więc najważniejszym osobom, że dotarłam na miejsce i że wszystko jest w porządku.
Nagle przypomniałam sobie, że mój opiekun chciał się ze mną spotkać wieczorem. Zupełnie o tym zapomniałam ze względu na cały ten stres. Chciałam iść spać, ale postanowiłam iść na umówione wcześniej spotkanie, bo mogłam przespać cąły weekend. Pojechałam do centrum i byłam z siebie bardzo dumna, bo przybyłam na czas i wsiadłam we właściwy autobus. Spotkałam się z moim opiekunem, który zadawał mi dużo pytań żebym nie czuła się nieswojo. Dotarliśmy na lodowisko, na którym była już grupka Anglików i Francuzów, którzy bardzo ciepło mnie przywitali i od razu poczułam się lepiej. Zazwyczaj mam problem z nawiązywaniem nowych znajomości, bo jestem dość nieśmiała (co było jedną z moich największych obaw przed wyjazdem na Erasmusa). Wszystko było jednak w porządku i świetnie się bawiliśmy, mimo że byłam strasznie zmęczona.
Położyłam się i muszę przyznać, że mój pierwszy dzień we Francji nie był najgorszy, bo poznałam już kilku bardzo miłych ludzi i nie musiałam samotnie spędzać pierwszego wieczoru.
Galeria zdjęć
Treść dostępna w innych językach
- English: And the french bureaucracy starts...
- Español: Y la burocracia francesa da comienzo...
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)