Cóż, jak w każdej stolicy, aby ruch przebiegał sprawnie mamy dostęp do różnego rodzaju środków transportu publicznego: autobusów ('autobuz'), metra ('metrou'), trolejbusów (hybrydy tramwaju i autobusu).
Widok z cudownego trolejbusu, w którym znaleźliśmy się raz (nie dwa, bo w Belgii bardzo dobrze wiemy, że zawsze na końcu zdania wstawia się "raz" (fr. 'une fois')... ) :
Widok na metro ze stacji Unirii; to metro z graffiti to nie linia niebieska- główna, łącząca południe z północą (czy północ z południem, jak wolicie), ale to, które jeździ z Polytehniki (nie, nie zrobiłam błędu- w tym rumuńskim słowie nie ma "c"), tj. ze stacji tuż obok wydziału dziennikarstwa.
To również w tym metrze widziałam:
- Defiladę dziwnych aniołów (wrzuciłam filmik z jednym z tej czwórki na youtuba, bo to trzeba zobaczyć! ):
Dwa/trzy anioły, rozdające w tłumie ulotki na temat tygodnia operetki- anielskiego teatru:
- Dwóch mężczyzn z łopatami:
Co można robić z łopatami, pytam się? Łopaty => Grzebanie => Grzebanie zwłok, które potem... => z grubsza, miałam przed sobą morderców, a wzięłam ich za zwyczajnych robotników/ogrodników! Obiecuję następnym razem zachować większą czujność!
- Człowieka z trumną z fluorescencyjnego, czerwonego materiału (w okolicach Halloween, więc mniej się się przejęłam... ).
Krótko mówiąc, czekam na to, co jeszcze bardziej zaskakującego mogłabym zobaczyć w metrze w Bukareszcie!
Galeria zdjęć