Wycieczka do Wrocławia dzień 1
Ogólnie we Wrocławiu byłam na trzy dni (bardziej dwa, licząć godizny przyjazdu iodjazdu). Jednak dojechałam z poślizgiem, bo wsiadłam w zły pociąg, znaczy pociąg był dobry, bo jechał do Wrocławia, ale nie był to pociąg na który miałam bilet, i w którym czekała moja przyjaciółka. Podróż zaczęłam z przebojami.
W związku z czym do Wrocławia przyjechałam ze spóźnieniem, tam, na szczęście już na dworcu czekała przyjaciółka z koleżanką, która przy okazji pokazała nam trochę Wrocławia. Od strony nie tej znanej z przewodnika, ale mieszkańca tego miasta – takie zwiedzanie lubię jeszcze bardziej
Zdecydowałyśmy się, że nie ma co korzystać z żadnego ze środków komunikacji miejskiej, bo od naszego hostelu, który znajduje się na Rynku dzieli nas może półtora kilometra, a z racji tego, że wyjazd nie jest długi, to nie miałyśmy też ogromnych bagaży.
Ja zawsze polecam najpierw sprawdzić gdzie mamy nocleg, bo nie ma najmniejszego sensu wydawać niepotrzebnie pieniędzy, szczególnie kiedy nie ma się zniżek studenckich.
Poza tym miałyśmy na trasie wyznaczone miejsce gdzie chciałyśmy zakupić coś powiedzmy na przekąskę (chociaż to wyszedł bardziej obiad). O tym jednak później.
Wrocławski dworzec
Muszę przyznać, że osobiście bardzo podoba mi się Wrocławski dworzec główny, który chyba jako jeden z niewielu dworców, na których byłam w Polsce posiada coś w rodzaju hali peronowej.
Obecnie miejsce to mało co przypomina istniejący kiedyś dworzec. Nawet w chwili teraźniejszej według mnie to miejsce mało przypomina klasyczny dworzec, raczej z daleka wygląda na coś w rodzaju zameczku, może pałacyku, otoczony jest trawą, gdzie można też znaleźć krasnale lub instalacje artystyczne.
Historia Dworca Wrocławskiego
Jeżeli chodzi o historię tego miejsca, to powstało ono w drugiej połowie XIX wieku, w latach 1855-1857 a autorem projektu architektonicznego był Wilhelm Grapowa.
Z jego pomysłu powstała dwustumetrowa (200m) oszklona hala, która była jednocześnie peronem, oprócz tego oczywiście były tutaj punkty sprzedaży biletów. Jednak biorąc pod uwagę czasy należy pamiętać, że kolej szybko się rozwijała więc jakby z konieczności dworce w całej Polsce musiały nadążać nad zmianami i się do nich dostosowywać, w związku z czym dworzec został rozbudowany.
Remont został zakończony na początku XXI wieku ogólnie to tory zostały przesunięte a perony zaczęły być wyżej w stosunku do torów o nawet 4 metry, później jeszcze doprowadzono do zmiany dworca od strony zachodniej, tam obecnie mamy bary i puby dość popularne w tym rejonie.
Tak zmieniony dworzec zyskał trzy nowe perony, które obsługiwały po dwa tory przeznaczone na pociągi i przewozy pasażerskie i dwa transportowe. Całość została zwieńczona szklaną halą, która jednak pokrywała tylko trzy perony.
Z ciekawostek, dotyczących tego dworca można też powiedzieć o tablicy, która znajduje się na trzecim peronie a upamiętnia tragicznie zmarłego aktora, który wpadł pod koła pociągu.
Zmiany też były przed euro w Polsce, czyli w roku 2012, w związku z czym powstało jeszcze więcej miejsc przeznaczonych dla konsumentów.
W środku do dyspozycji jest wiele sklepów w tym kfc, mc donald, więc przed podróżą raczej nie będziesz musiał się martwić, że będziesz głodny.
Wiem, że może to dziwne, że historia dworca jest tu opisana, ale ten dworzec naprawdę prezentuje się na odpowiednim poziomie, czego nie mogę powiedzieć o dworcu w Szczecinie mimo zmian jakie w nim zaszły.
Pomnik Bolesława Chrobrego
Spacerując od dworca, jeżeli idziemy ulicą podwale to najpierw zobaczymy pomnik Bolesława Chrobrego. Jego włócznię świętego Maurycego widać już z daleka.
To Pomnik autorstwa Macieja oraz Grażyny Albrzykowskich, podoba mi się fakt, że Bolesław Chrobry przedstawiony jest na koniu, bo to rzadkość jeśli chodzi o tego króla.
Stosunkowo pomnik jest bardzo młody, bo w tym miejscu jest od 10 lat zaledwie. Zastąpił znajdujący się wcześniej pomnik cesarza Wilhelma I, niestety w Polsce mamy tendencje do zmiany pomników, nazw ulic, jakbyśmy chcieli zakopać na dnie szuflady historię naszego kraju, tą negatywną oczywiście.
To co mi osobiście się spodobało to tablica upamiętniająca, bo nie jest zrobiona w normalny sposób, czyli kawałek bryły mówiący o tym co to za pomnik ale tworzy coś w rodzaju wstęgi okalającej pomnik, fajny innowacyjny jak dla mnie pomysł.
Park Mikołaja Kopernika
Polecam również przespacerować się do Parku Mikołaja Kopernika, który znajduje się na Starym Mieście, a znajduje się niedaleko pomnika Bolesława Chrobrego.
W szczególności ciekawa jest historia tego miejsca, bo Park Kopernika oficjalnie istnieje od 50 lat, ale jak zapytać starszych mieszkańców Wrocławia to mówią, że tutaj zawsze był jakiś park.
To miejsce jest chętnie odwiedzane przez mieszkańców Wrocławia, właśnie z tego powodu, deszczowej pogody było tutaj nie wielu osób, które od tak przyszły posiedzieć. Po co siedzieć na ławce w parku, kiedy pada deszcz, my też nie skorzystałyśmy z tej opcji.
Jeżeli chodzi o lokalizację to Park znajduje się od strony fosy miejskiej, od jej wewnętrznej strony, stanowi jakby kontynuację promenady Staromiejskiej. Jeżeli jednak popatrzeć na wschodnią częśc tego Parku to tutaj niedaleko mamy pałac Leipzigerów, chodzi mi o to, że jeśli chcemy zobaczyć pomnik Mikołaja Kopernika to musimy się udać właśnie za ten budynek.
W północnej części parku można natomiast dostrzec budynek Teatru Lalek.
Pomnik "Przejście"
Jeżeli udało Ci się widzieć kiedykolwiek we Wrocławiu dziwne rzeźby przypominające ludzi w swoich codziennych czynnościach to znaczy że jesteś koło przejścia na ulicy świdnickiej.
Pomnik znajduje się dokładnie na ulicy Świdnickiej, która krzyżuje się z ulicą Piłsudskiego między, którą jest przejście dla pieszych.
Pomnik zatytułowany jest przejście, został stworzony przez Jerzego Kaliny a jego odsłonięcie miało miejsce w roku 2005. To nie tylko pomnik, który ma być jakąś atrakcją po drodze, znajdującą się przy skrzyżowaniu, przy tym pomniku można się zatrzymać na chwilę i pomyśleć.
Ten pomnik ma bardzo specyficzne znaczenie, bo chodzi o jego polityczny wydźwięk i historię, w której został odsłonięty po raz pierwszy. To jakby alegoria, może bardziej metafora związana z przejściem chodzi o wyjście z ukrycia, o bycie niezależnym, wolnym.
To pokazanie zwykłego człowieka, obywatela Polski, który przez tyle lat żył w zniewolonym państwie. To daje też do myślenia czy teraz żyję w wolnym państwie?
Muszę jednak wspomnieć, że jeżeli będziesz chciał sprawdzić informacje dotyczące tego pomnika, to możesz spotkać się również z nazwą Pomnik anonimowego przechodnia, który również wyszedł z pod ręki Jerzego Kaliny.
Pomnik ten został ustawiony w nocy z 12 na 13 grudnia roku 1977 – chodziło o podkreślenie daty historycznie ważnej dla Polaków, pomnik znajdował się tymczasowo na skrzyżowaniach Mazowieckiej i Świętokrzyskiej w stolicy kraju.
Jak przyjrzysz się rzeźbom, to mają one nawet podobne wielkości do normalnych ludzi jakbyś widział jednego z tych ludzi, których mijasz każdego dnia idąc do pracy czy na uczelnie, są odlane z brązu.
Znajdują się po obu stronach przejścia na ulicy, którą podałam na początku. Możesz tutaj zobaczyć kobietę z parasolem, kobietę z dzieckiem w wózku, staruszkę opierającą się o laskę, również mężczyznę z walizką, robotników i wiele innych postaci.
Na początku widzimy całe postaci (rzeźby), im jednak bliżej jesteśmy przejścia tym te postaci nikną jakby zapadając się w tytułowe niewidzialne przejście. Mnie pomnik bardzo się podoba ze względu właśnie na swoje metaforyczne przesłanie i fakt, że daje do myślenia. Stawia istotne pytania o przeszłość, o naszą teraźniejszą ale również i o przyszłość.
Magda Abakanowicz zrobiła replikę części z tych postaci, które można obejrzeć w Muzeum Sztuki Współczesnej.
Opera Wrocławska
Będąc na ulicy świdnickiej już od razu zobaczysz kolejny ważny element wrocławskiej architektury - mianowicie Operę Wrocławską.
Tutaj bez większych trudności można rozpoznać, że Opera została wykonana w stylu klasycznym. Była jednak przebudowywana ze względu na pożary jakie ją nawiedziły aż dwa razy, w ogóle stwierdzam, że wiele budowli w Polsce było zniszczonych przez pożary.
Bardzo ładnie prezentuje się odnowiony portyk. Poza tym jeśli spojrzysz w górę, możesz ujrzeć patrzące na Ciebie muzy, nie są to jednak oryginały a tylko odlewy. Oryginały zaginęły, kiedyś to miejsce też zdobiły popiersia znanych artystów, ale ze względów politycznych zniknęły.
Zachęcam do wejścia do środku gdzie w dużej mierze zachowała się oryginalna budowa z XIX wieku. Zwróć uwagę przede wszystkim na złote zdobienia i na powierzchnię luster, bo to robi największe wrażenie, według mnie.
Jeżeli miałbyś ochotę dowiedzieć się jaki repertuar proponuje Wrocławska Opera zachęcam do wejścia na stronę http://www.opera.wroclaw.pl/1/. Ceny są różne, ale mówimy o kulturze wyższej.
Narodowe Forum Muzyki
Jeżeli jednak wolisz budowle bardziej nowoczesne, niż te tworzone na styl klasycystyczny to zachęcam Cię abyś udał się wzdłuż Promenady Staromiejskiej, do budynku znajdującego się na placu Wolności.
Tutaj Twoim oczom ukaże się bardzo nowoczesnej koncepcji budynek. Ten budynek to Narodowe Forum Muzyki, bardziej coś w rodzaju filharmonii, którą jest w rzeczywistości.
W filharmonii mieszczą się aż cztery sale koncertowe, mogą również odbywać się wystawy. Nie ma raczej żadnego problemu jeśli chodzi o przenikające dźwięki ze względu na zastosowane nowe koncepcje związane z akustyką pomieszczeń.
Dla osób, które chciałyby wysłuchać koncertu, albo zainteresowane są tym rodzajem sztuki zachęcam odwiedzić stronę http://www.nfm.wroclaw.pl/.
Nasza trasa do hostelu zakładała aby zatrzymać się w The Root, by spróbować sushi, o czym z resztą pisałam w innym miejscu i zdecydowanie zachęcam. Sushi wegańskie jest przepyszne i warto tutaj zajrzeć. Nam udało się to w piątek, w weekendy jest nieczynne.
Tutaj również zwróć uwagę na krasnale, które mają właśnie przedstawiać scenę w filharmonii, pomysł uważam, za bardzo trafiony.
Hostel
Ogólnie byliśmy dużą grupą ze studentami z zagranicy, bo to była organizowana wycieczka z programu erasmus przez lokalną sekcję ESN, więc potrzebowaliśmy dużo miejsca. My przyjechałyśmy chwilę wcześniej.
Uważam, że lokalizacja hostelu była bardzo dogodna, dlatego, że znajdowała sie na samym Wrocławskim Rynku.
Hostel nazywa się The One. I znajduje się przy ulicy Rynek 30, 50-102 Wrocław, Polska, ceny są względnie w porządku bo można za noc zapłacić w granicach 8 euro, a jak wspomniałam lokalizacja działa na wielki plus.
Nie jest też daleko, bo można przejść sie na pieszo, mniej więcej hostel od dworca jest w odległości półtora kilometra, albo podejść koło galerii dominikańskiej i skorzystać z jednego z tramwajów. Przy tak dużej grupie to nie wchodziło w grę.
Pokoje są wieloosobowe, z piętrowymi łóżkami wykonanymi z drewna. Chyba jedynie miałabym wątpliwości do tych łóżek, bo strasznie się kołysały na wszystkie strony. Jak osoba z góry sie przewracała to miało się wrażenie, że jest się na jakimś statku.
Do dyspozycji były również skrytki, albo szafki, które mogliśmy zamknąć na klucz. Były bardzo duże, ja bez problemu zmieściłam tam mój plecak.
Na piętrze znajdowały się prysznice damskie i męskie oraz po 3 toalety. Przy tak dużej grupie to było troche nie wystarczające, ale można było zejść piętro niżej, więc nie uważam żeby to był jakikolwiek problem.
W hostelu jest darmowy internet, kuchnia do dyspozycji gości, poza tym telewizor i nawet komputer jeśli byłaby potrzeba sprawdzić coś.
Wchodząc do Hostelu najpierw wchodzimy przez znajdujący sie tam bar, którego ceny również były zachęcające, więc nawet nie było trzeba daleko wychodzić.
Recepcja znajdowała sie na pierwszym piętrze. Na samej górze była stołówka, bo w cenie było również śniadanie. Do wyboru były różnego rodzaju płatki, mleko, wędliny, warzywa.
To była ciekawe obserwując co dani przedstawicie państw kładą sobie na talerze, u nas oczywiście wędlina, pomidor, jajko u włochów płatki, marmolada, czekolada.
Reasumując z pewnością jestem ten hostel w stanie polecić, spełnia wszystkie wymagania, ma śniadania w cenie oraz albo przede wszystkim bardzo dobrą lokalizację. http://www.onehostel.pl/ można na tej stronie dowiedzieć się więcej albo zarezerwować pokój używając strony booking.com.
Wrocławski Rynek
Przede wszystkim za sprawą położenia naszego hostelu pierwszy obowiązkowy punkt do zobaczenia we Wrocławiu mogłam zaliczyć jako zrobione i odhaczone. Będąc we Wrocławiu trzeba koniecznie zobaczyć Wrocławski Rynek.
Po pierwsze dlatego, że jest ciekawy ze względów architektonicznych, znajdują się na nim aż dwa ratusze, stary ratusz i nowy ratusz. Poza tym trzeba również zwrócić uwagę na kamienice, może nie są one aż tak okazałe jak przy Krakowskim Rynku.
Nie mniej jednak uważam, że Kamienice pod Siedmioma Elektorami, albo Kamienice pod Złotym dzbanem no i Kamienica pod gryfami (ta mnie zaciekawiła z racji nawiązania do herbu szczecińskiego) należy obejrzeć aby mieć zdanie jak wyglądały kamienice krakowskie a jak wrocławskie, czy mają podobny styl czy jednak się różnią.
Poza tym podobnie jak Krakowski Rynek, Rynek we Wrocławiu pełni funkcję placu, na którym odbywa się wiele imprez nie tylko urzędowych, ale też lokalnych. Jak wspomniałam ja byłam w okresie kiedy na Rynku Głównym odbywał się jarmark bożonarodzeniowy więc śmiało mogę stwierdzić, że było rewelacyjnie.
Z resztą o samym jarmarku bożonarodzeniowym napisałam w innym miejscu. Podsumowując bardzo polecam wybrać się do Wrocławia w okresie bożonarodzeniowym, bo zwyczajnie jest co oglądać a atmosfera świąteczna udziela się wszystkim dookoła.
Na pewno co według mnie różni plac głównego rynku we Wrocławiu od Krakowskiego to fakt, że tutaj przy głównej ulicy, są ogromne sklepy, kfc, bank. W Krakowie też są ale w tych dalszych uliczkach i jakoś to według mnie lepiej wygląda.
Co było trudne do uchwycenia z racji odbywającego się w czasie mojej wizyty jarmarku bożonarodzeniowego rynek podzielony jest na cztery strony
- Rynek Główny, Południowa strona nazywana również Stroną Złotego Pucharu, tutaj do najważniejszych budowli można zaliczyć Kamienicę Pod Złotym Dzbanem, o której już wspomniałam, która posiada podziemne przejście do Piwnicy Świdnickiej, a w której kiedyś znajdował się browar oraz dom Pod Starą Szubienicą.
- Rynek Główny, Północna strona, nazywana też czasami targiem łakoci. Z resztą nazwa nie jest przypadkowa, bo kiedys właśnie tutaj w dużej mierze, handlowano słodyczami. Z ciekawszych kamienic, które mógłbyś porównać z krakowskimi to będzie Kamienica Pod Trójcą Świętą oraz kamienica Pod Złotą Palmą.
- Rynek Główny, Zachodnia strona, zwana też Stroną Siedmiu Elektorów - O trzech z kamienic już wspomniałam na początku, można tutaj obejrzeć dom Pod Gryfami, której fasady zdobią cztery pary zwierząt (gryfów); dom Pod Siedmioma Elektorami, to renesansowa kamienica, zdecydowanie oznacza się wieloma zdobieniami, kamienicę Pod Złoty Orłem, kamienicę Pod Złotym Słońcem oraz Pod Błękitnym Słońcem, te dwie kiedyś służyły jako domy gościnne.
- Rynek Główny, Wschodnia strona, który nazywany jest też Stroną Zielonej Rury, chodzi o odniesienie do znajdującej się tutaj kiedy studni, zwróć uwagę na Dom Pod Złotą Koroną.
Stary Ratusz
W ratuszu można zwiedzić Muzeum Miasta Wrocław, ale niestety w dzień, w którym my byłyśmy było zamknięte. Muzeum związane jest z prezentacją eksponatów, które wiążą się z istniejącymi tutaj kiedyś warsztatami rzemieślniczymi oraz związanymi z nimi artystami.
Chcąc dowiedzieć się więcej o muzeum zachęcam do odwiedzenia strony http://www.muzeum.miejskie.wroclaw.pl/CMS/muzeum_sztuki_mieszczanskiej/ratusz.html. Muzeum jest otwarte od poniedziałku do soboty między godzinami: 10:00 a 17:00 a w niedziele między 10:00 a 18:00.
Radzę również przy każdej okazji obejść Rynek z każdej strony, nie mówię, że trzeba to zrobić pierwszego dnia, bo można też i kolejnego, chodzi o to by zwrócić uwagę na przykład na ratusz, który z każdej strony prezentuje się inaczej.
Zdecydowanie lepiej widać było to w sobote niż piątek, bo jednak wieczorową porą jeszcze przy świetle choinek ciężko było dojrzeć bogate zdobienia i malutkie detale.
Jestem przekonana, że w pierwszej kolejności zwrócisz uwagę na umieszczony na strzelistej fasadzie zegar astronomiczny, którego centrum tarczy zdobi Słońce i porusza się tam jedna wskazówka. Zegar został umieszczony na budynku Starego Ratusza w 1580 roku.
Teraz tak - wieża Starego Ratusza, oraz wieże Kościołów Świętej Magdaleny i świętej Elżbiety zdobią złote chełmy. Przed budynkiem Starego Ratusza znajduje się miejski pręgież.
W środku znajdują się elementy nawiązujące do epoki póżnego gotykiu, warto też spojrzeć na znajdujące się w środku kaplice, z zewnątrz również widać, że to budowla z okresu późnego gotyku.
Nowy Ratusz
Zaraz obok Starego Ratusza znajduje się nowy Ratusz, który prezentuje styl neogotycki. Budowla została stworzona dlatego, że Stary Ratusz wymagał pilnego remontu, poza tym nie spełniał wymagań ówczesnego władcy, a przecież nikt nie powiedział, że w mieście może być tylko jeden ratusz.
Nowy Ratusz ma trójkondygnacyjną budowę, ma piwnice i ma dwuspadowy dach. Został wybudowany z cegły, ale jego elementy dekoracyjne powstały za pomocą użycia materiałow takich jak granit i piaskowiec. Obecnie ten budynek stanowi siedzibę prezydenta miasta.
Jeśli spojrzysz na zachodnią fasadę budynku Nowego Ratusza to będziesz mógł zobaczyć trzy bramy, które kiedyś prowadziły do sukiennic (tak Wrocław też miał sukiennice). Chociaż nie jest to to samo co w Krakowie, to możesz udać się na spacer, gdzie kiedyś w tych uliczkach znajdował się targ miejski.
Na początku obok Starego Ratusza mieściły się budki ze stoiskami targowymi, później jednak miasto doszło do wniosku, że powinny one zmienić swój wygląd więc postawiono budynki, a te zaś następnie z biegiem lat ewaluowały w kamienice okalające Rynek we Wrocławiu.
Można w ten sposób zauważyć cztery przejścia mianowicie: Sukiennice, Przejście Żelaźnicze, Przejście Poprzeczne i znajdujące się również Przejście Garncarskie.
Przy okazji o czym zapomniałam od strony Starego Ratusza możesz też dojść do pomnika Aleksandra Fredro.
Plac Solny
W połowie XIII wieku, stwierdzono, że do Rynku Głównego należy dołączyć kolejny plac, który będzie pomocniczą częścią i będzie przeznaczony do handlowania na nim solą, stąd też nawa placu.
Może jednak Cię zaciekawić, że oprócz starej polskiej historii tego miejsca, można tutaj odnaleźć schody, które prowadzą do schronu przeciwlotniczego, który w czasach kiedy był potrzebny mógł zmieścić nawet do 800 osób.
Mówiąc szczerze to tyle udało nam się zobaczyć pierwszego dnia, dlatego, że w międzyczasie byłyśmy we wspomnianym The Root i w żyznej.
Dalsza część zwiedzania była późniejszą porą.
Restauracja żyzna
Późnym popołudniem wybrałyśmy się do restauracji, która nazywa się żyzna i to był kolejny strzał w dziesiątkę a ja czasami myślę, że bycie weganem nie jest złe, bo naprawdę można smacznie zjeść.
Lokal jest bardzo mały podobnie jak The Root, no może większy, bo jednak jest tutaj kilka stolików z wysokimi taboretami. Są zielone ozdoby, szczególnie przykuwa uwagę coś w rodzaju zielnika na ścianie.
Menu
Co ciekawe menu nie jest ogromne i nie ma tutaj wielu pozycji, zmienia się natomiast co tydzień.
W ofercie mamy jedną zupę, przygotowaną z sezonowych warzyw i trzy opcje dania głównego.
Ja skosztowałam burgera, którego bułka została wykonana z batatów (nie wiem jak zdobyć przepis, ale smak był ekstra) burger został wykonany z zielonego groszku, z dodatkiem orzeszków ziemnych oraz z ryżem. Do tego podana została pasta z buraczków oraz sos jogurtowy.
W smaku naprawdę było bardzo dobre, nie sądziłam, że tak mi zasmakuje przede wszystkim bułka zasługiwała na oklaski. Nie będę ukrywać, że Wrocław zaskoczył mnie bardzo możliwością pójścia to restauracji, baru, który tylko i wyłącznie serwuje potrawy wegańskie. Do picia wzięłam lemoniadę.
Ceny
Ceny dań głównych zaczynają się od 18 złotych do 27 złotych, porcje według mnie są ogromne, a jedzenie rewelacyjne.
Myślę, że spokojnie można w 30 złotych się zmieścić z daniem i napojem. To zdecydowanie drugie miejsce, które śmiało mogę polecić.
Lokalizacja
Jeżeli byłbyś zainteresowany co tam proponują w żyznej to proponuję zajrzeć na ich fb https://www.facebook.com/zyznabistro/.
Lokal, o którym mówię i do którego odwiedzenia zachęcam znajduje się na rogu przy ulicy Nożowniczej 37 50-147 we Wrocławiu.
Po pysznym obiedzie przespacerowałyśmy się koło Galerii Dominikańskiej, z której odjeżdżał nasz tramwaj do opisanego przeze mnie Muzeum Sztuki Współczesnej znajdującego się w Pawilonie Czterech Kopuł http://pawilonczterechkopul.pl/pl/aktualnosci/.
Mnie się bardzo podobało, szczególnie, że trafiłyśmy na rzadko gdzie indziej spotykaną niż w Berlinie wystawę tymczasową, tam spędziłyśmy sporo czasu, nie ukrywam. Nie był to jednak czas zmarnowany.
Bulwar Xawerego Dunikowskiego
Wracając z muzeum wysiadłyśmy na przystanku Urząd Miejski albo Wojewódzki są właściwie obok siebie. Po przejściu na drugą stronę podziwiałyśmy elewację Muzeum Narodowego we Wrocławiu. A później zdecydowałyśmy się na spacer wzdłuż bulwaru spacerowo-widokowego Xawerego Dunikowskiego, gdzie wiedziałyśmy, że następnego dnia udamy się z powrotem by zwiedzić, wszystko co znajduje się na wysepce.
Ogólnie z tego co się dowiedziałyśmy, to większa część tego bulwaru jest częścią Promenady Staromiejskiej. To co na pewno jest jednym z dużych plusów tego bulwaru, to fakt, że z jego strony można podziwiać widoki na Ostrowę Tumskiego, która jest najstarszą częścią miasta.
Gdzieś mniej więcej z mostu piaskowego dobiegała muzyka, bo grał tam zespól na żywo. W XIX wieku między Mostem Piaskowym a Zatoką Gondoli istniał port, gdzie obsługiwano i łodzie pasażerskie i transportowe – a gdyby tak do tego pomysłu wrócić?
Dla nas jednak co innego stało się większą atrakcją, niestety ze względu na deszcz widoki na Ostrawę nie były aż takie ciekawe, jak to co miałyśmy przed oczami.
Wspomniałam pisząc o wystawie, że Wrocław w roku 2016 był stolicą kultury, w związku z czym na przykład na bulwarach Xawerego Dunikowskiego stworzono coś co nazwano ścieżką światła. I właściwie było nią bez dwóch zdań.
To coś w rodzaju różnego rodzaju instalacji, które w sposób bardzo efektowny pokazały Wrocław zupełnie od innej strony.
Ogólnie to miałyśmy niebywałe szczęście bo ścieżka była pokazana tylko przez jeden weekend akurat ten, który my wybrałyśmy na zwiedzanie Wrocławia. Ścieżka zaczynała się mniej więcej od mostu Pokoju aż do Hali Targowej.
Następnie skierowałyśmy się ulicą piaskową aż do Galerii Dominikańskiej i tutaj już wiedziałyśmy, że jesteśmy niedaleko hostelu.
Nocne życie we Wrocławiu
Wspomniałam o tym, że przyjechałam tutaj na wycieczkę ze studentami z wymiany studenckiej w związku z czym wieczorem mieliśmy przygotowaną, zorganizowaną imprezę w klubie, który mieścił się niedaleko Hostelu a nazywał się Antidotum.
Jeśli mam być całkowicie szczera to mnie klub nie powalił na kolana, najpierw mieliśmy problem z wejściem, mimo tego, że impreza była ustalona od dawna. Obsługa była mało sympatyczna, jakby nie pasował im fakt, że taka duża grupa weszła.
W środku było jeszcze gorzej. Spodziewałam się, że to typowy klub studencki, niestety tak nie było przeciętna wieku to mniej więcej 40 lat. I wszyscy spoglądaliśmy na siebie z pewnym niedowierzaniem.
Mimo wszystko daliśmy temu miejscu szansę, w klubie są dwa różne parkiety, każdy prezentuje inną muzykę, jednak zdecydowanie to miejsce nie było przygotowane na tak dużą grupę.
Była szatnia, ale już pełna więc musieliśmy mieć cały czas na oku naszą odzież wierzchnią, nie pamiętam teraz ile kosztował alkohol, ale nie były to najmniejsze ceny. Muzyka również taka sobie. http://antidotumclub.pl/o-antidotum-klub-muzyczny-w-sercu-wroclawia/.
Było widać, że naszym kolegom również średnio się podobało, bo na parkiecie zostało około 10 osób, czyli mniej niż 30 procent wszyskich uczestników wycieczki. Chyba nie jest to miejsce, które bym polecała, ale oczywiście możesz mieć swoje zdanie.
My z przyjaciółką zdecydowałyśmy się, że na chwilę uciekniemy z tego miejsca w celu eksploatacji innych zakątków, a tak naprawdę z góry przyjaciołka miała upatrzone miejsce, którym było czupito.
Czupito
Tutaj shoty kosztują 5 złotych, a we wtorki za dwa płaci się 5 złotych. Do wyboru, do kolory zatem po skosztowaniu czegoś dobrego, od razu poprawił nam się humor i wróciłyśmy do poprzedniego lokalu.
Podsumowanie
Na tym właściwie skończył się nasz dzień, wiele lokali było pełnych od znajdujących się tam ludzi, my jednak wiedzieliśmy, że następnego dnia czeka nas zwiedzanie więc musieliśmy mieć na nie siłę.
Uważam, że jak na pół dnia, które spędziłyśmy we Wrocławiu udało nam się zobaczyć całkiem sporo.
Musisz wziąć pod uwagę, że jeżeli tak jak my przyjedziesz tutaj w porze zimowej, to czas na zwiedzanie zdecydowanie się skraca chociażby a przede wszystkim ze względów pogodowych.
Ciężko było już zobaczyć cokolwiek po godzinie 18:00. Wyjątkiem była rzecz jasna ścieżka światła, która według mnie była bardzo trafioną ideą, raz, że rzeczy, które tam zaprezentowano były fantastyczno-bajkowe, dwa, że w tym nie aż tak oświetlonym miejscu nastała jasność.
Oczywiście wracając z bulwarów, kiedy byłyśmy w przerwie między wieczornym wyjściem, pochodziłyśmy po Jarmarku Bożonarodzeniowym, gdzie wieczorem było jeszcze więcej ludzi niż za dnia. Szczerze mówiąc nawet ciężko było przecisnąć się do naszego hostelu.
W pierwszym dniu chyba najwięcej czasu poświęciłyśmy degustacji dań, z wrocławskich lokali, następnie udało nam się być w muzeum no i oczywiście zobaczyć co nie co miasta. Sobota była w całości zarezerwowana na zwiedzanie, więc tutaj działo się znacznie więcej
Pomijając warunki pogodowe po kilku godzinach pobytu we Wrocławiu śmiało mogę stwierdzić, że to miasto przypadło mi do gustu.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)