Sobota dzień kota, czyli Praga na kacu.
Sobota – dzień zmarnowanego kota.
Nie pij, gdy dnia następnego idziesz zwiedzać!
Tak brzmi 11 przykazanie Boże, chociaż raczej nie Boże i nie dziesiąte, a pierwsze Szatana (czemu wielką? -> odpowiedź ).
Nie wypiłam dużo, może z pięć piw, ale kac był straszny. Otworzyłam oczy o dziewiątej, napiłam się i dalej spać – ból głowy niemiłosierny. Godzina dwunasta i znowu podnoszę powieki. Król stoi przy kompie, zauważa, że się obudziłam i zaczyna gadać. Nie, błagam!
„Szukajcie, a znajdziecie”.
Głód, burczy w brzuchu, a w mieszkaniu nie ma jedzenia. W sumie to jest, ale nie moje. Zwijam się i szukam. Problem? Bilet się skończył, nie ma drobnych, Janina w kiosku nie chce rozmienić. No nic, metrem na gapę (polecam taką jazdę, oszczędność spora, a kontrolę przez 3 dni miałam jedną o godzinie 4:30, może 5:30 – jeździłam sporo).
Znalazłam Billę. U nas te sklepy były jedną wielką porażką, beznadziejne towary, wystrój w stylu niezadbana hurtowania, w Pradze to czyste, pełne dobrych produktów supermarkety.
Nigdy w życiu nie piłam lepszej marketowej kawy niż ta ze zdjęcia (trzy razy wracałam po nowe opakowanie).
Wydałam prawie wszystkie pieniądze (to dopiero dzień drugi w Pradze). No wiecie, milionów nie miałam. 350 zł to nie takie szaleństwo, tym bardziej, gdy nagle schodzą ci z konta ostatnie zakupy z Polski.
„Pukajcie, a zostanie wam otworzone”.
No nie wiem... Idę w kierunku drzwi w tej kilkupiętrowej galerii i chcę wyjść, automatyczne drzwi się nie otwierają, pukam delikatnie nogą (może się zacięły?). Nie, nie zacięły się, jestem blondynką, nie stoję przy drzwiach, a przed szybą z czarnym paskiem przyklejonym pośrodku. Brawo! Świeże powietrze, i co dalej?
„Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość”.
Sporo tej światłości się stało. Sami zobaczcie.
Pomnik-instalację-rzeźbę interaktywną (czy można to tak nazwać?) widziałam gdzieś na fotkach, ale nie zrobił na mnie aż takiego wrażenia, jak na żywo. Wszystkie elementy konstrukcji obracają się w różne strony (najpierw razem, później każda osobno). Promienie słoneczne odbijają się od lustrzanej powierzchni, a lustro stojące pod tym Panem, odbija starą kamienicę (chyba to była kamienica).
Kto to? Tak, Franz Kafka.
To cudeńko znalazłam przypadkiem, znajduję się za galerią handlową na starym mieście, okolice przystanku Můstek.
„Przygotujcie drogę Panu, dla Niego prostujcie ścieżki”
Pani, Moi Drodzy, Pani. Piątkowe zwiedzanie i nocne tuptanie dało we znaki, nogi ciężkie i obolałe, a drogi, uliczki w Pradze nie ułatwiają życia. Kocie łby, kostka brukowa.
Nie mam pieniędzy i siły, ale idę! Ludzi jest o wiele więcej niż w piątek, powiedziałabym nawet, że zaczyna panować tłok. Zatrzymuj się pod zegarem, gdzie roi się od turystów. W szczególności Polaków, dziwne? Nie, Praga jest tania, łatwo się komunikować z Czechami, bo język jest podobny, a większość opinii internetowych na temat miasta jest pozytywnych. Nic tylko pakować manatki i biec na wycieczkę, a później dodawać foteczki na Instagramie z hasztagami eurotrip, holiday, z misiaczkiem itp. Wiem, sama tak robię, pomijając tego misiaczka i może eurotripa też.
Zegar, jak zegar, trochę pobrzęczał, zabaweczki wychyliły się za muru (o każdej równej godzinie zegar odstawia przedstawienie), ludzie cyknęli kilka zdjęć, nagrali filmiki i sobie poszli, ja też. Szczerze powiedziawszy, to wolę zegar dildo w Brnie (pokażę go w notce o moim wspaniałym mieście). Ten praski znajdziecie na Staromestske Namesti 1.
Uwga, zdjęcie nie jest moje, pochodzi ze storny klik.
Nadszedł czas Sądu Ostatecznego – wiedziałam i widziałam.
Przyciąga mnie nagość ludzi, serio. Na bank do tego obrazu przyciągają mnie mali, nadzy i jaśni ludzie (ciemnoskórzy chyba mnie nie kręcą, a wcale nie jestem rasistką). Zawsze lubiłam patrzeć na Sąd Ostateczny, z czytaniem o nim już gorzej.
Nie każdy ma zdjęcie z Sądem Ostatecznym.
Katedra św. Wita znajduje się na trzecim dziedzińcu Zamku Praskiego – Pražský hrad. III. Nádvoří 48/2.
Robi wrażenie, jest ogromna i po prostu piękna ( nie wiem, jak w środku, była zamknięta). Idealny przykład gotyku i neogotyku (budowana w kilku fazach).
Turyści zachwycają się nią, ja też. Śmiesznie wyglądają ludzie (znowu ja pewnie też), który próbują ją sfotografować. Ten olbrzym nie mieści się w kitowym obiektywie lustrzanki.
Na placu zagadała do mnie dziewczyna (nie potrafiłam rozpoznać narodowości, ale wyglądała na Azjatkę, nic więcej nie napiszę, bo się nie znam). Prosiła, żebym zrobiła jej zdjęcie. Okej, wytłumaczyła, jakie chce i zapytała, czy ja też chcę. Pewnie, że chcę, jestem samotną turystką, krępuję się robić zdjęcia z samowyzwalacza, gdy ludzie się gapią, a każda fotka, na którą się załapię, jest na wagę złota. Pstryk, pstryk, a koleżanka robi się coraz bardziej rozmowna, zaprasza mnie na obiad (też była samotna), odmawiam, tłumaczę, że się śpieszę, bo mam jeszcze kilka zabytków do obejrzenia, a tak serio, to się cykam, bo nie mówię po angielsku tak świetnie, jak ona. Kasiu, jesteś tchórzem, znowu!
Zdjęcie z samowyzwalacza, jak widać, szału nie robi.
Zdjęcie robionę przez inną turystkę.
Po Sądzie Ostatecznym nawet techno cię zawiedzie.
Król wspomniał mi, że istnieje coś takiego, jak Cross, klub, który powinien mi się spodobać. Zaufałam Lukasowi (nie ufajcie facetom), pobieżnie przejrzałam stronę i ruszyłam na koncert (techno miało być po nim). Niektórzy może by się jarali, bo lubią dziwadła (są teraz modne), ja czułam się... hym... królową wysypiska śmieci (Czeszki są brzydkie, o tym innym razem). Królowa nie chciała słuchać punk rocka i stwierdziła, że już nigdy nie wróci pod adres Plynární 1096/23.
Gdy światła świecą, robi się milo (chociaż podobno wiele kobiet gasi je w sypialni).
Pisałam, że Praga w nocy jest tylko trochę ładniejsza, dobra, lekko kłamałam. Okolice mostu Legii i Národní divadlo(Teatru Narodowego) mogą zachwycić, nie na zbyt długo, ale mogą.
Koń mu zdechł, a on ma to gdzieś, czyli Lucerna.
O Lucernie wyczytałam na blogu. Nie będę się rozpisywać, co, jak i dlaczego, ten Pan -> blog napisał wszystko, o czym trzeba wspomnieć na temat rzeźby Davida Černego, którą znajdziemy w obskurnym, ale mającym klimat budynku pod adresem Štěpánská 61.
Co ja o tym sądzę? Czesi, temat na dłuższą notkę...
Druga perła?
Pomnik Ofiar Komunizmu znajduje się niedaleko przystanku Újezd w okolicy Malá Strana. Mistrzowsko wykonane dzieło. Podświetlenie (efekt największy w nocy) i drzewa za rzeźbą dodają klimatu. Zanikające części ciała człowieka i ich zepsucie mają symbolizować sposób traktowania więźniów politycznych w latach 1948-89.
U nas w Polsce stawia się pomniki ofiarą katastrofy lotniczej, w Pradze ludziom dręczonym...
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)