Polska wieś. Pierniki w Toruniu. Dylematy prostego człowieka.

Opublikowane przez flag-pl Ola Noga — 7 lat temu

Blog: 46 państw Europy przed 30-stką.
Oznaczenia: Erasmusowe porady

Gdy jesteś biedny, chcesz podróżować wszędzie…

Skończyło się. Kilka godzin temu weszłam na ipko.pl i sprawdziłam stan konta – koniec z żebraniem i biedakowaniem. Po równych trzydziestu dniach przyszła reszta pieniędzy z Erasmusa. Aaa, bo wy nie wiecie. Każdy uniwersytet ma inaczej, na Gdańskim jest tak, że najpierw wyjeżdżającemu na studia zagranicę wypłacane jest siedemdziesiąt procent stypendium, a następnie, po powrocie i odliczeniu dni (szybkie tłumaczenie: miałam zostać w Brnie do dziesiątego lipca, wróciłam czwartego, więc od moje stypendium odliczono mi sześć dni), kiedy to w tym naszym drugim kraju się nie było, dają resztę. Fajnie to Uniwersytet Gdański zrobił. Czemu? Czasami jest tak, że studenci dostają z góry sto procent (uczelnia przyjmuje, że uczeń będzie pełny okres na studiach – do zakończenia sesji), a później okazuje się, że trzeba trochę oddać – a siana już nie ma.

Zawsze, gdy dostaję większą sumę pieniędzy, zaczynam planować wyjazd. Kilka dni temu przeglądałam różne pomocne strony (http://latamyzgdanska.pl/, www.airbnb.pl/c/katarzynas83, https://www.skyscanner.pl/, http://www.polskibus.com/pl/index.htm). Ojjj, byłam zajarana, gdzie to ja nie pojadę. Dziś pieniądze są na koncie, odliczyłam od całej tej sumy długi, które muszę spłacić Stwierdzam, że jeszcze jakoś mnie stać, aleee… Nie wiem, gdzie chcę lecieć, co zobaczyć. Sianka zostało tyle, co na jedną wycieczkę, gdzieś do jakiegoś taniego kraju zagranicą, aleee… czy ja nie chcę jechać w nasze polskie góry? A może do Lwowa? NIeee, przecież ciągle myślałam o Malcie. I teraz nie wiem. Zresztą problem nie leży tylko we mnie. Brak mi znowu ludzi, z którymi mogłabym zwiedzać. Czasu, przecież zaraz zaczynam praktyki, a i jeszcze dodatkowo mam kilka zaliczeń na uczelni…

Polsko, czy ty jesteś ładna?

Jakiś czas temu pisałam o tym, że w Polsce to już chyba nic nie zrobi na mnie wrażenia. Głupota, wiem. Nie mogę tego z góry zakładać, nie. Zresztą, pisałam to o miastach, architekturze, wnętrzach i wszystkim, co materialne. Teraz chyba postawię na jakieś parki narodowe, coś związanego z naturą, chyba mam dość miast. Naoglądałam się spotów reklamowych (tutaj dwa:  https://www.youtube.com/watch?v=Qbu_FRg8vuU, https://www.youtube.com/watch?v=MSiC1YAuZWM),  i jakoś mnie korci na taki wyjazd, gdzieś do lasu, puszczy, nad ogromne jezioro. Tylko, czy wrzesień jest dobrym miesiącem?

Wstawiam listę parków narodowych wśród, których będę wybierać (może pomożecie?):

  1. Tatrzański Park Narodowy
  2. Białowieski Park Narodowy
  3. Pieniński Park Narodowy
  4. Biebrzański Park Narodowy
  5. Bieszczadzki Park Narodowy

Wszyscy wiemy, że w Polsce wrzesień jest miesiącem raczej już kapryśnym. Raz pada deszcz, raz świeci słońce. Niczego dokładnie nie można zaplanować. Czy wyjazdy na łono natury mają sens? Dowiecie się –  zapewne – za dwa tygodnie.

Wieś polska.

Notka powstaje już drugi dzień. Jakoś wczoraj nie wytrzymałam i zasnęłam. Dziś klimat jest sprzyjający, spójrzcie na zdjęcia. Pisać chcę o Toruniu, ale pomiędzy jedynym, a drugim akapitem dam wam kawałek wsi.

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Często jest tak, że ludzie piszą wyłącznie o miastach, a najlepiej to o tych bardzo znanych. Popatrzcie zresztą na mojego bloga – Madryt, Ateny, Warszawa… Czemu nie zajmuję się lokalnym pięknem? Pisałam ostatnio, nie doceniamy tego, co mamy obok, pod ręką. A więc macie, kawałek polskiej wsi…

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

W Czechach zwiedzałam raczej same miasta, ale udało mi  się zauważyć (i usłyszeć), że tam, u nich, wieś jest inna. Bardziej zadbana i … jednorodna. Faktycznie, przejeżdżałam nieraz przez czeskie wiochy. Wszystkie wyglądały jednakowo. Mały kościół, jasne budyneczki ustawione równo przy sobie. Może się mylę, może daleko dalej (specjalnie tak napisałam, nie zarzucajcie mi błędów – znowu) od Brna i Pragi wszystko jest zróżnicowane. Dobra, wracajmy do Polski. U nas wszystko jest inne. Przy granicy czeskiej wiochy są biedne i opustoszałe. Tutaj, na pomorzu mniej jest biedy, rozpadających się chatek i gnoju na polach. Od jakiegoś czasów Polsce panuje moda na mieszkanie gdzieś za miastem. Tak, żeby było blisko do zgiełku, ale też na łonie natury. W efekcie powstają „nowoczesne” wioski dla bogatych pańczyków (piękne słowo, Mo, dzięki!). Tam prawdziwego klimatu wiochy nigdy nie poczujecie.

Wychowałam się na bardzo małej wsi. Zamkniętej szczelnie od samochodów (kojarzycie Martąg?). Jako małe dziecko godzinami siedziałam na polu, snopkach, czy w rowach. Łapałam myszy, żaby, łowiłam glony w zabrudzonej wodzie. W zimę wychodziliśmy na łyżwy (żadne lodowiska, rowy i mini rzeczki), sanki i kuligi (tak, takie niebezpieczne, na workach). Wiem, że wiele osób mieszkających w miastach też miało te atrakcje, aleee… tylko wtedy, gdy wyjechali do ciotki, czy babki na wieś. Różnica pomiędzy nami (dziećmi z wiosek), a nimi nie była wielka. Ubrania nosiliśmy te same, stopnie w szkole się nie różniły, rodzice kochali nas tak samo, jednak… My, dzieci ze wsi zawsze byłyśmy jakoś bardziej odporniejsze, bardziej zaradne. Wiem, teraz wiele osób może się z tym nie zgodzić. Noooo, wcale tak nie jest, my, wychowani w mieście też sobie dobrze radzimy. Pewnie, radzicie sobie wspaniake, nie wątpię. Różnica była kiedyś, teraz już zanikała. Pamiętam koleżanki, które sama nie mogły jeździć autobusami do czasu, aż poszły do gimnazjum. Wspominam kolegów, którzy nie potrafili samodzielnie wspiąć się na snopek – bo jak, przecież tylko raz na jakiś czas bywali u babci, nie mieli takiej wprawy, jak my, wiecznie zabrudzone bachorki.

Chyba na każdej wsi świata są pola, więc nie będę aż tak bardzo rozpisywać się o rozrywkach. Może coś o ludziach? Znam taką jedną dziewczynę, która ciągle twierdzi, że w mieście jest lepiej, bo tam mieszkańcy mniej widzą, rzadziej obgadują i plotkują – cóż za głupie myślenie. Pod tym względem wszędzie w Polsce jest tak samo. Polacy to wieczne plociuchy! Gadali, gadają i gadać będę. Lubimy obgadywać, nie zgadzać się i wymyślać. Nieważne, czy mieszkamy w bloku, czy w domku jednorodzinnym na końcu świata, wszyscy mamy podobną mentalność. Jakiś Czech mi kiedyś powiedział, że my Polacy, nie potrafimy się z siebie śmiać, widzimy tylko wady innych – miał rację. Stąd chyba właśnie rodzi się nasze plotkarstwo…

Za kilka dni dodam krótką notkę na temat wioseczek. Chcę porobić fajne zdjęcia i pokazać wam, że na wsi to nie tylko krówki i świnki (bardzo rzadko już się je spotyka), ale też zabytki, piękne krajobrazy i nowoczesność.

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

                      Na zdjeciach widać cmanetarz mennonicki w Pordenowie. 

Ostatnie miasto, jakie zwiedziłam samodzielnie – Toruń.

Nie skończyła jeszcze pisać o tym Toruniu, który w sumie mnie zawiódł. Nie chciała, jak zawsze mieszać wszystkiego razem. Wiem, że większość z was nudzi ciągłe czytanie o jednym miejscu – mnie też. Dostaliście kawałek Gdańska, kawałek Motylarni w Niechorzu. Wracajmy do miejsca, gdzie urodził się Mikołaj Kopernik.

Kamienica Pod Gwiazdą znajduje się Ranku Staromiejskim 35. Jest jednym z najlepiej zachowanych barokowych domów partyrjuszowskich w Europie. Wewnątrz budynku znajduje się muzeum. Turyści mogą zobaczyć oryginalne wyposażenie wnętrza (schody polichromowane, portal z okazałą bramą itd.). Oprócz mebli i tym podobnych przyjrzeć się można wystawie „Świat orientu”. Dla osób, które interesują się literaturą, napomknę tylko, że niegdyś właścicielem kamienicy był Kallimach (Filippo Buonaccorsi). Pamiętacie tego pana z zajęć literatury staropolskiej? Zapewne. Więcej na tamet budynku możecie poczytać tutaj: http://www.turystyka.torun.pl/art/508/respublica-thorunensis-torun-w-czasach-nowozytnych.html#patrycjat. Wiele osób zachwyca się kamienicą, ja nie widzę w niej nic nadzwyczajnego. Pewnie dlatego, że nie znam się na architekturze. Popatrzcie i oceńcie sami.

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Chwilę niżej zobaczycie zdjęcia miejsca, które mnie oczarowało. Wyglądało na opuszczone. Najprawdopodobniej kiedyś mieściła się tam biblioteka, dziś to tylko zaniedbana kamienica. Szukałam jakiś informacji w necie, niestety, nic nie znalazłam. 

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Będąc na rogu ulicy Chełmińskiej i Rynku Staromiejskiego, napotkałam na straszny tłum. Dorośli ludzie wraz ze swoimi małym dziećmi zgromadzili się przy rzeźbie psa trzymającego kapelusz w mordce. Pies nazywa się Filuś, a właścicielem rzeczy przy nim pozostawionych jest profesor Filutek. Bardzo możliwe, że nikt z was, pokolenia w moim wieku nie kojarzy kundla (tutaj możecie poczytać więcej: https://pl.wikipedia.org/w/index.php?title=Profesor_Filutek&action=edit&redlink=1). Autorem pomnika jest Zbigniew Mikielewicz. Tak samo, jak w Kołobrzegu, w Toruniu również każdy pomnik ma jakiś ze sobą powiązany przesąd. Mianowicie, pociągnięcie psa za ucho, dam nam szczęście, dotknięcie ogona, ześle wielką miłość, a pomacanie kapelusza, zagwarantuje szczęście na egzaminach (teraz wiem, gdzie będę jeździć przed sesją). 

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Następna rzeźbą, której nie da się, nie zauważyć, jest fliska ze skrzypcami. Z pomnikiem wiążę się legenda o mężczyźnie, który zwał się Iwo. Dawno, dawno temu Toruń dosięgła plaga żab. Wygnana z miasta żebracza rzuciła klątwę na miasto. Obrzydliwe stworzenia nie chciały opuścić wygodnego miejsca. Pewne dnia, załamany burmistrz orzekł, że ten, kto pozbędzie się małych stworzeń dostanie pokaźną sumę pieniędzy i rękę jego córki. Udało się właśnie temu wyrzeźbionemu typkowi (stąd żaby u jego nóg). Toruń ma wiele legend, niestety, większość nie jest super ujmujących. 

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Pisałam wam już, że killa lat temu zwiedzałam Toruń. Najlepszym przywiezionym wspomnieniem była wizyta w Żywym Muzeum Piernika na ulicy Rabiańskiej 9 (http://muzeumpiernika.pl/) Jako, że minęło już kilka lat od pierwszego pieczenia pierniczków, postanowiłam powtórzyć czynność, ale już w innym miejscu. Tym razem wybrałam się do Muzeum Toruńskiego Piernika, które znajduje się pod adresem: Strumykowa 4 (http://www.muzeum.torun.pl/strona-36-muzeum_torunskiego_piernika.html). 

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Dzień wcześnie zadzwoniłam do muzeum, zarezerwowałam daną godzinę. Niestety, później okazało się, że nie zdążę dojść i zmieniłam rezerwację. Po przyjechaniu na miejsce, weszłam do budynku, który zewnątrz prezentuję się naprawdę ładnie, i poprosiłam o swój bilet. Kobieta w recepcji spojrzała na mnie gniewnym wzrokiem i zaczęła krzyczeć, że teraz to ja nigdzie nie wejdę, chyba, że z niepełnosprawnymi wchodzić. Zadziwiłam się, przecież złożyłam rezerwację – przypomniałam o tym kobiecie. Ta informacja nie zrobiła na niej wrażenia. Odpowiedziała mi, że tak to jest, gdy się zmienia godziny tysiąc razy dziennie (zmieniłam raz!). Zniesmaczyła mnie, serio. Nie wiem, może w życiu jej się nie układa, ma okres lub po prostu nie lubi swojej pracy, aleee, jednak za coś jej płacą, a jak płacą, to należy zachowywać się tak, jak szef by tego chciał… Zmalałam jakoś. Ten jej krzyk, wredna mina i brzydki kolor szminki… wyszłam przestraszona bez żadnych pretensji (wyobraźcie sobie, zapewne wiecie, że rzadko boję się innych kobiet). Na miejsce wróciłam godzinę później. Na samym początku puszczono nam film, który opowiadał w skrócie o Toruniu i tradycji piernika (macie tutaj coś w tym stylu: https://www.youtube.com/watch?v=-FBo1K2sBuU). Później, przeszliśmy do Sali, gdzie robi się pierniki, spójrzcie:

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Pani ze zdjęcia usadziła na wszystkich i przeszliśmy do wyrobu ciastek. Dokładnie tłumaczyła co i jak. Ciasto dostaliśmy już gotowe. Musieliśmy jedynie dobrze ugnieść, rozwałkować, wyłożyć formę, wyciąć, posmarować olejem i podpisać. Następnie oddawaliśmy nasze „skarby” do pieca. W czasie, gdy pierniki rosły, my zwiedzaliśmy inne piętra budynku. I tutaj właśnie jest różnica pomiędzy tym muzeum, w którym byłam kilka lat temu, a tym sprzed kilku tygodniu. W Żywym nic nie zwiedzaliśmy, od razu przeszliśmy do ciasteczek. Spójrzcie na proces tworzenia toruńskiego piernika, a następnie opowiem, co później pani w białym przebraniu nam pokazywała.

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Na górnym piętrze (od niego zaczęliśmy) kobieta opowiedziała nam dokładną historię fabryki pana  Weese, w której budynku właśnie byliśmy (tutaj macie całą historię: http://www.muzeum.torun.pl/strona-36-muzeum_torunskiego_piernika.html).

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Następnie przeglądaliśmy „atrapy” sklepów, pokojów itp. W piwnicach zaś poznaliśmy dokładny przebieg wypieku piernika w dawnych latach oraz całą historię rozwoju fabryki. Niżej wstawiam zdjęcia, zwróćcie uwagę na wałek i foremki. Prawdziwą sztuką było stworzenie tych przedmiotów. Aaaa, i może uda się wam poczuć przez zdjęcia szczególnie piękny zapach wspaniałych przypraw dodawanych do piernika.

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Na prawie sam konie powiem wam, że wizyta w tym prawie wspaniałym muzeum kosztuje:

  • zwiedzanie ekspozycji i warsztaty wypieku piernika - normalny:  11 zł, ulgowy: 7 zł
  • warsztaty wypieku piernika (bez zwiedzania ekspozycji) - normalny: 6 zł, ulgowy: 4 zł
  • zwiedzanie ekspozycji - normalny: 7 zł, ulgowy: 5 zł.

Kiedy można przyjść?

Zwiedzanie i warsztaty odbywają się co godzinę:

  • od 10 do 17 w miesiącach maj – wrzesień
  •  od 10 do 15 w miesiącach październik - kwiecień)

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Muzeum Podróżników im. Tony Halika.

W tym miejscu bawić będę się najlepiej – zakładałam. Przecież tak samo, jak Halik i jego kobieta kocham podróżować. Niestety, trochę się przeliczyłam. Muzeum przepełnione jest plakatami, telewizorami i komputerami z historią, którą trzeba czytać lub oglądać. Oczywiście, znajdziemy też wiele pamiątek z podróży Halika i jego partnerki, ale wydaje mi się to niezadowalające. Fajnie by było, gdyby przewodnik chodził z turystami i opowiadałam (serio, mogłabym zapłacić więcej, przecież to bardzo ciekawe rzeczy muszą być). Czytać mi się nie chciało zbyto, więc przeszłam jedynie i pogapiłam się na pamiątki z różnych krajów. 

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Ile zapłacicie za takie widoki?

  • Normalny: 8,00 złotych
  • Ulgowy: 5,00 złotych

Wstęp w środy jest bezpłatny.

Kiedy zwiedzicie?

Czynne codziennie oprócz poniedziałku:

  • I - IV: 10.00 - 16.00
  • V - IX: 11.00 - 18.00
  • X - XII: 10.00 - 16.00

Gdzie macie się udać? Na Franciszkańską 11.

polska-wies-pierniki-toruniu-dylematy-pr

Żegnam, następna notka będzie o Trójmieście, Malborku lub wioskach polskich,


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!