Montepulciano i Montalcino - prawdziwa toskańska pocztówka?

Opublikowane przez flag-pl daga daga — 7 lat temu

Blog: Florence and my awesome ERASMUS Machine
Oznaczenia: Erasmusowe porady

Co przychodzi wam do głowy, kiedy słyszycie słowo "Toskania"? Ja myślę o obszernych zielonych polach z winogronami i wysokimi drzewami. Gdzieniegdzie małe domki z zielonymi okiennicami, a dookoła wielka przestrzeń i górzysty pejzaż. 

Na wycieczkę reklamowaną jako "Real Toscany Countryside" pojechałam z myślą o takich krajobrazach. Najpierw wyruszamy do Montepulciano. To właśnie tam powstaje jedno z najpopularniejszych włoskich win, czyli Vino Nobile di Montepulciano. Mamy tam zaplanowane zwiedzanie podziemnej winiarni i degustację lokalnych win połączonych z włoskim poczęstunkiem. Obiecująco.

montepulciano-montalcino-prawdziwa-toska

Pogoda od samego rana nie zapowiadała się ciekawie, a ja oczywiście mądrzejsza od prognozy pogody musiałam ubrać sukienkę. Porządnie zmarzłam. Do tego stopnia, że kiedy wysiadłam z autobusu w Montepulciano byłam skłonna wydać 50€ na szalik u pani w kramiku z pamiątkami. Dobra koleżanka powiedziała, że może wytrzymam bez .

Montepulciano to małe miasteczko. Zwyczajne. Rondo na środku, przy rondzie bar, na przeciwko knajpa obok poczta. Ma jednak w sobie coś wyjątkowego, coś jakby wewnętrzną fortecę (?). Zaraz za rondem zobaczycie ogromną bramę, taką jak do zamku. Tamtędy wchodzicie w "strefę turystyczną" miasta. Pierwsze wrażenie? Księżniczki i rycerze. Ceglaste budynki, kamienne wąskie uliczki, mało kolorów, a do tego ten chłód i wiatr. Średniowiecze, średniowiecze, gdzie ta obiecana rasowa Toskania? Muszę jednak przyznać, że po Florencji to całkiem miła odmiana. 

montepulciano-montalcino-prawdziwa-toska

Montepulciano jest tajemnicze, jakby niezbadane. Bije od niego jakaś historia, niepokój. Można się w nim poczuć jak w jakiejś mistycznej legendzie o średniowiecznym zakonie. Takie miałam osobiste skojarzenia, jak się potem okazało mało adekwatne z rzeczywistością, ale hej! Ile osób tyle interpetacji, co nie?

montepulciano-montalcino-prawdziwa-toska

Nasz pobyt w miasteczku zaczynamy od wizyty w "Podziemnej winiarni". Właściciel oprowadza nas po chłodnych, lekko przerażających podziemiach opowiadając nam o poszczególnych procesach powstawania wina. Produkcja jest niewielka, kilkaset butelek rocznie - właściciel jednak prowadzi eksport nawet poza Europę.

montepulciano-montalcino-prawdziwa-toska

Wycieczka po winiarni była bardzo interesująca, jednak widać było po wszystkich że nie mogą już doczekać się degustacji. Czekała na nas na samym końcu - nagroda dla dzielnych, głodnych i zziebniętych erasmusów.

Jestem wielką miłośniczką wina, jednak nie czyni mnie to jego znawcą. Moim ulubionym winnem jest czerwone, wytrawne, ciężkie wino oraz białe chardonnay na lodzie. W winiarni w Montepulciano dane mi było poznać różne smaki czerwonego wina wytrawnego - tak bardzo się od siebie różnią! Wśród czterech typów znalazłam tak naprawdę tylko jeden rodzaj, który naprawdę mi zasmakował jednak spróbowanie wszystkich dało mi świadomość różnorodności tego trunku.

Podczas smakowania wina mieliśmy też pod ręką kilka przekąsek. Pora na wyznanie. Uważam, że chleb we Włoszech (a już na pewno w Toskanii) to istny koszmar. Zwyczajnie go tu nie jadam. Według mnie nie ma smaku, brakuje mu soli, jest smutną, zbitą masą zlepioną na podobieństwa pieczywa. Nie sądziłam, że jakiegokolwiek pieczywo może mnie tak odpychać. Wiadomo, są lepsze i gorsze ale zawsze kawałek zjesz. Tego w Toskanii absolutnie nie mogę przełknąć. Zalecane jest podczas degustacji między kolejnymi kieliszkami  "zagryźć" smak wina. Postawiłam więc na kawałek chleba z tartufo (grzyby) , ale niestety nawet apetycznie wyglądająca pasta nie poprawiła mi smaku chleba ( tak na marginesie tartufo też jest obleśne).

Na całe szczęście na stół wjechały sery i lokalna kiełbasa - oh, co to była za uczta. Nie mogłam się powtrzymać od dokładki - to jest właśnie to co lubię najbardziej : wino + ser. Kiełbasa była również przepyszna. Nie jestem jej ogromną fanką, ale ta była dość sucha, aromatyczna i nietłusta. Po degustacji mogliśmy oczywiście zakupić smakowane przez nas produkty. Ja skorzystałam z okazji i wyskoczyłam na spacer po Montepulciano.

montepulciano-montalcino-prawdziwa-toska

Moje gimnazjalne ja dostało ataku serca, kiedy ujrzałam tę oto tabliczkę. Tak moi drodzy miłośnicy wampira Edwarda (team Edward czy team Jacob?) ... tu właśnie nakręcono scenę z sagi "Zmierzch", bodajże był to "Księżyc w Nowiu" gdzie Edward zdejmuje koszulę, świeci swym białym chudym torsem i ma zamiar pokazać wszystkim jak połyskuję na słońcu ( jak ja mogłam to oglądać?).

Montepulciano jest maciupeńkie, a niesamowicie łatwo się w nim zgubić. Macie tu dużo uliczek pod górkę, kilka tarasów widokowych na Toskanię ( Montepulciano położone jest na wzgórzu, więc widok jest niezły) , kilka placyków jak na włoskie miasto przystało i budynki z lat świetności rodu Medyceuszy. Ciekawostka : ratusz w Montepulciano zrobiony jest na wzór Palazzo Vecchio we Florencji jako dar od łaskawej i szlachetnej rodziny Medici.

Na koniec udaje mi się trafić na lokalne święto. Inauguracja święta wina. Miejscowy chór odśpiewuje pieśń o ich trunku... po łacinie. Ładny obrazek, ale czas wracać do autobusu. Jedziemy do Montalcino.

montepulciano-montalcino-prawdziwa-toska

To jedyne zdjęcie, jakie udało mi się zdobyć z pobytu w Montalcino. Widzicie te chmury za mną? Zaraz potem lunęło. Ulewa unieruchomiła nam całkowicie zwiedzanie. Cały czas poświęcony na Montalcino spędziliśmy w barze przy głównym placu miasteczka, więc jedyne co wam powiem to, że lokalne wino to Brunello, a Montalcino wygląda prawie tak samo jak Montepulciano. W barze natomiast nauczyłam się, że pod żadnym pozorem nie można tam zamawiać pizzy. "Pizza al bar fa schifo" - podpowiedział mi organizator wycieczki. Pamiętajcie. Pizza. W . Barze. Nigdy. 

Szkoda tego Montalcino, jednak cały dzień oceniam jako bardzo udany. Dopiero w Montepulciano udało mi się złapać okiem moją "toskańską pocztówkę". Warto. 

A dopo!


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!