Gibraltar nr 1

Dlaczego Gibraltar

Pierwsza wyprawa na Gibraltar, bo mam za sobą takie dwie, nie należała pod względem organizacyjnym do najlepszych. Wybrałyśmy się tam, z koleżankami, z nadzieją na miło spędzony czas i zwiedzenie tego brytyjskiego terytorium leżącego na południu Hiszpanii. Wyjazd zorganizowany był przez organizację, chyba studencką, Emycet (możecie sprawdzić na FB, organizują dość dużo różnych trip’ów i to nie tylko po Hiszpanii). Do podjęcia decyzji o zapisaniu się na ten wypad zachęcił nas głównie jego koszt, bo wynosił on około 15 euro, a był to czas, w którym nadal czekałyśmy na erasmusowe stypendium z naszych uczelni macierzystych. Jaen już zdążyłyśmy w pewnym stopniu poznać, czas na coś innego – jedziemy na Gibraltar!

gibraltar-nr-1-e860d9c78070c4d33f0463d0e

Jako, że cena była dość atrakcyjna, biorąc pod uwagę studencki budżet, to chętnych było na ten wypad, jak łatwo się domyśleć, było dość dużo. Jeden autobus wyruszył z Granady i jeden z Jaenu, oba pełne ludzi.

Niestety, organizatorzy/przewodnicy dopiero co wrócili poprzedniego wieczoru z podobnego wyjazdu do Portugalii, na którym doszło do jakiegoś niemiłego incydentu i byli, lekko mówiąc, podenerwowani, nie zwracali za bardzo uwagi na grupę i to co się działo dookoła.

W momencie, kiedy dojechaliśmy już na Gibraltar, wszyscy wysiedli z autokarów i zaczęli podążać za organizatorami tej wyprawy, jednakże byli oni tylko na początku grupy, nikt nie pilnował tego tłumu na końcu, tak więc ludzie się zwyczajnie pogubili. Jedni szli szybciej, drudzy wolniej, jedni zachodzili gdzieś na stację benzynową do toalety, drudzy nie, stało się jak stało – zgubiłyśmy się także my.

gibraltar-nr-1-e9defbd0452c4787d4657f761

Zagubine "na obcym lądzie"

Tak, my należałyśmy do tych co zaszły do toalety ;) Wychodząc jeszcze widziałyśmy w oddali tą całą grupę podążających za „organizatorami”. Później doszły do nas inne osoby, na które też czekałyśmy, z tego samego powodu – toaleta. Po kilku minutach po naszej wycieczce ślad zaginął. Jak się później okazało, podobnie było z innymi osobami, po prostu nie nadążały lub z innych powodów się pogubiły. Próbowałyśmy odnaleźć organizatorów/przewodników i resztę wycieczki, co niestety zakończyło się niepowodzeniem. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce.

Najważniejsze „atrakcje” jakie ma do zaoferowania Gibraltar to w skrócie – małpy, które można zobaczyć po drodze na Skałę Gibraltarską, sama skała oraz Afryka, którą można dojrzeć z oddali.

gibraltar-nr-1-d49b963079603e65727501738

gibraltar-nr-1-0766141fd3b5be24ca5b0bd1c

Pogoda tego dnia była dość specyficzna tzn. może tam jest tak przez większość czasu, nie wiem. Ciężkie wręcz powiedziałabym, że afrykańskie powietrze, ciemne chmury. Jako, że tułałam się głównie z trzema koleżankami po tym Giblartarze, dwie poszły w  górę szukać małp, ja z moją współlokatorką z Jaenu, polką Karoliną, poszłyśmy na angielskiego burgera. Było tak gorąco, czego się oczywiście nie spodziewałam, że nie mogłabym w długich spodniach iść wyżej, na Skałę,  gdzie jest jeszcze cieplej. Po prostu odpuściłyśmy sobie te wszystkie atrakcje i poszłyśmy na spokojnie zjeść. W międzyczasie spotkałyśmy parę osób, które zgubiły się tak jak my i dowiedziałyśmy się przynajmniej o której godzinie mniej więcej odjeżdża autokar i skąd.

gibraltar-nr-1-25c8665fe40855c7e03b4a23a

gibraltar-nr-1-368e52aadcb37a92725f776db

Co zaskakuje

Zaskakują przede wszystkim ludzie. Tak, jest to terytorium brytyjskie, ale jako, że graniczy z Hiszpanią, wyobrażałam to wszystko sobie w bardziej hiszpańskim stylu .  Ludzie, których tam widziałam to prawdziwi Brytyjczycy, są też Hiszpanie, ale jest ich zdecydowanie mniej. Ich dzieci  (Brytyjczyków) chodzą do szkoły w mundurkach, mają jasne włosy, bardziej okrągłe rysy twarzy. W niczym nie przypominają tych hiszpańskich ;) Ludzie prawie wszędzie rozmawiają po angielsku, są piętrowe autobusy, możesz zjeść Fish&chips, czy zrobić sobie zdjęcie przy typowej angielskiej budce telefonicznej. Sama wolałabym mieszkać na Półwyspie Iberyjskim niż na deszczowych wyspach. W większości miejsc honorowane są płatności zarówno w euro i funtach. W razie problemów z euro jest tam wiele kantorów, nie ma problemu z wymianą pieniędzy.

gibraltar-nr-1-fa9f744e7ff5aa3f39972279b

gibraltar-nr-1-750b9bf7ae241bf1de10b74e9

Powrót

Wieczorem, po przejściu przez granicę czekałyśmy już na nasz powrotny autobus. Czekałyśmy i czekałyśmy, a w około żadnej znajomej twarzy. Pomyślałyśmy, że może autobus może już odjechał, tylko, że bez nas. Jakoś specjalnie by mnie to nawet nie zdziwiło. Zaczęłyśmy nawet powoli obmyślać plan czy wrócić do Jaenu. Po jakimś czasie jednak pojawiło się więcej ludzi, coraz więcej, w końcu przybyli też sami organizatorzy, którzy nic nie mówili, dalej mieli takie humory jak na początku całego wyjazdu, nawet nie wiadomo było gdzie dokładnie podjedzie autobus, jeden wielki zamęt. Wszędzie dało się słyszeć narzekanie.  Finalnie wróciłyśmy do domu bardzo zmęczone – droga w jedną stronę trwała jakoś ponad cztery godzin – i zawiedzione.  Mówiłyśmy sobie „Nigdy więcej na Gibraltar!”. Jednak los tak chciał, że jakiś czas później trafiłyśmy tam po raz drugi, co zatarło te złe wrażenie i o czym wspomnę jeszcze w jednym z następnych postów. Nie wiem jeszcze kiedy to nastąpi, bo staram się opisywać te wyprawy chronologicznie, a trochę ich było. Będzie on miał wydźwięk zupełnie inny od tego, bo pozytywny! Po prostu ten trip, w skrócie nie należał do najlepszych. Druga wyprawa w to miejsce pozostawiła w mojej pamięci jak najbardziej miłe wspomnienia :)


Galeria zdjęć


Komentarze (1 komentarzy)

Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!