Dzień siódmy - wycieczka do Cascades d’Ouzoud

Opublikowane przez flag-pl Ola RR — 6 lat temu

Blog: Dziennik z wyprawy do Maroko
Oznaczenia: Erasmusowe porady

Plan zwiedzania Cascades d’Ouzoud

To było jedno z tych miejsc, które miałam zapisane na liście miejsc, które koniecznie chciałabym zobaczyć będąc w Maroko, nie było właściwie innej opcji.

Przed naszą podróżą starałam się zebrać najważniejsze informacje, ale okazuje się, że to miejsce jest wszystkim znane, ale mało czego można się dowiedzieć jeśli chodzi o jakieś praktyczne informacje.

To co mogę powiedzieć z całą pewnością to fakt, że jeżeli w ogóle rozważasz wycieczkę nad wodospady to będzie najwygodniej zrobić to z Marakeszu.

Dlaczego warto rozważyć Marakesz jako punkt startu?

  • Po pierwsze dlatego, że tutaj masz najwięcej agencji, które mogą zaoferować Ci zorganizowaną wycieczkę;
  • Po drugie jeśli chodzi o dystans jest on znacznie mniejszy niż na przykład z Agadiru, Rabatu czy Fez, mówiąc szczerze, to chyba, żadna z podanych opcji nie wchodzi w grę, bo to pewnie byłoby minimum 7 godzin w autobusie w jedna stronę;
  • Po trzecie jeśli chciałbyś organizować wyjazd na własną rękę, to tutaj będziesz mógł wypożyczyć auto albo znaleźć jakiś autobus, który powiedzmy dowiezie Cię najbliżej;
  • Po czwarte jeśli zdecydujesz się na skorzystanie z taksówki tutaj możesz negocjować najbardziej korzystne ceny, poza tym jeśli zatrzymasz się w hostelu to niewykluczone, że znajdziesz też osoby, które byłyby zainteresowane podziałem kosztu taksówki.

To chyba najważniejsze argumentu, które należy uwzględnić zastanawiając się nad wycieczką. Poza tym na niekorzyść pozostałych miast przede wszystkim działa odległość, bo na przykład z Agadiru czy Essaouiry trzeba doliczyć dodatkowe 3 może 3 i pół godziny dojazdu.

Próbowałam na początku znaleźć informacje, które wskazywałyby mi jak mogę sama dojechać. Transport w Maroko nie jest drogi w związku z czym wiedziałam, że jeżeli sama zorganizuje przejazd to pewnie będę w stanie zbić cenę o połowę. Zaczęłam więc przeglądać wszelkie możliwe fora, blogi, portale, poradniki i przyznam szczerze odbiłam się od ściany, nic konstruktywnego, nic co przyniosłoby mi wymierne korzyści. Podjęłam więc decyzję, że może na miejscu uda mi się coś ogarnąć w końcu lokalni mieszkańcy będą wszystko wiedzieć.

Nie napisałam właściwie o co tyle szumu chodzi o Cascades d’Ouzoud, to jest francuska nazwa. Możesz też znaleźć informacje o Szallalat Uzud po arabsku, na ulicach Marakeszu wszyscy będą krzyczeć waterfall. Pod tymi też nazwami możesz poszukać informacji.

Ile kosztuje jednodniowa wycieczka do wodospadów?

Najpierw sami chcieliśmy uzyskać informację jaka będzie cena, wychodząc na pierwszy spacer wokół okolicy, czyli Jamaa placu, od razu dostaliśmy kilka ofert wycieczki jednodniowej, ceny zaczynały się od 25 euro, wyczytaliśmy też o kwocie 27 euro. Skoro jednak Marakesz słynie z tego, że należy się targować postawiłam sobie za cel utargować znacznie niższą cenę, chyba, że w międzyczasie uda mi się uzyskać informacje jak dojechać tam na własną rękę.

Polecam jednak poszukać w internecie informacji na ten temat, żebyś wiedział ile to mniej więcej kosztuje. Chodzi o to o czym już pisałam w odniesieniu do zakupów, ciężko jest zbijać cenę, jeśli nie wiesz ile średnio się za to płaci. Wiadomo ceny z roku na rok się zmieniają więc jeśli już szukasz informacji w internecie to szukaj tych najbardziej aktualnych.

Mówiąc szczerze musisz uzbroić się w cierpliwość a przede wszystkim nie mieć nic do stracenia, ta umiejętność przychodzi z czasem. Jak wspomniałam cena wyjściowa to było około 25 euro, później udało nam się zejść do 20 euro. Pod koniec tego dnia mieliśmy już przygotowaną ofertę za 15 euro. Nie podjęliśmy jednak od razu decyzji, ze względu na to, że pomyśleliśmy, że może ktoś w hostelu był już tam i udzieli nam jakiś wskazówek.

Oferty w hostelach i hotelach

Jeżeli chodzi o zorganizowane wycieczki, to przede wszystkim możesz dowiedzieć się o ceny w hotelach i hostelach, weź jednak pod uwagę, że mogą one być droższe niż w innych agencjach, dlatego, że hostel jest dodatkowym pośrednikiem, a to oznacza, że i on musi na tym zarobić.

Nie zdziw się zatem jeśli gospodarze nie będą bardzo skorzy do udzielenia Ci informacji jak masz dojechać na własną rękę. W ogóle z tego co zauważyłam, to Marokańczycy nie koniecznie chcą się dzielić informacjami na temat tego jak pojechać gdzieś taniej. To samo napędzająca się maszyna, dla nich wszystkich jest lepiej jeśli weźmiesz taksówkę, pojedziesz z biura podróży i tak dalej, do tego jeszcze wrócę.

Jak się dostać do Cascades d’Ouzoud?

Jak już wspomniałam od samego początku miałam z tym problem, zadecydowaliśmy więc, że jak tylko dojedziemy do Marakeszu zaciągniemy języka. Pierwszą próbę podjęliśmy w hostelu, ale nasz gospodarz powiedział, że nie mamy czym sobie zawracać głowy, że lepiej przez agencję. Ja jednak jestem uparta, w związku z czym jak nadarzyła się okazja podpytałam jedną z turystek, która mieszkała z nami.

Po pierwsze co udało się ustalić, to fakt, że od Marakeszu do Wodospadów jest do pokonania około 150 kilometrów i mieszczą się na północnym wschodzie, to tak jeśli chciałbyś dowiedzieć się gdzie to jest na mapie.

Dziewczyna powiedziała nam, że ona pojechała autobusem, a następnie wzięły kolejny autobus. Za podróż zapłaciły łącznie 40 dirham, czyli praktycznie jedną trzecią tego co my mieliśmy zapłacić. Problem jednak polega na tym, że nie wiadomo gdzie do końca jechać. Nikt jasno nie mówi, jaki autobus należy wziąć. W chwili obecnej wiem, że istnieją dwie możliwości.

  1. Możesz dojechać do Beni Mellal, które wciąż jest daleko, bo około 120 kilometrów od wodospadów, jeśli zdecydujesz się na to rozwiązanie to jest to miejscowość, którą mija się jadąc do Fez, w związku z czym będzie kilka połączeń w ciągu dnia;
  2. Możesz również dojechać do miejscowości Azilal, które mieści się 30 kilometrów, a następnie wziąć taksówkę, która bezpośrednio zawiezie Cię na miejsce.
  3. * Obecnie istnieje tez możliwość dojechania do miejscowości Aït Aâtab, mniej więcej 25 kilometrów od wodospadów i tutaj znalezienie jakiegoś lokalnego transportu.

Jedyną opcją, którą udało mi się ustalić jeśli byłbyś zainteresowany podróżowaniem na własną kieszeń jest: w Marakeszu wziąć autobus, który będzie przejeżdżał przez Beni Mellal, w tej miejscowości złapać kolejny autobus, który jedzie do miejscowości Afourer a z tej natomiast dojechać do Azilal lub do Aït Aâtab, tu już tylko można wziąć taksówkę aby dostać się do celu.

Problem jednak polegał na tym, że dziewczyny dojechały do innego miejsca mianowicie do Ourika, gdzie również są wodospady, ale nie tak ogromne jak w miejscu, do którego my chcieliśmy się wybrać. Widzieliśmy zdjęcia, przypominało to bardziej górskie potoki i rzekę, tyle, że góry inne… To przechyliło szale, że jednak doszliśmy do wniosku, że skorzystamy z możliwości wycieczki zorganizowanej.

Dlaczego zdecydowaliśmy się na wycieczkę zorganizowaną?

  • Moim celem było zobaczyć Cascades d’Ouzoud, a nie żadne inne mniejsze wodospady;
  • Nie wiedzieliśmy, który konkretnie należy wziąć autobus, a uwierz mi nawet jeśli stalibyśmy przed autobusem to arabskiego nie znamy więc ciężko określić kierunek, w którym jadą;
  • Nie wiedzieliśmy ile czasu nam to zajmie z racji tego ile mielibyśmy przesiadek;
  • Nawet jeśli dojedziemy do danej miejscowości, będziemy uzależnieni od tego czy będzie jakaś taksówka, co się z tym wiąże, ile zapłacimy za taksówkę i czy będziemy czekać, aż będzie pełna czy zdecydujemy się ponieść koszt za puste miejsca.

Doszliśmy więc do wniosku, że ok może byśmy wydali mniej pieniędzy, co też nie było pewne, bo mogliśmy wydać więcej na taksówkę, ale przynajmniej zostaniemy dowiezieni do celu.

Poszliśmy wieczorem dzień wcześniej jeszcze raz dowiedzieć się o szczegóły, chcieliśmy targować cenę, ale jak już napisałam chłopak pracujący w agencji był taki przyjazny, taki otwarty, że stwierdziliśmy, że nie będziemy robić zachodu o jakieś 4 euro łącznie. Poza tym i tak ogólnie zbiliśmy do ceny, jaką sobie założyłam, że tyle możemy przeznaczyć więc mój cel został osiągnięty.

Większość wycieczek jednodniowych wygląda bardzo podobnie. Z tego co udało mi się dowiedzieć, w agencji proszą Cię o podanie adresu Twojego hostelu i w dniu wycieczki o ustalonej porze przychodzi ktoś po Ciebie i razem z tą osobą idziesz dalej.

W naszym wypadku o 08:00 rano miał po nas ktoś przyjść, wiedzieliśmy, że w cenie jest tylko przejazd, że jest tam przewodnik, ale nie musimy go brać i że będzie kosztowało to dodatkowe pieniądze. Powinniśmy na miejsce wrócić koło godziny 18:00. Dostaliśmy więc wszystkie niezbędne informacje.

Dzień wycieczki

Wstaliśmy około godziny 07:30, żeby się jakoś ogarnąć, spakowaliśmy: dwie butelki wody, czapki, krem z filtrem 50, przekąski (pisałam o tym, że ja przed podróżą zawsze coś kupuje, chodzi o ciastka śniadaniowe zwykle wielozbożowe). To takie moje małe co nieco jakby miał mnie dopaść mały głód, w podróży sprawdzają się znakomicie) oraz aparat i ręcznik.

Poza tym wiedzieliśmy, że będziemy bez śniadania więc dobrze było mieć coś na ząb. Z racji tego, że byłam wciąż opuchnięta, mój chłopak poprosił o kawałek chleba, abym nie brała na czczo tabletek, jakie było nasze zaskoczenie kiedy przed godziną ósmą zaserwowano nam śniadanie. Nie było ono kompletne, ale i tak byliśmy bardzo wdzięczni, bo się nawet nie spodziewaliśmy. W ten sposób w jakiś sposób odkupili swoje grzechy za opóźnienie ze śniadaniem z dnia poprzedniego.

Na zegarku była 08:20 a tu ani widu ani słychu jeśli chodzi o osobę, która miała nas odebrać, nasz gospodarz widząc nasze lekkie podenerwowanie, z racji tego, że wiedział co planujemy poprosił nas o numer i wykonał telefon. To ciekawa sprawa, ale uwierz mi oni często dzwonią do siebie, nie wiem co mówią, ale zawsze wychodzi to na dobre. Była godzina 08:35 jak usłyszeliśmy dzwonek domofonu.

Według mnie to ciekawe, że oni nie ustalają miejsca zbiórki, tylko ludzi się odbiera spod miejsca, które oni wyznaczają. Mieliśmy też powiedziane, że mamy czekać spokojnie w środku, a nie na zewnątrz i się dostosowaliśmy do tego zalecenia. Chłopak nie wiele mówił, poprosiliśmy by na chwile się zatrzymał, kupiliśmy ciasto i jakąś bułkę dodatkowo.

Zaprowadził nas w miejsce, do którego dwa dni temu dojechaliśmy, jak zobaczyłam kierowcę, z którym jechaliśmy z Marzougi to aż przystanęłam - miałam nadzieję, że to nie będzie nasz kierowca. W mini busie było 12 osób, wyruszyliśmy dopiero koło godziny 09:00.

Ile się jedzie do wodospadów?

Trasa trwa około 3 godzin, nie daj sobie wmówić, że jedzie się krócej, bo to nie będzie prawdą. Ja wiem, że to tylko 150 kilometrów i można je pokonać i w dwie godziny, ale weź pod uwagę, serpentyny dróg jakie są tutaj do pokonania, przez co nie da się jechać szybko. Mieliśmy też na trasie jedną przerwę, około 15-20 minutową, ale przyznam, że była ona wskazana. Kierowca, pierwsza klasa - jechał dość szybko i z werwą, mówił po francusku a po angielsku tak tylko trochę. Do tego musisz się przyzwyczaić, że więcej osiągniesz tutaj mówiąc po francusku niż w jakimkolwiek innym języku.

Przewodnik

Na miejscu byliśmy koło godziny 12:00 gdzie czekał na nas przewodnik, za jego namową skusiliśmy się, bo mieliśmy też w głowie co nam mówiła dziewczyna z hostelu, że one nie znalazły drogi. Tylko dlatego się zdecydowaliśmy. Jeśli jednak mam być szczera to były to najgorzej wydane pieniądze, kilka razy próbowałam przekonać chłopaka już na wstępie, że możemy z niego zrezygnować, on jednak machnął ręką. Kosztowało nas to 3,50 euro od głowy i tym razem nie jest to 70 dirham, ale 80 dirham, tutaj liczone skrupulatnie.

Swoją drogą zrobiłam szybki przelicznik i stwierdziłam, że facet nieźle zarabia. Powiedział, że pracuje około 4 dni w tygodniu. Od nas dwie osoby się odłączyły i bardzo im zazdrościłam. Według mnie przewodnik w ogóle nie jest potrzebny, dlatego, że idzie się wyznaczonymi ścieżkami, które zaprowadzą nas na dół, nie ma raczej opcji aby się zgubić. Nie dajcie sobie wmówić (jak my zrobiliśmy), że można się zgubić droga jest albo w lewo albo w prawo i prowadzi na dół nie ma więcej ścieżek).

W ostateczności możesz być w niedalekiej odległości od jakiejś innej grupy. Jeśli chodzi o informacje, których udzielił nam przewodnik, musiał mówić po francusku i po angielsku, bo mieliśmy grupę mieszaną, po angielsku przekazywał znacznie mniej informacji. Mam nadzieję, że to co napiszę poniżej będzie wystarczające, więcej raczej od przewodnika się nie dowiesz.

Reasumując ja uważam, że przewodnik nie jest potrzebny a te 3,50 możesz przeznaczyć na tażin albo inne danie w jednej z restauracji przy wodospadzie.

Spotkaliśmy też kilkoro osób z innej grupy, którzy swoim przewodnikiem byli zachwyceni. Mam świadomość, że tu nie ma reguły, ale trzymam się jednak tego co napisałam, że nie ma powodu aby inwestować w tych kilka informacji.

Poza tym nasz przewodnik był bardziej zainteresowany jedną z turystek niż tym, że na przykład część grupy była znacznie daleko. Miał czas na gadanie o niczym z ową turystką, ale na pływanie mieliśmy tylko 15 minut i ani sekundy dłużej, nawet spokojnie się nie ubraliśmy.

Cascades d’Ouzoud – o czym jest mowa

Napisałam jak dojechać i ile kosztuje ale zdałam sobie sprawę, że jakoś bardzo na około mówię o samym miejscu, które jak powiedziałam na wstępie było punktem obowiązkowym mojej podróży do Maroko (zaraz po pustyni).

Cascades d’Ouzoud to wodospady, które są otoczone malowniczym krajobrazem a z racji wysokości na jakiej się wznoszą tworzą niesamowicie interesujący pejzaż.

Dzień siódmy - wycieczka do Cascades d’Ouzoud

Najwyższy z wodospadów wznosi się na wysokości 110 metrów i wygląda jakby był złożony z trzech części, co oznacza, że zobaczysz spływającą kaskadami wodę z trzech ujść. Wodospad, o którym piszę jest częścią rzeki Wadi Uzud, która to później tworzy już mniejsze kaskady wodne. Miejsce to jest położone na wysokości 1060 metrów n.p.m i znajduje się w części Atlasu średniego.

Zdecydowanie krajobraz zasługuje na komentarz, oprócz tego, że sam wodospad robi ogromne wrażenie, to jego otoczenie tylko to potęguje, przeplatają się tutaj kolory zieleni i brązu. Bujna flora, w której to możesz rozpoznać takie gatunki jak drzewka oliwne, tych jest zdecydowanie najwięcej, ale też drzewa figowe, drzewka migdałowe, palmy, oleandry i tak dalej. Zdecydowanie zieleni jest więcej niż w innych częściach Maroko, które do tej pory zwiedziliśmy. To wszystko sprawia, że masz wrażenie, jakbyś przeniósł się do innego miejsca, a może właśnie tak wygląda egzotyka.

Zdecydowanie to miejsce jest inne, na pustyni króluje surowość, tam przeważa surowy krajobraz, Marakesz jest przepełniony ludźmi, tutaj obcujesz z pięknem przyrody, ja miałam takie wrażenie.

Poza tym masz tutaj kilka działających olejarni, niektóre otwarte dla zwiedzających, to miejsce jest bardzo popularne jeśli chodzi o oliwę, sama nazwa ouzoud oznacza oliwę.

Jak przebiega trasa zwiedzania wodospadów

Nasz przewodnik kieruje nas schodkami w dół gdzie jest kilka straganów jeśli chciałbyś zakupić wodę. Następnie idziemy w prawo. Ogólnie drogi są dwie, ale większość turystów podąża lewą ścieżką. (my nią wracaliśmy). Przewodnik trochę popędzał, ale mówiąc szczerze nie należy się tym przejmować chodzi o to, że warto robić zdjęcia bo krajobraz jest jak nie z tego świata. Ciągle schodzi się w dół.

Nie polecam wybierać się tutaj w japonkach, dobre treki, albo chociaż tenisówki będą znacznie lepsze, bo jest kilka trudniejszych zejść, które są bardzo strome. Nikt przecież nie chciałby tutaj spaść.

Najpierw szliśmy normalną dróżką, później zboczyliśmy z trasy i szliśmy koło stróżki wody, gdzie jakaś Marokanka pranie robiła, miałam wrażenie, że w ogole weszliśmy w jakieś ogrodzenie, nie wiem czy tak ta droga wyglądała czy była na skróty.

Pierwszą atrakcją na naszej trasie są małpy, które możesz dokarmić orzeszkami, chociaż są też bardzo łase na słodkości. To była jedyna rzecz, z którą zgadzałam się z przewodnikiem, że lepiej tego nie robić, bo one później chorują, są totalnie rozregulowane, ale przecież jedna osoba nie powielająca schematów nie uratuje tych małp. Nie mniej jednak jeśli nie musisz to nie dokarmiaj. Możesz też napotkać kilku Marokańczyków, którzy będą Ci oferować danie jedzenia małpkom, przy czym później mogą też chcieć za to drobną zapłatę.

Dzień siódmy - wycieczka do Cascades d’Ouzoud

Później jest ostre zejście, tutaj też spędziliśmy więcej czasu niż powinniśmy, chociaż z jednej strony było to uzasadnione, chodzi o to, że grup zwiedzających jest ogromna ilość, a później tworzą się korki. Poza tym wszędzie jest piach, jak przejdzie Ci taki tabun osób, to uwierz mi nie widzisz nic więcej oprócz unoszącego się pyłu. W związku z czym my przepuściliśmy dwie grupy.

Zeszliśmy na sam dół, przynajmniej do miejsca, które mogliśmy uznać za dół, chociaż niżej wciąż spływała woda. Po drugiej stronie była restauracja. Po naszej był raptem mały bar, ale sok pomarańczowy i wodę mineralną można było zamówić. To był nasz pierwszy postój, mogliśmy skorzystać z możliwości popływania.

Na całą grupę tylko my dwoje się zdecydowaliśmy, ale w końcu nie na darmo brałam ręcznik. Nie, nie mieliśmy kostiumów, chociaż ja tego dnia specjalnie miałam top sportowy. Z mężczyznami jest mniejszy problem. Woda do najczystszej nie należy i była lodowata. Jeśli jednak się zastanowić to mówimy o rzece górskiej więc oczywistym jest, że ta woda jest zimna, a co do jej czystości, to myślę, że to też kwestia podłoża. W tym miejscu jest na tyle głęboko, że możesz z powodzeniem skakać, my jednak zdecydowaliśmy się na delikatne zejście.

15 minut pływaliśmy sobie, przyniosło nam to wiele radości, w końcu nie na co dzień możesz pływać w takich miejscach, jedyny minus jest taki, że jeszcze jest kawałek drogi by ujrzeć wodospad, bo jesteś jakby u jego podnóża. Kąpielisk jest kilka więc spokojnie możesz wybrać takie, które jest bezpośrednio przy wodospadzie i napawać się tym widokiem i cieszyć chwilą.

Dzień siódmy - wycieczka do Cascades d’Ouzoud

Tutaj właśnie pływaliśmy.

Po szybkim ogarnięciu się, a było bardzo szybkie, bo nasz przewodnik nie raczył za bardzo na Nas czekać -  droga zaczyna wznosić się do góry, po lewej stronie będziesz mijał kolejne dwie restauracyjki, takie lokalne. Następnie jest coś w rodzaju punktu widokowego, gdzie z całą pewnością jest jeden z lepszych widoków, później schodzi się w dół i praktycznie znajdujesz się u podnóża wodospadu najwyższego.

U podnóża wodospadu

Szum spływającej wody, świergot ptaków, śmiech ludzi sprawiał, że przez chwile człowiek zapominał co się dzieje, tym widokiem można byłoby się napawać bez końca. To jednak nie koniec tutaj masz możliwość skorzystania z przejażdżki czymś w rodzaju łajby.

Dzień siódmy - wycieczka do Cascades d’Ouzoud

Kurs łódeczką pod wodospad

Ani to łódka ani to ponton, przyznam szczerze, że Marokańczycy zaskoczyli mnie swoją pomysłowością. My płaciliśmy po 20 dirham od osoby, wiem jednak, że można zapłacić i 10 i 40 dirham, chyba zależy jak komu z oczu patrzy. Czy jest to konieczne? Nie, nie jest, ale zdecydowanie zachęcam abyś się skusił. Nie korzystaj z przewodnika, ale łajbą się przepłyń, bo to ekstra doświadczenie i przygoda. Oczywiście nie trwa to długo a cała zabawa polega na tym, że jesteśmy podwożeni prawie pod sam wodospad.

Dzień siódmy - wycieczka do Cascades d’Ouzoud

Jakoś nie przyszło nam do głowy zrobić zdjęcia tym łódkom, ale jak widzisz to nie są bardzo profesjonale łódki.

Byłam w szoku jak obserwowałam chłopaka, myślę około 16 lat, który z 8 osobami na pokładzie sprawnie sobie radził z wiosłami, przy okazji musieliśmy uważać na inne łódki. Są one przyozdobione tanimi, tandetnymi kwiatami, ale miało to swój urok, nie widziałam do tej pory podobnych łódek ani podobnej aranżacji.

Im bliżej wodospadu tym głośniej i zaczyna być mokro, jednak to niczemu nie przeszkadza ta bryza jest tak orzeźwiająca, że łakniesz więcej a uśmiech nie schodzi z Twojej twarzy. Nasz wioślarz był w rewelacyjnej kondycji on nas powiódł praktycznie pod sam wodospad, że raptem 20 centymetrów dzieliło go od kaskady wody.

Następnie udało nam się dobić do brzegu przy wodospadzie i mogliśmy nawet zrobić sobie zdjęcia przy niej i przy roztaczającej się tęczy. Oboje z chłopakiem uznaliśmy, że ta krótka wycieczka łódką była taką wisienką na torcie. Później wróciliśmy do miejsca startu i musieliśmy oczywiście ponieść opłatę, nie żałowaliśmy ani przez sekundę.

W ogóle bardzo wielu tubylców się kąpało mimo iż widniał napis zakaz kąpieli. Podobno zasady są po to by je łamać, nie widziałam jednak wielu turystów, przynajmniej nie tutaj, bo na szczycie wodospadu a i owszem. Oczywiście, żaden z nich nie skakał.

Restauracje

Teraz powiem tak, jeśli jesteś sam to masz znacznie większe pole do manewru, którego my nie mieliśmy. Na dole jest kilka restauracji, ceny są różne, ale tażin za 35 dirham już możesz nabyć, co nie jest ogromną ceną, za kawę lub herbatę miętową zapłacisz 7 dirham-10 dirham, zależy, w którym miejscu. Wydało mi się dziwne, że ceny na dole były niższe niż na górze.  Szczególnie po tej stronie, z której przyszliśmy. Wydaje mi się, że ludzie częściej pozostają na tej bardziej turystycznej części a do tej drugiej, z której my zaczęliśmy swoją drogą dochodzą nieliczni. Jeśli więc chcesz odpocząć, cieszyć się pięknem tego widoku przejdź na drugą stronę.

Jak wspomniałam możesz zamówić kilka rodzajów tażina, jest też kuskus, są sałatki, naleśniki, lody czego właściwie dusza zapragnie.

Droga na szczyt

Przed nami chyba najtrudniejszy odcinek, czyli droga na szczyt, do pokonania było około 600 schodów z tego co powiedział przewodnik, nie liczyłam jednak, bo widoki były zbyt zajmujące aby koncentrować się na schodach, ale wierzę na słowo bo moje nogi czuły tę ilość.

Po pierwszej części masz kolejny punkt widokowy, z resztą możesz tutaj również zatrzymać się na kawę, zaczynają się też kramy z pamiątkami, a tutaj wybór bez liku, drewniane zabawki, breloczki z imieniem, małe rekonstrukcje wodospadu. Możesz też zrobić sobie hennę na ręce, to akurat przypominało typową część atrakcji turystycznych, gdzie turyści tam sklepiki z pamiątkami.

Później znów mogliśmy zobaczyć małpki, były one przezabawne, z resztą z tego co przewodnik mówił jest ich tutaj całkiem spora liczba, pytanie tylko które należałoby sobie postawić brzmi, czy powodem nie jest fakt, że są dokarmiane przez ludzi. Później ruszyliśmy dalej.

Obiad

Na górze mieliśmy już zarezerwowaną restauracje, to jest kolejny minus, bo idąc z przewodnikiem zaczynasz i kończysz z grupą, a w tej restauracji ceny były wyższe, za kawę zapłaciłam 12 dirham, żeby była przepyszna bym nie powiedziała, ale była w porządku. Porcje jedzenia były normalne, widziałam większe.

Uważam jednak, że to jest niewłaściwe, że prowadzi się mnie do konkretnego miejsca, to ja powinnam decydować gdzie mam ochotę zjeść obiad. Według naszego przewodnika, lepiej zrobić to na górze dlatego, że jeśli zjesz na dole będzie Ci ciężej wchodzić.

A ja bym rzekła przynajmniej spale to co zjadłam. Każdy kij ma dwa końce i oczywiście decyzja należy do Ciebie, mnie jednak się to nie podobało. Tutaj poznaliśmy kilkoro uczestników z innej wycieczki więc wiem, że można było taniej dojechać, za 10 euro.

Przy okazji jeszcze raz cen wycieczki, to od jednego z uczestników naszej wspólnej wycieczki dowiedzieliśmy się, że oni zapłacili po 35 dirham od osoby, to tylko aby pokazać jak relatywne są tutaj ceny, więc śmiało staraj się negocjować jak najniższą, w końcu czy zapłacisz 10 euro czy 35 dostajesz dokładnie to samo.

Na posiłek mieliśmy około 40 minut, później wróciliśmy do mini busa, po drodze można było skorzystać z toalety 2 dirham i ruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem nasz kierowca zapytał nas czy potrzebujemy postój, wszyscy chórem odpowiedzieliśmy, że nie.

Co należy podkreślić to fakt, że kierowca odwoził wszystkich pod sam hostel/hotel albo miejsce, które było najbliżej, my zapytaliśmy czy mógłby nas podrzucić pod dworzec supratour. Nie było najmniejszego problemu, a my w ten sposób zaoszczędziliśmy czas na dojeździe, który w cale nie był taki krótki.

Podsumowanie i ogólna ocena

Uważam, że  Wodospady Ouzoud zaraz po spędzeniu nocy na pustyni były jednym z lepszych przeżyć i zachęcam do skorzystania z możliwości wybrania się tutaj.Piękno krajobrazu, woda, zieleń, dają poczucie jakbyśmy byli w raju.

Dzień siódmy - wycieczka do Cascades d’Ouzoud

To miejsce jest chętnie odwiedzane przez turystów, ale też przez mieszkańców Maroko. Pomimo dużego zainteresowania ludzi tym miejscem, nie odczuwa się aż tak bardzo ich wpływu.

Szczególnie ujmujący widok roztacza się z samej góry gdzie możesz podziwiać jak woda tworzy parę, może bardziej coś w rodzaju mgły nad którą delikatnie unosi się tęcza, widok jest obłędny!

Polecam abyś przeszedł się od prawej strony, gdzie droga poprowadzi Cię w dół, przekroczył później rzekę najlepiej za pośrednictwem łódki i na górę wdrapał się schodami w ten o to sposób będziesz mógł zobaczyć większość interesujących miejsc i widoki z różnej perspektywy. To miejsce pozwala na chwilę wziąć głębszy oddech, uwierz mi to jest niezbędne po pobycie w Marakeszu, przynajmniej w moim odczuciu.

Nie ma chyba co sobie zawracać głowy kombinowaniem jak dojechać na własną rękę, chyba, że ma to być częścią przygody. Jeśli uda Ci się utargować 10 euro, to będzie bardzo dobra kwota, 15 euro też nie było złe. Jedyne do czego bym się przyczepiła to przewodnik, ale mogliśmy przecież nie skorzystać.

To wycieczka jednodniowa, chociaż większą część spędzisz w autobusie, który Cię tutaj przywiezie.

Ja jestem bardzo zadowolona, że udało nam się tutaj dotrzeć, to taka namiastka miejsca, które nie jest jeszcze w pełni skażone cywilizacją, przy czym pewnie za kilka lat się to zmieni.

Czy można tutaj nocować?

Jak najbardziej, nawet to rozważaliśmy, możesz zatrzymać się w jednej z chatek wykonanych z bambusa, ale są też pola campingowe gdzie spokojnie można rozbić namiot, kilka nawet mijaliśmy schodząc bliżej ku rzece. Jeśli chcesz nocować w takim prowizorycznym namiocie wyniesie Cię to około 2 euro.

Poza tym na samym szczycie masz do dyspozycji dwa hotele, a myślę, że nie dłużej jak za dwa lata będzie otwarty ogromny hotel, którego budowlę można tutaj obserwować.

Nie ma też najmniejszego problemu jeśli chodzi o wyżywienie, możesz śmiało przebierać w licznych małych restauracjach. Z głodu nie umrzesz.

Według mnie jednak, jeden dzień spokojnie wystarczy, jeśli jedziesz sam a nie z wycieczką zorganizowaną to również sam decydujesz ile czasu chcesz tutaj poświęcić. Wydaje mi się, że zostać na dwa dni można tylko, jeśli chcemy totalnie się odprężyć, przy czym od ludzi raczej nie uciekniesz, w Maroko jest tak wiele miejsc, które warto zwiedzić, że lepiej ten dzień przeznaczyć na nowe miejsce, które będziesz odkrywał. Ale jak napisałam możliwości takowe są.

Czy to miejsce dla każdego?

Nie, pisze o tym aby Cię ostrzec, z nami jechało troje ludzi – rodzinka, którym zostało wmówione, że spokojnie można spacerować, że nie ma trudnych zejść. Nic bardziej mylnego, zwykłe kłamstwo. Jednym słowem te osoby zostały naciągnięte, bo Pani nie była w stanie pokonać tej trasy więc kiedy my spacerowaliśmy i cieszyliśmy się widokami ona siedziała z córką w restauracji, jasne to też jakieś wyjście. Nie mniej jednak uważaj, co będą starali Ci się wmówić agenci turystyczni. Jeśli jesteś osoba, która ma problemy z kondycją, miałeś niedawne urazy szczególnie kończyn dolnych, to radzę się zastanowić.

Jeszcze jako tako, można zejść tą trasą po lewej, czyli schodami. Jednak to i tak bardzo obciąży nogę, to w przypadku trasy po prawej należy wybić sobie to z głowy. My mieliśmy problem, bo droga była jak wspomniałam stroma, ale też było ślisko i to bardzo.  Wolę uprzedzić, bo uważam, że to niesprawiedliwe, kiedy mówi się, że wszystko jest do zrobienia, kiedy z całą pewnością tak nie jest. Możesz przyjechać i zobaczyć wodospady z góry, ale czy jest sens telepać się tutaj 3 godziny tylko po to?

Poniesiony koszt jednodniowej wycieczki do Cascades d’Ouzoud

Napiszę od osoby, bo tak będzie łatwiej:

  1. 150 dirham sama wycieczka, czyli transport na trasie Marakesz - Cascades d’Ouzoud i z powrotem;
  2. 40 dirham za przewodnika;
  3. 20 diirham za przejazd łódką;
  4. 12 dirham za kawę;
  5. 1 dirham za bułkę.

Łącznie 223 dirham, co daje około 20 euro, jak dobrze się postarasz możesz tę cenę zminimalizować o połowę.

Agencja turystyczna

My byliśmy bardzo zadowoleni z tej konkretnej i śmiało mogę ja polecić, jeśli będziesz w Marakeszu, na placu Jamma, to postaraj się zlokalizować to miejsce, można z nimi negocjować ceny, są kompetentni i sprzedają to co powiedzieli, nie było żadnego nieporozumienia.

Agencja nosi nazwę Esprit d’aventure Marrakech, poniżej zamieszczam ulotkę, pamiętaj jednak, że więcej utargujesz na miejscu. Piszę o tej agencji, bo ją sprawdziłam i uważam, ze jest godna polecenia.


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!